Zobacz jak w ciągu ostatnich 10 lat miasta zostały przebudowane, ile powstało nowych centrów handlowych. No chyba, że siedzi się na zabitej dechami wsi to tego się nie dostrzega.
Wersja do druku
Tylko, że sam musisz przyznać, że wśród ludzi mieszkających w Warszawie osoby które się w Warszawie urodziły to mniejszość. Ludzie z całej Polski zjeżdżają się do Warszawy w poszukiwaniu lepszego życia.
To czy ktoś opuszcza swój dom i udaję się za granicę, czy do innego miasta w Polsce to w sumie jedno i to samo. Jedyna różnica to, że nie musi znać języka.
Porównywanie Polski do Niemiec
ja pierdole xd
>porównanie zmiany miasta do zmiany kraju
począwszy od kwestii ekonomicznych - płacisz inne podatki, posługujesz się inną walutą
przez kwestie społeczne - mówisz w innym języku, obowiązuje cie inne prawo, otaczasz się ludźmi wychowanymi w innej kulturze
po proste sprawy życia codziennego - jesz inną kuchnię, w UK (częsty kierunek emigracji) jeździsz samochodem po lewej stronie, sprawy medyczne/urzędowe załatwiasz w języku urzędowym, a choćby i premiery kinowe oglądasz *&^%$ z dubbingiem
faktycznie to samo. bardzo trafne porównanie
To akurat prawda?
W małym miasteczku w Walii za 700 funa masz domek ładny z ogródkiem i garażem. W londynie za 700 jak masz szczęście to może jakieś 2 pokojowe mieszkanie z 15 letnim dywanem w łazience wynajmiesz w dzielnicy ciapaków.
U mnie w firmie jest tak że ludzie z Londynu zarabiają więcej kasy bo tam jest drożej i to jest potwierdzone info
Mieszkam i pracuję za granicą już ponad 10 lat i nie żadna połowa, ale wszyscy moi znajomi którzy tu mieszkają nie mają zamiaru nigdy wracać do Polski. Tu żyją, tu pracują, tu rozwijają swoją karierę zawodową. Tu kupili swoje domy. Tu urodziły im się dzieci i tu zakładają swoje własne rodziny. Niektórzy nawet sprowadzili tu swoje rodziny z Polski. Do innych to rodzina tu przyjeżdża na święta, a nie odwrotnie. Ale wszyscy mają to samo zdanie. Nigdy nie planują wracać do Polski. Może na stare lata w przyszłości na emeryturę, ale i to nie jest pewne, bo są na świecie ładniejsze miejsca.
Przeżyj to teraz. Nie każdy emigrant to studencik pędzący bezmyślnie na oślep w pogoni za złota rybką. Poważni ludzie też tu są. Ja twierdzę, że nawet większość.
W Londynie wszystko jest droższe. Nawet minimalna płaca według prawa. :)
nie chce mi się odpisywać na wszystko po kolei, ale gnije z zawistnych polaczków gadających coś o tym że hehe pewnie pojechałeś truskawki zbierać i zgrywasz bogacza hurr durr
jestem dobrze wykształcony, celowałem w języki bo łatwo się ich ucze, znam angielski i niemiecki na c2 (potwierdzone certyfikatami) i jestem w trakcie nauki francuskiego, dobijam już do c1 pracuje sobie w biurze gdzie po 2 latach mam 3500 euro netto pensji a do tego służbowy samochód i telefon, wynajmuje sobie za to piękne mieszkanie 90m2, stać mnie kurwa na wszystko co jest mi potrzebne jak chce se kupić kurwa telewizor albo nowy komputer to se ide i kupuje bo sprzęt z najwyższej półki to 1/4 mojej wypłaty i nie musze się wpierdalać w jakieś śmieszne kredyty na zwykłe rzeczy, tak samo z innymi rzeczami, jak se chce pojechać na weekend nad jezioro bodeńskie, do francji czy gdziekolwiek indziej to se kurwa jade bo mnie stać i nie musze się martwić że potem mi może na coś nie starczyć
w polsce na takim stanowisku jakby dobrze poszło dostałbym z 4000 zł netto, z czego za mieszkanie o podobnym standardzie płaciłbym 2500zł miesięcznie z rachunkami i miałbym kurwa 1500zł za które po odjęciu innych podstawowych kosztów typu jedzenie paliwo itp kupiłbym sobie co najwyżej 100k na antice
Co kurwa? xD
Tej, a za komuny to musieliśmy zajebiście gonić zachód! Ile się budowało, ile osiedli powstało, ile bloków z wielkiej płyty, hoho!
