Jestem grafikiem komputerowym.
Wersja do druku
Obecnie pracuje w mcdonaldzie w uk, nigdy nie myslalem ze bede tam pracowal, polubilem nawet te prace, ale jest to chwilowa, jednak nie uznaje tego za strate czasu
1. Jest to w uk i cwicze jezyk z irolami
2. Zarabiam pieniadze na, moje marzenie ktore zaczne realizowac juz od pazdziernika(ja z tych osob xo maja szacunek do kasy wiec mam troche odlozone)
Jak ma gowno w glowie i wydaje na bzdety ktore mu sa niepotrzebne to pewnie ze i nawet jakby wygral 100 000 to by to przejebal. Selekcja naturalna,ktos z glowa na karku pomnozy ten, hajs lub zainwestuje w siebie zamiast w dobro materialne ktore traci na wartosci. Ludzie lubia siw otaczac rzeczami ktorych niepotrzebuja np konsole, wiele osob kupuje a wiekszosc nie gra w nie nawet i sprzedaje po paru miesiacach.
Ale inwestowanie i pomnazanie tych pieniedzy nie jest poprawa komfortu swojego zycia bo niby w jaki sposob? Fakt jesz nieco lepsze chemiczne zarcie i srasz do lepszego kibla. Za te pomnozone pieniadze bedziesz mogl pojechac co najwyzej na lepsze wakacje i kupic sobie fajniejszy samochod.
Tyle, ze takie cos zazwyczaj jest okupione ogromna iloscia wysilku i stresu. To nie jest tak, ze wrzucasz sobie 100 000 do magicznej puszeczki, a za 2 miesiace wyciagasz 300 000. Po za tym kazdy kto zarabia pieniadze przyzna, ze nigdy ich nie jest zbyt duzo, a apetyt rosnie w miare jedzenia. Szczescie i komfort zycia sa jedynie troche powiazane z pieniedzmi.
Po za tym sugerowanie w 21 wieku, ze konsola, komputer czy nie wiem... rower nie przyniosa korzysci i szczescia danej osobie, a w dodatku wydawanie na nie pieniedzy jest bezsensu... takie troche niemadre.
Mes a co Cię obchodzi co inni ludzie robią z własnymi pieniędzmi? Do sypialni też im zaglądasz? Zajmij się sobą i tyle.
W ogóle ocenianie czyichś decyzji odnosnie przeznaczenia pieniędzy wg własnych standardow jest troche slabe
Jakby ktos mi dal konsolę, piwo i jeden wolny dzien to bym sie świetnie bawił, nawet sam
Ludzie maja spory problem ze zrozumieniem, ze subiektywny poziom szczescia i zadowolenia jest zalezny od roznych czynnikow dla poszczegolnych ludzi - dlatego osoba mogaca zamknac sie na 5 dni z pc/konsola i piwkami w pokoju ciagle grajac moze byc rownie (badz bardziej) szczesliwa od osoby, ktora wygra na loterii i pojedzie na wycieczke w dowolne miejsce swiata na te 5 dni. Wiekszosci ludzi trudno to zrozumiec dlatego mierza wszystkich jedna miara wedlug poszczegolnych standardow, a dodatkowo wmawiaja sobie, ze pieniadze maja duzo wieksze znaczenie niz w rzeczywistosci. Mysle, ze przedstawiajac krotkie opisy dwoch roznych ludzi w sytuacjach jak wyzej zapewne z 95% oceniajacych powiedzialoby z gory, ze druga osoba jest o wiele szczesliwsza. Tymczasem na poziom jej szczescia wplywa jeszcze bardzo wiele innych czynnikow.
Jezeli chodzi o pieniadze - w badaniach na dwoch grupach ludzi (bogaci - mniej bogaci/ubodzy) poproszono o okreslenie swojego poziomu szczescia w skali 1 - 7 (subjective happiness scale), a nastepnie o przewidzenie poziomu szczescia osob z przeciwnej grupy. Ludzie biedniejsi maja tendencje do zawyzania poziomu szczescia tych bogatszych i oceniaja ich poziom szczescia wyzej niz bogaci sami sobie go okreslaja. Generalnie pieniadze przynosza szczescie tylko bardzo ubogim bo pozwalaja zaspokic im podstawowe potrzeby. Im wiecej pieniedzy czlowiek ma tym mniejsza ilosc szczescia dostarczaja.
To podstawowa rzecz jezeli chodzi o ocenianie czyichs decyzji dot. pieniedzy i ogolnie rzeczy materialnych.
Jest taki ciekawy i bardzo prawdziwy cytat dot. szczescia i dobrostanu:
“The happy man is not he who seems thus to others, but who seems thus to himself.”
nie rozumiem tego cytatu, bo nie znam slowa thus
tez nie znam ale z kontekstu by wynikalo ze szczesliwy jest ten kto jest szczesliwy dla siebie a nie dla innych(?)
Szczesliwy czlowiek to nie ten, ktory na takiego wyglada dla innych, ale ten, ktory wyglada na takiego dla samego siebie.
Generalnie chodzi o to, ze oceniamy szczescie innych przez pryzmat naszych doswiadczen, naszego majatku, naszego zycia, a nie powinnismy tego robic, to blad. Stad badania, z ktorych wynika, ze zazwyczaj uwazamy iz bogatsi ludzie sa szczesliwsi niz oni sami to oceniaja.
Na moim przykladzie wiem, ze jest wielu ludzi, ktorzy nie tyle oceniliby moj poziom szczescia, a wrecz wyklocali sie, ze moze miec max 2/7 punktow kiedy ja w rzeczywistosci oceniam go na 6/7 byc moze nawet na 7/7. Mniej wiecej o to w tamtym cytacie chodzi.
W kazdym razie to juz mocny offtop bo nie o tym chyba byl temat, chcialem sie tylko odniesc do naiwnego i nieco glupiutkiego posta SzalonegoMesa, a nie wpierdalac sie tutaj z psychologia szczescia.