-
Rybki
Panowie, w ciągu tygodnia jem przynajmniej 0,5kg(najmarniej) ryb. Problem w tym, że jest to łosoś, tuńczyk i szprot popularny. Ktoś mi kiedyś powiedział o zawartości rtęci i innych świństw, a ja niepotrzebnie pogłębiłem temat. Jak to jest w końcu ze szkodliwością przy jedzeniu ryb? Załóżmy, że moje nawyki żywieniowe nie zmienią się przez najbliższe 10 lat to moje ciało jakoś odczuje to dziadostwo, czy zwyczajnie będzie to niezauważalne?
-
Z Elliotta Hulse'a:
https://i.imgur.com/tIG0cDd.png
Ja się z tym zgadzam. Woda w której te ryby żyją to absolutny syf. Ale tak samo sprawa wygląda z glebą i mięsem. Gleba jest w słabej kondycji, w wyniku czego owoce i warzywa są prawie że pozbawione witamin. O mięsie to już chyba nie muszę pisać bo każdy wie jak traktowane są zwierzęta. Jak się zastanowić to nic co jest dostępne w sklepach nie jest "zdrowe". Hulse potem dalej w tym swoim pdfie piszę o rybie raz w tygodniu.
-
akurat w ue zawartosc metali ciezkich jest dosc mocno kontrolowana, wiec o to bym sie jakos specjalnie nie martwil. martwilbym sie o inny syf.
najlepiej jesc ryby, ktore nie sa drapiezne, tylko wpierdalaja jakis plankton. mintaj imo jest spoko.