Szanuję.
A co do tematu, to gniję tu jak robak, bo lubię i chuj. elo
Z wyrazami szacunku,
tibia77
Żalisz się czy chwalisz? Chuj wbijam w historie twojego życia która z pewnością jest mocno naciągana jak nie całkowicie zmyślona dla mnie poniżej godności jest ssanie pały niemieckiego pana po same jaja bez najmniejszego zakrztuszenia. Ty masz woje ojrosy a ja jak mam ochotę to jadę do siostry i mogę przytulić moją siostrzenice albo kiedy chce moge wyskoczyc z dziewczyna na spacer i mam w dupie te twoje jebane pieniądze.
Ja tu jeszcze dodam, że po raz pierwszy to w swoim życiu to właśnie na obczyźnie doświadczyłem tego, że jestem szanowny w pracy. Tak samo moja osoba, jak i praca którą wykonuję.
W Polsce jakoś nigdy się z tym nie spotkałem, wręcz przeciwnie. A na dodatek jak coś mi się w pracy nie spodoba to mówię przełożonemu do widzenia i za dzień czy dwa pracuję już w innej firmie.
jezu chryste jak zgniłem xD
polaczki wy wiecie że mamy teraz XXI wiek? no nie moge jak gnije hurr patrzcie jaki volksdojcz porzucił wspaniały polski naród i włazi w dupe niemieckim panom za garść drobnych xD
Szkoda tylko, że większość poważnych firm w polsce jest zagraniczna, więc tak samo w polsce możesz robić na "niemieckiego pana" a poza tym jak już to jak mówisz wole "ssać pałe niemieckiego pana po same jaja" za godne traktowanie, inwestowanie w pracownika i pieniądze pozwalające na życie na poziomie cywilizowanego człowieka zamiast pracować dwa razy ciężej za 5 razy mniej dla polskiego pana który wypierdoli mnie z pracy i zatrudni na staż 4 studentów bo mu się tak bardziej oplaca xD
TAK BARDZO TO
w polsce jak pracowałem to byłem traktowany jakby był kurwa zbędnym balastem dla firmy, w ogóle nie wypracowywał żadnego zysku dla firmy a większość pracodawców twierdziła że robią mi łaske bo mnie zatrudniają, bo ja przecież tam przyszedł na wakacje a oni biedni muszą mi płacić.
To też mnie rozpierdala w polskich pracodawcach, NAJNIŻSZE koszta pracy w całej unii europejskiej, a pensje prawie jak na ukrainie a pracodawcy i tak narzekają hurr durr jebane podatki żeby dać pensje minimalną to do tych 1850 brutto musze dopłacić jeszcze 400zł SKANDAL PANIE
no, z jednej strony Ci co "hehe nakurwiasz truskawki" a z drugiej "o kurwa zarabiam tyle ojro, a wy polaczki nie"
już widzę ten szacunek niemieckiego pracodawcy kiedy pracujesz w jakiś fabrykach, plantacjach czy innym gównie
W gównianych pracach dla debili bez szkoły szacunku dla polaków niestety nie ma, ale sami są tego stanu rzeczy winni, inne grupy np litwini, turasy itp potrafią się zebrać w grupe i postawić pracodawcy jeśli będzie chciał ich wykorzystywać i robić w huja a polak (nie mówie tak dlatego że hehe jebać polaczków, tylko takie są fakty) sam poleci donieść na kolege bo hehe za wolno pracuje a jak pracodawca zacznie gnoić jednego z nich to jeszcze się do niego przyłączą i też będą gnoić rodaka
Skąd Ty możesz wiedzieć, jak Cię tutaj 10 lat nie ma ?
