Prbolem z liceum zaocznym

Jestem teraz w 3 klasie, i żeby zdać potrzebne jest 50% obecności na przedmiocie, nie kiedy po prostu nie mogłem przyjść, ze względu na prace, a teraz okazało się, że przedmiot kończy się 7 grudnia o czym dowiedziałem się 4 dni temu i będę mieć z matematymi roz. 40%, na necie piszą, że wtedy następuje natychmiastowe skreślenie i nie jest się dopuszczanym do egzaminu, wiem, że najlepiej pójść do szkoły i się spytać, ale dopiero w sobotę będę miał taką możliwość, a do tej pory to umrę ze stresu, ktoś miał podobną sytuacje?:c

Możesz być nieklasyfikowany, ale nie musisz ;d
Jak dostaniesz nkl to możesz ubiegać się o egzamin klasyfikacyjny.

Swojego czasu w technikum musiałem pisać egzamin bo mi brakło godziny albo dwóch do 50% xD a znowu z programowania miałem 30% i zdałem bez problemu, ale w sumie miałem wszystko zaliczone na 5 więc... XD

to w zaocznych szkołach nie jest tak, że mają w dupie to czy chodzisz ?

Cytuj:

---

Morty napisał

to w zaocznych szkołach nie jest tak, że mają w dupie to czy chodzisz ?

---

tak, nic nie musisz zdawać, chodzić, zaliczać i maturę po prostu z automatu Ci zaliczają na 100% ;]

Chodziło mu tylko o frekwencje, która imo jest najdurniejszym kryterium jakie można było wymyślić xD
Co komu do tego czy ktoś ma 50% obecności czy nie? Powinny się liczyć oceny z egzaminów i tyle
i też mi się wydaje że oleją frekwencje na zaocznych, chociaż nigdy nic nie wiadomo

ps.
to prawda że w zaocznych szkołach jest 123412234x łatwiej i nie ma co na ten temat dyskutować xD

Nie oleją frekwencji ja juz 4 rok robie średnie a jestem na 4 semestrze. właśnie przez frekwencje i to jest tragedia bo pracuje jak dziki osioł i nie mam czasu zbyt wiele na chodzenie do sql mimo że oceny mam same 5 to nie zdaje z powodu frekwencji a co najlepsze to powtarzając semestr nie musze pisać zadnych prac ani nic bo pisałem wcześniej.... wiec tylko wystarczy że chodze i zdaje.... masakra...

Zalezy od szkoły ale np u mnie jak brak mi kilku/nastu godzin mozna podejsc w tygodniu daja jakies tematy i sie pisze prace z danego przedmiotu (oczywiscie małpa by taką prace napisała mając do dyspozycji neta i ksiażki) a ostatnio zrobili patent ze buli sie 100 pln za brak frekwencji w danym miesiącu .... i wszystko to podobno przez MEN bo sie czepia....

a nie kumam po co jak sie ucze w domu to sie ucze i moja sprawa wszystko i tak wyjdzie na maturce i na egzaminach koncowych w liceum... ale nie bo przeciez mam marnować cenny czas na siedzenie na lekcji która niczego mnie nie nauczy bo tam wiecej dzieciaki morde drą niż się uczą.

Problem w tym, że mi zabraknie dwóch godzin XD

Jak faktycznie pracowałeś i pracodawca Ci to potwierdzi to jak dyrektor to nie kompletny debil i idiota to bez problemu Cię dopuści do egzaminu z danego przedmiotu, przynajmniej jak ja robiłem zaocznie ogólniaka i miałem paru typów co na niektórych przedmiotach mieli 30-40% obecności bo po prostu pracowali i ni huja nie mogli wbić tych 50% to ich dopuszczali, może następnym razem zapytaj się w szkole a nie "bo na internecie pisali" xD