Reklama
Strona 3 z 3 PierwszaPierwsza 123
Pokazuje wyniki od 31 do 44 z 44

Temat: Nie potrafie sie cieszyc z malych rzeczy

  1. #31
    Avatar Master
    Data rejestracji
    2005
    Położenie
    Santa Motyka
    Wiek
    22
    Posty
    13,843
    Siła reputacji
    28

    Domyślny

    Cytuj Taidio napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    No to Master już jak dla mnie kwestia priorytetów, bo to co opisałeś to jest dla mnie spk życie że masz na wszystko na co chcesz, mieszkanie, rachunki, żarcie, paliwo, zachcianki, generalnie robisz se co chcesz, no może nie wypierdolisz do 5 gwiazdkowego hotelu z Martą Linkiewicz na tydzień, ale na resztę rzeczy Cie stać, oprócz tego odkładasz se hajs no i żyjesz, nie masz problemu że jak ząb ci się zjebie to musisz pożyczać czy brać kredyty,tylko idziesz i leczysz

    większa pensja jak sam zauważyłeś nie sprawi że bilety do kina będą droższe, zaczniesz chodzić na droższe koncerty, jeść kawior czy pić szampana za 10k, po prostu więcej odłożysz, ale komfort życia dalej masz podobnie wysoki
    Tak no ja sie zgadzam, ze zyje sie latwiej, ale nie lepiej. Nie wiem jak to wytlumaczyc. Kurwa nwm poszedlem kupilem se choinke + ozdoby no fajna fajna kosztowalo mnie to ca 600pln w sumie i co? I chuj bo jakbym zarabial 2x mniej to kupilbym choinke +ozdoby za 250pln pewnie i tez byloby fajnie i cos by sie zmienilo w moim zyciu, swieta bylby gorsze? No nie. xD Wiec na same takie rzeczy duzo sie wydaje, na kupowanie niby lepszych itemow, ktore wlasciwie nie daja niczego wiecej. Ok moze lepiej wygladaja na przyklad, ale to dziala tylko pierwsze 5 minut.
    A latwiej sie zyje i to fakt, sam poziom jest wg. mnie podobny, ale jest ten luz, ze nie trzeba sie martwic, ze jak mi jebnie fura i bedzie trzeba wydac tysiaka to, ze nie bedzie z czego dac. A nawet jak nie bedzie to mozna sie zapozyczyc i bedzie z czego oddac... Ale sama taka codziennosc sie rozni niewiele wedlug mnie. Bo myslac w skali juz wiekszych rzeczy - firma, dom, mieszkanie, podroze itd. to te pieniadze sa nadal kropla w morzu.
    Cytuj Venzet napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Ogólnie to przyjęte jest np. wśród prezesów i osób wysoko postawionych że zegarek na ich ręku powinien być równowartości jednej miesięcznej pensji, tak by odzwierciedlać jednocześnie status majątkowy danej osoby.
    Cytuj Zakon napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    1 mam mieszkanie bez kredytu, 2 zarabiam pewnie 5x Twojej wyplaty, 3 pracuje z topowymi firmami finansowymi z UK bezposrednio wspolpracujac z bank of london, zamknij pizde

  2. #32
    Avatar Taidio
    Data rejestracji
    2009
    Położenie
    Sayonara
    Wiek
    29
    Posty
    20,861
    Siła reputacji
    28

    Domyślny

    no nie wiem choinka to z 30 złotych kosztuje, ozdoby w sumie huj wie bo z wczesniejszych lat mam

  3. Reklama
  4. #33
    Avatar Astinus
    Data rejestracji
    2007
    Położenie
    Łódź
    Wiek
    29
    Posty
    5,066
    Siła reputacji
    21

