Goth napisał
No więc, najpierw się przywitam: cześć.
Z totalnych nudów wszedłem w zakładkę przygody i chociaż nie gram w Tibię mam jakąś wenę do napisania przygody za czasów mojego Elitarnego Rycerza, którą jest wyprawa na Hydry. By the way. napiszę to w stylu RPG.
Dzień jak dzień, ledwo oczy otworzyłem już byłem zasypywany gradem wiadomości lecz tym razem jedna mnie zaciekawiła. Napisał do mnie Starszy Druid pytając czy przypadkiem nie wybrał bym się na Hydry. Zarazem trochę sie ucieszyłem z powodu tego, że mogę przeżyć nową przygodę, jak również zaniepokoiłem, ponieważ znałem siłę tych bestii z opowiadań moich starych znajomych. Po chwili namysłu odpowiedziałem, "Pewnie, kiedy?", za chwilę usłyszałem od Druida, że zależy mu na tym, aby jak najprędzej się spotkać niedaleko północnej bramy miasta piramid i udać się na polowanie. Wyruszyłem do sklepu z napojami magicznymi, by zakupić mikstury regenerujące manę oraz punkty witalne. Po 15 minutach czekania w kolejce i rozmowy ze sklepikarzem udałem się w pełni wyposażony do ustalonego miejsca spotkania. Już z daleka widziałem czekających na mnie dwóch ludzi, mianowicie, byli to Starszy Druid o 55 poziomie doświadczenia oraz Mistrz Magii równy doświadczeniu kompanowi, ja sam miałem wtedy 61 poziom. W drodze doskwierał nam żar słońca okalający piękną pustynię.
Po około pół godzinnym marszu byliśmy już w gęstej dżungli i przeczesywaliśmy wielkie zarośla. Wprawdzie co chwile atakował nas jakiś ogromny słoń lub ptak terroru lecz nie sprawiały nam one żadnego problemu. W końcu dotarliśmy do wyznaczonego celu, na chwilę przystanęliśmy aby odsapnąć i obmyślić taktykę na Trzygłowego Stwora. Zleciało nam na tym około 15 minut, ja jako bloker miałem wejść pierwszy i skierować Hydrę do zakątka gdzie spokojnie mogły okrążyć ją Demoniczne Stwory przywołane przez Maga i Druida. Aby tak się stało musiałem jeszcze podczas biegu z bestią za plecami ściąć krzaki i wejść między drzewo a skałę, poziom adrenaliny był bardzo wysoki jednak wszystko poszło łatwiej niż śmiałem przypuszczać. Sprowadziłem Hydrę w wyznaczone miejsce i zawołałem kolegów. Weszli, stworzyli Demoniczne Szkielety i walka się rozpoczęła. Druid i Mag atakowali Hydrę przy czym ten pierwszy na dodatek leczył mnie jego czarem, który pozwalał mu uzdrawiać przyjaciół. Bestia upadła pod ciężarem mojego miecza oraz rózg i siły ataku czerwonawych stworów. Następnie aby sprowadzić kolejne bestie musiałem wejść głębiej i wyciągnąć je z ich wylęgarni obok pięknych jeziorek. Przez pewien czas po monotonnym już zbijaniu masy podgatunku smoków koloru zielonego nazbierało się z ich ciał porządne wynagrodzenie za zużyte przez nas napoje regenerujące. Mieliśmy po 4 godzinach Zbroję Rycerską, 2.5 plecaków wypełnionych monetami, około pięciu małych, niebieskich kamieni oraz dwa wielkie, zielone jajka. Dałem znać jednemu znajomemu, że skończyliśmy i może przyjść ze swoją ekipą popolować. Droga powrotna nie była już taka ciężka, ponieważ słońce chyliło się ku zachodowi i nie doskwierało tak, jak wcześniej. Ja miałem opchnąć wszystko co udało się nam zdobyć, podzielić na trzy i porozsyłać moim kompanom. Tak też zrobiłem, po godzinie miałem 13 tysięcy złota i każdy z nas zarobił po ponad 4 tysiące monet. Żałowaliśmy, że nie wypadły nam buty przyśpieszenia lub Królewski Hełm ale i tak było dobrze. Wieczorem pochwaliliśmy się kolegom stojącym pod depozytem będącym piramidą, tak się zakończył dzień, ja poszedłem do swojego domu, porozrzucałem rzeczy po czym udałem się na zasłużony odpoczynek i zasnąłem.
Pozdrawiam.
#~Yeti
No tak, dzięki, poprawiam.