elo, wytarłem panele krzesłem z kółkami
https://vpk.s-ul.eu/VRkELk26
da się to jakoś poprawić? jakąś pastą, olejem?
Wersja do druku
elo, wytarłem panele krzesłem z kółkami
https://vpk.s-ul.eu/VRkELk26
da się to jakoś poprawić? jakąś pastą, olejem?
przeźroczysta mata pod fotel i masz spokój, a teraz to chuj
btw. teleportowałeś się gdzieś, że takie kręgi robiłeś?
wyjebane w kosmos mokasyny synku,
panele są jednorazówkami więc do wyjebania
nastepnym razem kupuj normalnie drewno zawsze to można jakoś odnowić
buty nie moje xD, a zdjęcie jest z mieszkania które wynajmowałem
no to nic, w takim razie troche wlasciciel pociagnie z kaucji, moze uda się lekko wypolerowac i mniej bedzie widać
dzieki
jak ty takich kowbojow na chate sprowadzasz, to pewnie swoim mustangiem ci porysowal ten parkiet, moral z tego taki na przyszlosc karz konia mu zostawic przed klatkom
Na przyszłość gumowe kółka albo mata. Z panelami nic nie zrobisz, chyba że wypolerujesz i odrysujesz wzorek, ale to trzeba artystę malarza, żeby tego nie spierdolił.
p.s. dojebane pirate bootsy
teraz to nic ci nie stoi na przeszkodzie żeby kupić jakiś brązowy sprej i zamalować i modlić się oto żeby gostek nie ogarnął ściemy, i prosto w ryj mu wmawiać że ty nic nie widzisz.
W ogóle niezłą trzeba być ofiarą, żeby komuś kaucję płacić xD. Mój stary wynajmuje kilka mieszkań i też się nauczył od cwaniaków jak takie sprawy się załatwia, otóż... Na 90% masz w umowie, że kaucja nie dotyczy normalnego użytkowania, to co jest normalnym użytkowaniem jest kwestią mocno sporną, bo czemu niby wytarcie paneli nie miało by być normalnym użytkowaniem. Mieszkanie to nie muzeum i to właściciel ponosi odpowiedzialność za remonty, awarie i po prostu zużywanie się wszystkiego. W polsce jeszcze się sporo ludzi daje jebać i traktuja janusza wynajmowacza jak pana świata i mieszkanie trzeba oddać w stanie lepszym niż się brało xD, podczas gdy w rzeczywistości to właśnie jest także jego koszt, a nie 1500 za mieszkanie z czego 300 czynszu i co, niby janusz ma 1200(minus dochodowy) do kieszeni? Za granicą taka mentalność jest normalna, że coś się jebie, dzwonisz do landlorda i nikomu by nie przyszło do głowy, że landlord ci będzie kazał płacić za na przykład zepsutą lodówkę i wmawiał, ze zepsułeś. Wracając do tematu, nikt nie jest w stanie do końca określić co jest normalnym użytkowaniem w takich przypadkach, sądy też mają to w dupie i jedyne, co się liczy, to kto ma hajs w dłoni i kto jest komu winien. Dlatego jak masz chujowego janusza, którego podejrzewasz, że może cię naciągać na kaucję, to po prostu zwlekasz z ostatnią wpłatą. Mówisz mu, że dasz później, bo coś tam, po czym jak już się za bardzo sapie, to walisz prosto z mostu, że nie masz i niech sobie weźme z kaucji i nie musi ci oddawać. W ten sposób pieniądze przesuwają się na twoją korzyść i janusz sobie może pierdolić i się sapać, że masz mu coś tam zapłacić. Prawie nikomu się nie będzie chciało iść o te parę stówek do sądy i cię ścigać, bo to bez sensu, a sama sprawa się będzie toczyć ze 2-3 lata i nic z niej nie wyniknie. Z mieszkania cię nie wyjebie, bo nie może. Pójdzie do sądu, to sąd mu powie, że nie dostał ostatniego czynszu, ale nie oddał kaucji, więc jest na zero, a co do zniszczeń, to zawsze sąd ma wyjebane, jeżeli nie ma twardych dowodów. Czyli, jeżeli zapłacisz ostatni czynsz a gościu ci nie odda wcale kaucji, to sąd nic nie zrobi, tak samo w przypadku, gdzie coś będzie zniszczone, a zrobisz właśnie gościa tak, że ostatni czynsz = kaucja. Jeżeli Janusz nie ma podpisanego z tobą protokołu zdawczo-odbiorczego stanu mieszkania z porobionymi dokładnymi fotografiami, to nie ma żadnych dowodów na nic i równie dobrze możesz powiedzieć, że takie już było.
