Jakie macie sposoby na organizację życia codziennego z zadbaniem o rozwój intelelektualny po zakończeniu szkoły/studiów i rozpoczęciu pracy? Macie czas na czytanie książek? Czy wasz zawód wymaga ciągłego dokształcania?
Wersja do druku
Jakie macie sposoby na organizację życia codziennego z zadbaniem o rozwój intelelektualny po zakończeniu szkoły/studiów i rozpoczęciu pracy? Macie czas na czytanie książek? Czy wasz zawód wymaga ciągłego dokształcania?
No mam czas, mimo napietego grafiku staram sie rozwijac dalej, ksiazki norma, jezyk obcy, zagadnienia i rzeczy potrzebne w pracy rowniez
A tak się podepnę. Aueros, czujesz swego rodzaju "niepokój" w związku z tym że docierasz do końca drogi na którą wszedłes pewnie około 17 lat temu?
@Mistyk ;
Mysle, ze to jest ekspert w samoksztalceniu sie i rozwoju takze moze zapoda kilka dobrych rad.
@udarr ;
Ale pamietaj, ze czytasz dla innych tylko jak jestes kobieta bo mezczyzni tak nie maja, to przeciez od tego zaczal sie temat bo kobiety sa takie i takie, a czytanie ksiazek to jest ich "zabieg marketingowy" bo ogolnie to sa spierdolone, malo inteligentne i musza jakos udawac zeby sprzedac dupe.
ogolnie ja zauwazylem, ze albo praca albo szkola. Odkad pracuje w branzy, z ktora planuje jakas przyszlosc i staram sie isc do przodu to szkola leci zupelnie na minimum, gdyby nie to ze zaocznie na lajtowej uczelni to nie wiem czy bym sobie poradzil.
Planuje jeszcze magistra, ale nie wiem czy w tym roku czy nastepnym, ciezko sie skupic na 100 rzeczach na raz.
Wydaje mi sie tez, ze ksiazki i jezyk obcy to podstawa, natomiast caly czas powtarzam skupiajac sie na zarabianiu pieniedzy juz na szkole ledwo starcza checi, bo czas sie jeszcze znajdzie. Przykro zyc natomiast jesli nie mamy dla siebie chwili na przyjemnosci, nawet zwykle pogranie na konsoli
I jakby niby banalnie to nie zabrzmialo to nie ma wazniejszej rzeczy w zyciu niz wiedziec co sie chce robic, albo chociaz lubic to co sie robi. Bylem juz w kilku pracach i wiem, ze to w zyciu jest NAJWAZNIEJSZE. Bo jezeli robisz cos czego nie lubisz albo "na chwile" to strata czasu zupelna.
Jaka jest ogromna roznica nawet jesli ktos lubi podrozowac i zatrudni sie w dobrej agencji turystycznej to ma wyjazdy za granice co chwile, znizki itd. Takiej osobie jest duzooo lepiej i latwiej niz jakby pracowala w kuchni czy chuj wie gdzie i na wakacje sobie pozwolia raz do roku. Tak samo dla osoby, ktora to nie jara a by pracowala w takim biurze podrozy, takie wyjazdy bylyby meczace. A jesli ma rodzine to niemozliwe wrecz
sciagam sobie appki z problemami logicznymi i sobie rozwiazuje na kiblu, zeby pomimo pracy w wiekszosci papierkowiej umysl byl czasami w inny sposob aktywny
no i czytam ciekawe ksiazki, np teraz sapiens: a brief history of humankind, od yuvala harariego (polecam, dobra dawka nihilizmu)
Ty na stomie jesteś tak? To czym się martwisz? Rok stażu, w tym czasie się uczysz ostro i poprawiasz eldeka żeby dostać się na specke i masz co robić najbliższe parę lat pod względem rozwoju, do tego jeszcze gdzieś komercyjnie przyjmujesz i nie będziesz miał czasu na czytanie książek innych niż o szczękówce przykładowo.
Ja w sumie od dziecka uczę się poza szkołą, więc jest to dla mnie naturalne, żeby pozyskiwać informację z internetu. Codziennie poświęcam na to kilka godzin.
Mam lajtową uczelnie więc godzę pracę z nauką (a praca jest w domu). Mój zawód cały czas wymaga śledzenia nowości i rozwijania się, więc w pewnym stopniu się samodoskonalę. A w dodatku robię to co lubię robić od wielu lat. I fajne pieniądze wpadają. Polecam ten styl życia.
medytacja
Po za tym martwi mnie troche to co sie dzieje z dzisiejszym swiatem. Czlowiek nie docenia juz niczego, licza sie tylko pieniadze i rzeczy, ktorymi mozna sie popisać, oprocz samochodów, telefonów, ciuchów teraz w modzie jest zauwazylem podróżowanie. Ludzie juz tak maja, że jesli mam to czy tamto albo bylem tu czy tu to znaczy, ze cos osiagnalem.
