nie mam i chyba nikt tego nie robił
osobiscie potrzeby też nie mam bo ja nawet nie wrzucam na lokatę
Wersja do druku
nie mam i chyba nikt tego nie robił
osobiscie potrzeby też nie mam bo ja nawet nie wrzucam na lokatę
Jeżeli to, że jestem na lekkich studiach jest twoim argumentem to jest on inwalidą...Cytuj:
tutaj typowy przykład studenta turystyki i rekreacji xD
Bo branie kredytów to nowoczesne myślenie?
Wzięcie kredytu, nawet tak opłacalne, to nie pożyczenie dychy od Seby z osiedla. Wiążą się z tym konsekwencje i jednak jest to czas 15 lat. Różne rzeczy przez ten czas mogą się wydarzyć. Może ludzie po prostu nie potrzebują go brać, nie chcą albo unikają ryzyka, nawet tego minimalnego.
Twierdzenie, że osoby, które nie biorą kredytu myślą zaściankowo jest stwierdzeniem błędnym.
Opłacalny bo?Cytuj:
oczywiscie, ze jest oplacalny
Mało kto go pobiera bo:Cytuj:
po prostu zasciankowe myslenie i przekonanie ze kredyt to cos zlego skutkuje tym, ze taki maly procent studentow go pobiera
1. Nikt nie chce żyć w przekonaniu że za X lat przestanie mu wpływać kasa na konto i będzie miał do spłacenia dość dużą sumę.
2. Mało jest studentów którzy potrzebują takiego wsparcia.
3. Są zapomogi dla studentów którzy mają słabą sytuację majątkową.
4. Ludzie obawiają się, że nie skończą swoich studiów, przed pierwszym rokiem nie chcą brać kredytu, a po nim wiedzą że nie jest im w ogóle potrzebny i da się bez tego obejść.
5. Ludzie wolą dorabiać i ciągnąć jakoś koniec z końcem niż:
Po czym po X latach obudzić się z ręką w nocniku i sranie bo nie ma z czego spłacić kredytu poprzedniego, a już się myśli o następnym bo wkraczamy w dorosłe życie - to może auto? może mieszkanie? może jakaś wyprowadzka za granicę?Cytuj:
Na studiach mam kolesia, który wziął kredyt studencki po to żeby go przejebać, teraz stawia wódke w akademiku ludziom i gra w maszyny. Można? Można.
6. Ile osób po studiach znajduje takie zatrudnienie żeby szybko to spłacić?
7. Kredyt to odsetki, nie wiem jakie przy tym ale jednak są.
8. Co jeżeli z przyczyn losowych nie będziesz w stanie pracować?
etc.
no dobrze, jak ktoś nie potrzebuje(ktoś nie potrzebuje $ yhm) to nie atakuje takiej osoby, ale jak ktoś wchodzi i zaczyna opowiadać życiowe prawdy zasłyszane przy wielkanocnym stole o tym, ze kredyt to zło największe i z 1,38% rocznym oprocentowaniem narobisz sobie tylko takich długów, że do końca życia będzie się za tobą ciągnęło i potem będziesz jeszcze brać kredyty zęby spłacać stare no bo jak to!!!! i nie potrafią zrozumieć, ze jak ktoś ma trochę oleju w głowie to nigdy do takiej sytuacji nie doprowadzi to nóż się w kieszeni otwiera.
Ale Ty mówisz tylko i wyłącznie o sytuacji, gdzie bierze się kredyt dla zarobku poprzez lokatę czy inne, mało ryzykowne inwestycje (nie rozmawiam o innych rzeczach typu zakładaniu biznesu, inwestowanie w nieruchomości, bo 6000 PLN rocznie to jest całe nic przy takim pomnażaniu pieniędzy). Jeżeli ktoś ma wziąć taki kredyt, żeby mieć dodatkowe 600 PLN miesięcznie (bo przecież kto rezygnuje z taniego kredytu?) to chyba woli pożyczać / dostawać od rodziców czy dorobić gdzieś na boku aniżeli po tych 7 latach mieć 30.000 PLN do spłacenia.