Dlatego trzeba sobie uzmysłowić, że sądy prawie nigdy nie działają, kiedy nie ma papierka. Większość papierków, które ludzie podpisują między sobą są chuja warte. Także warto się czasem postawić, nikomu się nie będzie chciało iść do sądu, a jak będzie na tyle pojebany, to i tak chuja ugra, bo nie ma żadnych dowodów na nic. W ogóle trzeba nie mieć honoru, żeby wiedząc ile janusz ma z wynajmu brać w ogóle pod uwagę, że nie dostanie się z powrotem całej kaucji, bo coś tam się zużyło xD. No ale mentalność niewolnika, sługi i winnego za wszystko hodowana w polackach od zarania dziejów. Kraj męczenników kurwa.
Chodzi o większość umów, które zwykli ludzie podpisują między sobą bez większego przygotowania, nie te przygotowane przez prawników na 50 stron z jakąś powazną instytucją czy przedsiębiorstwem i na pewno nie u notariusza. Większością umów się można podetrzeć, bo albo nie są wiążące, bo nie są zgodne z kodeksem, albo są niedoprecyzowane, albo zwyczajnie nie można niczego udowodnić. Po za tym chodzi o to jak sądy działają w praktyce. Janusz zwołuje sprawę, mówi że rozjebałeś mu tv, a ty nie zapłaciłeś mu ostatniego czynszu i powiedziałeś, że ma se wziąć z kaucji. Sprawa trafia do sądu. Pokazujesz w sądzie, że płaciłeś zawsze na czas, od spółdzielni załatwiasz pismo, że nigdy nie było na ciebie skarg. I co, myślisz, że sąd każe ci bez żadnego dowodu coś zapłacić januszowi? xD
Większość umów jest tak NIEKONKRETNA, że liczy się, kto wykonał pierwszy krok i sąd już nie wnika. Dlatego wszystkie instytucje chcą mieć płacone rzeczy z góry itp. itd. Świetny przykład jak się robi chociażby w chuja rolników. Podpisujesz z nimi umowę na nie wiem, kurwa bydło i w umowie jest zapis, że zapłacisz tyle, na ile bydło będzie dobre. Jak rolnik jest debilem(a prawie każdy jest), to bydło bierzesz, ubijasz i płacisz rolnikowi ochłapy i mówisz, że było stare, chujowo karmione, chujowe mięso. Co zrobi sąd? NIC, kompletnie NIC, bo bez protokołu przekazania bydła, fotografii, wstępnej oceny nie ma nic żadnego dowodu, więc sąd się tego nie tyka, bo nie może i zostawia jak ludzie rozwiązali "między sobą", gdyby znowu nie wiem rolnik dostał w chuj dużą zapłatę, a bydło było stare, inny gatunek i zrobił w ten sposób w chuja nabywce, to tak samo po fakcie nabywca sobie może iść do sądu i chuja udowodni, sąd się w to nie miesza.
Nie chodziło mi o papierki typu umowa z bankiem z 1000 punktów albo umowa z dostawcą gazu, czy prądu, gdzie wiadomo, kto wygrywa z automatu. Chodzi o takie zwykłe małe umowy jak np. mieszkanie. W 90% przypadków można się tym podetrzeć, bo tak jak już mówiłem albo można różnie interpretować, albo nie ma dowodów. I wtedy sąd nie robi nic albo przyznaje rację stronie "słabszej" np. konsument kontra firma, ale też nie zawsze.
Sądownictwo w polsce zawsze było i będzie dowcipem, bo jak nie korupcja, to samo prawo jest po prostu chujowe. W polsce przekręty są proste jak odebranie lizaka dziecku. Polecam sobie chociażby poczytać, co się odpierdala na GPW i jak ludzie bezkarnie okradają innych i sądy nic z tym nie robią. Regulacje w USA dopuszczają funduszom inwestycyjnym granie na dźwigni na kryptowalutach a nie dopuszczają na GPW. I nie jest to przypadek xD. Po prostu to, co się odpierdala w polsce pod kątem prawnym na wielu szczeblach, to jest taki cyrk, że w cywilizowanym kraju by nikt nie uwierzył.
Innym zajebistym przykładem jak mało ważne są zapisy w umowach o mieszkanie jest na przykład to, że podpisujesz z Januszem umowe na 12 miesięcy, a na przykład po 6 się wyprowadziłeś. Teoretycznie Janusz powinien iść do sądu i powinieneś mu płacić za te nastepne 6 miesięcy, bo tak jest podpisana umowa. I tu się można zdziwić, bo wynajem mieszkania, to nie biznes, tylko sprawy ludzkie i jak masz dowód na to, że poinformowałeś Janusza co najmniej miesiąc wcześniej, że się wyprowadzasz i przedstawisz sądowi powód ku tej przeprowadzce, a powód może być zupełnie błahy, to sąd to umorzy i stwierdzi, że januszowi dałeś odpowiednio wcześniej znać, życie ludzkie to nie biznes i takie umowy są krzywdzące i umowa nie powinna cię wiązać do mieszkania w jakimś miejscu, kiedy miałeś powód, żeby się przeprowadzić, gdzie powodem może być nawet nieodpowiadające sąsiedztwo źle wpływające na twoje samopoczucie.