czyli sugerujesz, że tylko taki umie zerżnąć ?
Dobre
Wersja do druku
to też zależy co dziewczyna ma w głowie, bo chyba nie twierdzisz, że normalna dziewczyna poleci z trybsonem do wc w klubie, bo chce być zerżnięta przez idiotę
Weźcie też pod uwagę że wchodzenie w związek z myślą: wiążę się na cale życie, to nie jest najlepsze podejście.
Jest typiara , nie ma nikogo (na 99 %)W liceum podobała mi się.Teraz spotkałem ją przy poprawianiu matur.Zagaiłem potem via fb jak tam po matruach itp.Da się z tego jakoś ukręcić coś?
Luźne. Wiążemy się bo fajnie nam się spędza razem czas, bez perspektyw nieskończonych dni razem.
Ale wiele osób to luźne bierze za bardzo do serca IMO
Ja, kiedy zakochałem się w dziewczynie, miałem nadzieję, że tak już zostanie i będziemy ze sobą razem, bo mi z nią było dobrze i mógłbym z nią życie przeżyć. No ale cały czas byłem świadom tego, że może się to skończyć w każdej chwili i nie pozwalałem sobie o tym zapomnieć. I imo to jest dobre podejście, bo dawałem z siebie maksimum - tyle, ile mogłem, ale nie zaskoczyło mnie to, że związek się skończył ;p
Mieliście akcję, gdy laska mówiła, że nie chce związku na razie itd? Było coś z tego potem? Ogólnie uważacie, że trzymanie kontaktu i jakieś lepsze bajerowanie (bo w sumie siedzę z nią od ~2 tygodni) ma sens?
Tak, mieliśmy, nawet dwa razy.
Sorry, ale jeśli dziewczyna mówi, że nie chce na razie związku, to w domyśle chodzi jej o związek z Tobą, a nie ogólnie związek. Ja tak usłyszałem raz od dziewczyny, to jej podziękowałem, a po tygodniu była już w związku z innym. To takie pier**lenie, robi sobie z Ciebie koło ratunkowe, żeby ktoś przy niej był w razie co.
Swoją drogą, 2 tygodnie to nie jest długi okres czasu, więc dałbym sobie może jeszcze drugie tyle, jeśli przez ten czas nic się nie będzie zmieniało, to raczej bym odpuścił - typowe friendzone.
A egzystować w takiej sytuacji to trochę tak, jak iść na imprezę swingers-ów i być DJ-em XD
Mam kumpla, parę lat z nim w klasie jestem, gadamy luzno itp. itd.
Juz w trzech szkołach byliśmy razem, moze znajomości, ale także i miłości. No i często jest tak, ze podoba nam sie jedna laska. Obydwaj startujemy, normalnie, "w pokoju". Problem w tym, że on jest lekką pipką i swoim zachowaniem chyba nieświadomie daje znać, ze chce wlecieć do typowego friendzone'u. Ciężko mu to powiedzieć wprost, tak poważnie. Czasem ewentualnie lecą żartobliwe teksty w stylu: "Ej, źle do tego podszedłeś, ja ruchnałem pierwszy". No i jestem na półmetku następnej laski, z tym, że nawet ona mówi, że chyba chce zostać przyjacielem. A mi z każdą następną jest coraz bardziej głupio wobec niego. Słusznie?
Nie, to baba wybiera faceta, jeśli nei chce jego to czemu tobie ma być głupio?