    Domyślny

    Cytuj Master napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    A latwiej sie zyje i to fakt, sam poziom jest wg. mnie podobny, ale jest ten luz, ze nie trzeba sie martwic, ze jak mi jebnie fura i bedzie trzeba wydac tysiaka to, ze nie bedzie z czego dac. A nawet jak nie bedzie to mozna sie zapozyczyc i bedzie z czego oddac... Ale sama taka codziennosc sie rozni niewiele wedlug mnie. Bo myslac w skali juz wiekszych rzeczy - firma, dom, mieszkanie, podroze itd. to te pieniadze sa nadal kropla w morzu.
    Dokładnie to. Miałem teraz ten komfort, że w ogóle nie liczyłem pieniędzy, bo po prostu nie musiałem. Trzeba było coś kupić - kupowałem, naszła mnie ochota na jakieś żarcie/picie - szedłem do sklepu i kupowałem, coś do auta - znajduję w necie i zamawiam, dwa dni później oddaję do mechanika, bo już mi się samemu nie chce grzebać i elo, niech robi. Ojciec wymyślił sobie "rodzinny" wypad w gurki - ok, jedziemy. Fajnie byłoby w końcu skoczyć ze spadochronem - ok, lecimy. Kumpel zaprasza na windsurfing na Kaszuby - pakujemy się i jazda, meeting u Artura - jazda.
    Ale nie byłem nawet nigdzie na wakacjach - sporo pojeździłem weekendowo, narobiłem trochę ogniskowych imprez "u mnie" na działce i to tyle, nie było urlopu na Hawajach. Nie chodzę w jakichś odjebanych ciuchach, rzadko bywam w restauracjach, a jak już, to i tak są to jakieś małe, podrzędne lokale, w żadnym razie nie takie, gdzie na wejście podbija kelner i nalewa Ci wina nie robię zakupów w Almie czy Piotrze i Pawle, tylko biedry, Auchany i inne Tesco.
    Owszem, kupiłem sobie samochód, o jakim marzyłem, ale było to marzenie człowieka zarabiającego 2,5k. Zwykły dwudziestoletni sedan za dychę, po prostu trochę większy silnik, niż w przeciętnym aucie na ulicy, nic więcej. Na kupno sprzętu w góry już nie starczyło; miałem sobie tatuaż robić w tym roku, pierwszy umówiony termin mi laska odwołała, z drugiego już zrezygnowałem sam, bo było ryzyko, że się nie zmieszczę z kasą.
    A teraz to w ogóle zrobiła się chujnia z kasą i przeskakuję do innej firmy, w której na początku znowu będą mi płacić 2,5k ;d

    Zarabiając 5k w Polsce możesz sobie pozwolić na trochę więcej, niż przy przeciętnej januszowej pensji, ale to nadal nie jest tak dużo, jak ludziom się wydaje, że jest. Sam myślałem, że jakbym miał ze 4k, to o ja pierdolę, to już można jak w maśle żyć. Pierwsze dwa miesiące są zajebiste, ale szybko się przyzwyczajasz i zaczynasz mierzyć wyżej. Kupujesz jedno z tych tańszych aut, o których marzyłeś, mija trochę czasu i już myślisz o kolejnym, dwa razy droższym. Spełnisz jakieś inne wielkie marzenie, ten, powiedzmy, skok ze spadochronem, i już chcesz realizować kolejne. Spadochron kosztował z dojazdem 6 stówek, a wyjazd na naukę surfingu do Meksyku to luźno z 7k. Wyjazd do Stanów, żeby ogarnąć tam auto i walnąć z paczka kumpli tripa od wybrzeża do wybrzeża - z 10k.
    Na początku czujesz się tak, jakbyś pana boga za nogi złapał, a szybko okazuje się, że długo to nie potrwa, bo jeśli nie zaczniesz więcej zarabiać i nie obniżysz standardu życia do dawnego poziomu, to może nie starczyć Ci hajsu na zrealizowanie choćby jednego takiego celu w roku.