rusz trochę głową i odpowiedz jak prywatny przedsiębiorca by miał zatrudnić debila zamiast wykwalifikowanego pracownika, bo jest jego bratem?
zdarzają się takie rzeczy, ale to prędzej w jakiś jednostkach samorządu terytorialnego itp. zresztą jak wszędzie + to też jest sprawdzane, ale nie będziemy tutaj w prawo administracyjne wchodzić.
czyli co wypierdalac do niemiec czy nie?
Jak pracujesz na truskawkach, plantacjach i innym gównie to twoim "szefem" jest inny polak który z racji tego, że jesteś rodakiem i nie musi się niczego obawiać, bo pewnie nie znasz języka będzie traktował cię jak psa. Osoby z takich plantacji potem uciekają do kraju i opowiadają jakie to gowno ta praca na zachodzie. xD
Tak, tylko lepiej szukać czegoś na własną rękę, jak masz jakieś kwalifikacje to znajdziesz bez problemu, agencje pracy to ostateczność
nie tyle szefem co "kierownikiem zmiany" czy tam innym "brygadzistą" który ma za zadanie nadzorować pracowników i strzelać z bicza jakby któryś nie wyrabiał wyśrubowanych norm
Żaden właściciel większej firmy nigdy nie zatrudnia pracowników. Robią to zawsze działy kadrowe na polecenie kierowników którzy będą tą osobą zarządzali.
Poza tym Zapominasz, że rynek pracy to nie tylko prywatne firmy. Duża część rynku pracy to budżetówka, a tu już zaczynają się mafie i siatki kontaktów na kilka pokoleń do tyłu.
Niemiec ma od tego ludzi. On tylko liczy kasę. I nawet nie pojawia się na farmie.
Masz, przeczytaj sobie ten tekst to dowiesz się dlaczego Polacy w gównianych pracach za granicą są traktowani jak śmiecie
Cytuj:
"Trochę potułałem się na emigracji zanim ukończyłem studia i doszedłem do zarządzania małymi przedsięwzięciami. Mnóstwo intensywnych, jakże często smutnych wspomnień. Holandia, 2004 rok zaraz po akcesji w UE. Szukaliśmy od rana dom po domu pracy, po prostu pukając do drzwi i pytając holenderskich rolników o jakąkolwiek pracę. Była 8 rano. Raz po raz jakiś gospodarz otwierając zagaił po angielsku "Polacy? Nie dość, że wasi rodacy obudzili mnie o 7, to jeszcze jesteście dziesiątą grupą pytającą o to samo". W końcu znaleźliśmy. Ciężka praca na plantacji jabłek i gruszek, po 14, 16 godzin. 3 miesiące, bez dni wolnych. We wrześniu start ok. 5 rano. Nad ranem przymrozki, surowy klimat Morza Północnego, jabłka zamarznięte niczym kule śniegowe. Pilnowano nas byśmy nie robili przestojów. Gdy tylko można było, ogrzewanie rąk o rurę wydechową ciągnika.. cokolwiek. W końcu odmrożone palce, ryzyko amputacji. Do dziś ich końce są lekko czerwone, podatne na temperaturę, mało w nich czucia zostało. Myśl o kupnie komputera, fajnych ubrań i prezencie dla Matki dodawała siły. Pamiętam cały region wypełniony Polakami. Pracującymi niewolniczo. Niektórzy, tak jak my, za 7 euro/h. Nieźle. Inni za 4 euro. Już gorzej. Bez dni przerw. Niektórzy byli tam już po pół roku, inni rok. Zaoszczędzone pieniądze wysyłali do domów. Spali w namiotach, w wykopanych leśnych ziemiankach po niemieckiej stronie granicy (w Holandii zakaz dzikich noclegów i brak lasów). Wszyscy