http://i.iplsc.com/agnieszka-wiedloc...N5-C122-F4.jpg
widziałem ją w teatrze, kilku filmach i kilku serialach
i szanuję
Wersja do druku
http://i.iplsc.com/agnieszka-wiedloc...N5-C122-F4.jpg
widziałem ją w teatrze, kilku filmach i kilku serialach
i szanuję
Posłuchaj no, synek. Mówią ci coś w ogóle takie nazwiska jak np. Henry Fonda, Humphrey Bogart, Spencer Tracy, czy młodsi Robert Mitchum, Klaus Kinski, Paul Newman albo Lee Van Cleef? Idź może podpytaj tatę.
A Di Caprio akurat nie mówię, że jest najgorszy, ale rzecz w tym, że poziom ogólny jest niziutki. Wyżej cenię choćby brata Pita, który w zabójstwie jessego jamesa zjadł swoją rolą wszystkie role leonarda razem wzięte 10 razy, zresztą sam film jest jebaną perełką wśród tego wszechobecnego guwna, no a poza tym, to tak sobie, ale też w jakiejś Troi był dobry. A Di Caprio bywał niezły w wyspie tajemnic czy wilku, ale nie miał choćby jednej takiej kreacji, którą wgniótłby w fotel.
Pozdrawiam
W ogóle dziwne że jest sporo dobrych filmów czy aktorów z lat 40, 50, 60 itd., ale wcześniej wszystko bylo tak słabe że nawet nie znajdziesz tego w internecie, kojarzycie jakieś dobre filmy z 16,17 czy 18 wieku? No właśnie..powinniśmy się cieszyć ze żyjemy w złotym wieku dla kinematografii
Szanuję za próbę, ale powiedziałbym, że jednak zbyt obvious.
A Tarantino to Ty szanuj. Nawet jeśli nie lubisz jego twórczości, co jest dla mnie zrozumiałe, to typowi należą się brawa chociażby za to, że nadal kręci filmy tak, jak jemu się podobają, zamiast robić to, co się sprzedaje. Ma swój styl i się go trzyma, zamiast robić na jedno kopyto z całą resztą.
Wrzucałem to w tmspiw, wrzucę i tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=a3uqv0eP7Tg
Przecież to, co ten człowiek robi z muzyką, to jest majstersztyk. Kwintesencja kina.
Skoro tak się kochasz w starych westernach, to nie wiem jak to może Ci się nie podobać.Cytuj:
- Did u get that for killing Jews?
- Bravery
o widzę tibia dzieciaczek znalazł vhsy ojca
Gostek, wrzuciłeś muzykę Morricone, czyli niejako potwierdzasz to, co tu pisałem, bo Morricone to przede wszystkim współpraca ze wspomnianym Leone i oscary to on powinien pozgarniać 50 lat temu za muzykę do tamtych filmów, a nie jakąś śmieszną nienawistną ósemkę. Kurna wtedy to było kino, a nie to co teraz.
Zresztą tarantino się wyraźnie inspirował Leone, czy Corbuccim od którego żywcem podpierdolił soundtrack do django, jak i imię głównego bohatera (i zrobił z niego średnio rozgarniętego murzyna). Różnica jest jednak taka, że tarantino nie potrafi tak zręcznie oddać tej konwencji przez co przekracza granicę kiczu (+ ofc nie ma tak dobrych aktorów). Ale gdy to powiesz, to wtedy zawsze pojawia się on (lub ona) - psychofan, który będzie ci wmawiał, że hehe no bo tak ma być kiczotwato, to taki styl kwentyna tarantullo! W ogóle chuj z tym, że filmy Corbucciego to było takie kino klasy B kręcone za jakieś grosze, a nie superprodukcje za 100 milionów dolarów, a i tak poziom ten sam xD
Co do inspiracji to nie będę polemizował, bo są one oczywiste.
Co do granicy kiczu, nie będę polemizował, bo dla każdego odbiorcy jest ona postawiona w innym miejscu.
Co do psychofanów, to niestety nie trafiłeś, bo nie jestem niczyim psychofanem, nie wiem nawet czy mogę nazwać się fanem, bo to jakieś chujowe słowo i go nie lubię. Twórczość Tarantino nie zawsze mi pasuje, ale w ogólnym rozrachunku lubię jego filmy i szanuję go po pierwsze za to, że kręci filmy po swojemu, po drugie - przede wszystkim - że potrafi stworzyć sceny jak ta powyżej.
Dalej nie będę dyskutował, bo - obserwując temat skoków - mam wrażenie, że spędziłeś ostatnie dni wertując damsko-męskie sprzed paru lat i próbujesz robić z siebie Vegetę ;)
Peace.