    Nie powiem, ja w tym roku odżyłem. Mimo, że grudzień skopał mi dupsko, to 2018 był zdecydowanie najlepszy w ciągu ostatnich paru lat, a jak na to spojrzeć szerzej, to chyba w ogóle najlepszy w całym życiu (ale tu nie chodzi już tylko o robienie hajsu), ale pieniądze, które zacząłem zarabiać, to nadal nie jest żaden luksus.
    Ostatnio zmieniony przez Astinus : 20-12-2018, 23:14

  5. #34

    Data rejestracji
    2006
    Wiek
    30
    Posty
    160
    Siła reputacji
    18

    Domyślny

    No tak po prostu mozesz sobie pozwolic na w miare swobodne gospodarowanie kasa,weekendowe wypady i inne przyjemnosci , a jak sie ma juz wlasne mieszkanie i placisz tylko oplaty , bez rat za kredyt to jest juz wgl dobrze, majac te 4-5 k /msc. Nie ma co sie oszukiwac,ze 2-2,5k a 4-5k msc to zadna roznica xdd , bo w pierwszej opcji to raczej trzeba racjonalnie gospodarowac gotowka i nie przepieprzac na glupoty , majac 4-5k jak Cie poniesie fantazja przy barze z kumplami nie spowoduje ze przez reszte miesiaca bedziesz zarł makaron z cebula. Swoja droga ostatnio czytalem artykul , w ktorym opisywany był sondaz na jakiejs tam grupie Polakow czy sa za opodatkowaniem najbogatszych , ponad połowa była na tak , tylko kurła za bogatych uznano juz tych z 3,5k na reke.

  6. #35
    Avatar Astinus
    Data rejestracji
    2007
    Położenie
    Łódź
    Wiek
    29
    Posty
    5,066
    Siła reputacji
    21

    Domyślny

    To niezły ze mnie bogacz milioner xDDD
    ludzie to jebane zwierzęta, serio

  7. #36
    Avatar Koczek
    Data rejestracji
    2010
    Wiek
    32
    Posty
    10,383
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    Mnie to najbardziej śmieszy jak ludzie gadają że "tobie jest łatwiej/życie masz o wiele łatwiejsze, bo możesz se na różne frykasy pozwolić", o kurva leże i się śmieje z takich cebulianów. Jak oni siedzieli i ćpali/pili nie myśląc co dalej ze sobą zrobić to nie jest niczyja wina, wziąć się za siebie, praca słaba, kasa cienka to się zmienia, robi jakiś kurs, szkołę żeby to zmienić, a nie narzekanie jaki kraj hujowy.
    DZIABNIJ SIĘ ARIS

  8. #37
    Avatar Astinus
    Data rejestracji
    2007
    Położenie
    Łódź
    Wiek
    29
    Posty
    5,066
    Siła reputacji
    21

    Domyślny

    nie no, ale jak to tak pracę zmienić, co xDD
    to mnie najbardziej rozpierdala
    Bardzo długo skakałem z roboty do roboty, jak mi się nie podobała, to zostawiałem i po 2 tygodniach, bo po jaką cholerę siedzieć w jakimś gównie i marnować czas? Wszyscy dookoła mówili "człowieku, ile można zmieniać te prace, zostałbyś w jakiejś na dłużej. Ludzie latami pracują, awansują, dostają dodatki itd., a ty nic tylko zmieniasz.". A ja widzę, że ktoś 8 lat siedzi w tej samej robocie i nadal jakieś żenujące pieniądze dostaje, no to xD, na chuj to komu. Znalazłem w końcu coś, co mi odpowiada, w czym mogę się w jakiś sposób realizować i zarabiać godne pieniądze, to nagle mi się pofarciło i ja w ogóle nie wiem jak to jest xDDD
    ale ludzie są spierdoleni

  9. #38
    Avatar Mexeminor
    Data rejestracji
    2006
    Posty
    4,131
    Siła reputacji
    21

