od razu mowie, ze nigdy nie skrzywdzilem psa, jestem teoretykiem pozbywania się psów.
masz tu parę sposobów, gdzie ty oraz pies będziecie zadowoleni z rozwiązania:
1. jeśli mieszkasz wysoko w bloku i pies aportuje, otwierasz okno i wyrzucasz kija na zewnątrz. pies ma frajdę, że umiera bo robi to, co kocha, a ty masz psa z głowy bo popełnił samobójstwo i to jego wina (mógł nie skakać).
2. idziesz na dworzec pkp, czekasz na dalekobieżny pociąg, zamykasz psa w pustym przedziale (najwiecej pustych jest w 1. klasie). twój pies zostaje legendą, który jeździ koleją, a ty masz psa z głowy.
3. montujesz psu kiełbaskę na kiju, bierzesz długą smycz. pies cały czas biegnie do przodu po kiełbaskę której nie może dosięgnąć. idziesz na drogę z szybkim ruchem, ustawiasz psa w kierunku drogi i luzujesz smycz. pies nawet sie nie zorientuje, że umrze kiedy wbiegnie pod koła, bo cały czas będzie gonił kiełbaskę, a ty masz czyste sumienie, bo chciałeś nakarmić psa. zamiast smyczy można użyć sznurka żeby już nie odpinać z martwego psa.
4. kiedy pies śpi, wkładasz psa do słoika i zakręcasz wieko. postaraj się dopasować psa do kształtu słoika tak, żeby było najmniej powietrza w środku. jak zostało trochę miejsca to możesz dopchać skarpetami albo chomikiem. z racji braku tlenu pies szybko odejdzie bez cierpienia. kiedy pies będzie nieżywy, możesz go zawekować i po ochłodzeniu zyskasz gustowną ozdobę do salonu. możesz też nie wekować, wtedy po parunastu tygodniach, gdy pies się rozłoży, będziesz w posiadaniu granatu biologicznego. można go wykorzystać wrzucając przez okno do wkurwiającego sąsiada.

