Jako, że miejscówka gdzie był wywalany króliczy gnój zawsze zarasta pokrzywami nie mogłem na jesień jej znaleźć i nawieźć poletka (jak widać nawet rukoli do końca nie zebrałem xD ). Później śniegi, mrozy, to już w ogóle nie było o czym mówić, jednak trwająca obecnie odwilż pozwoliła nadrobić zaległości.
Piękna sprawa taki wysezonowany gnój, czasami wręcz myślałem, że nie trafiłem w miejscówkę tylko gdzieś obok, bo wyglądało jak ziemia ogrodowa z wora, a jeszcze na dżdżownice trafiałem. Jedynie delikatny zapach świadczył o pochodzeniu.
I tak jak ten gnój skończy każdy gnój, który zapomniał o mnie w głosowaniu na awardsy
Ale że jestem miłym i uprzejmym forumowiczem, to sam wykopałem dołek na ofiarę, żeby się przed wyrokiem nie musiała męczyć
Zakładki