To ja odpowiem na kilka, bo byłem w różnych stadiach :D
a) aktualnie palę tylko epety, spokojnie wystarczają, ale ja nigdy też nie byłem uzależniony od analogów więc porzucenie ich nie było dla mnie problemem. Aktualny liquid mam niestety za słaby (6mg). Myślę, że na ten moment 18mg byłoby dla mnie najlepsze, bo tą szóstkę palę non-stop. I nie czuję kompletnie nic.
b) dość niedawno paliłem to i to. Analogów niedużo, maksymalnie 5-6 dziennie. Po spaleniu normalnego od razu chwytałem za epeta ;d paliłem czerwone Marlborasy (no, jak było żal 2zł to lmy albo chestery, ale zawsze czerwone). Czasami 2 z rzędu (krótkie przerwy w pracy :P)
c) dawna historia, dużo nie paliłem, do tego same mentole. Czasami odczuwałem potrzebę zapalenia, ale głównie z przyzwyczajenia do sytuacji (przerwa w szkole/okienko zawsze wiązało się z fajką).
d) jak już wspominałem aktualnie mam 6mg i nie czuję kompletnie nic, więc pewnie taka sama sytuacja miałaby miejsce z zerówkami. Z przyzwyczajenia się zaciągam, ale gdybym odczuwał efekty nikotyny na pewno rzadziej. Kiedyś chyba miałem 24mg. Po 3-5 głębokich buchach potrafiło się zakręcić w główce. Zdarzały się oczywiście przedawkowania nikotyny i związane z tym mdłości.
@Sakus ;
PS
Myślę, że jestem uzależniony od epeta. Od samej czynności chyba.