Wojskowi
Według Was 2,5k do ręki na okresie próbnym to spoko czy nie? Praca jako IT Analyst, Wawa
Wersja do druku
Bez doświadczenia, 0 wiedzy. Dopiero się uczę, że tak powiem :P.
Bardzo spoko. Tym bardziej, że możesz liczyć na szybki upgrade pensji, jeśli się sprawdzisz.
Jeszcze też zależy od umowy - jak UoP to zajebiście, UoD trochę gorzej, ale nie ma powodów do narzekania.
No to zajebiste warunki. Tym bardziej, że masz możliwość zostać jedynym specjalistą na tym stołku.
W polsce to nawet sie nie dostaniesz do LOTU. Ja bede uderzal wssedzie za granice o ile przejde pilotaz.
Warunki szkolenia lufthansy czy swiss airlane sa takir ze musisz znac komunikatywnie a czasem nawet plynnie niemiecki, juz to sprswdzalem niestety
Do tego dochodzi koszt utrzymania przez conajmniej 30 miesiecy, a za szkolenie nic ci nie placa. No i na koncu otrzymujesz MPL, przez co masz uprswnienis by latac tylko dla nich
Urban legend ktory jest powielany chyba wszedzie. Mozesz miec plomby byle by byly one szczelne bo cisnienie moze powodowac bol. Odrzucani sa natomiast ludzie z brakami zebow.
wiadomo, że się do lotu nie dostaniesz jak tam ciągle same zwolnienia i kłopoty ;d
to szkolenie jest takie intensywne, że nie można pracować? a nauka języka to chyba powinien być najmniejszy problem...
Nie wiem jak to wyglada u nich, ale ogolnie nauka na to by zostac pilotem to masa czasu i duzo wiedzy do przyswojenia, z tego co czytalem to u nich tylko 10% osob zdaje pozytywnie caly kurs.
Nauka jezyka nie musi byc problemem jednak aby ogarnac go na takim poziomie by rozumiec co oni szprechaja na zajeciach to mysle ze to zajmuje conajmniej 2 lata. W tym czasie moge juz,studiowsc pilotaz w polsce. A lufthansa nawet po skonczonym kursie nie gwarantuje ci pracy, juz nie te czasy. Gdzies czytalem ze na 3000 chetnych jest 100 miejsc, duza rywalizacja. Myslalem o tym duzo ale w koncu odpuscilem temat triche zaczalem sie swissami interesowac i mam zamiar isc na niemiecki jak wroce z uk
Ktos tam pytal o statki pasazerskie, jestem w stanie udzielic rowniez info bo brat plywal jako kelner.
Zarobki mial okolo tysiaca dolarow, czasem 1200 ale to juz ns czysto bo tam podatkow nie masz, zarcie i kabina za darmo. Mundur musisz sobie oplacic samemu koszt rzedu 300 dolarow. Praca ciezka po 10-12h dziennie 6 dni w tygodniu. Napiwki sa ale to juz zalezy od ludzi jakich trafisz no ale idzie costam na napiwkach dorobic. Zejscia w portsch zalezy od wizy jakiej ci udzielono na prace tam, moga ci zakazac a mozesz miec wstep wszedzie, brat mogl np wyjsc w texasie czy miami, ale nie mogl juz wyjsc w nowym jorku, czesto linie tez zakazuja na pierwszym kontrakcie wychodzic gdziekolwiek bo sa przypadki normalnir ze ludzie juz nie wracaja, dlatego zabieraja ci paszport. Internet i telefon jest tam strasznie drogi. Chybs z 3 dolary za minute z czego pol minuty to trzeszczy i slaby zasieg. Generalnie jako sposob na zarobek i zwiedzenie swiata fajna opcja, jednak praca bardzo ciezka i czesto niewdzieczna. Kontrakt trwa od 6 do 9 miesiecy, jak zerwiesz wczesniej plscisz sobie sam za koszty powrotu, takto pracodawca ci oplaca bilet do domu. Musisz tez duzo kasy wydac na badania i wydanie wizy i bilet ktory pozniej niby ci oddaja(podobno roznie to bywa, czesto nie placa bo sie boja ze zaraz sie zwolnisz) moj brat plywal dla carnivala australia, usa, meksyk itp jakbym czegos tu jeszcze nie powiedzial to pytaj moze sobie przypomne lub dopytam brata.