Nie mówię, że akurat ty jesteś psychofanem, tylko ogólnie że ten reżyser otoczony jest jakimś śmiesznym kultem psychofanów, z którymi nie ma dyskusji, bo na wszystko ci odpowiedzą, że tak miało być, bo to ten geniusz tarantino i jak coś jest chujowe, to znaczy że miało być chujowe, czyli wyszło świetnie.
Nie wiem, co masz na myśli, pisząc, że robi filmy po swojemu, a nie to, co się sprzedaje. Przecież jego filmy chyba świetnie się sprzedają, a to po swojemu, to wykorzystanie istniejących schematów + dodanie lejącej się krwi i latających flaków.
Nienawistna ósemka to przykład totalnie zmarnowanego potencjału. Zaczynało się i zapowiadało zajebiście, świetne ujęcia, dobry początek scenariusza, muzyczka od mistrza, ale chujowa gra aktorska i denne dialogi w dalszej części położyły ten film. Z django tak samo było, pół filmu super, a drugie pół to jakieś śmieszne murzyńskie wygibasy zabili go i uciekł. I tak jest praktycznie zawsze z tarantinem, że kilka elementów wychodzi 10/10, potencjał na genialny film, ale jeden czy dwa kluczowe elementy są tak kurewsko denne, że no ni chuja. Ale zazwyczaj najbardziej wkurwiające to są te dialogi. Nie to, że nie lubię "gadanych" filmów, ale tu przeważnie jest to takie sztuczne i niczego nie wnosi, poza przeciąganiem na siłę. U Leone jak mieli się szczelać, to potrafił przez 10 minut budować napięcie samą muzyczką i ujęciami twarzy bohaterów, nikt nie mówił ani słowa, a oglądało się z zainteresowaniem. A u tarantina jak się mają szczelać, to ten moment jest odwlekany za pomocą bezsensownych dialogów. Potem tylko słuchasz tego pierdolenia i od razu się przypomina:
[y]UjVUn_1nqDY[/y]
@Astinus ;
A w tym to jest akurat trochę racji. Z tym gościem jest tak, że zdecydowana większość zainteresowanych ma na jego temat skrajne poglądy. Albo kochają, albo nienawidzą.
kurwa przecież te wszystkie stare westerny przez 90% czasu wyglądają tak jak tu od 1:10
https://www.youtube.com/watch?v=VPHW_S0Gr94
https://preview.ibb.co/ej897H/west.png
Czyli kurwa pełne ujęcia na aktorów co stoją z pistoletami nabitymi samym prochem bez kul żeby dym leciał. Z fabuła jest jeszcze kurwa gorzej bo albo źli indianie i dobrzy szeryfi albo źli bandyci i dobrzy szeryfi albo źli bandyci i źli szeryfi i sam dobry clint eastwood.
No i scenariusz na twój wybitny western:
>strzelanina w mieście
>strzelanina w saloonie
>strzelanina w górach
>strzelanina nad rzeką
>strzelanino - pojedynek dwóch rewolwerowców
>strzelanina na koniec
Same statyczne ujęcia, zero ruchu kamery, zero ciekawego scenariusza, zero zabawnych dialogów. Zgadzam się że ludzie mogli się tym jarać. Tyle że w prlu kurwa jak był jeden kanał w telewizji i dym z prochu to był szczyt efektów specjalnych.
Jakikolwiek jeden film od tarantino np. django zjada dupą cały dorobek filmów typu westerny XX wieku. Sad but true.
Wiecie co, patrząc na pierwszy post w tym temacie tak se myślę że na chuj ja tu wlazł i ewakuacja elo.
Z całym szacunkiem, ale albo cię popierdoliło, ale próbujesz trollować. To w dzisiejszych czasach jest większy nacisk na hehe akcję, coby się widz nie znudził, i to w twoim śmiesznym dżambo masz ciągle jakąś akcję i murzyn się szczela i leje krew. Z tymi ujęciami całych postaci to też bzdura totalna, bo akurat dla Leone charakterystyczne były zupełnie inne ujęcia, kamera pod różnym kątem + zbliżenia itp. i nie jest żadną tajemnicą, że twój tarantinek usiłował przenieść ten styl do swoich filmów. Zresztą podobnie jak dialogi i czarny humor typowy dla włoskich westernów.
Natomiast te klasyczne amerykańskie westerny bywały często sztampowe i zbyt wyidealizowane, ale tym bardziej nie polegały na ciągłym szczelaniu.
Nawet mi się nie chce dalej udowadniać w jak głębokim błędzie tkwisz, bo obstawiam jednak trolla xD
Potwierdzam, jak ktoś sie z tibia nie zgadza to musi trolowac
Zgadzać lub nie, to się można z czyjąś opinią, a typ po prostu pisze nieprawdę.
Pozdrawiam tadek