Luźne pół tysiąca słów. Dwadzieścia minut pisania. W zasadzie bez tematu, bez planów rozwinięcia, bez celu.
Wersja do druku
Luźne pół tysiąca słów. Dwadzieścia minut pisania. W zasadzie bez tematu, bez planów rozwinięcia, bez celu.
Stylistycznie bardzo ładne, ale ze względu na brak fabuły trudno cokolwiek więcej powiedzieć; może tylko tyle, że "uwięziony w czasie" skojarzyło mi się "dziecko w czasie", a to raczej dobrze.
Dobrze napisane, choć dla mnie trochę zbyt "nowoczesne" ;P Podoba mi się nad wyraz trzeźwy opis wpadania przez narratora w panikę - daje to ciekawy efekt biorąc pod uwagę charakter zjawiska.
Kooooocham miniatury. :D
A tak ogólnie, to strasznie mi się podoba. W ogóle to jest świetne, jak ktoś tak umiejętnie pisze w czasie teraźniejszym, że w ogóle się tego nie odczuwa, czasami to aż razi w oczy, ale Ty masz taką jakąś zdolność magiczną, że wszystko jest takie płynne i piękne (w sensie innym niż piękno obecnej sytuacji, bo jeżeli chodzi o nią to nie zazdroszczę, ale mam nadzieję, że wiesz, o co mi chodzi, bo chyba nawet nie wiem, jak to wytłumaczyć). No i pomysł świetny. Ogólnie uważam, że to jest naprawdę, naprawdę godne polecenia. Kurczę, pewnie się powtarzam, ale nie wiem, co powiedzieć. To po prostu się zamknę wreszcie.
Arrivederci! :D
Pierwsze trzy zdania nieco sugerują, że tekst będzie jakąś nudną pseudofilozofią. Potem jednak specyficzna forma pozwala przejść przez niego lekko i płynnie, a nawet się zagłębić w treść i dojrzałą stylistykę. Drugi akapit nieco bardziej konkretny niż pierwszy, ale bynajmniej nie jest to wada. Nieskomplikowana, odpowiednia jak na miniaturę fabuła dobrze komponuje się z tym nietuzinkowym stylem. Jedynie motyw "bezczasu" niezbyt mi się podobał, może to jakaś metafora której nie rozumiem ale tak czy inaczej trochę nie pasuje do reszty
Podsumowując, świetna miniatura, oby takich więcej w tym dziale ;)