@Madduro ;
ile tacy piloci za granica zarabiaja? zaciekawiliscie mnie troche tym tematem:)
Cytuj:
Zarobki pilotów samolotów. Miesięczne wynagrodzenie całkowite (mediana*) na tym stanowisku wynosi 7 084 PLN brutto. Co drugi pilot samolotów otrzymuje pensję od 5 000 PLN do 10 800 PLN. 25% najgorzej wynagradzanych pilotów samolotów zarabia poniżej 5 000 PLN brutto.
Z tego co na forum jest napisane, ale myślę że to... mało ciut.
@SzalonyMes ;
totalnie nic nie potrafisz i chcą Ci zapłacić 2,5k netto? czy coś jednak przemawia za Twoją kandydaturą? ogólnie to chyba świetnie trafiłeś w takim razie
ja cv zacząłem rozsyłać w czwartek/piątek i dzisiaj jedni się odezwali, wstępna rozmowa przez telefon 10-15min i umówiona kolejna na miejscu w czwartek #wiara
na jakie stanowisko? @udarr ;
tak ogólnie docelowo to chodzi o kierownika produkcji/zmiany u jednego z większych producentów żarcia
Ogólnie potrzebowali osoby która będzie się zajmowała bazą danych. No więc wysłałem im swoje projekty ze studiów oraz CV. Ale na miejscu roboty okazalo sie ze praca wyglada troche inaczej, na innym programie itp, natomiast w chwili obecnej ogarniam na bieżąco to co mi pokazuja i chca.
Takie zarobki to w polskich liniach moze.
W rozmowie z pilotem ryanairu ktory dopiero zaczal swoja prace dowiedzialem sie ze ma stawke okolo 40-50 euro na godzine. Oczywiscie to nie jest tak ze oni moga latac ile chce i zgarniac kokosy, w ciagu miesiaca moga zrobic chyba 100h a w ciagu roku 900, dlatego wysylaja ich na bezplatny urlop miesieczny
trochę lipa, że pilot, który odpowiada za życie 200-300 ludzi przez kilka godzin dziennie zarabia tylko 2x tyle co tirowiec. plus w sumie taki, że jak się te 900h nalotu rocznie podzieli przez ~250dni pracy to wychodzi mniej niż 4h dziennie
Ciężko się dostać? miał jakieś doświadczenie? jak z językiem?
@SzalonyMes ;
Przypominam, ze on dopiero co sie przyjal, sa to tanie linie. Po tym jak zostaniesz kapitanem jakiejs lepszej linii zarobki adekwatnie rosna w gore i zarobki rzedu 20 tys euro nie sa niczym dziwnym. To jest praca z pasji, nikt kto mysli tylko o pieniadzach nie wytrzymalby tsm na dluzej, ta praca strasznie wykancza psychicznie, ludzie mysla ze super praca bo widoki, bo latasz itp, widoki sie szybko nudza, a latanie pasazerskimi przypomina bardziej programowanie pralki niz latanie.
No to moj brat jezykiem operuje ok, ale mysle ze jest gorszy ode mnie a ja swoj oceniam na jakis b2. Dostac sie moze nie jest ciezko, ale trzeba jednak miec to doswiadczenie on misl okolo 4-5 lat pracy w hotelach, odbyl rozmowy na skype pierw, a pozniej w warszawie.
@Madduro ;
@SzalonyMes ;
ale rozumiem, że to powyżej pół roku kontrakt
rozumiem, że to po prostu w charakterze jakiegoś kelnera czy czegoś podobnego z usług? jest w ogóle jakiś czas na zwiedzanie? czy tak jak moja koleżanka stewardesa jedyny czas na zwiedzanie jakie ma to wyjść w egipcie na płytę lotniska i zaraz trzeba sprzątnąć m&m's po ludziach i lecieć do domu?