Najgorsze co w pore u siebie zauwazylem to to, ze czlowiek ledwo zacznie wiecej zarabiac to zamiast wykorzystac to aby zylo sie bardziej bezstresowo i komfortowo to od razu planuje co za to kupi. Przykladowo, zarabiam 500zl wiecej czy 1000 to auto na kredyt nowe, ale na wakacje itd. Taka ciągła gonitwa, przypuszczam, ze jak ktos zarabia np. 5000zł to tak samo, uzalezni sie od kilku kredytow, przyzwyczai sie do lukusu i potem jest niewolnikiem tej pracy, zaloze sie ze przy takich i wiekszych pieniadzach zawsze towarzyszą ponadnormowane godziny pracy, stres, gonitwa, presja itd. I czlowiek nim sie obudzi to juz ma tyle zobowiazan, ze nie moze z tego zrezygnować chocby na niego srali z góry.
To samo jak natura skonstruowała czlowieka czy nawet zwierze. Wiele osob posiada kochajace, wspaniale kobiety a i tak wali konia do lasek ze sztucznymi cyckami, ktore na zywo zupelnie nie wygladaja jak na zdjeciu czy filmie i malo tego wiele osob ma tego swiadomosc, ale i tak konia woli i nie jeden to zone zdradzi dla takiej.
Czytalem nawet, ze bylo takie badanie, w ktorym podrzucono jakiemus gatunkowi ptaka sztuczne jajka, wieksze i bardziej kolorowe od tych, ktore sam sklada i ptak ten porzucil swoje potomstwo i wysiadywal te sztuczne. Bo tak to w naturze wyglada, wieksze, lepsze to wieksze szanse na przezycie i bedą "dorodniejsze" wiec te są wazniejsze. U czlowieka jest podobnie choć akurat moze nie w kwestii jaj xd
To jest raczej kwestia stricte natury człowieka, a nie jakichs zmian spolecznych. Generalnie to co człowiek ma/gdzie bywa w duzym stopniu determinuje to co w zyciu osiagnal, wiec nie jest to raczej nic dziwnego. Negatywnym znakiem naszych czasow na ktory bym zwrocil uwage jest np. komercjalizacja (co w sumie by sie laczylo z twoimi slowami "czlowiek nie docenia juz niczego")
No ta, ale to chyba kwestia indywidualna.Szacunku do pieniedzy, tak jak wszystkiego innego, mozna sie nauczyc. Tylko potrzeba czasu i doswiadczen
Fakt
Natura mężczyzny taka już jest że wbrew pozorom nie jest łatwo sprawic zeby czuł sie spełniony we wszystkich aspektach związku. Jeśli laska będzie mu matkować i robić obiadki a w nocy leżeć jak kłoda to wlaśnie tak sie to moze skonczyc
Obecnie pracuje w mcdonaldzie w uk, nigdy nie myslalem ze bede tam pracowal, polubilem nawet te prace, ale jest to chwilowa, jednak nie uznaje tego za strate czasu
1. Jest to w uk i cwicze jezyk z irolami
2. Zarabiam pieniadze na, moje marzenie ktore zaczne realizowac juz od pazdziernika(ja z tych osob xo maja szacunek do kasy wiec mam troche odlozone)
Jak ma gowno w glowie i wydaje na bzdety ktore mu sa niepotrzebne to pewnie ze i nawet jakby wygral 100 000 to by to przejebal. Selekcja naturalna,ktos z glowa na karku pomnozy ten, hajs lub zainwestuje w siebie zamiast w dobro materialne ktore traci na wartosci. Ludzie lubia siw otaczac rzeczami ktorych niepotrzebuja np konsole, wiele osob kupuje a wiekszosc nie gra w nie nawet i sprzedaje po paru miesiacach.
Ale inwestowanie i pomnazanie tych pieniedzy nie jest poprawa komfortu swojego zycia bo niby w jaki sposob? Fakt jesz nieco lepsze chemiczne zarcie i srasz do lepszego kibla. Za te pomnozone pieniadze bedziesz mogl pojechac co najwyzej na lepsze wakacje i kupic sobie fajniejszy samochod.
