Pierwszy!!111oneone
Ciekaw jestem - czy ktoś tutaj jest tzw. ,,singlem z wyboru" ? Czytaj celowo nie wiąże się z nikim? Jeśli tak, to dlaczego zdecydowałeś/aś się na takie podejście do sprawy?
Wersja do druku
Pierwszy!!111oneone
Ciekaw jestem - czy ktoś tutaj jest tzw. ,,singlem z wyboru" ? Czytaj celowo nie wiąże się z nikim? Jeśli tak, to dlaczego zdecydowałeś/aś się na takie podejście do sprawy?
Ja byłem singlem z wyboru od urodzenia do października tego roku, nagle mi coś odwaliło i zacząłem szukać dziewczyny. Nie mam pojęcia dlaczego tak, a nie inaczej. Było mi dobrze samemu, teraz mam ochotę przytulić się do kogoś, uszczęśliwiać ją i samemu być kochanym. Może to ma związek z tym, że pod koniec września rzuciłem Tibie i WoWa? Tak bardzo przegryw... xD
koleszka tak samo nie chciał nigdy dziewczyny mówił ze to lipa itd. melanzowal dzien w dzien , grał w lola jak pojebany . teraz jak wychodzi to do północy spokojnie w lola niby troche pyka ,ale mówi ze nie wiedzial co tracil dopoki sam sie nie przekonał (sam mam od paru lat kobiete i mu mowilem ze ma downa)
więc to pierdolenie o szopenie , chyba ze trafi sie na 3 kurwy pod rzad ktorym sie zaufa to wtedy sie czlowiek zrazi i wtedy moze byc w ,,wyboru" taki moje zdanie
Dla mnie to trochę jak zostawanie wegetarianiniem z wyboru, bo 3 razy pod prząd przypaliło się nam mięso...
Teraz można rzec, że jestem singlem z wyboru. Wprawdzie mógłbym mieć dziewczynę, ale nie chce byle jakiej, mam swój obraz dziewczyny dla mnie i takiej sobie szukam, nie biore sie za byle jaką i nie kręcę z pierwszą lepszą.
Ja jestem mako neurotyczny, przez co nie umiem sie zakochac. Zakochanie to obosieczny miecz, albo wypali albo nie, trakze strach przed zranieniem Tez jest. I w koncu: nie spotkalem jescze laski zktora moglbym pogadac o czyms konkretnym. Ladne sa, ale nie podoba mi sie wariant krotkiego intensywnego jebania, chcialbym cos na dluzej.
"Po pierwsze bardzo ciężko byłoby mi w ogóle znaleźć osobę bliską mi filozoficznie, a co dopiero "zakochać się" z wzajemnością. A jak już kiedyś pisałem dla mnie związki bez zgodności filozoficznej są irracjonalne. Poza tym są jeszcze inne powody, z niektórymi nawet sam się do końca nie zgadzam (są bardziej na zasadzie niechcianych "blokad"), ale mają dużą "siłę przebicia" przez co jestem póki co zmuszony je uznawać."
Tak mniej-więcej brzmiał tamten post, reszta była offtopem.
Pewnie mu się z wigilią pojebało :F
Single z wyboru: czy przez te kilka/kilkanaście lat nigdy nie brakowało Wam czułości, bliskości drugiej osoby? Takiego poczucia, że ktoś jest i Was kocha? (nie mówię o miłości rodzinnej)