GM Gorn napisał
zboczę trochę z tematu - czytając te fora spedycyjne, niezależnie czy chodzi o samą robotę czy o zarobki to cały czas pojawia się gadanie o stresie, o tym, że taka robota wyniszcza człowieka, odechciewa się żyć itd. CAŁY CZAS.
rozumiem, że na spedytorze ciąży jakaś odpowiedzialność, musi się w razie problemów użerać z kierowcami/przewoźnikami/klientami, ale jest aż tak źle? jak ktoś pisze, że przez pracę jako spedytor jego życie zmienia się w udrękę, a żeby było mało to pisze o zarobkach rzędu 3-4 tysięcy złotych to myślę wtf? go to Biedronka. zajeżdża mi mi takim typowym polskim zrzędzeniem.
zwłaszcza, że mam porównanie w postaci Mastera, który wydaje się zarabiać co najmniej dwa razy tyle, rzeczywisty czas pracy to nie jest 120h tygodniowo i nie widziałem jakiegoś wielkiego narzekania i płaczu. aż tak wielkiego farta trzeba mieć co do firmy czy na tych forach pierdolą totalne bzdury?
Ogolnie to to co thebattlestar powiedzial. Niby jest troszke nerwow, ale kurwa to jest nic w porownaniu z chlopem stojacym na linii za 2,5k, ktory nie ma co do gara wlozyc. Tak jak mowilem - pracowalem w kurierce i w skali 0 - 10 to tam stres byl tak 9/10. Tutaj ocenilbym moze 2/10. Wlasciwie przez cale zycie nie mialem mniej stresowego okresu od tego teraz od kiedy pracuje w spedycji.
A to co ludzie mowia to tak, jedni pracuja w chujowych spedycjach o jakich wspominalem w poprzednim poscie - jak babka dostaje 15 ciagnikow do prowadzenia, 6 busow, faktury i chuj wie co jeszcze i zamiast zarzadac 15.000 miesiecznie to sie cieszy, ze PAN jej placi 2.500 to jest to jej wina po prostu.
A drugi typ ludzi to po prostu ludzie, ktorzy sie do tego nie nadaja i wszystko ich stresuje, a podjecie kazdej decyzji zajmuje pol dnia bo sie stresuja, ze to, ze tamto, ze cos tam. Mam taka jedna osobe w firmie i dla niej stresem jest kazdy jeden ladunek mimo 2 lat pracy w tej branzy i juz w sumie sporego doswiadczenia. Kazdy jeden ladunek to jest przezywanie w pocie czola i stresie. Tak naprawde w samej pracy nie ma nic stresujacego, sa tylko male i drobne niedogodnosci o jakich thebattlestar powiedzial - czasem jakis tel czy mail w weekend, czasem nawet ogarniecie jakiegos ladunku w weekend, czasem moze mail lub ktos kliknac nawet jak jestesmy na wakacjach itd. Ale z drugiej strony? "Halooo Arturo wpadaj do nas tutaj do Neapolu na wakacje ogarniamy Ci hotel musimy sie w koncu zobaczyc juz tyle wspolpracujemy, pokazemy Ci Wlochy bedzie zajebiscie, to w jakim miesiacu bedziesz???". No i kasa, kasa, kasa wszystko wynagradza. Dzwoni klient w sobote wieczor jak Ty siedzisz przy browarze, ze rano cos tam trzeba zaladowac. Moze sie wkurwisz na sekunde, ale jak sobie pomyslisz, ze ogarniesz to (co zajmie Ci z 30 minut jak wszystko pojdzie ok) i jestes np. 250-300pln do przodu to ta stracona chwila z browarkowego wieczora jakby nagle juz nie wyglada tak zle i wkurwienie szybko znika.
