Mieszkam w podwarszawskim miasteczku, jakoś pół roku temu przyszło pismo z urzędu miasta, że pewna Pani ofc żydówka uważa i ma całkiem mocne dowody, że działka, na której stoi nasz dom oraz kilka innych działek w okolicy przed wojną należały do jej rodziny i zostały nielegalnie wydzierżawione przez gminę. Zostaliśmy, też powiadomieni, że w naszej obronie stoi miasto bo ogólnie miasto zostało pozwane a nie my jako właściciele działek i urząd miasta będzie brał udział w rozprawie.
W tym tygodniu przyszło pismo z urzędu, że sprawa została wygrana, co najlepsze ona teraz chce zwrotu pieniędzy za wszystkie rozprawy od państwa bo przegrała.
Typowy przykład żydostwa :)
Zakładki