Jak ktoś jest normalny, nie szuka zaczepki, nie jest Sebom z osiedla to jego szanse na dostanie wpierdolu od policji wynoszą jakieś 0.000001%.
Wersja do druku
Troche jak up chcialem napisac ze jesli ktos przestrzega prawa to nie bedzie mial klopotow, to cale gadanie jest ze policjanci tam reaguja bardziej agresywnie niz powinni jak ktos cos odwala - nie odwalaj nic, nie bedzie problemu, to nawet nie trudne
Tez tak sadze jak uzytkownicy powyzej :) bylem spisywany/otrzymywalem mandat za picie alkoholu i jak sie zachowywalem normalnie to tylko na pouczeniu sie konczylo, nigdy nie kozaczylem i wtedy policja tez byla wyrozumiala.
Wydaje mi sie, ze takim ostrzejszym interwencjom poddawany jest glownie margines spoleczny (a tego, jak wiadomo, w Stanach nie brakuje). Jak zachowujesz sie normalnie, to negatywnego kontaktu z policja nie bedziesz miec tak w Polsce, jak i w Stanach.
A ta roznica w odbiorze policjanta 'mily Amerykanin, niemily Polak' wywodzi sie wg mnie glownie z wiekszej kulturowo otwartosci Amerykanow na innych ludzi (tak samo cywile potrafia sie do ciebie usmiechnac, przywitac czy zagadac).
Wolałbym żyć w państwie gdzie wiem, że policja sobie radzi z takimi patusami, nie słuchają się to kulka w łeb i po sprawie. W polsce pójdzie na 48 a potem wyjdzie i kogoś zabije okradnie albo luj wie co. A tam rozwiązują takie sprawy od razu i człowiek spokojniejszy.
Tak na marginesie
http://kobieta.wp.pl/kat,65524,title...?ticaid=1154d9