[Opowiadanie] 10 minut z mojego życia...
UWAGA to coś zawiera kawałki mocno wulgarne
Kroniki niewyspanego człowieka, part 12468.
Marcin, 17 letni uczeń 2 klasy technikum pojazdów samochodowych, śpi sobie spokojnie na łóżku, odpoczywa po całonocnej rozmowie z kobietą jego życia. Nie wie, że zaraz ta sielanka zostanie przerwana…
- Marcin, wstawaj, trzeba wylać resztkę wody z basenu, umyć go i znowu ustawić.
Przez biedną, skołataną głowę Marcina przechodzi tylko jedna myśl.
Kurrrrrrrwa, oni nigdy nie potrafią zrobić nic sami, zaraz mnie chuj strzeli, może dla nich 9 rano to środek dnia, ale dla mnie to środek nocy…
-Grrrrrrrrr, juz idęęęęę… 2 minuty poczekajcie…
Schodzę na dół i siedzą na ławce kurwa, jeden stary, drugi młody, tak do siebie podobni, a jednocześnie do mnie. Ta myśl wcale nie poprawia mi humoru....
Czekają na mnie, jedyną myślącą jednostkę w tym stadzie, jakby sami nie potrafili nawet tak prostej rzeczy zrobić…
- Weź odjedź mamy autem - mówi starszy.
Przez głowę przebija się mimowolnie myśl:
Kurwa, z 5 minut leżałem starając się ogarnąć, co się wokół mnie dzieje, to by zdążyli w tym czasie przez całe podwórko to auto PRZEPCHAĆ i wrócić nim...
Podchodzę do tego auta, którym nabiłem parędziesiąt kilometrów na początku tych wakacji, otwieram. Dopiero poranek, a auto już nagrzane, w środku sauna, masakra.
Wsiadam, kurwa, że ta matka tak blisko ten fotel przesuwa, przecież jej się cycki chyba rozgniatają o tą kierownicę.
Fotel do tyłu na maksa, szyba w dół i kluczyk na 1 pozycję - podgrzewanie świec żarowych - jedyna „wada” diesla.
Dobra, z 10 sekund i się zagrzało.
Odpalamy.
Telepie, telepie, coś nie chce palić.
Eureka, zaskoczył.
Przegazowanie, ten piękny warkot, mimo że to tylko 1.9 diesel a, nie 5.7 benzyniak w Fordzie Mustangu. Kocham dźwięk wszystkich aut, oprócz Malucha i Cinquecento.
Wrzucam wsteczny, patrzę w lusterko - stoi bidny, skołatany Nissan wujka, którym jechałem ostatnio i prawie we mnie wpadł jakiś idiota w transicie, a po lewej „cud” włoskiej techniki - Lancia Delta - powiedzcie mi, które auto zaczyna gnić 2 lata po wyjeździe z salonu, ale jak ciocia wybrała sobie auto ze względu elegancki wyglad to proszę bardzo, niech ma.
Przez głowę przebija mi się myśl - na chuj mi basen? (po chuj mi las?), i tak do niego zapewne nie wejdę, bo będą w nim pływać cały czas 10-letnie dziewczynki, a za parę dni woda zrobi się gorsza, niż z w rzece płynącej 20 metrów za końcem ogrodzenia z drugiej strony.
Tyle myśli w ułamku sekundy to trochę za dużo, no ale trzeba przestawić to auto, wycofać nim, chyba ustawię je w cieniu. Najchętniej bym z niego nie wysiadał i pojechał w kierunku na Warszawę, ale nie mam prawa jazdy, a ojciec nie ma w zwyczaju nalewać do baku więcej jak 10 - 20 litrów paliwa, nie wiem, co to za metoda oszczędzania, ale co najmniej dziwna.
Wycofuje, oni tam pewnie juz srają, że poprzestawiam te auta stojące na podwórku na drzewa, tępe niedowiarki, nikt nie wierzy w moje umiejętności prowadzenia oprócz wujka.
Wycofałem, nic nie rozjechałema ani nie przestawiłem, kierownica na maksa w prawo.