Samoloty maja to do siebie ze jesli nie sa czarterowe to zawsze wroca do domu, tak samo mozna miec pracujac w jakis promach. A na wycieczkowym zatrzymuja sie w porcie i tam siedzs troche czasu, moj brat zwiedzil normalnie meksyk, texas, piramidy majow, australie, pokupowal pamiatki rozne, zdjecia porobil. Nie jest tak ze non stop masz czas bo moze ci wypasc grafik tak ze w czasie kiedy statek jest w porcie ty masz prace a jak wspominalem wczesniej jest to meczaca praca i wiele godzin i nawet sie nie ma sily po pracy na reszte. No on pracowal jako kelner, ale trzeba miec umiejetnosci, nie jest tak ze pierwszy lepszy podawacz (bo tak nazywam wiekszosc tych ludzi co nic nie maja wspolnego z kelnerstwem oprocz tego ze podaja) moj brat umie nosic po 5-6 talerzy, zna wszelkie zasady zwiazane z zastawa, wie jakie wino do czego, umie ladnie nalewac wino jakkolwiek to zabrzmi i inne tam bzdety.
Zdziwilbys sie ile ludzie robis w zawodzie nazywaja sie kelnerami a dalej nie posiadaja wiedzy.
A czemu nie do konca zycia? A jaka praca jest do konca zycia? Znam osoby ktore uwielbiaja te prace i jest w nich osoba co obecnie ma 50 lat okolo i robil wiele lat e hotelach a pozniej na statkach wlasnie. Kase mial z tego dobra, bo w lepszych lokalach to i napiwki duze i wyplata lepsza, a on jeszcze mial stanowisko jakiegos szefa tych kelnerow, takze kwestia podejscia co chcezz w zyciu robic, ja np nie wyobrazam sobie do konca zycia siedziec w korpo
To Ci sie zle wydaje. Kelnerka to trudna sprawa i mysle, ze lekutko liczac 85% kelnerow w twoim miescie to podajniki.
Dlaczego nie do konca zycia? Zajebista sprawa, dobry kelner rowniez dobrze zarobi, wg. mnie super dla ludzi, ktorzy maja taka pasje. A sa tacy i chwala im za to.
Nasz kraj chyba jeszcze nie jest na tyle rozwinięty żeby traktować kelnerów lepiej niż gościa, który po prostu przynosi talerz z żarciem i zazwyczaj po prostu dorabia w ten sposób podczas studiów. Trzeba by pochodzić po lepszych knajpach żeby skumać o co chodzi bo jak ktoś idzie do knajpy i pyta się kelnera co poleca a ten mówi "a nie wiem, może numerek 35 i do tego ryż?" to nie jest kelner i rzeczywiście można mieć złe wyobrażenie.
A jak to jest w zawodzie kelnera - powinien co chwilę podchodzić i pytać czy coś podać, czy wszystko w porządku, czy cokolwiek? Bo strasznie mnie to wkurwia. Zarówno w jakichś grill barach jak i elegantszych, hinduskich lokalach (taki przykład, bo ostatnio byłem, ale mówię ogólnie).
To nie tak,ze kraj nie jest rozwiniety tylko wlasnie wiekszosc ludzi lapie ogloszenia jako student w jakis knajpach typu kebab house, knajpa nad morzem czy temu podobne, a oni nie przywiazuja sie do tej pracy. Ja nachodzilem sie jako podawacz w 3-4 gwiazdkowym hotelu, to widzialem jak taka praca kelners z prawdziwej reki wyglada, gdzies wlasnie czytalem ze w restauracjach duza kwote placimy nie tylko za to ze zjemy to super danie, ale i za to ze zostaniemy wlasciwie obsluzeni tak jak chcemy. Moj kolega np trzaska napiwkami na lewo i prawo w knajpach bo on pracuje jako podawacz siebie nazywa kelnerem i mowi ze zajebiscie zostal przez kogos obsluzony(no spoko, podanie talerzu, piwa i po wszystkim spytanie czy cos jeszcze - rzeczywiscie)
Wiec sprawa jest prosta albo to polubisz i bedziesz w stanie wyciagnsc pensje 4-5 tys jako taki kelner wliczajac napiwki i bedziesz w tym robil dlugo, albo wlasnie zlapiesz gowno prace jako podawacz gdzie cie wyzyskuja i daja 6 zl/h mowiac "reszte dorobisz napiwkami"(pozdrawiam pewien lokal w Lodzi) to wtedy rzeczywiscie lepiej zajac sie czyms innym
Trzeba znac i wyczuc odpowiedni moment, nie ma potrzeby zawracania glowy co chwila,ale musisz dopytywac by klient nie poczul sie ze masz go gdzies.
