Dobra, to wyglądało tak:
Zaraz po tym, jak wróciłem z gurek z Arturem (dzięki, ziomek
) napisała do mnie dawna "znajoma" - byliśmy parą w gimie, między pierwszą a drugą klasą; krótko, bo pojechała sobie na wakacje nad morze i zostawiła mnie przez sms xD Po tym mieliśmy jeszcze ze sobą taki luźny kontakt, jakoś do końca gimnazjum, no a później to człowiek przepadł i praktycznie niemal zapomniałem o jego istnieniu ;d
Organizowała spotkanie dla ludzi z tej starej ekipy, zaprosiła mnie, pojechałem do nich. Mieliśmy iść na miasto, skończyło się na domówce u jednej z koleżanek. Popiliśmy trochę, pogadaliśmy, pobawiliśmy się razem, gdzieś koło północy zostaliśmy sami w kuchni, ona się do mnie przytula i zaczyna mnie przepraszać za to, że mnie tak kiedyś zostawiła xDDD bitch please, ja po tygodniu miałem to w dupie i dalej grałem w gałę, jakbyś nigdy nie istniała, a ty mi teraz wyjeżdżasz, że to był największy błąd w twoim życiu i nie mogłaś się wcześniej zebrać, żeby mnie za to przeprosić
Mówię do niej, że nic się nie stało, że ja dawno o tym zapomniałem i w ogóle wszystko jest fajnie, a one mnie całuje.
"Postaliśmy" tam jeszcze trochę sami, wróciliśmy do zabawy i resztę imprezy spędziliśmy już razem, tak też położyliśmy się spać. Rano, jak się obudziliśmy, to też jakieś czułości (z jej strony całkiem konkretne), ale szybko się porozchodziliśmy do domów.
Nie wiedziałem, co właściwie o tym myśleć, więc głowy sobie specjalnie nie zawracałem, "co ma być to będzie".
Impreza była w piątek dwa tygodnie temu, ponownie spotkaliśmy się w niedzielę. Zajebista pogoda się zrobiła, więc zabraliśmy się z częścią tamtej ekipy na jakiegoś road tripa, po którym porozwoziłem wszystkich, dziewczynę oczywiście ostatnią
Przesiedzieliśmy ze dwie godziny u mnie w aucie, najpierw rozmawiając o tym, co się u nas działo w życiu przez cały ten czas, oboje mieliśmy przy tym wrażenie, jakby nam ten kontakt urwał się max kilka miesięcy wstecz, a nie 9 lat. Albo jakbyśmy się nigdy nie rozstali. No nie pamiętam kiedy z kimś tak dobrze mi się rozmawiało. Później mówiliśmy już trochę mniej
No generalnie to ona sprawiła wrażenie tak nagrzanej, że aż parzyło, zajebiście, why not.
Chyba dzień później miała przyjechać do mnie, ale zanim to nastąpiło, chciałem pogadać o tym jak do tematu podchodzimy, żeby nie było żadnych rozczarowań, pretensji itd. Powiedziałem jej wprost, żeby nie oczekiwała jakiegoś love story. I nie to, że nie chcę, bo wręcz przeciwnie, no ale nie wiem czy coś takiego z mojej strony nastąpi, a nie chcę kolejnej sytuacji, w której w którymś momencie dziewczyna zaangażuje się w związek bardziej, niż ja będę mógł, bo to niefajne, niemiłe i w ogóle chujnia.
Po tym nabrała nieco dystansu, przestraszyła się, że pójdziemy razem do łóżka, ona wkręci się jeszcze bardziej, a ja nie i wyjdzie dokładnie to, o czym mówiłem. No bała się dziewczyna, że się zakocha bez odwzajemnienia, czego ja też ofc bym nie chciał.
Mimo wszystko przezwyciężyła ten strach xD i przyjechała do mnie w sobotę. Nie ma co ściemniać, bo wiecie o mnie więcej niż moja własna matka; temat był gorący a ja miałem długą przerwę, także była lekka obawa, że mogę nie sprostać oczekiwaniom, ale chyba dałem radę, bo - bez żadnej zgrywy - wcześniej nie przedstawiałem się żadnemu z sąsiadów, praktycznie w ogóle z nimi nie gadam, a dzień później typek mieszkający dwa piętra nade mną wołał mnie po imieniu xD
Ja pierdolę, ta dziewczyna to jest jakaś niewyżyta rakieta, w niedzielę na szkoleniu linowym miałem trochę trudności, bo do samego końca nogi miękkie ;d Co z resztą zauważył jeden z instruktorów, jebany musiał się w życiu naużywać, od razu się pokapował.