pili. Panowało skundlenie. Poczucie bycia kimś gorszym niż lokalni. Ludziom odpie**alało z przepracowania i z monotonii. Obozy Polaków podzielone, toczące wojny podjazdowe, robiące sobie najgorsze świństwa. W nocy dało się usłyszeć szloch młodych chłopców po 18 lat, podświetlali sobie latarkami zdjęcia rodziców, lub dziewczyn zostawionych w Polsce, gdy myśleli że reszta już śpi. Spaliśmy przez 2 miesiące w ciasnym pomieszczeniu zrobionym ze ścian z dykty. W magazynie-chłodni. 14 osób w malutkim pokoju, leżeliśmy karimata w karimatę, śpiwór w śpiwór. Z uchodźcami z Czeczenii. I my. Polacy. Wielu bardzo szybko podłapało syndrom niewolnika. Totalne poddaństwo wobec pracodawcy. Z rozrywek tylko wódka. Bójki. Kłótnie. W niedzielę nowi znajomi zabrali mnie "na imprezę" po niemieckiej stronie granicy. Był to parking na którym w samochodach mieszkali Polacy. Niektórzy w polonezach. Po 6, 9, 12 miesięcy. Czego nie przepili to wysyłali do domów. Wielu postradało rozum od samotności, frustracji, pracy i wódki. Libacje, bójki, czasem jak słyszałem ktoś zginął. Niemiecka policja nigdy tam nie zajeżdżała, mieli gdzieś to imigracyjne wschodnioeuropejskie getto przy autostradzie. Szwecja 2006. Prom Świnoujście-Ystad linie Polferries. Kontenerowce przerobione na promy pasażerskie. Polacy i Szwedzi. Szwedzi w kajutach. Weseli, bogaci, spędzali czas w barze, w kinie, w kasynie. I setki Polaków. Bez kajut. Śpiący na korytarzach, w kotłowni gdzie był zakaz wstępu, na schodach. Matki z małymi dziećmi śpiące na korytarzach. Nie cyganie. Polki. Pijani Szwedzi pozujący na tym tle. Robiący sobie zdjęcia z tłem Polaków śpiących na podłodze. Tak jak się robi głupie foty w ZOO na tle makaków. I Szwecja. Znów to samo. Noclegi pod namiotami. Żywność - pasztety i paprykarze z puszek, z chlebem. Jeżdżenie od wioski do wioski. Pukanie do drzwi. "We are students from Poland, we can do everything, every kind of job, please call us if you need anything" I znów to samo "jesteście ósmymi Polakami szukającymi dziś pracy! Dajcie mi spokój". Co ciekawe, często w tych domach miejscowych rolników były ładne, zadbane, 30letnie Polki. W roli importowanych ze Szczecina, Koszalina i okolic żon, kur domowych.. Pierwsza praca znaleziona. Wyrywanie chwastów na plantacji buraków. Ostre osty gęsto porastające pole, poranione, bolące dłonie. A obok ferma świń. Cuchnie jak w wychodku szatana. Gospodarz obiecał: miejsce na nocleg, wyżywienie, prysznic. Okazał się niezłym zgrywusem. Nocleg - gruzowisko obok fermy świń. Spaliśmy u sąsiada pod czereśnią, tam chociaż nie śmierdziało. Wyżywienie - chłop zwoził przeterminowane pieczywo z okolicznych piekarni, gdzie taka prasa zgniatała to na potrzeby świń. Kazał nam z tego dołu sobie coś wybrać.. Z trudem powstrzymałem kumpla przed spuszczeniem mu wpie**olu. Wizja spędzenia wakacji w szwedzkim pierdlu zamiast zarobienia na wydatki – kiepska. Oczywiście nie muszę chyba dodawać, że zrezygnowaliśmy z tej "kolacji". Co z tym prysznicem, zapytałem. Przyniósł sk***iel