    Domyślny

    Z tym pracowaniem w jednej często gównorobocie 8 czy ileś lat to jest tak, że ludzie pragną stabilizacji za wszelką cenę (nie wszyscy, ale większość). Jest se taki Janusz czy inny Mariusz i znajdują se robotę za 3k na początek, z prospektem jakichśtam podwyżek, dodatków itd. No i jakoś to leci, nawet nie myślą o tym, że może stać ich na więcej, że w obecnych czasach warto na bieżąco przeglądać oferty, bo szansa na trafienie lepszej roboty jest duża itd. To wszystko zależy od ich samopoczucia w tej pracy, to jest w chuj istotne, dużo bardziej niż sama kasa. Jak ktoś robi gdzieś bardzo długo, to zdecydowanie częściej dlatego, że mu się w tej robocie podoba (nie w tym sensie, że np. realizuje swoje hobby czy coś, ale po prostu po ludzku mu się spoko pracuje z tymi ludźmi, pasują mu obowiązki itd.), a nie dlatego, że kasa dobra. Człowiek ma swoje limity, jak będzie miał w chuj dobrze płatną robotę, ale za to w zjebanej atmosferze, ciągły zapierdol, presja, stres, może nawet jakiś mobbing itd., to ile pociągnie? Teoretycznie może i 20 lat, ale będzie totalnie rozjebany psychicznie, to się odbije na rodzinie, znajomych (których pewnie już nie będzie miał). Robota, która nie tyle daje radość, ale po prostu nie niszczy psychiki, jest lekka i przyjemna, to jest to czego większość oczekuje. Kasa to kwestia drugorzędna, szczególnie, gdy zazwyczaj nie jest ona specjalnie niska i nie można na nią narzekać. Znam ludzi co robią 20+ lat w tej samej firmie na tym samym stanowisku i pasuje im to bardzo, mają swoich zajebistych ziomków w robocie, zazwyczaj poza robotą też się kumplują, są dobrzy w tym co robią i to im daje satysfakcję. A że po tych 20 latach zarabiają okolice tych 5k na rękę, może ciut więcej? Chuj, nieważne, wystarcza im to na realizowanie wszystkich swoich pasji (np. Złombol, super sprawa, a kasy wiele nie trzeba), utrzymanie siebie i rodziny.

    To co napisał Artur to jest święta prawda, szczęścia w hajsie się nie znajdzie, bo zawsze będzie go na coś mało. Chyba każdy to po sobie widzi, ciągle zwiększa się swój stan posiadania i ciągle człowiekowi mało, wymarzone auto sprzed roku dzisiaj jest wkurwiającym gruzem, a na horyzoncie jawi się już zupełnie inna fura, która po jej kupieniu przyjmie taki sam status jak stara. Tak samo jest ze sprzętem wszelakim, z domem czy mieszkaniem - ze wszystkim. Myślicie, że ludzie co mają chawiry na Wilanowie za kilka mln i jeżdżą nowymi furami za podobną kasę nie chcą więcej? Oczywiście, że chcą, ale myślą innymi kategoriami niż my, co nie zmienia faktu, że dalej są nienasyceni (i wydaje mi się, że ci bogaci biznesmeni, którzy zostawiają życie w pracy są zdecydowanie bardziej nieszczęśliwi ze swojego stanu posiadania, niż przeciętny Polak na etacie, bo zwiększanie stanu posiadania jest ich jedyną przyjemnością, bo nie mają czasu na nic innego w większości przypadków).

    Ja np. obecnie mam strasznie chujowy okres i to się już ciągnie od dobrych paru lat. Czuję stagnację, niby studia zaraz się kończą i będzie wejście na rynek pracy, ale nawet takie gówno jak napisanie pracy magisterskiej mi nie chce wyjść. Mam wrażenie, że jak pójdę do roboty, zajmę się czymś konkretnym na te 8+ godzin dziennie i będę miał jakiś punkt zaczepienia, to może to jakoś ruszy. Bez tego nie potrafię się zmotywować do jakichś aktywności typu siłownia czy nawet głupi basen, ogólnie aktywność fizyczna. Nie potrafię się nawet zmotywować do zgłębiania mechaniki samochodowej, a mógłbym się tym zajmować, bo mam w chuj wolnego czasu, który przepierdalam bezczynnie
    Ostatnio zmieniony przez Mexeminor : 22-12-2018, 17:41

