Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
W ogóle ja od zawsze byłem takim matematycznym półmózgiem, ledwo co się prześlizgiwałem z klasy do klasy właśnie przez tę matmę. No i przyszło co do czego, trzeba było napisać maturę i pamiętam jak dziś, że te otwarte polecenia rozwiązywałem zupełnie inaczej niż się tego oczekiwało, typu jak były jakieś obliczenia z basenem, to zamiast równań z pięćdziesięcioma niewiadomymi, to sobie to rozpisywałem jakoś na chłopski rozum, jakieś proporcje, takie głupoty, coś mi się przypomniało lub świtało we łbie, to i z obliczeniem jakiejś delty wyskoczyłem. Koniec końców w większości przypadków wyszło mi zawsze coś, co według mnie miało jakiś sens i pasowało mniej więcej do wyniku, który mi racjonalnie pasował do spodziewanych liczb lub takich pasujących i nie będących znowu liczbami z dupy.
No i teraz śmieszna część - maturę z matmy zdałem na 78% (oczwywiście podstawową, nie przesadzajmy xD ) i jako druga najlepsza osoba w klasie właśnie takim rozwiązywaniem na okrętkę, a przez ostatnie 3 lata liceum chodziłem na jakieś poprawki poprawek i dwóje stawiali mi chyba z litości, że przychodziłem i nie olewałem tematu.
Do dziś zastanawiam się jak to w ogóle pykło.
Zakładki