ręczny spryskiwacz na pestycydy do roślin. Mówi - wymyjcie, jeden niech pryska wodą, drugi się myje. I znów musiałem powstrzymywać kolegę, utalentowanego zapaśnika, przed spuszczeniem mu wpie**olu. Pieniądze nam się kończą, musimy szukać dalej, jeszcze tylko jutro, zgarniemy kasę i spadamy dalej. Po kolejnym dniu pracy oznajmiliśmy że to koniec. Dawaj wypłatę i jedziemy. Szwed, świński blondyn, zaczął ściemniać, że wypłata to raz w miesiącu i że nam wyśle. Mówię mu, masz godzinę na wypłatę, inaczej przebijemy ci wszystkie opony w nowym john deere (ciągnik warty tyle co lamborghini), spalimy chlew a świnie będziesz sobie szukał stąd aż do Ystad. Pomogło. Wypłacił od razu. Potem pracowaliśmy na czarno na budowie kanału Malmoe - Kopenhaga pod Morzem Czarnym. Dania 2007. Plantacje truskawek. Polacy, Litwini i Kurdowie. Polaków traktowano najgorzej. Litwinów też próbowano, ale po 1szym dniu gdy Duńczyk zeszmacił jednego z nich, reszta solidarnie opuściła pole. Polacy odwrotnie. Zero reakcji gdy jednemu z nich działa się niesprawiedliwość. Byłem tam renegatem. Trzymałem się z .... Kurdami. Zabierali mnie z sobą autami, odwozili na pole namiotowe. Częstowali tym co ugotowały im ich kobiety. Fanatycznie muzułmańscy, nieobliczalni, kłótnie często kończyły się wymachiwaniem nożami. Polacy... wożeni na pola furgonetkami do przewozu świń. Auta wypełnione do granic. Ścisk, ukrop, ciemno, nic nie widać. Auto co chwile skacze po wybojach, skaczą i Polacy w środku. Ja za nimi z Kurdami autem. Przykro, serce płacze. Duńczyk opłacał jakiegoś pseudokucharza, który gotował nam podrzędne jedzenie, potrącając za to z wypłat spore sumy. Nie dało się inaczej, pracy było tyle że brak czasu na zakupy czy samodzielne wyżywienie. Gdy szef dla żartu mieszał gotujące się kartofle szczotką do czyszczenia kibla opie**oliłem go i powiedziałem że odtąd nie jem tego syfu. Reszta Polaków .... piekielnie na mnie wściekła. Boją się, że przeze mnie stracą pracę, albo wyżywienie, że wrócą do Polski a ich rodziny nie będą miały co jeść. Pełna desperacja. Jeden, były zomowiec z Kielc a potem snajper w Bośni, stary wredny ch*j grozi że mnie w nocy ukatrupi i zakopie pod stodołą za wychylanie się. Litwini traktowani dość godnie odkąd szefu zobaczył że trzymają się razem. Kurdowie najgodniej, Duńczyk wyraźnie się ich obawia, nadskakuje im. Koniec sezonu. I wyjazd do Kopenhagi. 3 tygodnie szukania pracy. Nocowanie u przypadkowo poznanych polskich budowlańców. A czasem w parku na przedmieściach, dopóki nie znalazłem pracy przez agencję. W agencji niezłe jaja. Chętnych do pracy o wiele więcej niż pracy. Murzyni, Chińczycy, mnóstwo Polek i Polaków. Studentki z Łodzi sypiające z obrzydliwym Duńczykiem śniadej karnacji o chropowatej, dziurawej jak po ospie paskudnej twarzy w zamian za pracę. Dostały ją. Szorowanie kibli na stadionie FC Kopenhaga 100 koron/godzinę. Znalazłem pracę na muzułmańskich przedmieściach. Mieszkałem w muzułmańskiej dzielnicy Norrebro. Ciekawe obserwacje. Raz w nocnym spotykam