  10. #39

    Data rejestracji
    2010
    Wiek
    14
    Posty
    3,201
    Siła reputacji
    16

    Domyślny

    apetyt rosnie w miare jedzenia

    ja w mojej pracy zaczynalem od 3k, potem bylo 5, aktualnie jest 7,5 i wciaz nie czuje sie spelniony i mi malo

    a wiekszosc znajomych w moim wieku (20) w tym czasie robi jakies chujowe studia byleby starzy dawali kase albo w biedrze za 2,5k

  11. #40
    Avatar Astinus
    Data rejestracji
    2007
    Położenie
    Łódź
    Wiek
    29
    Posty
    5,066
    Siła reputacji
    21

    Domyślny

    Cytuj Mexeminor napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Z tym pracowaniem w jednej często gównorobocie 8 czy ileś lat to jest tak, że ludzie pragną stabilizacji za wszelką cenę (nie wszyscy, ale większość). Jest se taki Janusz czy inny Mariusz i znajdują se robotę za 3k na początek, z prospektem jakichśtam podwyżek, dodatków itd. No i jakoś to leci, nawet nie myślą o tym, że może stać ich na więcej, że w obecnych czasach warto na bieżąco przeglądać oferty, bo szansa na trafienie lepszej roboty jest duża itd. To wszystko zależy od ich samopoczucia w tej pracy, to jest w chuj istotne, dużo bardziej niż sama kasa. Jak ktoś robi gdzieś bardzo długo, to zdecydowanie częściej dlatego, że mu się w tej robocie podoba (nie w tym sensie, że np. realizuje swoje hobby czy coś, ale po prostu po ludzku mu się spoko pracuje z tymi ludźmi, pasują mu obowiązki itd.), a nie dlatego, że kasa dobra. Człowiek ma swoje limity, jak będzie miał w chuj dobrze płatną robotę, ale za to w zjebanej atmosferze, ciągły zapierdol, presja, stres, może nawet jakiś mobbing itd., to ile pociągnie? Teoretycznie może i 20 lat, ale będzie totalnie rozjebany psychicznie, to się odbije na rodzinie, znajomych (których pewnie już nie będzie miał). Robota, która nie tyle daje radość, ale po prostu nie niszczy psychiki, jest lekka i przyjemna, to jest to czego większość oczekuje. Kasa to kwestia drugorzędna, szczególnie, gdy zazwyczaj nie jest ona specjalnie niska i nie można na nią narzekać. Znam ludzi co robią 20+ lat w tej samej firmie na tym samym stanowisku i pasuje im to bardzo, mają swoich zajebistych ziomków w robocie, zazwyczaj poza robotą też się kumplują, są dobrzy w tym co robią i to im daje satysfakcję. A że po tych 20 latach zarabiają okolice tych 5k na rękę, może ciut więcej? Chuj, nieważne, wystarcza im to na realizowanie wszystkich swoich pasji (np. Złombol, super sprawa, a kasy wiele nie trzeba), utrzymanie siebie i rodziny.

    To co napisał Artur to jest święta prawda, szczęścia w hajsie się nie znajdzie, bo zawsze będzie go na coś mało. Chyba każdy to po sobie widzi, ciągle zwiększa się swój stan posiadania i ciągle człowiekowi mało, wymarzone auto sprzed roku dzisiaj jest wkurwiającym gruzem, a na horyzoncie jawi się już zupełnie inna fura, która po jej kupieniu przyjmie taki sam status jak stara. Tak samo jest ze sprzętem wszelakim, z domem czy mieszkaniem - ze wszystkim. Myślicie, że ludzie co mają chawiry na Wilanowie za kilka mln i jeżdżą nowymi furami za podobną kasę nie chcą więcej? Oczywiście, że chcą, ale myślą innymi kategoriami niż my, co nie zmienia faktu, że dalej są nienasyceni (i wydaje mi się, że ci bogaci biznesmeni, którzy zostawiają życie w pracy są zdecydowanie bardziej nieszczęśliwi ze swojego stanu posiadania, niż przeciętny Polak na etacie, bo zwiększanie stanu posiadania jest ich jedyną przyjemnością, bo nie mają czasu na nic innego w większości przypadków).