Najlepiej lapac kontakt wzrokowy, wczesniej spytac czy to wszystko przy zamowieniu, podajac mozns sie upewnic czy zycza sobie czegos jeszcze, a takto obserwowac czy zakonczyli jedzenie itp - w lepszych lokalach siedza ludzie z taka wiedza i ulozenie sztuccow mowi ci czy juz skonczyli jesc czy nie. Po wszystkim mozna spytac czy cos jeszcze, w kwestii klientw jest poproszenie kelnera o rachunek. To z mojego doswiadczenia ale ja nie znam sie ns tym az tak
Wlasnie zalezy gdzie sie chodzi. W polsce dobrzy kelnerzy sa jedynie w bardzo bogatych restauracjach gdzie wiekszosci nie stac zeby wpasc cos zjesc. Sporadycznie sa w tych tanszych. Np. w Bielsku gdzie mieszkam bylem spokojnie w 20 restauracjach w okolicy i tak naprawde jest tylko jeden zajebisty kelner, akurat nie w bardzo bogatej restauracji, ale takiej po rewolucji Gessler. I gosc jest naprawde od a-z 10 razy lepszy niz kazdy inny podajnik w tych okolicach imho.
No właśnie. To przytoczę dwie ostatnie sytuację
1.
Siedzę w grill barze. Czyli tam żarełko fajne, luźna atmosfera, piję drinki i piwko, ale generalnie nic mocno eleganckiego. No i co chwila podchodziła kelnerka, żeby sprawdzić czy przypadkiem nie wypiliśmy piwa i czy nie podać kolejnego. Albo jak widziała, że od dłuższego czasu nie ubywa (kilka min), bo zacząłem coś opowiadać i miałem powiedzmy 100ml to podchodziła i pytała czy przypadkiem już nie podać kolejnego, bo widzi, że mi się kończy. No i wkurwiała mnie tym.
2.
Elegancka, hinduska restauracja. Zamówiliśmy, dostajemy żarcie, a pod prawie koniec podchodzi ziomek i pyta czy coś jeszcze będzie. Mówię, że na razie nie, bo nie skończyłem, a sztućców nie miałem ułożonych na znak, że skończyłem. Podchodzi za jakiś czas babeczka, pozwoliłem zabrać talerze i pyta czy coś jeszcze. No to mówię, że kawę i herbatę. Przynosi poprzedni ziomek herbatę z kawą i od razu pyta czy będzie coś jeszcze. A jak już kończyliśmy pić, to znaczy ja wypiłem, a koleżanka dopijała herbatę (miała na oko 1/4) to podchodzi ziomeczek i pyta czy będziemy coś jeszcze zamawiać, powiedziałem że nie to skwitował pytaniem czy może nam dać już rachunek.
No i tak mnie niesamowicie irytuje jak co chwila podchodzi i pyta czy coś podać. Kurwa, jak będę chciał coś zamówić to sobie poradzę i sam przydrepczę. Nie ma potrzeby co chwilę przeszkadzać ludziom w rozmowie.
Dlatego pytam czy to jest normalne w zawodzie kelnerów.
Nie, nie jest to normalne, bo mowie wazny jest kontakt wzrokowy calej sali, czy to jak stoisz z boku czy obslugujesz, bo ludzie jak cos chca to wlasnie beda cie wypatrywac, tego jak ktos pytal co chwile czy cos podsc to nie skomentuje. Ale w lepszych lokalach niedopuszczone jest raczej by gosc sam szedl i zamawial. Zawsze mozna gestem przywolac kelnera wlasnie jak ktos chce (tylko blagam nie pstrykaniem jak niektorzy mysla lub widza na filmach, kiedys czytalem ze mozna to odebrac jako podwojny rachunek - duzy napiwek dla keknera nie wiem czy to prawda)
A tak wlasnie przy okazji tego - zdarza wam sie dawac napiwki? Jak duze, od czego to zalezy w waszym przypadku?
Zależy od kwoty za jedzenie i ilości ludzi, z którymi jem. Jak w kilka osób siedzimy pół nocy w lokalu i nabijamy rachunek po kilkadziesiąt zł na głowę, to zazwyczaj dorzucamy po parę zł, żeby nie chrzanić się z liczeniem kto ile musi zapłacić i ile komu oddać. Wychodzi mi 46zł, to daję całe 50 i tyle.
Jak jem np z dziewczyną we dwójkę i płacimy 23zł za małą pizzę, to zostawimy 25zł.
