Wawik napisał
Jak to jest, że przyjeżdżają typy od xaviego, allegriego, spalettiego, murinio, gość który w Bundeslidze się nieźle pokazuje, weteran serie a który jest prawym obrońcą, gwiazda eriedivisie
I nagle wyglądają jak jakiś huragan Suwałki z ligi okręgowej, a grają na jakiś gówniany Meksyk których największa gwiazda gra w mlsie a drugą zielinski keruje na plecach w napoli
A co tu jest trudnego do zrozumienia? W Polsce panuje jakieś permanentne zbiorowe odklejenie, że ludzie w ogóle zadają takie pytanie. Mamy selekcjonera na poziomie Huraganu Suwałki. I to nie tylko teraz, a od czasu Benhakkera. "Armia baranów dowodzona przez lwa jest silniejsza niż armia lwów dowodzona przez barana". Co rusz ten pedalski sport dostarcza multum przykładów na potwierdzenie tej tezy. Dopiero co pokazała to Arabia Saudyjska. Wszędzie na świecie rozumieją wpływ trenera/selekcjonera, ale my jesteśmy mądrzejsi i będziemy forsować, że hehe trener nieważny, bo trener nie gra, tylko piłkarze!! i temu podobne debilizmy. Nawałka był drugim najtańszym selekcjonerem na mistrzostwach w Rosji, teraz jest podobnie. Wszyscy kurwa rozumieją, że jak chcesz osiągnąć sukces, to musisz tę misję powierzyć komuś kompetentnemu, a za kompetencje się płaci. Wszyscy, tylko nie my, bo my kurwa jesteśmy mądrzejsi i nie będziemy wywalać hajsu w błoto, jak wszystkie inne reprezentacje i kluby na świecie. Arabia Saudyjska ma selekcjonera, który wygrywał Puchar Narodów Afryki z Zambią i Wybrzeżem Kości Słoniowej, oraz awansował na mistrzostwa z Marokiem, a teraz z Arabią Saudyjską. A my kogo mamy? Ulanego sprzedajnego idiotę. Rozumiesz to, golemie podlaski?? Ofc żeby Arabia wygrała z Argentyną, to musiała mieć fart życia. Ale na fart to można liczyć, jeżeli się samemu zrobiło wszystko, co można było. To jest ZASADNICZA RÓŻNICA, bo wszyscy najpierw coś robią, a potem liczą, że im poszczęści. A my kurwa jedyne co, to właśnie liczymy na ten fart, i nic więcej. I tak kurwa od lat. Dlatego teraz winny będzie Lewandowski i wszyscy będą pierdolić tylko o tym karnym, a nie o tym, że zagraliśmy jedno wielkie gówno. Większe niż w 2002, 2006 i 2018. No fakt, zjebał tego karnego straszliwie. Może byśmy wygrali, gdyby strzelił. Ale jeżeli całym naszym planem jest kurwa kopanie się w czoło i liczenie, że przeciwnik szczęśliwie dla nas zrobi karnego przy jednej z trzech sytuacji, gdy jakimś cudem kopniemy piłkę w jego pole karne, to jest po prostu umysłowa impotencja. Lepiej w ogóle kurwa na te mistrzostwa nie jeździjmy, bo się tylko kompromitujemy. I to nie wynikami, które oczywiście też są chujowe, ale w sporcie zawsze można przegrać. Ośmieszamy się przede wszystkim tym prymitywnym myśleniem, ograniczeniem umysłowym i wiecznym zesraniem. Przecież my potrafiliśmy z siebie zrobić pośmiewisko nawet w wygranym meczu (vide: 1-0 z Japonią).
Zakładki