Skręcam pod wiązy. Lubię te drzewa, ale z nich zawsze kapie na samochód takie kleiste coś, czego potem nie można domyć. Trudno, ja tego auta i tak nie będę mył.
Wysiadam i pokonuję te 10 metrów z powrotem, w nieśmiertelnych gumowych klapkach na steranych i pogryzionych przez komary dolnych kończynach.
Mamy podnosić ten basen i wylać wodę, siostra ma go przyciskać do ziemi jedną stroną.
Dobra, podnosimy kawałek.
Pod spodem jest obklejony naszym podkarpackim, pierdolonym, żyznym czarnoziemem. Siostra panikuje, bo oblewa ją woda... A ma na nogach klapki, kurwa, przecież umyje sobie nogi razem z obuwiem a w tym upale jej to wyschnie za 5 minut…
Podnosimy po kawałku, ciekawy jestem, na co jestem tu ja, ten basen znowu nie jest taki duży i idzie go przewrócić na drugą stronę w 2 osoby, zwłaszcza, jak ma w środku tylko 5cm „wody”, bo ja bym nazwał to raczej błotem.
Kończymy to, przerzucamy do końca i niesiemy na kostkę, w miejsce, w którym stał Peugeot.
Mam już dość, ja chce do łóżkaaaaa… Upał, spanie 4 godziny, wakacje… Czego on jeszcze chce…
Dobra, jeszcze na minutę przestawię się na tryb komunikacji ze światem zewnętrznym.
Stary mi każe poprawiać ten basen, rozprostować ten basen, ciekawe dlaczego ja mam to robić, ale dobra, robię to tak, jak umiem w tym stanie, a on dalej ma problemy, najlepiej to stanąć nad kims i dyrygować, prawda? Mówię mu, że jak coś nie pasuje, to ja tu nie przebywam dla przyjemności. Mówi, że mam podnieść jeszcze pompę filtrującą i plandekę, która była pod basenem.
Stłumiam w sobie przekleństwo, bo mam ochotę mu zrobić coś złego, pomimo zadeklarowanego pacyfizmu.
Mówię:
-Młody, zrób to, bo ja tu nie wytrzymam zaraz.
Wchodzę przed dom na „werandę” i patrzę na siebie.
Chryste, cały w tej ziemi, muszę się umyć, przecież nie jebnę się tak na łóżko.
Idę do łazienki, myję te patyczki i gałązki, które fachowo nazywają się kończynami.
Wracam do pokoju, otwieram laptopa, może ktoś jest, zobaczyć można, bo Natalia raczej jeszcze śpi. W tle piosenka July Morning, która mnie konkretnie rozbraja, jak ją tylko usłyszałem.
Jak można być dalej złym, gdy się słucha takiej piosenki?
Spalam ruskiego primacza, wyłączam laptopa, odwracam się na drugi bok i zamykam oczy.
Może jeszcze trochę pośpię i później będę lepiej ogarniał.
Greetings to Nataś, za ogarnięcie polskich znakow w tym, bo ja pisze praktycznie bez nich
To moje pierwsze coś, co nie jest wypracowaniem szkolnym i zostało napisane pod wpływem impulsu, w komunikatorze aqq i kawałkami, troche to było trudne poskładać to do kupy
Może nie jest to najwyzszych lotów, ale jeśli chociaż jedna osoba usmiechnie sie z tekstu, a nie z tego, jak bardzo jest żalosny, to bylo warto
i jakby co, to wiem, ze przypomina to bardzo 'dzien swira' ale zczailem to dopiero w polowie, nie myslalem o tym wogole zaczynajac to pisac, a jak sie zacznie to pasuje juz skonczyc
czekam na konstruktywna krytyke
i jesli ktos to dal rade doczytac do konca, to szczerze dziekuje ;)
z powazaniem
Uczen technikum pojazdow samochodowych Marcin XD
po ponad miesiącu wpadlo mi do glowy, zeby do przeczytac
zlapalem sie za glowe i uznalem, ze musze to ogarnac
moze teraz jest troszke lepsze ;P