A o tym ten temat jest, bo autor raczej potrzebuje gotówki na bieżąco, a nie żeby inwestować. I nawet jak ten kredyt jest taki zajebisty to trzeba pamiętać, że jednak potem trzeba go spłacić. A nieswoje (w tym przypadku bankowe) pieniądze wydaje się najłatwiej. Dlatego nie rozumiem jak takich ludzi możesz nazywać zaściankowymi. Nie chcą, nie potrzebują, nie biorą.
I argument "bo kto nie potrzebuje pieniędzy" jest nietrafny. Potrzebuję pieniędzy, ale jeżeli mam się z tym pierdolić i po 15 latach zarobić 3000 PLN to chyba podziękuję. Dlatego też pytałem jaki jest realny, możliwy, orientacyjny zarobek przy wsadzaniu tej kasy w 100% na lokatę.
Ale nikt takich rzeczy tu nie wypisuje więc skąd twój ból dupy? Poza tym...
Zróbmy pewne założenia... kto w ogóle szuka takiego kredytu? Nie ludzie którzy mieszkają z rodzicami i studiują w swoim mieście - tylko Ci którzy muszą wyjechać/znaleźć lokum/kupować samemu jedzenie/inne rzeczy. Takie osoby;Cytuj:
to chyba zyjemy w innym swiecie bo ponad polowa studentow ktorych znam ma sytuacje materialna co najwyzej srednia
a jak ktos nie ma ochoty na podniesienie swojego niskiego standardu zycia(pogratulowac) to moze wziac zeby
a) zarobic
b) po studiach miec 30k~~ na inwestycje/relokacje cokolwiek
a) są na utrzymaniu rodziców + ew dorabiają w wakacje
b) są na utrzymaniu rodziców + pracują jednocześnie studiując żeby nie wegetować
c) są na utrzymaniu rodziców + dostają zapomogę(stypendia etc)
d) inne kombinacje wymienionych u góry
e)same się utrzymują
Więc która z tych osób skusi się na kredyt? Wiedząc o jego następstwach? A wiemy, że 600zł które wpada od tak rozmyje się szybko - nie oszukujmy się - wraz ze wzrostem dochodu wzrastają wydatki.
Oczywiście mówimy cały czas o studentach dziennych, bo zaoczni to całkiem inna bajka.
Niskiego standardu? Czekaj... 600zł miesięcznie jaką mi różnicę zrobi? Będę mógł kupować lepsze/więcej jedzenia? Kupić sobie dwie pary jeansów więcej miesięcznie? Mieć na parę(ew jeden) melanż więcej? Poza tym, czemu podnoszenie standardu ( jeżeli posiadanie większej ilości gotówki czy rzeczy które możemy za nie kupić to robi) jest takie ważne? Ktoś może powiedzieć "Zaraz, ale weźmy pod uwagę osoby którym ledwo starcza do końca miesiąca"Cytuj:
a jak ktos nie ma ochoty na podniesienie swojego niskiego standardu zycia(pogratulowac)
Co zarobić? biorąc kredyt nic nie zarabiasz.Cytuj:
a) zarobic
Po studiach nie mieć 30k. Odkładając to na konto wcale nie będziesz miał 30k na inwestycje tylko 30k i odsetki które musisz oddać bankowi.Cytuj:
b) po studiach miec 30k~~ na inwestycje/relokacje cokolwiek
Poza tym 30k a otwarcie biznesu? To chyba mówimy o ściąganiu hurtowo majtek CK z Aliexpress...
