Ja nie powiedziałem, że to jest praktyczne czy kurwa mądre, ale to trzeba mieć naprawdę zajebisty pomysł żeby w takie miejsce wsadzić rozrusznik. Jeśli można o takim zabiegu powiedzieć cokolwiek pozytywnego, to właśnie będzie to fakt, że bardzo sprytnie wykorzystali miejsce pod kolektorem.
Takich rozwiązań jest dużo w drogich furach, tam nie chodzi o to żeby to było łatwo dostępne, a o rozkład masy, upchanie tych wszystkich ustrojstw na stosunkowo niewielkiej przestrzeni, ułożenie tego tak żeby nic się tam nie zjebało np. uderzając o siebie, drgając itp. itd.
Jeśli chodzi o rozruszniki, to one akurat często są w popierdolonych miejscach, niejedno tanie auto ma je pochowane tak, że pół auta trzeba rozbierać. Wtedy to jest problem, chociaż producent to i tak ma w piździe, bo jak się zdupi ten rozrusznik, to już dawno z 10 lat po gwarancji. W przypadku takiego STS nikt nigdy nie myślał o tym, że to będzie problem wymienić rozrusznik, bo:
a) pewnie nigdy się nie zjebie, bo kto jeździ autem tyle czasu,
b) jak się już zjebie, to Pan George z Dallas sobie to naprawi i zapłaci, bo go stać.
Nikt w tym rachunku nie uwzględniał Jerry'ego z przedmieść Detroit, który właśnie kupił chatę z licytacji za dolara i użera się z ćpunami na jego ogródku, a już na pewno nie brali pod uwagę, że STSa kupi Mateusz z Konina za dwie wypłaty z niemieckiego obozu pracy zakładu pracy i potem będzie się babrał przy aucie tydzień wydając pół kolejnej wypłaty na ogarnięcie rozrusznika.
Zakładki