zakrwawionego blond nastolatka. Pytam się, co mu jest. A on że nic takiego. Że jest ostatnim białym na podwórku i że codziennie musi się bić. Dziarsko mówi, że się nie da. Pyta czy w Polsce są murzyni. Ja na to, że prawie nie ma. On na to, że jak się dorobi to wyjedzie do Polski. Pierwsza mała stabilizacja. Praca - nocny rozładunek tirów. Piekielnie ciężka. Nadzorcy pilnują by wszystko szło bardzo szybko. Pracujesz jak robot, w pocie czoła. Codziennie komuś siada kręgosłup, rotacja w pracy ogromna. Pakunki bardzo ciężkie. Np. części do silników czołgów. Wszystko dźwigasz ręcznie a jak nie dajesz rady wołasz kolegę i tak dźwigasz. Przynajmniej weekendy wolne, stawki wysokie - 60 zł/h. Za dnia zwiedzanie pięknego miasta, siłownia, do której po drodze 2 burdele. Klientela egzotyczna. Mężczyźni w turbanach, Arabowie, Sikhowie... któregoś razu przechodząc znów obok uchylają się drzwi i widzę, słyszę gromadę dziewcząt, "pracownic". Zaraz zaraz.... brzmi znajomo... k***a, wszystkie mówią po polsku. Kolejny cios w dumę patrioty. Serce Ci krwawi po raz tysięczny. Myślisz sobie, naród umęczony... gdybym miał jakąkolwiek szansę żeby zmienić coś na lepsze... żeby tak nie musiało się dziać z naszym narodem.. totalna poniewierka, k***ienie...niewolnictwo.. wyzucie z godności. W takiej chwili marzysz o władzy i o byciu politykiem. Wszystko to zaledwie cząstki moich doświadczeń, obserwacji, przeżyć. Bardzo żywe cząstki. I teraz ktoś, kto miał wszelkie narzędzia, żeby ulżyć swojemu narodowi, 7 lat na to, pełnię władzy.. "TERAZ TO k***A 7 ZŁOTYCH ZA PALIWO MOŻE BYĆ BUEHEHEHE" A miliony poniewierają się dalej. Tysiące popełniają samobójstwa. Burdele zachodnie wypełnione Polkami, farmy Polakami. Na Pekaesie każdego dnia do Londynu odjeżdża autokar wypełniony po brzegi. Dramatyczny niż demograficzny. Ludzie nie mają siły, ani czasu użerając się z codziennością na opiekowanie się małymi dziećmi. Miasta jak Bytom, Sosnowiec, Łódź, Wałbrzych. Szczęściarze mający pracę za 1400/m-c na rękę. Bieda rodzi patologię. Skłócony, skundlony, odarty z marzeń o normalności Naród, myślący że przy tych cenach 3000/m-c i kredyt na ciasne mieszkanko którego metraż zniechęca do płodzenia dzieci – są sukcesem. Że wakacje w Grecji raz w roku, plazma na ścianie, ajfon w kieszeni to światowe życie. Oni widzą skansen, my widzimy krainę rodzącą najlepszych programistów, najodważniejszych żołnierzy, najpiękniejsze dziewczyny. Z wielką historią. Dawną, zapomnianą dumą. Z pięknymi lasami, górami i ukochanym Bałtykiem. k***a... jak ktoś ukradnie telefon trafia do aresztu. Minimum 3 miesiące. Co powinno się zrobić politykom którzy mogąc bardzo wiele, nie robią nic dobrego, a jedynie handlują własnym narodem i jego marnym dobytkiem, okradając nie jeden telefon a 10 milionów mieszkań 40 milionów ludzi..?
Ale pierdolenie... Jak się kończyło jakieś technikum hotelarskie czy kurwa kulturoznawstwo i ma się zerowe umiejętności to Ty się nie dziw, że praca Cię tu nie szuka tylko każdy ciśnie beke z takiego robaka.
