Witam, mam takie pytanie bo wydaje mi się, że kadrowa w mojej firmie robi mnie w bambuko.
Zacznijmy od tego, że mam dwoje dzieci, 3.5-letnią córkę i 5-cio miesięcznego syna.
Żona jest na macierzyńskim i siedzi w domu, ale jak choruje mi starsza córka (przedszkole) to zaraz choruje i syn, dlatego biorę zwolnienie lekarskie na dziecko starsze, żeby odseparować matkę karmiącą piersią i małolata.
To, że nie przysługuje mi zasiłek opiekuńczy to wiem, ale każą wypełniać ten papier ZL-15a czy jakoś tak i kadrowa dopiero po 3cim razie zorientowała się, że żona nie pracuje i mi nie przysługuje zasiłek. Kazała mi skłamać w owym piśmie, że żona pracuje, bo ona nie będzie już nic tam cofać, korekt robić (wypłatę dostałem wraz z zasiłkiem).
Od tej pory zabroniła mi brać na dzieci zwolnienia, tylko jak już mam faktycznie się opiekować chorymi dziećmi to mam brać urlop.
Powiedzcie mi jak to jest... rozumiem, że pieniążki może mi się nie należą za te dni, ale brać urlop wypoczynkowy na chore dzieci, skoro przysługuje 60dni opieki nad chorymi dziećmi to chyba nie jest w porządku?
Niech mnie ktoś naprostuje co w takich sytuacjach robić, bo z doświadczenia wiem, że kierownictwo nie jest przychylnie nastawione na urlopy, a jakieś usprawiedliwienie mieć muszę.
Dodam, że na druku ZL-15a zawsze zaznaczałem, że małżonka nie pracuje i w uwagach pisałem wyjaśnienie, że muszę odseparować niemowlaka od chorej córki.
Jak coś niejasno opisałem to proszę pisać, odpowiem już na konkretne pytania. Pozdrawiam.
Zakładki