Jak nic nie skończyłem, halo. W124 jest, MX-5 też, docelowo zostanie Mazda, ale BMW i Merc na pewno wylatują za jakiś czas i będzie Lexus z V8, LS albo GS. Na pewno przejdę na japońskie samochody w pełni, tak samo tata i pewnie cała moja przyszła rodzina. Taki mam pomysł ogólnie, będę dążył do tego. Na chwilę obecną BMW jest ok, Merc to samo, nacieszę się nimi ile się da, wycisnę maksimum wiedzy o nich żeby móc zabierać głos w dyskusjach i tyle. Ciągle będzie mnie kusić E34, może wpadnie pomiędzy tym co jest i Japońcami, ale to się okaże jak się poszczęści albo i nie. W sumie jedynie E34 z Niemców bym chciał, miałem wiele chętek np. W140, ale w tej kasie wolę spasionego Lexa, który będzie niezawodny i mimo wszystko dużo bardziej oryginalny. E34 może koegzystować z Lexusem i Miatą, ale na pewno na więcej jak 3 auta nigdy mnie nie będzie stać (a może raczej nie będę miał tego gdzie trzymać, nawet 3 nie będę miał i jakiś garagen będzie wynajmowany albo dwa nawet permanentnie).
Tak to wygląda na chwilę obecną i muszę się tego trzymać. Trzymałem się decyzji co do E39 i W124, dotrzymam i tego. Wszystko w swoim czasie, daję sobie na to 3-4 lata i zobaczymy, powinno dać radę, może nawet ciutkę szybciej.
PS. A kei cary niestety nigdy nie będą możliwością, bo to wymaga sprowadzenia z Japonii, ew. takiego farta jak z tym Beatem tutaj, ale to i tak ponad 20k za auto mniejsze od malucha i z podobnym wyposażeniem + brak części praktycznie na każdym rynku, bo w Japonii też w tym nie pływają. To jest naprawdę hobbystyczna sprawa, gruba kasa i wielkie zaangażowanie, nigdy czegoś takiego nie będę mógł mieć. Marzyć można, ale realistyczne cele też trzeba realizować.
PS2. Jest jeszcze opcja zostawienia W124, bo szukanie lepszego za kilka lat na wąskiej listwie z OM602 albo 603 pod maską w sensownej kasie będzie raczej trudne, a OM601 robi za świetnego woła roboczego, który spala zawsze 6l i dojedzie przy minimum dbania daleko hen hen. Mam ogromną miłość do tych aut i będzie mi trudno je porzucić, choć wiem, że trzymanie się tego w nieskończoność jest średnim pomysłem. Dlatego możliwe, że zostawię tego co mam i będzie robiony na zasadzie gruzu, byle tanio i skutecznie (w sensie blacharka skutecznie w kwestii rdzy). Mechanicznie pozostawiać w stanie pełnej sprawności, a blacharkę robić po taniości, bez malowania, wszędzie konserwacja, mazidła okrętowe XD, zaprawki i tego typu sprawy. Można osiągnąć ciekawy efekt po np. ~10 latach takich robót.
Zakładki