-
zeby to jeszcze bylo 3k ale na przykladzie zakladu w ktorym pracował moj ojciec przed emerytura widzialem ze ludzie kurwa za najnizsza krajowa potrafia siedziec w kompletnym syfie, chujowej i ciezkiej robocie , tkwiac w przekonaniu , ze przeciez "cinzko" dzisiaj o prace, wgl w tym kraju mam wrazenie ze takie postawy to cnota, zwlaszcza wsród pokolenia ludzi 45+, i jeszcze Ci beda klaskac w rece jak jest zle, a jak np tak jak Astinus bedziesz zmienial robote , szukal lepszej to okresla Cie jako nieroba i kombinatora xdd, jak to kurła nie bedziesz za 2k z nadgodzinami pracowal?! Za to pokelenie narzekaczy albo produkuje kolejnych narzekaczy , albo kaze swoim dzieciom im isc na studia za wszelka cene , chuj ze potomek nie widzi takiej potrzeby / nie ma umiejetnosci , wazne ze skonczy studia , nawet jesli to zarzadzanie placem zabaw w zgierzu to wazne ze magister bedzie , a potem koło sie zamyka bo "koncza ludzie studia i pracy dla nich nie ma " xdd
-
Mnie matka długo dręczyła, żebym szedł na jakieś studia, jak rzuciłem pedagogikę. Nieważne na jakie, byleby skończyć, bo ten papier za dużo znaczy, żeby go nie mieć, bo bez niego ciężko. I czemu ja w ogóle to rzuciłem, raptem półtora roku mi zostało i skończyłbym coś, co przestało mnie interesować, w jakikolwiek sposób zajmować i na czym absolutnie przestało mi zależeć. No ale miałbym już wykształcenie wyższe, wielu pracodawców tego wymaga. I chuj z tym, że mnie takie prace w ogóle nie interesują, że wiem, że nie chcę być żadnym kierownikiem czy innym chujem mujem...
Nie wiem czy dobrze zrobiłem nie słuchając jej, kto tam wie, może teraz miałbym luźną robutkę za 5 koła, w której piłbym tylko kawkę i drapał się po jajcach, w międzyczasie podrywając sekretarki, zamiast zasuwać tak jak teraz zasuwam. Ale cenię sobie to, że robię wszystko po swojemu. Udało mi się w końcu znaleźć i ogarnąć fajną pracę - to tylko moja zasługa. Za to teraz dałem trochę z tym dupy - tylko moja wina, pretensje mogę mieć tylko do siebie.
Sporo rzeczy w ten sposób zjebałem, ale co się przy tym nauczyłem, to moje. Nie spierdolę tego drugi raz, być może przy dużo większej skali :)
-
ja od zawsze byłem wiedziałem co chce robić i od zawsze wiedziałem, że studia są nie dla mnie. Bardzo długo musiałem walczyć z oporem rodziców, że studia mnie nie intneresują.
-
Ja miałem tak, że też wiedziałem - chciałem iść w kierunku sportu, zostać nauczycielem i trenerem, czułem powołanie w tym kierunku. I nagle mi przeszło w połowie studiów xD Odwidziało mi się zupełnie, więc ciągnąć tego nie było sensu.