Zajebisty seks, cudowna noc, no fajnie.
Spotykamy się teraz, jak para, i pojawia się mały problem, o którym pisałem już wczoraj:
Leżymy sobie, rozmawiamy, ona zaczyna nawijać o swoich planach, chciała się przeprowadzać nad morze - tam ma ojca i perspektywy na lepszą pracę (tu się męczy, i z matką, i z pracą), planowała to już jakiś czas, ale nagle łzy z oczu, ja wtf, co jest grane, a ona do mnie, że ona już nie wie czy tego chce, bo co dalej z nami, jak my się będziemy spotykać, weekendami tylko i to na pewno nie zawsze, no kurwa
Nie chodzi nawet o to, że minęły raptem dwa tygodnie, bo nie czujemy się ze sobą jak nowo poznani ludzie, wręcz przeciwnie. Nie wiem jak to opisać, w życiu bym nie pomyślał, że tak się da, pewnie sentyment działa mocno (ja byłem jej pierwszym chłopakiem, ona moją pierwszą dziewczyną), no ale działa, także nie dziwię się, że tak szybko zaczęła myśleć o swoich planach pod tym kątem.
Tylko no... ona już wkręcona konkretnie, już beczy xD a mnie to daleko do tego i chuj wie czemu. Dziewczyna jest zajarana na punkcie Mustangów, no po prostu sika pod siebie jak je widzi i słyszy, jeździ oglądać drifterów i rajdy, w ogóle ma tę samą dysfunkcję co ja, dobrze jej leży temat amerykańskich wózków, marzy jej się dom z drewna, gdzie dzisiaj wszyscy na to plują i się z tego śmieją, a ja dałbym się pokroić za taki domek z bali z fajnym podwórkiem <3 (i garażem na 10 fur), gdzie mógłbym zapraszać znajomych (głównie z torga) i chillować sobie przy jakimś ognisku i grillu
No kurwa mać, ostatnio to ludzie u mnie tylko znikali: koledzy, koleżanki, znajomi, chyba wyparował przyjaciel, na pewno wyniosła się jedyna przyjaciółka i tak ogólnie to samotność to taka straszna trwoga, a tu nagle znikąd pojawia się dziewczyna, przy której świetnie się czuję, z którą świetnie mi się rozmawia, a seks to jest jebane 10/10, z którą mógłbym dzielić pasję i swoje największe marzenie, więc chciałbym i powinienem z miejsca być w niej zajebion po uszy, a nie jestem
Także mam sporą obawę, że skoro nie wydarzyło się to od razu, to pewnie nie wydarzy się już wcale, a ta mi płacze, bo ja już zdążyłem jej w głowie namieszać. No chujowo się z tym czuję, na trening pojechałem wkurwiony i przez to mnie jeszcze jakieś pionki obiły xD
Mówiłem jej na początku, że nie wiem czy nam może z tego wyjść jakiś poważniejszy związek, że ja chcę spróbować, ale ona musi być pewna, że jest gotowa na takie ryzyko. Miałem nadzieję, że może z czasem i z mojej strony się coś pojawi, ale już widzę, w którą stronę to zmierza i niestety spodziewam się, jak się skończy.
Jutro znowu do mnie przyjeżdża, zaczniemy od pogadania na ten temat i zobaczymy, co dalej. CDN
@
jaxi ; Ja wiem, że nie mam już 16 lat i czas zaczyna gonić, czuję tę presję, bo ludzi coraz rzadziej się poznaje, a większość to jest taka, że nie ubiłbym z nimi nawet muchy w kiblu, no ale co, kurwa, zrobisz, serducho nie wybiera. A być z laską, której się nie kocha, kiedy ona już nie może się doczekać zaobrączkowania, to jest lipa i chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego...
Zakładki