Tyle, ze takie cos zazwyczaj jest okupione ogromna iloscia wysilku i stresu. To nie jest tak, ze wrzucasz sobie 100 000 do magicznej puszeczki, a za 2 miesiace wyciagasz 300 000. Po za tym kazdy kto zarabia pieniadze przyzna, ze nigdy ich nie jest zbyt duzo, a apetyt rosnie w miare jedzenia. Szczescie i komfort zycia sa jedynie troche powiazane z pieniedzmi.
Po za tym sugerowanie w 21 wieku, ze konsola, komputer czy nie wiem... rower nie przyniosa korzysci i szczescia danej osobie, a w dodatku wydawanie na nie pieniedzy jest bezsensu... takie troche niemadre.
Mes a co Cię obchodzi co inni ludzie robią z własnymi pieniędzmi? Do sypialni też im zaglądasz? Zajmij się sobą i tyle.
W ogóle ocenianie czyichś decyzji odnosnie przeznaczenia pieniędzy wg własnych standardow jest troche slabe
Jakby ktos mi dal konsolę, piwo i jeden wolny dzien to bym sie świetnie bawił, nawet sam
Ludzie maja spory problem ze zrozumieniem, ze subiektywny poziom szczescia i zadowolenia jest zalezny od roznych czynnikow dla poszczegolnych ludzi - dlatego osoba mogaca zamknac sie na 5 dni z pc/konsola i piwkami w pokoju ciagle grajac moze byc rownie (badz bardziej) szczesliwa od osoby, ktora wygra na loterii i pojedzie na wycieczke w dowolne miejsce swiata na te 5 dni. Wiekszosci ludzi trudno to zrozumiec dlatego mierza wszystkich jedna miara wedlug poszczegolnych standardow, a dodatkowo wmawiaja sobie, ze pieniadze maja duzo wieksze znaczenie niz w rzeczywistosci. Mysle, ze przedstawiajac krotkie opisy dwoch roznych ludzi w sytuacjach jak wyzej zapewne z 95% oceniajacych powiedzialoby z gory, ze druga osoba jest o wiele szczesliwsza. Tymczasem na poziom jej szczescia wplywa jeszcze bardzo wiele innych czynnikow.
Jezeli chodzi o pieniadze - w badaniach na dwoch grupach ludzi (bogaci - mniej bogaci/ubodzy) poproszono o okreslenie swojego poziomu szczescia w skali 1 - 7 (subjective happiness scale), a nastepnie o przewidzenie poziomu szczescia osob z przeciwnej grupy. Ludzie biedniejsi maja tendencje do zawyzania poziomu szczescia tych bogatszych i oceniaja ich poziom szczescia wyzej niz bogaci sami sobie go okreslaja. Generalnie pieniadze przynosza szczescie tylko bardzo ubogim bo pozwalaja zaspokic im podstawowe potrzeby. Im wiecej pieniedzy czlowiek ma tym mniejsza ilosc szczescia dostarczaja.
To podstawowa rzecz jezeli chodzi o ocenianie czyichs decyzji dot. pieniedzy i ogolnie rzeczy materialnych.
Jest taki ciekawy i bardzo prawdziwy cytat dot. szczescia i dobrostanu:
“The happy man is not he who seems thus to others, but who seems thus to himself.”
nie rozumiem tego cytatu, bo nie znam slowa thus
tez nie znam ale z kontekstu by wynikalo ze szczesliwy jest ten kto jest szczesliwy dla siebie a nie dla innych(?)
Szczesliwy czlowiek to nie ten, ktory na takiego wyglada dla innych, ale ten, ktory wyglada na takiego dla samego siebie.
Generalnie chodzi o to, ze oceniamy szczescie innych przez pryzmat naszych doswiadczen, naszego majatku, naszego zycia, a nie powinnismy tego robic, to blad. Stad badania, z ktorych wynika, ze zazwyczaj uwazamy iz bogatsi ludzie sa szczesliwsi niz oni sami to oceniaja.
Na moim przykladzie wiem, ze jest wielu ludzi, ktorzy nie tyle oceniliby moj poziom szczescia, a wrecz wyklocali sie, ze moze miec max 2/7 punktow kiedy ja w rzeczywistosci oceniam go na 6/7 byc moze nawet na 7/7. Mniej wiecej o to w tamtym cytacie chodzi.
W kazdym razie to juz mocny offtop bo nie o tym chyba byl temat, chcialem sie tylko odniesc do naiwnego i nieco glupiutkiego posta SzalonegoMesa, a nie wpierdalac sie tutaj z psychologia szczescia.