udarr napisał
Pomijając cały ten bajzel związany z chrzcinami to podziwiam wszystkich ~13-20latków, którzy po prostu nie wierzą i chuj, ja się z tym gryzę od naprawdę długiego czasu, około 7 lat, czytałem jakieś filozoficzne książki o wierze żeby poznać różne stanowiska na ten temat, czytałem książki fizyków żeby ogarnąć trochę więcej na temat tego co nas otacza od strony naukowej i wyrobić sobie pewne zdanie - co z tego jak dalej nie jestem przekonany ani do wiary ani do niewiary, najbardziej skłaniam się ku agnostycyzmowi ale to też nie jest takie pełne przekonanie, nie mam pojęcia kiedy uda mi się dojść z tym do ładu, możliwe, że nigdy. Gdybym miał nie wierzyć to chciałbym mieć dowód, że nie ma w co wierzyć, analogicznie w drugą stronę dlatego nie potrafię po prostu stwierdzić, że od jutra jestem niewierzący/wierzący/ktokolwiek. Dlatego na ten moment zupełnie nie jest dla mnie problemem iść do kościoła w święta (nawet bardzo chętnie to robię te kilka razy w roku bo z roku na rok coraz więcej ciekawych jak i głupich rzeczy wyłapuję z kazań itd.) czy siedzieć przy stole wigilijnym, a z drugiej strony nie przykładam do tego wielkiej wagi. O ile takie wizyty w kościele mi nie przeszkadzają a jak już pisałem bywają pouczające i coraz bardziej mnie zniechęcają do kościoła to już od dawna się nie spowiadam i nie przyjmuję komunii świętej z tego tytułu.