No taka jest prawda, to nie kwestia wiary tylko realnego spojrzenia na sytuację xD
Wersja do druku
No taka jest prawda, to nie kwestia wiary tylko realnego spojrzenia na sytuację xD
nie tyle mu się nie chce, ile nie ma dostatecznej motywacji
i nie wiem, co w tym stwierdzeniu dziwnego czy kontrowersyjnego, przecież on sam o tym mówił xD
szlirenzałer mająć 25 lat i ponad 50 zwycięstw zawiesił karierę, bo już mu się nie chciało, a jak wrócił po roku, czy tam dwóch, to mówił że teraz skacze bez spiny, dla samej przyjemności skakania, a nie żeby wygrywać za wszelką cenę
poza tym, nie wiem dlaczego w ogóle jest tutaj dyskutowany szlirenzałer, który NIE SKAKAŁ w złotych latach tego pseudosportu, tylko już w jego zmierzchu
szlirencauer tyle razy jebnąl na kask ze mu psycha siadła
szlirencałer to cwel, nielot, próżniak i jaś mela
przecież on sam to kurwa powiedział xD wystarczy przeczytać parę wywiadów, zamiast pajacować i zarzucać innym trollowanie
i nie chodziło o samo stricte skakanie, w sensie odbijania się od jebanego progu (chociaż to pewnie też), tylko o całą otoczkę która się z tym wiąże, polecam także czytać ze zrozumieniem
po prostu się przemotywował i stracił zapał, a jak wrócił to mówił, że zmienił nastawienie i teraz skacze bez spiny
przecież to są fakty, więc nie wiem z czym wy kurwa dyskutujecie xD
najpierw była mowa o skokach w złotej erze, to wyciągacie przykład typa, który wtedy nie skakał xD a teraz jeszcze się okazuje, że wiecie lepiej od niego samego, czemu przestał skakać xD i kto tu kurwa trolluje
mode zrób z tym porządek @Archarius ;
Ja pierdole coś pięknego, stwierdzasz FAKTY a typy ci będą zarzucać trollowanie, mimo że nawet nie pofatygowali się żeby sprawdzić czy to aby nie prawda xD
To że ten sport upadł, to też jest fakt, a nie jakieś pierdololo ani trolling. Wystarczy sobie porównać jak to wyglądało na IO w złotych czasach: w 1998 (filmik już wrzucałem) czy w 2002 (ogromna trybuna jak na santiago bernabełu) vs w 2014 albo 2018 (garstka zbłąkanych turystów). Lata 1998-2005 to były czasy największej popularności skoków na świecie. Wystarczy sobie wylistować:
- na przełomie wieków (lata 1998-2001) skoki były bardzo popularne w japonii, przyczyniły się do tego igrzyska i inwestycje, skutkujące wieloma sukcesami w tamtym okresie (bodaj w 1999 na MŚ w jednym konkursie japończycy zajęli 4 czołowe miejsca) - za to obecnie nikogo już nie interesuje
- finlandia - chyba nie trzeba tłumaczyć, w tamtym czasie potęga z wieloma gwiazdami, dzisiaj kraj który ma po całości wyjebane na ten cyrk
- niemcy - czasy szmita i hanawalda, w których rywalizację z małyszem niemiecka telewizja wpompowała grube miliony, warto też zwrócić uwagę ile ludzi przychodziło na te konkursy w jakimś willingen itp.