Co do tematu, to fajnie, że sobie zarabiasz tam euro, naprawdę i szczerze cieszę się z Twojego szczęścia bo nigdy nikomu źle nie życzę ale nadal nie rozumiem po co wyzywać tych, którzy w kraju zostają bo chcą ;d
Nie ma też co pisać głupot typu "jak można dla Niemca pracować, co jego dziadek hur dur głodził naszych 70 lat temu" bo mamy 2016 rok i nie ma co się rzucać na ludzi co nie mieli na to wpływu to raz, a dwa, że głupoty w stylu "2,5k dla jednej osoby to za mało i to jest wegetacja, a nie życie" też w pizde sobie wsadzić można.
@Down
Easy, pomyliłem cytaty, fixnięte przeca xd
No sam powiedziałeś, że żaden właściciel firmy nie zatrudnia pracowników więc potwierdzasz to co napisałem. Nie, nie zapominam, że rynek pracy to również budżetówka, i tak jak napisałem, zdarzają się takie przypadki, ale zdarzają się one na całym świecie, a nie tylko tutaj. Tak jak np. był problem z zawodami prawniczymi, w tym momencie naprawdę nie ma problemu zostać kimkolwiek się chce bez "rodziców adwokatów"
#UP
a gdzie ja tam mówiłem coś o tym, że Cię praca nie szuka? co Ty w ogóle piszesz
Czym jest dla Ciebie wegetacja?
Jeśli normalne życie to jest wynajęte mieszkanie, stołowanie się na mieście, co weekend jakieś hehe impreski i zostawianie pieniędzy w lokalach, do tego jakieś wyjazdy i ogólnie posiadanie samochodu + comiesięczne kupowanie jakiś ciuchów itp to faktycznie, 2.5k może być mało
He he. Tylko wiesz w czym jest problem? Ja nie jestem z tych czasów gdzie ludzie idą na jakieś gównie studia żeby tylko mieć papier. Ja w ogóle żadnych studiów nie mam. Ja jestem tylko po zawodówce i nie jeden raz musiałem załatwiać pracę ludziom po studiach i z tytułem magistra, bo sami w życiu to nie potrafili sobie kompletnie poradzić.
Jednego nawet musiałem uczyć jak się płaci rachunek za prąd. xD
Masakra....
Żyłem samemu za nawet mniej niż 2500zł (chociaż dlatego że to było pare lat temu i były mniejsze pensje, więc można przyjąć że to to samo co 2500zł) bo chciałem się jak najszybciej wyprowadzić od toksycznej rodziny.
2500zł budżetu, jakaś klitka 35m2 na samym końcu miasta żeby taniej było, 1000zł z rachunkami, zostaje mi 1500zł, najtańsze żarcie które dostarczy mi potrzebnych składników żebym nie miał niedoborów czyli jakiś ryż, makaron lub ziemniaki, warzywo typu brokuł i kawałek mięsa, do tego coś na śniadanie kolacje chleb z jakimś gównianym serem i plasterkiem taniego mięcha, do tego woda czasami jakiś sok, to jest około 25 zł dziennie czyli -775zł na najtańsze gówniane jedzenie, zostaje 725zł, 100zł za bilet miesięczny na komunikacje, zostaje 625zł, z których kurwa większość wydawałem na swoją edukacje a jakbym się nie edukował to co miałbym za te 600zł? Na byle gówno typu nowy telewizor musiałbym odkładać kilka miesięcy, a jakby nagle np rozbolał mnie ząb i musiałbym pójść do dentysty i zapłacić za niego to zostawłbym prawie bez żadnych pieniędzy
Trzeba też pamiętać że inne wydatki też są, nawet przy podstawowych rzeczach do domu typu proszek do prania trzeba obliczać każdy grosz bo możesz być w dupie
Wg. ciebie te 2500zł które ledwie starcza na jakąś klitkę na zadupiu, tanie jedzenie i zostaje z tego pare groszy to nie wegetacja?