A to czy zostawię napiwek, czy nie, zależy od tego jak stoję z kasą w portfelu i z kasą w ogóle ;p Jeśli brzęczą mi jakieś drobne, to chętnie dorzucam, jakbym miał specjalnie rozmieniać grubsze, których rozmieniać nie planowałem, to w takim wypadku kelner musi obejść się bez napiwku ;p No a jeśli w ogóle brakuje mi pieniędzy, to wtedy nimi nie szastam i też raczej nic nie zostawiam, o ile już gdzieś wyjdę.
zależy ale prawie zawsze daję
jak wpadam na kawę czy piwo na 15-20min to raczej nie daję
jak jakaś kawa, ciastko x1 lub x2 to rzucam z 5zł zależnie od stanu bilonu
jak pizza czy cokolwiek dla dwóch osób tak 50-70zł to 5-10zł też zależnie od stanu bilonu
jak 70zł+ to 10zł zazwyczaj, 15zł jak rachunek podchodzi pod 150zł
też trochę zależy jak zostałem obsłużony
generalnie podchodzę od tego tak, że nie jestem skory do dawania wielkich napiwków bo jak sobie policzę, że kelner w zwykłej knajpie zrobi nawet 5 stolików na godzinę, każdy mu da nawet 5zł to ma 25zł/h plus to co na umowie no to jednak sporo siana jak za podawacza tak naprawdę bo tak to wygląda najczęściej
Ja nie szastam hajsem bo wiem ze to moje ciezko zarobione pieniadze i tak sie mowi ze tu 1 zl tam 2 ale jednak ucieka, dlatego ciesze sie ze jest teraz w wiekszosci miejsc mozliwosc platnosci karta - nie bawie sie w czekanie na reszte, ale tak jak wspomnianw bylo jesli jem ze znajomymi to juz zaokraglam by nie liczyc skomplikowanych kwot. Kierowca autobusu nie dostaje napiwku za to ze nas dowiezie, wiec czemu kelner ms dostac za to ze nam poda, a nie kucharz ktory to przygotuje, w kasynie jest to czesto tak zrobione ze napiwki sa dzielone na wszystkich jest jedna pula. Ale smiesay mnie jeden fakt - napiwki w kasynie sa opodatkowane, wiec czemu te w restauracjach juz nie
Zazwyczaj daję, chyba że w czasie pracy idę gdzieś na lunch to nic, bo nie będę co chwilę dawał. A jak idę do knajpy i siedzę kilka godzin to przeważnie około 10%, chyba że więcej ludzi to po prostu każdy wrzuci jakiś grosz.
Ostatnio fajna babeczka mnie obsługiwała w knajpie. Siedzieliśmy we 2 i była bardzo miła, nawet coś tam pogadało się odrobinę. Nie miałem gotówki, więc poprosiłem, żeby mi rachunek nabiła 10% wyższy. Ale nie wiem czy potem mogła sobie to z kasy odebrać, chyba tak xD.
Niestety to prawda, ale zmienia się to w większych miastach i jest coraz lepiej. Sam pracowałem na sali jakiś czas i wiem ile wiedzy oraz umiejętności (również interpersonalnych czy biegłej znajomości obcych języków - angielski perfekt to często za mało) trzeba posiąść żeby pracować w dobrym miejscu, a tu też dochodzi kwestia znajomości + trzeba wyglądać odpowiednio, więc nie każdy się nadaje.
Również polecam przejście się po ekskluzywnych restauracjach, zobaczyć pracę dobrych kelnerów, jak obsługują, przysłuchać się rozmową z gośćmi, aż miło się patrzy na ich pracę.
Pracowałem w gastronomii między pierwszą klasą technikum, a drugim rokiem studiów. Kuchnia-bar-sala więc mogę spróbować odpowiedzieć na parę pytań.
Wszystko jest kwestią wyczucia które powinieneś mieć. Dobry kelner widzi co się dzieje przy stolikach, jest widoczny na sali, nie jest natrętny, co jakiś czas podchodzi i pyta czy wszystko w porządku, proponuje kolejne dania, alkohole ale to też zależne od rodzaju lokalu i klienteli.Cytuj:
A jak to jest w zawodzie kelnera - powinien co chwilę podchodzić i pytać czy coś podać, czy wszystko w porządku, czy cokolwiek? Bo strasznie mnie to wkurwia. Zarówno w jakichś grill barach jak i elegantszych, hinduskich lokalach (taki przykład, bo ostatnio byłem, ale mówię ogólnie).