- polska - ogromny boom od 2001 roku, chyba też nie trzeba tłumaczyć, dzisiaj też jest spore zainteresowanie ale dużo mniejsze
- norwegia - lata 2003-2005 to duże zainteresowane związane z wyjściem z kryzysu kilku poprzednich lat, dzisiaj mało kogo tam skoki obchodzą, inne sporty narciarskie są ważniejsze
- w 2005 jeszcze był spory boom w czechach przez sukcesy jandy
- słowenia - tutaj jest mniej więcej bez zmian
- austria - tutaj szczyt zainteresowania był parę lat później, ale obecnie i tak jest mniejsze niż na początku wieku
- w tych mniej liczących się krajach: rosja i usa chyba w ogóle przestały wystawiać reprezentacje, podobnie jak włochy, francja i szwecja, pojawił się za to jakiś bułgar i kanadyjczyk ale sugerowanie, że kogokolwiek to w tych krajach interesuje, że jakiś zografski zajął 20. miejsce to xD
W miarę wysoki poziom zainteresowania utrzymuje się wyłącznie w polsce (ale mniejszy niż za małysza) i słowenii, i to są fakty, ale trzeba się trochę znać, żeby móc je dostrzec. A nie ślepo słuchać jakiegoś cepa kurzajeskiego i mame szczoch skacze.
A przyczyn jest wiele. Po pierwsze leśne dziadostwo i chujowe reformy, które odarły ten skądinąd głupi sport z resztek romantyzmu. Po drugie brak charakterów. Sport musi generować emocje, adrenalinę związaną z RYWALIZACJĄ. Tak jak wtedy, gdy hanawald z wyglądu rodowity aryjczyk, w geście niepohamowanej radości pokazywał że szczela do polaków, a wtórował mu trener, skądinąd również o aparycji komendanta obozu. Z kolei pijany małysz wygrażał ahonenowi, ljokejsojowi i obrażał matkę hannawalda. I potem dochodziło do morderczego pojedynku na skoczni. To nie była tylko rywalizacja dwóch typków. To była wojna stojących za nimi wrogich tłumów. Jak hanawald wygrał, to polski komentator nie mógł pohamować bulu dupska i zaczął na wizji gadać, że pewnie się szprycuje szwab jebany. I to jest właśnie potrzebne, a nie mlemlanie jakiegoś babiarza xD Myślicie, że robię sobie jaja, ale to jest PRAWDA. Powiecie, że przecież to idiotyczne i prymitywne, żeby kogoś nienawidzić bo skacze dalej niż ktoś tam inny. Owszem, jest to bezdennie głupie i wyjątkowo prymitywne, ale to generuje EMOCJE. A sport bazuje na emocjach. Tak jak ahonen, człowiek o kamiennej twarzy, który po pijaku atakował rekord świata, a potem krzyczał do ratowników, że mają wypierdalać. Nawet jakieś nieloty rutkowskie potrafiły dymy robić.
A jaką twarz mają obecne skoki? To jest twarz kamila szczocha, grzecznego chłopca, który w wywiadzie powie, że wypił herbatkę i poszedł spać. Twarz piotra żyły, głuptaka i półdebila. Twarz tych wszystkich uśmiechniętych wymoczków, machających do kamery jak jebane teletubisie. A nie charakterów, które porywają tłumy.
Ostatnio granulat tylko się wyłamał i pocisnął polskich nielotów, ale zaraz go naprostowano bo ojeju jak możesz tak brzydko mówić xDD a właśnie tego ten pseudosport potrzebuje, i mówię to zupełnie serio. Jakiś szczoch powinien mu odpowiedzieć, że co ty kurwa pierdolisz, zobaczysz jak ci dojebię jutro. Od razu by było ciekawiej.
Niestety skoki zmieniły się w towarzystwo wzajemnej adoracji i cyrk objazdowy, ugrzeczniony do przesady, że aż mdły, do tego ze zjebanymi zasadami, dlatego ludzi to już nie kręci.
Myślicie że czemu kurwa kopanie balona jest wszędzie tak popularne, a jakaś hehe siatkuwka nie? Bo siatkuwka też jest na maksa ugrzeczniona, ma twarz grzecznego chłopa mariusza wlazłego oraz wąsatego uśmiechniętego janusza, który idzie na mecz jak do cyrku. A kopanie balona ma twarz maradony ćpuna i zjeba, oraz ludzika michelin w skarpecie na głowie, który by ci rozkwasił mordę za klubowe barwy. Emocje. Miłość - nienawiść. Rozumiecie to?