Ogolnie tak jak battlestar ja sobie juz nie wyobrazam pracy gdzie indziej. Jestem w biurze te 8h dziennie, mam 1-2h przerwy jak chce (na poczatku mnie to jaralo i ciagle gdzies wychodzilem zalatwiac sprawy czy na obiad xD), ale w sumie i tak siedze przy kompie i ogladam jakis serial czy judupa czy tam siedze se na torgu, jest zajebisty kontakt z ludzmi czyli cos co uwielbiam bo caly czas sie z kims gada - z klientami, z przewoznikami itd., jest w sumie zajebista kasa jak na Polskie warunki, praktycznie zero stresu, nie ma cisnienia, ze trzeba kurwa odbic karte o 9:00 bo jak nie to wylotka z roboty wiec jest taki ogolny luz - sam sobie czasem przychodzisz wczesniej, czasem pozniej itd. jest taki komfort. Dopoki spedycje beda istniec i prosperowac dopoty ja w tym bede siedzial i nie wyobrazam sobie odejscia gdziekolwiek. Gdybym mial wrocic do kurierki to musieliby mi zaplacic z 20.000 netto + laptop + samochod zebym to rozwazyl - 100% powaznie, nawet sie mnie pytali czy bym wrocil z rok temu i taka odpowiedz dalem (tam sa widelki jak mowilem w okolicach 2.8-3.0k na takim stanowisku xD). Bo moze tutaj tyle nie zarabiam az tyle, ale wiem, ze jest potencjal by tyle miec i da sie to zrobic wiec samo to jest takim motywatorem by dalej dzialac i sobie szukac klientow.
Wawik napisał
A to nie jest tak że otwierając firmę spedycyjną trzeba mieć licencję jakąś tam? Której zabezpieczeniem jest 40 tysięcy euro? Coś mi ostatnio ziomek który pracuje tak samo jak Artur o tym wspominał ale mogłem coś popierdolić
Jest tak i chyba 50.000 nie 40.000. Dlatego tez mowilem, ze miec trzeba te minimum 200.000 - 250.000 wg. mnie. Ale z tym tez kreca bo mozna ten hajs po prostu pozyczyc od rodziny czy gdzies tam bo oni tego nie monitoruja na biezaco tylko w momencie ogarniania tych papierow. Wiec mozna wplacic, potrzymac i pozniej wyplacic. Tyle, ze zeby zaczac funkcjonowac ogolnie to gdzies tyle minimum trzeba miec. Bo tak jak mowilem:
1) Organizujesz transport np. Mediolan - Londyn. Klient placi Tobie np. 1100EUR, Ty przewoznikowi np. 900EUR+23% = 1107EUR
2) Masz zajebistego klienta, ale ma termin platnosci np. 60 dni od ostatniego dnia miesiaca, w ktorym otrzymal dokumenty / Przewoznik 60 dni od dnia otrzymania dokumentow to taki standard raczej
3) Miales takich transportow 8 pod rzad rozladowaly sie te auta np. 5 Stycznia 3 z nich, 2 kolejne 6 Stycznia, 3 ostatnie 7 Stycznia
4) Doki z transportow docieraja do Ciebie 15 Stycznia - termin platnosci wypada na 18 Marzec
5) Termin platnosci dla klienta wypada na 2 Kwietnia - do tego spokojnie mozna przyjac tydzien/dwa spoznienia
6) 8 takich transportow = 8856EUR = 37.500PLN do zaplaty przewoznikowi brutto - ta kase musisz miec zeby ja zalozyc zanim dostaniesz hajs od swojego Klienta, czyli jakis miesiac
7) Ale halo halo jak to przeciez 8*1100EUR= 8800EUR od klienta to to sie przecie nie kalkuluje
8) Czekasz kolejne nwm 30 dni chyba jest skrocone na zwrot podatku
Czyli notabene na miesiac-dwa zamrazasz hajs 37.500PLN tak o, od buta... A zrobienie 8 takich transportow to jest nic bo zeby robic dobre pieniazki dobrze robic te 40-50 miesiecznie.
I w tym jest najwiekszy problem i zagwozdka - trzeba miec sporo hajsu w gotowce zeby utrzymac plynnosc finansowa, a plynnosc jest tutaj rzecza nadrzedna. Nie mowiac o tym, ze wlasnie co chwile ktos sie spozni, ktos nie zaplaci w ogole, cos sie zjebie i bedzie jakas kara itd. i robi sie lipa duza wtedy. Albo co jak trafi sie zloty kontrakt dla klienta i np. takich transportow zleci Ci 30 na przestrzeni 2 tygodni? Odmowisz bo nie masz tyle hajsu zeby wylozyc i zamrozic. A jak odmowisz to nie dosc, ze stracisz zarobek rzedu powiedzmy 3.000 - 5.000EUR to do tego mozesz pogorszyc relacje z klientem i chuj.
Zakładki