jestem kurwom leniem i kazda minute poswiecie zeby polezec dluzej w lozku, sniadanie opierdalam jak juz jestem w pracy wiec standardowo lece do galerii do spozywki oddalonej minute drogi spod biurowca, wracam i standardowo jest to jakis serek grani na dwie swieze buleczki, do tego an to szyneczka i jakis pomidorex i jest penerix. pozniej jakis obiadek to wiadomo na dowoz, do galerii albo stolowki niedaleko (domowe obiadki ftw), pozniej cos co nie wymaga duzego gotowania.
dziwi mnie tez ze nikt nie polecil pizzy donatello kurwa z biedronki, to jest kurwa rasowy koks wsrod wszystkich mrozonych pizz. dlaczego? otoz odpowiadam: nie jest gleboko mrozone przez co ma to jakis smak, dobre makro, wpierdalasz tylko do piekarnika i masz gleboko wyjebane. zawsze zostaje opcja tuningu, ktora bardzo dobrze sie przyjmuje.
a jak byla motywacja do treningow to wiadomo, 40 minut wczesniej z rana wstac - kure na patelnie, warzywa osobno na drugiej. worki ryzu standardowo byly gotowane po 4 to juz lezaly od wczoraj i do pojemnikow pach pach jeden do pracy, drugi opierdalany po przyjsciu do domu de facto post workout. reszta to wiadomo jakies szejki, inne chuje muje w piekarnikach, desery. w weekendy jak mam czas to wpierdalam jajecznice z rana i czuje sie jak bog, ale w tygodniu to raczej lipa wole pospac, a jak mam zjesc w spokoju to jednak te 30-40 minut potrzeba to juz wole miec ten czas naliczany juz w pracy, a jajowa z pojemnika nie jest juz taka sama i wiecie to jak loda miec robionego w gumie
Zakładki