Pomijając to, że za stochem stoi całe zaplecze i żyje se jak pączek w maśle, a za czasów małysza tajner z fortuną żebrali na dworcu o 50gr na oranżadę (to akurat prawda, tajner sam o tym opowiadał) i przywiązywali małysza do kaloryfera za nogi i do klamki za ręce, żeby go rozciągnąć, bo jedyna para nart była za długa (to też prawda), to podstawową różnicą jest jeszcze fakt, że małysz wygrywał w czasach gdy ta pseudodyscyplina była u szczytu swojej popularności i konkurencja była największa. Natomiast stoch w czasach gdy nikogo poza polską, i może jeszcze słowenią, to nie obchodzi.
I nie jest to pierdolenie na zasadzie "kiedyś to było", ani spojrzenie przez pryzmat hehe małyszomanii, która wtedy była ogromna. W innych krajach również popularność tego cyrku była nieporównywalnie większa. Niemiecka telewizja zainwestowała kupę hajsu w rywalizację szmita i hanawalda z małyszem. Obaj byli gwiazdami jak kopacze balona. Sami ci współcześni niemieccy skoczkowie o tym mówią, że poza tymi południowym landami, gdzie się odbywają zawody, to są praktycznie anonimowi, a szmit i hanawald to były wielkie gwiazdy na skalę krajową. Zresztą, wystarczy sobie odpalić wideło z jakichś starych konkursów w willingen czy gdzieś tam.
Finowie się całkiem zawinęli, japończycy też wyjebane mają. Austria się powoli zawija. W norwegii zainteresowanie też jest znikome, a kiedyś i tam przychodziło po kilkadziesiąt tysięcy. Czechów też nie ma. Prawda jest taka, że zainteresowanie (choć też nie tak ogromne jak za małysza) utrzymuje się tylko w Polsce i może Słowenii. A generalnie rywalizuje już tylko kilka reprezentacji. Owszem, nigdy nie był to sport globalny i zawsze było ich max kilkanaście, ale różnorodność była większa. Także różnorodność miejsc konkursów, bo były we francji, włoszech, usa, czechach itd. a już nie ma. Dlatego teraz się upycha 3 weekeny konkursowe w Polsce i janusze się tym jarają, jacy to ważni jesteśmy xD w pierwszym sezonie, gdy małysz wygrał PŚ, to nie było ANI JEDNEGO konkursu w polsce, tylu chętnych na organizację było, i trzeba było się mocno postarać i posmarować żeby ją dostać.
Porównajcie sobie też IO 1998 albo 2002 z IO 2018. W 1998 wielki tłum japończyków pod skocznią, w 2002 w salt lake city ogromna trybuna jak na jakimś santiago bernabełu, i wypełniona po brzegi. W 2018 kilka ławek, ze stu dziennikarzy (w tym połowa z Polski) i to wszystko xD
Wiem że zaraz jakiś nextpro będzie przekonywał, że to takie hehe kiedyś to było, no ale kurwa nawet w wypowiedziach ludzi związanych ze skokami można wyczytać, że zainteresowanie jest dużo mniejsze. Tylko oczywiście nie usłyszycie tego od Polaków, którzy ciągną teraz ten kurwidołek.
W ogóle to kiedyś nawet w gestach zawodników czy trenerów widać było ogromne emocje i było czuć tę rywalizację. Dzisiaj niczego takiego nie zobaczycie, no hehe skoczyłem se, uśmiech do kamery, pjonteczka zbita. Sport potrzebuje emocji, a to już jest tylko towarzystwo wzajemnej adoracji.
Zakładki