Siema, jestem w ostatniej klasie technikum - klasa maturalna i oczywiscie deklaracje zlozylem.
Mam problem z matematyką, a raczej nauczycielka z tego przedmiotu.. A mianowicie opuscilem troche lekcji i mam dwa niepisane sprawdziany/kartkowki i jeszcze z jakiejs mam jedynke, oprocz tego mam jeszcze 2 z czegos tam i 5 z aktynowsci, no i jutro napisze cos co mysle wejdzie na 2 lub 3 wiec oceny beda wygladac nastepująca: 0,0,1,2,3,5. Matury próbne zdalem wszystkie i wbrew temu co moze mowia oceny powtorzylem troche troche material i nie mialbym najmniejszego problemu z poprawa tych ocen nawet w ciagu jednej lub dwoch godzin lekcyjnych w jakimkolwiek treminie - problem w tym, ze nauczyciel nie chce mi tego umozliwic, inni moga poprawiac, ale ja nie, oczywiscie gadki, ze poprawy byly (w jakies tam rekolekcje mozna bylo przyjsc), ale ze mna nic nie umawiala. Przed swietami juz pytalem kiedy moglbym poprawic to powiedziala, ze po swietach mam przyjsc a teraz co.. nic, mowi, ze nie moge poprawiac i koniec. Do konca roku szkolnego 2-3 tygodnie, a oceny chce wystawiac juz w najblizszy poniedzialek (dzis jest wtorek).
Co mozna zrobic i ewentualnie do kogo sie zwrocic? Dwa razy probowalem ją prosic to skonczylo sie na tym, ze wydarlem na nią tylko ryja. Mysle zeby isc do dyrekcji chociaz i tam jest przewaznie wszystko w pospiechu i w dodatku jest nią wredna szmata, a jak nie to gdzie jeszcze? Poki jeszcze chwila czasu jest