Chociaż również jestem zdania, że mieszkając w większym mieście polskim to żeby fajnie móc pożyć to ~4000zł trzeba mieć
Nie będę się kłócił oczywiście i wmawiał, że żyłbym jak panisko za te 2,5k ale wegetacja to chyba zbyt duże wyolbrzymienie. Osobiście ja auta nie potrzebuję, wszędzie mam komunikację miejską lub rower, na mieście się rzadko stołuję bo wolę domowe, a impreski to raczej coś w gronie znajomych aniżeli szlajanie się po klubach więc nie godziło by to we mnie jakoś. ALE, rozumiem, że ktoś potrzebuje tego auta, ktoś woli kluby, a i żarcie na mieście mu bardziej odpowiada, do tego co chwilę wyjazdy, co roku nowy telefon itp. i wtedy to jest za mało ale nadal to ciężko nazwać wegetacją ;d
Wegetacja to mi się kojarzy raczej z jakąś rentą 800zł, gdzie wybierasz czy kupujesz leki, żarcie czy płacisz za prąd.
O kierwa, tyle za miesięczny? Toć we Wrocku za 49 jest na wszystkie linie normalne, pospieszne i nocne xdCytuj:
100zł za bilet miesięczny na komunikacje
Jak według ciebie za 25zł dziennie da się dobrze jeść od śniadania do kolacji to pozdro
8zł za jakieś gówniane mięso mielone, 4zł ryż (no, starczy na dwa dni faktycznie to już o niebo lepiej) 2zł chleb albo pare bułek, 3zł za jakieś warzywo typu brokuł, butelka wody 1zł, do tego jakiś ser na ten chleb, kolejne 3zł, pare innych pierdół które starczą na dłużej niż jeden dzień typu masło itp i jest ponad 30zł, więc średnio licząc na dzień wychodzi ok 25zł za najbardziej gówniane żarcie z gównianego dyskontu, faktycznie luksus a nie żadna wegetacja
kurwa
wynajem pokoju o wyzszym standardzie to koszt 900zl miesiecznie, moglbym sobie kawalerke za 1300-1400 ale wole mieszkac z ludzmi
wiec zostaje 1500zl, czyli jesli chcemy wydawac to tylko na jedzenie to starczy na codzienne stolowanie sie na miescie sniadanie obiad kolacja, osobiscie wole gotowac samemu ew. jakas pizza cyz cos wiec wydaje na jedzenie jakies 700-800zl miesieczie, zostaje kolejne 700 na swoje wydatki
nie znacie sytuacji w polsce to nie pierdolcie bo az zal
człowieku XD
za 25zł dziennie to się da zjeść naprawdę dobrze, nie dość, że zdrowo to jeszcze przy kaloriach rzędu 3000+
nie wiem skąd Ty te Twoje liczby wziąłeś, ale nawet się nie zbliżyłeś do 25zł, bo za 8zł to masz 0.5kg piersi z kurczaka gdzie podejrzewam, ze nie masz pojęcia o czym mówisz i jesz z 2000 kalorii dziennie i pierdolisz
@up
O czym Pan do mnie pierdolisz w ogóle?
Napisałeś, że cię wyzywam, wiec się po prostu z tym nie zgadzam.
A Ty masz 12 lat i mieszkasz z mamą, a gdy czasami ci się uda pokonać strach i wyjdziesz sam z domu do sklepu to nie masz zielonego pojęcia co potrzebujesz kupić. A na dodatek gdy w drodze powrotnej twój gps w telefonie zgubi sygnał i nie pokaże Ci którędy do domu to normalnie będzie taki koszmar, że przez pół roku potem będziesz się budził w środku nocy z krzykiem i mokrym prześcieradłem. :)
Ale nie o tym tu rozmawiamy. Nie offtopuj.
@Topic duża ilość ludzi nie zdaje sobie sprawy jak dużo i jak silne są bariery, które im nakłada społeczeństwo w którym się wychowali. Tyle jest tych barier mówiących ludziom, że mają zrobić to i tamto. Postąpić tak czy tak. Że praktycznie nikt nie pomyśli w ogóle, że można coś zrobić inaczej. Jest wytyczona ścieżka przez życie i ludzie idą jeden za drugim jak gęsi. Ktoś się wyłamie i pójdzie inna droga to od razu jest traktowany jak głupek.