Niedoświadczony Wojownik na Serwerze PVP
Ludzie prosili żebym napisał coś więcej, więc opiszę wam moją przygodę z serwerami pvp były 3, ale ta moim zdaniem jest najciekawsza...
Byłem niedoświadczonym wojownikiem, polowałem na bagnach, a w mieście raczej skrywałem się w cieniu ze strachu przed mordercami. Miałem kiepskiej klasy miecz, którego nie umiałem nawet dobrze trzymać. Miasto w którym mieszkałem nazywało się Venore. Nie miałem tam przyjaciół, a tutejsza ludność była bardzo agresywna. Aby przetrwać musiałem jak najszybciej zdobyć trochę doświadczenia i nauczyć się porządnie walczyć.
Jednak to co miało się za chwilę stać było nie do przewidzenia... Stałem nad depozytem z innymi graczami, którzy tak jak ja regenerowali się przed wyprawą na polowanie, stało nas tam chyba z sześciu było tam też kliku doświadczonych wojowników, ale większość to tak jak ja żółtodziobi. Nagle przed nami pojawił się czarnoksiężnik, wzbudzał grozę, na głowie miał hełm z trupiej czaszki, jego oczy były złowrogie i czerwone, odziany był w długie szaty, które były poplamione krwią; widać że nie jedno miał na sumieniu.
Nie wiedziałem czego mogę się spodziewać chciałem uciekać, ale bałem się że to go rozzłości. Spojrzałem na ludzi w okół mnie, wydawali się niewzruszeni, to mnie trochę uspokoiło. Czarnoksiężnik wyszeptał coś, co brzmiało jak "Exevo Gran Mas Vis", wtedy poczułem straszliwy ból i upadłem, ledwo przytomny przez mgłę dostrzegłem jak ludzie w okół mnie palą się i krzyczą... potem zemdlałem. Obudziłem się w pobliskiej świątyni, miałem na sobie świeże rany, a każdy ruch sprawiał mi ból, jednak musiałem tam wrócić.
Czarnoksiężnik wciąż tam stał, ale nie zauważył mnie, wydawał się nie mieć kontaktu ze światem. Wtedy chciwość przejęła nade mną kontrolę - doczołgałem się do pierwszego ciała i zacząłem je przeszukiwać; moim oczom ukazała się Solidna Strażnicza Tarcza. Zauważyłem, że drugie ciało jest bardzo blisko więc przeturlałem się po podłodze i wyjąłem miecz z pochwy poległego(bez skojarzeń...). Miecz był zaczarowany magicznym płomieniem, wtedy na mojej twarzy pokazał się uśmiech - z takim sprzętem bagienne trolle i jaskiniowe robale nie będą mi straszne.
Z moimi nabytkami uciekłem w bezpieczne miejsce.
Cały w skowronkach i z nowym sprzętem udałem się do podziemnych tuneli znajdujących się na bagiennych terenach na południe od miasta. Szkoliłem się w walce mieczem i zdobywałem doświadczenie wojownika wyrzynając kolejne robale i trolle, gdy nagle przede mną pojawił się jakiś czarodziej. Nie wzbudzał grozy jak tamten czarnoksiężnik, ale i tak był ode mnie silniejszy. Postanowiłem ominąć go szerokim łukiem, po cichutku zacząłem się wycofywać, lecz niespodziewanie pod moimi stopami pojawiło się wyładowanie elektryczne.
Młody czarodziej wykrzyknął:
- Zatrzymaj się!
Podszedł do mnie i rzekł:
- Oddaj wszytko co masz, to moje jaskinie
Nie wydawał się silny był, raczej cherlawy, a ja miałem w plecaku dużo złota. Do tego miałem potężny miecz, nie zamierzałem pójść na ugodę i rzuciłem się na niego. Zdziwiło mnie, że czarodziej nawet się nie broni, a ciągle się śmieje. Po chwili wyciągnął z kieszeni swojego płaszcza dziwny kamień i wyszeptał "Nagła Śmierć" straciłem przytomność i obudziłem się obrabowany w świątyni...
Tak zakończyła się moja przygoda na Serwerach PVP był to Serwer Danubia grałem potem na Hibernie, ale klimat był podobny...
Proszę o komentarze