Lepiej się tego opisać nie dało
Pamietajcie, dwa rowne skoki
no wszystkie takie proste wnioski mozna sobie wysunac, ze wiek wyklucza dobre starty w sportach xD
wystarczy przejrzec sobie wyniki i roznice metrowe/punktowe miedzy pierwszym a trzydziestym zawodnikiem w jakims konkursie (na przyklad w 2000/2001 przeciez potrafilo byc i tak, ze chlop skakal 130m, a zeby sie zakwalifikowac do 30 wystarczylo jakies 90 xD)
i ja wiem ze w tych czasach mozna sobie na biezaco zmieniac jakies belki, ale jesli warunki są w miare sprawiedliwe dla wszystkich, to roznice metrowe nie są tak duże jak były kiedyś
ale w tych czasach to faktycznie sa nudy, kiedy pojawia się 8-9 nacji w konkursach druzynowych i brakuje jakichs pojedynczych szwedow/koreanczykow/kazachów, którzy potrafili punktować w pucharze świata
Ale bym sobie obejrzał, debatę taką Jakuba Kota z Tibiarzem.
no niestety nie jest to prawda
po pierwsze, 90m na skoczni k120 nie wystarczało do awansu, tzn. tak, były np. konkursy w trondheim i w sapporo gdzie wszyscy klepali bulę, zdarzało się, ale to były szczególne przypadki, a nie żaden standard, z reguły na k120 trzeba było jednak skoczyć ze 110-115
tu masz przykład, gdy najlepsi skoczyli właśnie 131 i 130 (małysz i hannawald), a do awansu trzeba było mieć 113.5
https://www.youtube.com/watch?v=PquqjIdRsA0 (w 17:48~)
inny przykład to konkurs na k120 na igrzyskach w 2002, amman i hannawald skoczyli 132.5 a do drugiej serii trzeba było mieć 117
https://pl.wikipedia.org/wiki/Skoki_...(13.02.2002)_2
po drugie, jeżeli teraz wszyscy skaczą z jednej belki to oczywiście, że też są różnice w odległości, i nie trzeba daleko szukać: 2 dni temu w willingen w pierwszej serii wszyscy skoczyli z tej samej belki, 1. był granulat ze 147.5 a 30. był boy-clown ze 123.5m
przypominam, że mówimy o skoczni k130, gdyby to odnieść do k120, to tak, jakby zwycięzca skoczył 137.5 a ostatni wchodzący do drugiej serii 113.5, i zazwyczaj tak to właśnie wtedy wyglądało (tu różnica jest nawet dużo większa niż w przykładach wyżej)
natomiast dzisiaj się tych różnic prawie nie widzi, bo takie konkursy, gdzie wszyscy skaczą z jednej belki, są wyjątkiem, a standardem jest lawirowanie belką, dzięki czemu wszyscy skaczą daleko
dodatkowo wrażenie, że wszyscy skaczą daleko, może być potęgowane przez fakt, że dzisiejsze skocznie są większe, dla skoczni dużych standardem jest k125-130, gdzie w tamtych czasach to było 115-120 a w inssbrucku nawet k108
wczoraj nie wiem, czy skakali z tej samej, ale też: granulat 149, gość na 30. miejscu 123, więc też spora różnica
oczywiscie, ze starczylo, masz bischoshoffen k120 2001, gdzie osoba zajmujaca 29 miejsce skacze 81 i 95.5 i ma note ponad 2x mniejsza niz zwyciezca
i nie, podwyzszanie belki nie wchodzilo w gre bo taki malysz czy inny schmitt by skakali po 150-160 metrow, kiedy slabsi zawodnicy nadal by mieli problem z osiagnieciem punktu K
masz jakies harrachowy, gdzie przy k185 chlop skacze 140 i sie dostaje xD