    Ja np. obecnie mam strasznie chujowy okres i to się już ciągnie od dobrych paru lat. Czuję stagnację, niby studia zaraz się kończą i będzie wejście na rynek pracy, ale nawet takie gówno jak napisanie pracy magisterskiej mi nie chce wyjść. Mam wrażenie, że jak pójdę do roboty, zajmę się czymś konkretnym na te 8+ godzin dziennie i będę miał jakiś punkt zaczepienia, to może to jakoś ruszy. Bez tego nie potrafię się zmotywować do jakichś aktywności typu siłownia czy nawet głupi basen, ogólnie aktywność fizyczna. Nie potrafię się nawet zmotywować do zgłębiania mechaniki samochodowej, a mógłbym się tym zajmować, bo mam w chuj wolnego czasu, który przepierdalam bezczynnie
    Ale na co komu stabilizacja, jak ma dwadzieścia kilka lat i nie wychowuje dzieci?
    I jeszcze gdyby mowa była o jakichś sensownych robotach, gdzie człowiek ma pewną tę 5 i się nie musi martwić, to jeszcze bym zrozumiał, ale ludzie zarabiają jakieś śmieszne 2-3 tysiące i trzymają się tego, jakby wygrali to na loterii. Jeśli uda im się wziąć mieszkanie na kredyt, to jakieś małe, gówniane z budownictwa prlu, do końca życia będzie jeździć jakimiś starymi rzęchami, a wakacje to na tydzień nad Bałtyk, jak się uda odłożyć, to może nawet all inclusive w Egipcie :) No ale przynajmniej nie męczę się za bardzo w pracy, nie wysilam, nie stresuję, pogadam sobie w robocie.. Posiedzę w zakładzie jeszcze z 15 lat to dadzą mi ze 3,5k a to już jest piniądz, może uda się w końcu na narty pojechać xD

    Mam wrażenie, że "chujowo, ale stabilnie" to motto życiowe i zarazem główny cel dla takich ludzi. Dziwi mnie tylko, że jest ich aż tak dużo.

  12. #41

    Data rejestracji
    2006
    Wiek
    30
    Posty
    160
    Siła reputacji
    18

    Domyślny

    zeby to jeszcze bylo 3k ale na przykladzie zakladu w ktorym pracował moj ojciec przed emerytura widzialem ze ludzie kurwa za najnizsza krajowa potrafia siedziec w kompletnym syfie, chujowej i ciezkiej robocie , tkwiac w przekonaniu , ze przeciez "cinzko" dzisiaj o prace, wgl w tym kraju mam wrazenie ze takie postawy to cnota, zwlaszcza wsród pokolenia ludzi 45+, i jeszcze Ci beda klaskac w rece jak jest zle, a jak np tak jak Astinus bedziesz zmienial robote , szukal lepszej to okresla Cie jako nieroba i kombinatora xdd, jak to kurła nie bedziesz za 2k z nadgodzinami pracowal?! Za to pokelenie narzekaczy albo produkuje kolejnych narzekaczy , albo kaze swoim dzieciom im isc na studia za wszelka cene , chuj ze potomek nie widzi takiej potrzeby / nie ma umiejetnosci , wazne ze skonczy studia , nawet jesli to zarzadzanie placem zabaw w zgierzu to wazne ze magister bedzie , a potem koło sie zamyka bo "koncza ludzie studia i pracy dla nich nie ma " xdd