Często zostawiam resztę, ale nie uważam tego za napiwek. Nie jestem zwolennikiem teorii typu 10% czy innych wymysłów. Napiwek dla mnie to odwdzięczenie się za dobrą obsługę, coś co zrobił dla mnie kelner/barman ekstra. Jeżeli przyjemnie spędziłem czas, zostałem dobrze obsłużony, nie czekałem na nic zbyt długo, mam dobry humor to why not? Najczęściej tipa zostawiam jednak barmanom z którymi miło spędziłem czas przy barze i widziałem że okazali mi zainteresowanie i czas. Dla mnie to dużo więcej niż uśmiech jakiej seksownej laseczki na rynku podającej mi drinka z palemką :)Cytuj:
A tak wlasnie przy okazji tego - zdarza wam sie dawac napiwki? Jak duze, od czego to zalezy w waszym przypadku?
W każdej restauracji kelnerzy się dzielą napiwkami z barem/kuchnią więc trochę herezje opowiadasz, a co do porównania z kierowcą autobusu, trochę to zabawne, bo to zupełnie inna specyfika zawodu i kierowcy głównym źródłem zarobku jest stała pensja, a nie napiwki.
#Również zostawiam napiwek, chyba że mnie kelner wkurwi - to nie. I również nie lubię jak do mnie podchodzą i coś pierdolą, wychodzę z założenia, że jeśli coś będę chciał to sam go znajdę.
IMO "normalne" jest to że zagaduje i chce być miłym - jeśli ty jako klient nie chcesz, czegoś takiego to musisz powiedzieć. Po prostu uważam że normalne jest takie społeczno-ekstrawertyczne podejście.
A na 10 znajomych kelnerów (ośmiu w czymś typu sfinks i dwóch w czymś trochę bardziej fastfoodowym, ale nie aż tak jak makdonald) tylko u jednego wszyscy łączą cały napiwek i dzielą się po równo. W dziewięciu każdy bierze swoje
A miałeś dużo większe stawki, niż kelner? bo jeśli nie, to nie była wcale dobra restauracja (i przez dobra, nie chodzi mi o ceny w menu, a bardziej o zarządzanie/ilość ludzi)
@Mega Filip ;
Chciałbym te napiwki w Sfinksie zobaczyć xd
Na wałach, nie powiem w której bo to jeden chuj - wszystkie golemy, a ochronię trochę swojej prywatności :p Ogólnie płaca syf, warunki chujowe, więc szybko spierdoliłem
Koleżanka pracowała kilka miesięcy w Radeckim swojego czasu to sobie chwaliła, ale napiwkami też się nikt nie dzielił
2zł więcej, ale koniec końców i tak kelnerzy mieli o wiele więcej $$ niż ja. Zarządzanie było chujowe i czułem się zdecydowanie wykorzystywany, nie wiem jak jest teraz.
No kelner tez ma swoja stala pensje, wiec argument nie na miejscu. A specyfiks pracy ze inna? I kierowca i kelner obsluguje klientow. Ale jesli chcesz cos bardziej podobnego to niech bedzie np sprzedawca popcornu czy biletow w kinie, czy pani zosia w sklepie spozywczym.
To dziwne, u mnie znajomi co pracuja to kazdy dla siebie bierze. W dodatku juz widze jak taki kelner gdy dostanie solidny napiwek wartosci pol jego dniowki idzie i dzieli sie z kazdym jesli na koniec dnia uzbiera powiedzmy 100 zl.
W kasynie nie ma opcji ukryc napiwkow bo wssystko wrzucasz do specjalnej puszki.
no, ale w maku nie ma kelnerów xd
narzekałeś ostatnio na Łódź, a w każdej restauracji na OFFie i ogólnie większości "lepszych" na Piotrkowskiej jest właśnie jasny podział napiwków więc trochę mnie zdziwiliście, że gdzieś to wygląda inaczej.
no kelnerzy mają stałej pensji 6? 7zł/h? i teraz pomyśl jaki masz zapierdol w sezonie w takiej restauracji i jaki by był sens takiej pracy przy zarobkach 7zł/h i wyrabianiu 200h w tygodniu na nogach, co Ty w ogóle porównujesz.