oj Aver nie przesadzaj nie mierz wszystkich swoja miara jezeli dla Ciebie 6 stowek to sa dwie pary jeansow / pare - EWENTUALNIE JEDEN :| melanz - to zazdroszcze sytuacji zyciowej, dla wielu studentow 6 stow roznicy to byc albo nie byc. a jak ubierasz sie w sieciowkach tanich to masz za to 6 par jeansow, jak chodzisz na domowki to z 10 melanzy, a przede wszystkim za 6 stowek to masz szame dla jednej osoby na caly miesiac albo w takich katowicach pokoj oplacony :p
Z moich doswiadczen wynika, ze kredyt studencki biora glownie osoby przedsiebiorcze, z ktora zdaja sobie sprawe z niskich kosztow tych pieniedzy. Wsrod nich wydzielilbym 2 grupy
- Dzieci robotnikow, ktore chca zainwestowac w siebie i wierza, ze pozyskane kredytem srodki zaowocuja wysokim wynagrodzeniem w przyszlosci
- Inwestorzy, czyli osoby finansujace swoje inwestycje za pomoca kredytu
Oczywiscie nie robilem zadnych badan socjologicznych - to tylko moje luzne spostrzezenia, ktore nie koniecznie sa reprezentatywne :)
Biorac kredyt nic nie zarabiasz. Zarabiasz wydajac te pieniadze w odpowiedni sposob :)
Nie kazdy biznes wymaga od razu milionow na start.
87% miliarderow zaczynalo od pucybuta.
30k + troszke sprytu wystarczy na zakup mieszkania na wynajem, ktore pozwoli zarabiac powyzej 10 tys zl rocznie.
Kredyty sa dla ludzi madrych.
Oczywiscie chodzilo mi o 30k srodkow wlasnych i lewarowanie kredytem brakujacej kwoty.
Do tego trzeba wykazac zdolnosc kredytowa, posiadac odrobine wiedzy i sprytu.
Ja moje kupilem dysponujac mniej wiecej takimi srodkami. Teraz splacaja mi je najemcy i w sytuacji ekstremalnej (brak wolnych srodkow, utrata pracy itd) mieszkanie bedzie calkiem splacone za 9 lat. W sytuacji optymistycznej, na drugi rok kupuje drugie. Gdybym mogl tanio pozyskac 30k to pewnie kupilbym kolejne.
A nieruchomosci to tylko jedna z wielu mozliwosci inwestowania.
Ale tutaj raczej nie jest mowa o braniu kredytu studenckiego, gdzie dostajesz 30.000 PLN po 5 latach i dodatkowo masz swoje 30.000 PLN tylko o sytuacji, gdzie potrzebujesz 600 PLN miesięcznie.
Moim zdaniem kredyt sam w sobie jest neutralny.
Oceniam sposob jego wykorzystania. Jesli jest to kredyt inwestycyjny to ja takie cos uwazam za ciekawa opcje. Jesli jest to kredyt konsumpcyjny to mnie to nie interesuje.
Alternatywny case study
>19 letni Haan dostaje sie na Wyzsza Szkole Informatyki.
>Bierze kredyt studencki i co miesiac kupuje obligacje, ktore sprzedaje po okonczeniu studiow.
>Haan konczy studia, a dzieki temu, ze w trakcie studiow nie proznowal, znajduje prace jako Junior Informatyk, zarabia 3000 zl netto.
Po studiach
>Haan ma do dyspozycji 30,000zl zgromadzone w obligacjach oraz zdolnosc kredytowa na 180 tys.
>Znajduje kawalerke za 120 tys zlotych, bierze kredyt na 30 lat, kupuje i wynajmuje.
Rata kredytu studenckiego - 600zl
Rata kredytu hipotecznego - 700zl
Miesieczny zysk z mieszkania - 1100zl
Jest do tylu 200zl miesiecznie, ale ma mieszkanie, za kilka lat splaci kredyt i sytuacja bedzie wygladac tak:
rata kredytu stuenckieg o -0zl, splacony
rata kredytu hipotecznego - 700zl
miesieczny zysk z mieszkania - 1100zl (o ile w te kilka lat niezmienily sie ceny)
400zl do przodu.
Haan zyje skromnie i nadplaca kredyt 3 krotnie.
Po kilku latach ma splacone mieszkanie i 1100zl miesiecznie.
Haan to postac fikcyjna. Wszelkie podobieństwa do prawdziwych osób, miejsc i zdarzeń są przypadkowe.