  13. #42
    Avatar Astinus
    Data rejestracji
    2007
    Położenie
    Łódź
    Wiek
    29
    Posty
    5,066
    Siła reputacji
    21

    Domyślny

    Mnie matka długo dręczyła, żebym szedł na jakieś studia, jak rzuciłem pedagogikę. Nieważne na jakie, byleby skończyć, bo ten papier za dużo znaczy, żeby go nie mieć, bo bez niego ciężko. I czemu ja w ogóle to rzuciłem, raptem półtora roku mi zostało i skończyłbym coś, co przestało mnie interesować, w jakikolwiek sposób zajmować i na czym absolutnie przestało mi zależeć. No ale miałbym już wykształcenie wyższe, wielu pracodawców tego wymaga. I chuj z tym, że mnie takie prace w ogóle nie interesują, że wiem, że nie chcę być żadnym kierownikiem czy innym chujem mujem...
    Nie wiem czy dobrze zrobiłem nie słuchając jej, kto tam wie, może teraz miałbym luźną robutkę za 5 koła, w której piłbym tylko kawkę i drapał się po jajcach, w międzyczasie podrywając sekretarki, zamiast zasuwać tak jak teraz zasuwam. Ale cenię sobie to, że robię wszystko po swojemu. Udało mi się w końcu znaleźć i ogarnąć fajną pracę - to tylko moja zasługa. Za to teraz dałem trochę z tym dupy - tylko moja wina, pretensje mogę mieć tylko do siebie.
    Sporo rzeczy w ten sposób zjebałem, ale co się przy tym nauczyłem, to moje. Nie spierdolę tego drugi raz, być może przy dużo większej skali :)

  14. #43
    Avatar supermate
    Data rejestracji
    2013
    Położenie
    Warszawa
    Wiek
    33
    Posty
    1,931
    Siła reputacji
    13

    Domyślny

    ja od zawsze byłem wiedziałem co chce robić i od zawsze wiedziałem, że studia są nie dla mnie. Bardzo długo musiałem walczyć z oporem rodziców, że studia mnie nie intneresują.
    Cytuj Obożetojestzboże napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Jakis diabel mi siedzial na nogach i po chwili sie zaczal zblizac i mi jezyk do buzi wsadzac
    Chcialem otworzyc oczy, ale mi sie blokowaly w polowie i walczylem sporo czasu zeby je otworzyc

  15. #44
    Avatar Astinus
    Data rejestracji
    2007
    Położenie
    Łódź
    Wiek
    29
    Posty
    5,066
    Siła reputacji
    21

    Domyślny

    Ja miałem tak, że też wiedziałem - chciałem iść w kierunku sportu, zostać nauczycielem i trenerem, czułem powołanie w tym kierunku. I nagle mi przeszło w połowie studiów xD Odwidziało mi się zupełnie, więc ciągnąć tego nie było sensu.

Reklama

Informacje o temacie

Użytkownicy przeglądający temat

Aktualnie 1 użytkowników przegląda ten temat. (0 użytkowników i 1 gości)

Podobne tematy

  1. Problem z jakimś insektem na kompie - nie potrafię zlokalizować.
    Przez Quaresma w dziale Sprzęt i oprogramowanie
    Odpowiedzi: 9
    Ostatni post: 17-10-2013, 23:21
  2. Nie potrafię znaleźć dobrego otsa 8.6 ;/
    Przez Dzonzi w dziale Open Tibia Server
    Odpowiedzi: 6
    Ostatni post: 13-03-2013, 23:24
  3. Wielki swiat malych ludzi
    Przez Bartloo w dziale Filmy, seriale i telewizja
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post: 06-09-2012, 17:32
  4. Virus, nie potrafię sobie poradzić.
    Przez Old-Era w dziale Sprzęt i oprogramowanie
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post: 09-01-2012, 23:34

Zakładki

Zakładki

Zasady postowania

  • Nie możesz pisać nowych tematów
  • Nie możesz pisać postów
  • Nie możesz używać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •