Podsumowanie 1 kolejki Ligue 1
Falstart Marsylii
Nowy sezon, nowe oczekiwania, nowy trener. Niestety, ponad 50 tysięcy fanów zgromadzonych w skwarne sobotnie popułudnie na Stade Velodrome zostało zchłodzonych bardzo zimnym prysznicem. Rywalem nie do przejścia okazało się Reims. Podopieczni Davida Guiona wyszli na murawę bez cienia kompeksów, od pierwszych minut wdrażając swój taktyczny plan w życie. Prawdziwe spustoszenie w obronie gospodarzy siał duet Doumbia - Dia. Dość powiedzieć, że wynik 0-2 to najmniejszy wymiar kary jaka spotkała w debiucie Adre Villasa-Boasa, wszak Mandanda kilkukrotnie ratował swój zespół z opresji gdy raz po raz skrzydłowi gości przedzierali się w pole karne.
Trudno tak naprawdę oczekiwać cudów od Portugalczyka. Les Phoceens znajdują się w finansowym dołku, budżet klubu w porównaniu z poprzednim sezonem zmniejszył się o 50 milionów, dyrektor sportowy w postaci Zubizarretty praktycznie nie wysunął nosa na rynku transferowym, sprowadzając do klubu jedynie Dario Benedetto, mającego stanowić zastępstwo w miejsce Mario Balotelliego.
Na murawie pojawiły się zatem te same nazwiska co w zeszłym sezonie więc....i efekt był ten sam. Odkryta lewa strona, doły w obronie, marazm w środku pola, ociężałe skrzydła w postaci zawodzącego Payeta czy kompletnie nieprzydatnego Radonjica i wreszcie zagubiony na szpicy Germain, którego wyższy o głowę Disasi po prostu schował do kieszeni. Na domiar złego największa gwiazda klubu, Florian Thauvin, szykuje się do odejścia. Francuz od 2 lat przymierza się do zmiany barw klubowych aby ponownie zagrać w LM, niedawno na horyzoncie pojawiła się Valencia, do końca okienka jeszcze 3 tygodnie a przed sympatykami OM prawdopodobnie kolejny rok rozczarowań.
Król Kylian
Kylian Mbappe jest już bezdyskusyjnie postacią numer 1 w Paryżu. O Neymarze nikt już nie chce słyszeć, sami fani w czasie niedzielnego spotkania dosadnie wyjaśnili na transparentach co myślą o Brazylijczyku, jedynym pytaniem zostaje kogo ostatecznie wybierze sam zainteresowany - Real czy Barcelone.
21 letni Mistrz Swiata ma posłuch również u samego menadżera. To właśnie za sprawą Francuza Tuchel zmienił ustawienie na 4-4-2 a więc schemat z Monaco, gdzie Donatello doskonale współpracował z Falcao. We wczorajszym spotkaniu na bokach pomocy wystąpili Draxler z Sarabią, natomiast trudno w obu z nich upatrywać kluczowych ogniw w nadchodzącym sezonie. Zwłaszcza, że jeśli Neymar zdecyduje się wrócić do Katalonii, to w ramach rozliczenia do Paryża zawita Coutinho. Dziwi zatem oddanie do Leverkusen za 15 milionów Moussy Diaby'ego, który w niczym nie ustępuje Niemcowi, co pokazał w poprzednich rozgrywkach. W straciu z Nimes wszystko odbyło się gładko i przyjemnie, 3 gole, kontrola od początku do końca. Prawdziwy test nowe ustawienie czeka za tydzień gdy Paryżanie pojadą w delegację do Rennes.
Życie pisze najlepsze scenariusze
Bramkarz, 35 letni Romain Salin, podpisując w lipcu kontrakt z Rennes z pewnością nie zakładał występu w pierwszym składzie na otwarcie sezonu, a co dopiero że zostanie bohaterem spotkania. Najpierw do Augsburga odszedł Tomas Koubek a następnie kupiony w jego miejsce Edouard Mendy złamał rękę na treningu, przez co wychowanek Stade Laval otrzymał niespodziewaną szansę debiutu w nowych barwach i wykorzystał ją w 100%. Najpierw w świetnym stylu obronił rzut karny Delorta, a w końcówce popisał się dwoma doskonałymi interwencjami pomagając kolegom wywieźć komplet oczek z Montpellier. Sukces tym większy, że od 60 minuty goście grali w 10 po tym jak nowy nabytek, kupiony za 10 baniek z Angers Flavien Tait, zosłał odesłany do szatni za uderzenie łokciem.
Pomimo szczęśliwego zwycięstwa, przed Julienem Stephanem jeszcze dużo pracy i nerwów, zwłaszcza poza murawą. Tydzień temu z klubu odszedł Ismaila Sarr, zastępcy wciąż brak a przecież potrzebna jest kadra do gry na 4 frontach. Dodatkowo blisko odejścia z zespołu jest Bensebaini, wokół którego krąży Borussia Menśebleble. Dzisiaj TuttoMercatoWeb podało, że negocjowany jest transfer N'Zonziego z Romy, natomiast to wciąż za mało aby myśleć o powtórzeniu zeszłorocznego sukcesu.
Zdany egzamin
Gdy w czerwcu Jean-Louis Gasset ogłaszał odejście na emeryturę, chyba nikt z fanów Saint Etienne nie spodziewał się, że jego zastępcą zostanie Ghislain Printant. Francuz pomimo 58 lat tylko raz, z miernym skutiem w Bastii, prowadził dorosłą drużynę. Powierzenie kluczy do szatni tak niedoświadczonemu trenerowi to spore ryzyko podjęte przez włodarzy Les Verts.
Jak wyglądał debiut przeciwko Dijon? 30 minut bardzo obiecującej i płynnej gry, która przełożyła się na dwa trafienia, oraz godzina chaosu zapoczątkowanego przez głupią rękę Debuchy'ego w polu karnym, dającą nadzieje gospodarzom na odrobienie strat. Koniec końców, skończyło się tylko na golu z karnego Tavaresa i 3 oczka powędrowały do Les Verts. Pomimo odejścia z zespołu Cabelli, w szatni nadal panuje dużo jakości. Jest rewelacyjny Khazri z Hamoumą, z Nimes sprowadzono "gabońskiego Ronaldo" w postaci Bouangi, z Betisu przyszedł Boudebouz którego Printant doskonale zna z czasów Bastii i Montpellier gdzie był asystentem, kontrakt przedłużył Robert Beric.
Dodatkowo Zieloni wykupili wczoraj z Tigres wypożyczonego przed rokiem Kolodziejczaka, dzięki czemu dysponują jedną z najlepiej zbilansowanych defensyw Ligue 1. Moukoudi z Perrinem stanowili w sobotę ścianę nie do przejścia a przecież w zanadrzu jest jeszcze wonderkid Saliba, chcący wywalczyć pierwszy skład i jak najlepiej przygotować się do przyszłorocznego podboju angielskich boisk.
Złoty strzał Mastifów
Co prawda to było dopiero 90 debiutanckich minut, natomiast trudno nie odnieść wrażenia że Lille sprowadzając za 12 milionów Victora Osimhena dokonało świetnego transferu. Fenomenalne przyśpieszenie, wychodzenie na pozycję, łatwość odnajdywania się w polu karnym, siła i spryt. Nigeryjczyk dwoma trafieniami przeciwko Nantes pokazał, że życie bez Nicolasa Pepe wcale nie musi być bolesne.
Samo spotkanie powinno zostać zabite już w pierwszej połowie a jednobramkowe prowadzenie było najniższym wymiarem kary. Gospodarze stworzyli sobie kilka doskonałych okazji, głównie za sprawą rewelacyjnego jak zwykle duetu Bamba-Ikone, nieustannie siejącego zamęt w defensywie przeciwników. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i tak samo było na Stade Pierre-Mauroy. Christian Gourcuff w przerwie dokonał kilku roszad taktycznych i zmienił ustawienie, czego efektem był samobójczy gol Celika po uderzeniu z dystansu Girotto.
Kanarki podbudowane zmianą rezultatu zaczęły coraz odważniej dochodzić do głosu, co przełożyło się na 100% sytuacji Traore i Limy. Wicemistrzowie Francji mieli coraz mniej czasu na ponowne objęcie prowadzenia, Christopher Galtier ratował się m.in wprowadzeniem nowego tureckiego nabytku w postaci Yusufa Yaziciego. W końcu przyszła 80 minuta, błąd popełnił Pallois, doszło do zamieszania w polu karnym i do piłki ponownie dopadł Osimhen wręcz rozrywając siatkę po armacie w górny róg bramki. Les Canaris poza porażką stracili też na większość sezonu swojego zawodnika. W 15 minucie murawę na noszach opuścił nowy nabytek, Marcus Coco. Jak się później okazało, 23 letni skrzydłowy zerwał więzadła i czeka go półroczny rozbrat z piłką.
Zakładki