ile razy mozna walkowac ten sam temat. o 11 przy mamusi w pokoju kazdy jest mocny. Zostan sam w domu o 2 w nocy i poszukaj pare mocniejszych materialow to nie zasniesz.
Wersja do druku
http://kwejk.pl/obrazek/1338708/save-me.html
@edit
"Barbie.avi"
Witam
To wszystko zaczęło się jakiś miesiąc temu, wreszcie muszę się z kimś tym podzielić.
Zaczęło się na przyjęciu u mojego znajomego. Jest on artystą który wynajmuje mieszkanie na poddaszu, w przemysłowej części miasta. Jeżeli potrafisz sobie wyobrazić Detroid w latach 20', to właśnie tak wygląda to miejsce. Kilka przestarzałych fabryk które tworzą razem potężne bloki. Większość z nich jest dawno opuszczona i zapomniana. Wracając do imprezy, troszkę przesadziłem z piciem więc postanowiłem trochę zluzować i przespać się na kanapie.
Obudziłem się około 4 nad ranem, słońce jeszcze nie wstało ale było już na tyle widno że takie czynności jak poranna toaleta nie stwarzały już zbytnich problemów. Skierowałem się więc do łazienki, starałem się cichutko stąpać na palcach aby nie pobudzić pozostałych członków zabawy, którzy, sądząc po ilości porozrzucanych butelek już dawno odpłynęli. Gdy korzystałem z ubikacji przez okno mogłem podziwiać panoramę opuszczonego, porzuconego miasta. Przypomniałem sobie jak bardzo lubiłem takie miejsca gdy byłem mały, miejsca ciemne, pozbawione życia, tętniące tajemniczością ale z drugiej strony dziwnie spokojne.
Zrobiłem co miałem do zrobienia w kiblu, wróciłem na kanapę i starałem się ponownie zasnąć. Po około 45 minutach wpatrywania się w sufit, liczenia baranów i Bóg wie czego uznałem że nie mam zamiaru spędzić tutaj ani chwili dłużej. Odstawiając swoją męską dumę na bok, postanowiłem obudzić swoją dziewczynę i poprosić ją czy mogła by odwieźć mnie do domu. Myślałem o tym, aby wrócić na piechotę, ale o tej godzinie było to zbyt niebezpieczne miejsce aby wybierać się gdziekolwiek. Jest fantastyczną dziewczyną więc chętnie się na to zgodziła i powiedziała że będzie tam za około pół godziny, jak tylko dotrze to zadzwoni do mnie żebym wyszedł na zewnątrz. Niestety moja komórka rozładowała się po około 10 minutach, więc postanowiłem że będą wyglądał za nią przez okno. Siedziałem tak chwilę przy tym oknie czując że moje powieki robią się coraz cięższe aż wreszcie zapadłem w niespokojny sen.
Nagle jakiś hałas wyrwał mnie ze snu. Nie był strasznie głośny, ale to wystarczyło abym powrócił do rzeczywistości. Wyjrzałem przez okno poszukując źródła dźwięku ale nie zobaczyłem nikogo. Jednak po drugiej stronie ulicy, obok wielkich kontenerów leżał komputer i rozbity monitor którego wcześniej tutaj nie było (w czasie imprezy parę razy wychodziłem wynieść śmieci i żadnego komputera tam nie było).
W tym samym momencie usłyszałem warkot silnika i zobaczyłem samochód mojej dziewczyny. Zszedłem na dół, przytuliłem ją i już miałem wsiadać do samochodu, kiedy przypomniało mi się że mój przyjaciel potrzebował kilku części od komputera, więc postanowiłem przejść się koło kontenera aby sprawdzić czy może dałbym rade uratować jakieś części z leżącego tam sprzętu.
Monitor był bez wartości - całkowicie rozbity. Jednostka ku mojemu zdziwieniu wyglądała na praktycznie nową, więc włożyłem ją do bagażnika i odjechaliśmy.
Całkowicie o niej zapomniałem , dopiero gdzieś tydzień od tamtego zdarzenia zadzwoniła moja dziewczyna że jednostka ciągle znajduje się w bagażniku i że mam pół godziny aby ją odebrać. Tej samej nocy przywiozłem ją do domu i postanowiłem najpierw podłączyć jednostkę do monitora i sprawdzić czy nadal działa - ku mojemu zdziwieniu działała znakomicie. Na dysku twardym był zainstalowany system Windows XP i był zupełnie wyczyszczony. Z chorą ciekawością postanowiłem przeszukać dokładnie cały system. Do wyszukiwarki wpisywałem słowa takie jak "porno", "cycki" czy "cipka" w nadziei że znajdę jakieś zupełnie odjechane a może nawet nielegalne filmy czy zdjęcia pornograficzne których poprzedni właściciel starał się pozbyć.
(Nie)Stety moje poszukiwania nie przyniosły żadnego efektu. Wyszukiwanie zdjęć - nic. Więc zabrałem się za wyszukiwanie filmów. Tutaj pojawił się jeden jedyny plik. Ukryty w folderze WINDOWS/system32 o rozszerzeniu avi. "Barbie.avi". Co innego mogłem zrobić ? Uruchomiłem go...
Teraz jest właśnie ten moment gdy wszystko robi się naprawdę dziwne.
Film wydawał się nie być poddany jakimkolwiek obróbkom, trwał około godziny. Przedstawiał siedzącą na krześle kobietę na białym tle. Przewinąłem film do przodu i ciągle widać było na nim tą samą siedzącą kobietę. Wtedy postanowiłem pooglądać dokładnie cały film aby dowiedzieć się czegoś więcej, szczególnie interesowało mnie to o czym ona mówi... Niestety po około 15 sekundach nagranie jest fatalnej jakości a jej głos ginie w białym szumie. W ten sposób nie doszedłbym do niczego, więc postanowiłem wrzucić ten film do jakiegoś programu który zajmuje się obróbką audio i pobawić się w odizolowanie jej głosu od reszty szumów. Troszeczkę pomogło ale dalej nie byłem w stanie zrozumieć co chce powiedzieć. Byłem już wtedy bardzo zaintrygowany całą sprawą więc zacząłem zwracać uwagę na język jej ciała i mimikę twarzy.
Uznałem że ktoś musi zadawać jej jakieś pytania, ponieważ od czasu do czasu przestaje ona mówić i uważnie słucha, a następnie znowu coś mówi. Od 15 minuty filmu, jej twarz wyraźnie poczerwieniała - jakby ktoś zadawał jej bardzo intymne pytania, lecz nadal odpowiada na każde z nich. Wkrótce po tym zaczyna płakać. Szlocha histerycznie już do końca filmu. Jednym z niewielu słów jakie byłem w stanie rozczytać z ruchu jej warg to "skóra". Powtarza to słowo wiele razy podczas całego materiału a nawet w pewnym momencie ciągnie się za skórę na ręce. Wydaje się być z niej bardzo niezadowolona.
Jest znacznie więcej rzeczy które muszę wam opowiedzieć, ale robi się późno i nie mogę już kontynuować. Resztę napiszę jutro. Boże chroń moją duszę.
Po tym czasie Autor tematu (ponieważ pasta pochodzi z sekcji /x/) znika na dzień, po czym pojawia się i dokańcza swoją opowieść.
OP TUTAJ (OP znaczy Original Poster co oznacza mniej więcej autora tematu) :
Po około 40 minutach płacze już tak mocno że ledwo może patrzeć do kamery. W tym miejscu przestaje cokolwiek mówić i przez resztę materiału po prostu płacze, a jej głowa jest spuszczona w dół. Co jest bardzo dziwne nie porusza się ani nie wstaje.... po chwili obraz robi się kompletnie czarny. Byłem cholernie oszołomiony kiedy film dobiegł końca. Oglądałem ten film jeszcze kilkanaście razy w ciągu tamtej nocy, starając się wychwycić najmniejszą nawet poszlakę która pozwoliłaby mi dowiedzieć się czegoś więcej. Czułem się bardzo niezadowolony z wyników, chciałem wiedzieć więcej.
Wtedy też zauważyłem że wyciemnienie trwa około 10 minut a około drugiej minuty film rozpoczyna się od nowa. Jest teraz bardzo zniekształcony prawie nie nadający się do oglądania. Widziałem na nim parę nóg które spacerują wzdłuż torów kolejowych, nie widać nic więcej tylko małą stację kolejową w oddali. Domyślam się że kamera przypadkowo sama się włączyła lub jej właściciel zapomniał ją po prostu wyłączyć. Osoba na filmie spaceruje wzdłuż torów około 6 minut a następnie skręca do lasu i przechodzi przez coś co wygląda na zrobioną ze sklejki kładkę. W tym miejscu film już definitywnie się kończy.
Moje serce zaczęło bić szybciej, niedaleko mojego domu znajduje się stara stacja kolejowa która wygląda bardzo podobnie do tej którą możemy zobaczyć na filmie. MUSIAÂÂŁEM to sprawdzić. Zadzwoniłem do mojego przyjaciela Ezra - typowy "byczek" jak zwykło się takich ludzi określać. 6'4 wzrostu i 250 funtów mięśni. Przekonałem go aby wyruszył wraz ze mną na małą ekspedycję. Sam nie jestem jakimś wymoczkiem, ale czułem że zabranie dodatkowych extra mięśni na wyprawę do lasu w poszukiwaniu Bóg-wie-czego jest bardzo dobrym pomysłem. Cały ten plan nie pozwolił mi tamtej nocy zmrużyć oka.
Następnego ranka w słoneczną Sobotę, wziąłem latarkę, aparat oraz moją 7-calową "sztywną" pałkę teleskopową o metalowym wykończeniu po czym wyszedłem na spotkanie z Ezarem. Kiedy dotarłem do jego domu właśnie przewracał się na drugi bok pogrążony w głębokim śnie. Kiedy go obudziłem, grzecznie kazał mi "spierdalać". Byłem już spakowany i przygotowany psychicznie na moją przygodę więc postanowiłem nie odpuszczać. Z nim czy bez niego. Nieważne - wyruszam !
Niecałe pół godziny później zaparkowałem swój samochód na stacji kolejowej, wziąłem moje rzeczy i wskoczyłem na tory. Po pewnym czasie, zauważyłem kawałek złamanej kładki, zrobionej oczywiście ze sklejki. Moje kolana niemal ugięły się z wszechogarniającego podniecenia. Szedłem powoli szlakiem wyznaczonym przez kładkę, zwracając baczną uwagę na wszystko. Zatrzymywałem się od czasu do czasu aby uklęknąć i nasłuchiwać kogokolwiek lub czegokolwiek... lecz dookoła było tak cicho. Nigdy wcześniej w swoim życiu tak się nie denerwowałem. Tak naprawdę nie miałem nawet bladego pojęcia co mogę zastać na końcu drogi.
Gęsty las powoli ustępował miejsca łące, wtedy też TO zobaczyłem - dom który wyglądał jakby został dosłownie pożarty przez las. Na pierwszy rzut oka mógłbyś powiedzieć, że nikt w nim nie mieszkał przez 20 może 30 lat. Miałem ze sobą aparat i pstryknąłem parę fotek. Kilka metrów od domu widziałem także wiatę zbudowaną z blachy, teraz już kompletnie zardzewiałej. Przez chwilę siedziałem ukryty wśród drzew wszystko bacznie obserwując. Nie chciałem wyjść na otwarte pole, miałem złe przeczucie że coś lub ktoś może mnie zobaczyć. Minęło kilka dobrych minut nim zebrałem w sobie wystarczająco dużo odwagi by ruszyć w stronę domu.
Drzwi były częściowo otwarte, uchyliłem je trzymając w mojej ręce przygotowaną wcześniej latarkę, stwierdziłem z ulgą że wnętrze jest całkiem dobrze oświetlone. Odłożyłem więc latarkę i wyjąłem aparat aby zrobić kilka zdjęć. Nie było tam żadnych mebli, a po podłodze walały się kawałki drewna, masa gruzu i wszystko co możliwe. Ruszyłem w głąb domu, widziałem różne rzeczy do których nie przywiązywałem wtedy większej wagi, lecz teraz kiedy myślę o nich z perspektywy czas, wydają mi się one bardzo, a nawet bardzo bardzo dziwne.
Pierwszą dziwną rzeczą był drzwi które prawdopodobnie prowadziły do piwnicy, wyglądały na zbyt nowe i nie pasowały zupełnie do tego całego dusznego i starego domu. Co więcej jako jedyne drzwi w całym domu były zamknięte. Gdy wdrapałem się na drugie piętro, widziałem kilka krzeseł i składany stół które też wydawały się zupełnie tutaj nie pasować (tak jak drzwi były zbyt nowoczesne).
Lecz to co najbardziej mnie niepokoiło to łazienka. Kurz z lustra był wytarty, nad wanna była zawieszona czysta plastikowa zasłonka z której spływało kilka kropel wody ! W tym samym czasie usłyszałem głośny jęk. Starając się opanować ogarniające mnie przerażenie, wyskoczyłem przez okno jak oparzony i ile sił w nogach pognałem w kierunku torów. W połowie drogi zdałem sobie sprawę że jęk był bardzo podobny do dźwięku który wydają rury wodociągowe kiedy ktoś otwiera zawór lub kiedy po prostu płynie przez nie woda. Chwila ulgi zmieniła się w horror kiedy do głowy przyszło mi pytanie :
"Dlaczego w zasranym opuszczonym domu który znajduje się w samym środku *******onego lasu, przez rury płynie woda i najprawdopodobniej ktoś właśnie z niej korzysta ?".
Od tamtego czasu nie było mnie tam i nie mam najmniejszego zamiaru wracać.
Więcej wiadomości od OP nie stwierdzono.
Na koniec zdjęcie które pojawiło się w temacie :
http://img175.imageshack.us/img175/8...7567301166.jpg
Opowiadanie - DZIEWCZYNA ZE ZDJĘCIA
Pewnego dnia, chłopiec imieniem Tom siedział w szkolnej klasie i robił zadanie z matematyki. Było to sześć minut po zakończeniu lekcji. Gdy robił swoje zadanie domowe, coś przykuło jego uwagę.
Tom siedział przy oknie. Odwrócił się i spojrzał na trawnik na zewnątrz. Leżało tam coś, co wyglądało jak zdjęcie. Gdy chłopiec wychodził ze szkoły, podbiegł do miejsca, gdzie je widział.
Podniósł je i uśmiechnął się. Zdjęcie przedstawiało najpiękniejszą dziewczynę, jaką kiedykolwiek widział. Nosiła sukienkę z trykotami i czerwone buty, ręką pokazywała gest pokoju (V).
Była tak piękna, że postanowił odnaleźć ją za wszelką cenę. Biegał po całej szkole i pytał wszystkich czy ja znają lub czy kiedykolwiek ją widzieli. Niestety, wszyscy odpowiadali, że nie. Tom był zdruzgotany.
Gdy wrócił do domu, spytał swojej starszej siostry, czy kiedyś widziała tą dziewczynę, niestety ona również odpowiedziała, że nie. Było bardzo późno, więc tom poszedł na górę do swojego pokoju, położył zdjęcie obok łóżka i poszedł spać.
W środku nocy Toma obudziło stukanie w okno, jakby ktoś stukał w nie paznokciem. Przestraszył się. Zaraz potem usłyszał chichot. Zauważył cień koło okna, więc wstał z łóżka, podszedł do okna i je otworzył, chcąc odnaleźć źródło tajemniczego chichotu. Zniknęło.
Następnego dnia pytał o dziewczynę ze zdjęcia wszystkich swoich sąsiadów. Nikt jej nie znał. Gdy jego matka wróciła do domu, jej także zapytał o zdjęcie. Ona również odpowiedziała "nie". Poszedł do swojego pokoju, położył zdjęcie na biurku i poszedł spać.
Po raz kolejny obudziło go stukanie. Wziął ze sobą zdjęcie i podążył za chichotem. Przechodząc przez ulicę został potrącony przez samochód. Zmarł ze zdjęciem w dłoni.
Kierowca wyszedł z auta i usiłował mu pomóc, ale było już za późno. Nagle zobaczył zdjęcie i je podniósł.
Przedstawiało piękną dziewczyną z uniesionymi trzema palcami.
Opowiadanie - Jak się nazywam
Mężczyzna w podeszłym wieku, stał sam w ciemnej alejce. Nie był pewien, w którą stronę iść. Zapomniał dokąd zmierzał i...kim jest.
Usiadł na chwilę by odciążyć zmęczone nogi, spojrzał w górę i dostrzegł stojącą nad nim starszą kobietę.
Zachichotała i wyszczerzyła resztki zębów w uśmiechu, mówiąc : ''Teraz trzecie życzenie. Jakie ono będzie? ''
''Trzecie życzenie?'' zapytał zdumiony. ''Jak to możliwe, skoro nie wypowiedzialem pierwszego ani drugiego? ''
''Wykorzystałeś już dwa''- odpowiedziała staruszka- ''Ale drugim życzeniem było abym cofnęła wszystko do momentu zanim wypowiedziałeś pierwsze życzenie, toteż nic nie pamiętasz. Wszystko jest tak, jakbyś nie wypowiedział żadnego z nich'' ''Dlatego własnie zostało ci ostatnie,trzecie życzenie ''.
''Dobrze'' odpowiedział niepewnie. ''Nie wierzę w to, ale nie szkodzi spróbować... Chciałbym wiedzieć kim jestem. ''
''Zabawne'' rzekła kobieta,spełniając jego prośbę i znikając na zawsze.''Tak brzmiało twoje pierwsze życzenie...''
Opowiadanie - "The Wanderer"
Ta historia zdarzyła się naprawdę.
Cofnijmy się troszkę w czasie. Są lata 90' XX wieku. Młoda dziewczyna popełnia samobójstwo po obejrzeniu zdjęcia, które znalazła na pewnej grupie dyskusyjnej. Zdjęcie przedstawia niezidentyfikowaną postać, która opisywana jest często jako kobieta.
Zdjęcie jest bardzo zniekształcone więc opisanie jej wyglądu jest praktycznie niemożliwe. Oświetlona jest bardzo mocnym światłem, którego źródło znajduje się za kamerzystą lub on sam jest jego źródłem. Czy jest to lampa błyskowa, ręczna latarka czy reflektor - tego zapewne nigdy się nie dowiemy ponieważ źródło obrazu nigdy nie zostało zidentyfikowane. Kobieta wydaje się nie posiadać żadnych rysów twarzy a co tworzy sprawę jeszcze bardziej tajemniczą to to że posiada ona parę przeraźliwie cienkich, kościstych odnóży - bardzo podobne występują u pająków.
Ci którzy widzieli to zdjęcie, lub po prostu słyszeli jego historię, nadali jej nazwę - "The Wanderer".
Pierwsze konto znane jako "Wanderer" pojawiło się w roku 1996. Jane była studentką, która bardzo interesowała się zjawiskami paranormalnymi. W czasie świąt przyjechała ona w odwiedziny do swoich rodziców. W tym właśnie czasie natknęła się, przeglądając różne fora o tematyce paranormalnej, na temat o zdjęciu "Warderer". Załączone w nim było wspomniane wcześniej zdjęcie i jedno zdanie, w sumie pytanie : "Widzisz mnie ? Ja też Cię widzę".
Dziesiątki innych użytkowników także czytało temat, opisując swoje odczucia związane ze zdjęciem. Większość nie była jakoś szczególnie przerażona ani zdjęciem ani historią, uważali że jest po prostu "zabawna". Niektórzy z nich jednak narzekali na ostre bóle głowy podczas oglądania obrazka.
Według rodziny Janes, to właśnie od tamtego momentu zaczęła miewać nocne koszmary. Szlochając zaklinała się że każdej nocy, kobieta ze zdjęcia pojawia się u niej w oknie, zazwyczaj tylko stoi i wpatruje się w nią, czasami przejeżdża po oknie swoimi pajęczymi kończynami jakby chciała dostać się do środka. Jane zeznała także że nie była w stanie poruszać się w jej obecności, tak jakby trzymało ją wiele niewidzialnych rąk. Nawet gdy ze strachu zamykała oczy i tak nadal przerażający obraz nawiedzał jej wyobraźnię.
Jej rodzina była pewna że córkę przeraziło zdjęcie na które natrafiła w internecie. Zbagatelizowali całą sprawę mówiąc że musi ponosić skutki swoich działań. Jednak wszystko zmieniło się gdy Jane wyznała że tajemnicza postać podąża za nią o krok - także podczas normalnych czynności jak szkoła, gotowanie czy spacer. Była przekonana że jest ciągle przez nią śledzona. Widziała ją nawet wtedy, gdy była w pomieszczeniu pełnym ludzi czy w miejscu publicznym. Nikt oprócz niej nie potrafił dostrzec tajemniczego prześladowcy. Rodzice zaczęli martwić się o zdrowie psychiczne Jane ale poprzestali jedynie na zapewnieniach że Wanderer nie jest prawdziwy.
Jednak z dnia na dzień stan psychiczny Jane zmieniał się na gorsze. Aby nie zasnąć w nocy, próbowała różnych sposobów. Zaczęło się niewinnie, piła dużo mocnej kawy i starała się spędzać czas aktywnie, szybko jednak przestało to działać i aby nie zasnąć, zaczęła się ciąć i przeraźliwie krzyczeć w ciągu noc. Przez bardzo długi czas nie spała w ogóle. Była przekonana że jeżeli jeszcze raz zaśnie to kobieta ze zdjęcia pojawi się i tym razem zabierze ją ze sobą.
Jej rodzina wiedziała że nie można już tylko czekać i być dobrej myśli. Jane potrzebowała pomocy specjalisty. Egzorcysta ? Psychiatra ? Wszystko aby tylko pomóc ukochanej córce. Rodzice wreszcie postanowili coś zmienić. Jednak gdy matka Jane zapukała do pokoju córki nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Przerażona po cichutku otworzyła drzwi aby nie przeszkodzić ani nie przerazić Jane, w pokoju wciąż panowała głucha cisza.
Nie leżała ona na swoim łóżku. Nie siedziała przy komputerze. W ogóle wyglądało na to że wcale nie była w swoim pokoju. Jednak w pewnym momencie w matce Jane coś drgnęło. Postanowiła sprawdzić jeszcze schowek który znajdował się w pokoju Jane.
Tam, groteskowo powyginana leżała w kącie Jane. Strugi krwi płynęły po jej białej sukience. Jane poderznęła sobie gardło, w zaciśniętej ręce trzymała poplamioną krwią kartkę na której widniała taka oto wiadomość - "Teraz już mnie nie dostanie".
Przypadek Jane nie jest jednak odosobniony. Praktycznie przez całe lata 90' dziesiątki innych osób zaginęło lub popełniło samobójstwo po obejrzeniu zdjęcia. Na przełomie roku 2000/2001 obraz tak szybko jak się pojawił tak szybko zniknął. Pomimo moich wielkich starań nie byłem w stanie go odszukać.
Wszystko zmieniło się całkiem niedawno. Na pewnym forum dyskusyjnym założyłem temat który poruszał kwestie zdjęcia i legendy które za sobą niesie. Robiłem tak już wiele razy i zazwyczaj była przynajmniej jedna lub dwie osoby które słyszały historię, ale nikt z nich nigdy nie widział obrazka. Tym razem było inaczej. Wkrótce po opublikowaniu tematu, otrzymałem wiadomość e-mail.
Temat : "Widzę cie"
"Widzisz mnie ? Ja Ciebie też."
Do wiadomości zostało dołączone zdjęcie. Nie ma możliwości aby sprawdzić czy to oryginalny "Wanderer", ale muszę was ostrzec, jeżeli zdecydujesz się wyświetlić obraz robisz to na własne ryzyko...
http://img99.imageshack.us/img99/545/thewanderer1.jpg
Nie wiem czy było ale jeśli się podoba to mam więcej :)
aha.. czyli jak ktoś to przeczyta o północy, a napisze posta o 11 to co? :D
ja pasty też czytam po nocach około 1-2 jak już wszyscy śpią a komentuje zwykle rano
i wciąż mnie to jakoś nie rusza :f ale fajnie się czyta i wciąga :D no i można się pośmiać niekiedy
Kiedyś ktoś wrzucił taki jakby ruchomy komiks na jakiejś japońskiej stronie, szukałem tego, ale nie mogłem znaleźć ma może ktoś link? byłbym wdzięczny ;)
coś tutaj mało straszno ostatnimi czasy :(
Jak coś czytasz po raz 10 to nie jest to straszne :/ Liczę na waszą wyobraźnie, napiszcie coś swojego może będzie ciekawe.
Jestem za, kurczje, kiedyś temat świecił blaskiem doskonałości, pamiętne czasy!
Ja napisałem, no ale nikt nie daje tu znaku życia to mi się dalej nie chce
http://jessicaalba.oz.pl/
Droga w lesie
Środa. Godzina 4:31. Wracam z imprezy z kumplem i jego dziewczyną. Jestem chyba jedyną trzeźwą osobą, jaka stamtąd wyszła. Czego się spodziewać, impreza właściwie dopiero się rozkręcała a już większość leżała pół żywa na kanapach... uroki życia w mieście. Problem w tym, że kumpel mieszka na wsi... droga na tą wieś zawsze wydawała mi się dziwna i przerażająca. Szczególnie w nocy... to chyba przez moją wyobraźnię, za dużo horrorów oglądam i to dlatego.
Mijając kolejne znaki i drzewa zauważyłem w oddali jakiś wypadek. Postanowiłem się zatrzymać. Pęcherz zaczął mnie strasznie naciskać, więc wysiadłem z wozu zostawiając przyjaciół w wozie. Chciałem oddalić się wgłąb lasu, ponieważ droga była zakorkowana z powodu tego wypadku. Jakoś nie zanosiło się, żeby w przeciągu 5 minut coś się to ruszyło. Rozpinam rozporek, akurat znalazłem sobie niezłe miejsce, w którym raczej nikt mnie nie zauważy. Po chwili usłyszałem jakiś nieludzki krzyk. Przez strach oblałem sobie całe spodnie. Zapinając rozporek zacząłem rozglądać się po okolicy, po czym chciałem wrócić do auta. Po chwili coś lub ktoś mnie ogłuszył. Obudziłem się nie wiem dokładnie po jakim czasie, ale już jaśniało. Cholera, przecież będą mnie szukać.
Wróciłem na drogę. Ani żywej duszy. Po wozie też ani śladu. Dziwna mgła spowijała ulicę, zero znaków, zero aut. Jedynie na ulicy czyjś telefon. Postanowiłem podnieść go i sprawdzić, czy jest zasięg. Niestety, jak w lichym horrorze. Zasięgu brak, Ja sam w środku jakiegoś pieprzonego lasu, a wokół tylko drzewa, kamienie i jakiś skowyt.
Czas na telefonie wskazuje godzinę 7:31. Jak do cholery mogłem tak długo być nieprzytomny? Usiadłem na poboczu w oczekiwaniu na jakieś auto. Może to i dziwne ale zacząłem oglądać pliki na telefonie. Listę znajomych, muzykę, zdjęcia... filmy. Ta ostatnia kategoria była raczej dziwna. Znajdował się tam jakiś krótki film tak jakby z miejsca, w którym aktualnie jestem. Odtworzyłem go. Moim oczom ukazał się mężczyzna, który nagrywał siebie i drogę przed sobą. Mamrotał coś, że to nie wypadek, że oni coś ukrywają. Po chwili ten straszny wrzask, który słyszałem lejąc na drzewo. Był jakby wyraźniejszy, więc coś, co ten wrzask wywoływało było bliżej drogi, niż lasu. Facet wszedł do auta i zanim zamknął drzwi telefon wyleciał mu na ziemię i jakby automatycznie przestał nagrywać po minucie. W ciągu tej minuty było widać tylko jadące nad telefonem samochody i ten przeraźliwy wrzask. W ostatniej chwili ujrzałem helikopter, prawdopodobnie wojskowy. Boże, co to mogło być?
Zacząłem nerwowo chodzić z jednej strony drogi na drugą, zacząłem nawet krzyczeć czy ktoś jest w pobliżu. Na próżno. Znów ten zniekształcony krzyk. Odwróciłem się... najgorszy widok w moim życiu. Coś jak koń, tylko na dwóch nogach ze zdeformowaną twarzą i trzecią... ręką wystającą z drugiej. Zacząłem biec nie oglądając się za siebie. Chyba nawaliłem w gacie, brakowało mi już sił, kiedy zobaczyłem jakąś blokadę drogową a za nią ludzi, którzy tłumaczyli coś kierowcom stojącym w korku. Straciłem po raz kolejny przytomność. Odzyskałem ją w ambulansie, jakimś dziwnym... bardzo sterylnym. Personel w białych fartuchach i z maskami na twarzach pytał mnie co widziałem. Chyba powiedziałem za dużo, bo dostałem jakiś środek nasenny i obudziłem się tutaj, w tym pokoju bez klamek z tobą... To zapewne szpital psychiatryczny a oni myślą że jestem wariatem.
Musisz mi uwierzyć że...
-To i tak bez sensu...
-Dlaczego?
-Bo oni zabiją ciebie i mnie, za dużo wiemy...
Skrzywdzili ją
Wiele lat temu w stanie Indiana, Carmen Winstead została wrzucona przez pięć dziewczyn z jej szkoły do kanału. Chciały one skompromitować ją przed całą szkołą. Gdy Carmen długo nie dawała znaku życia, została wezwana policja. Funkcjonariusze zeszli na dół i wyciągnęli zwłoki 17letniej Carmen, denatka miała złamany kark od uderzenia w drabinkę. Na dnie kanału był beton. Dziewczyny powiedziały wszystkim, że Carmen tam wpadła sama...uwierzono im.
Kilka miesięcy po tym 16letni David Gregory przeczytał tę historię i nie przesłał jej dalej. Gdy poszedł wziąć prysznic, usłyszał dziki śmiech. Zaczął wariować i szybko pobiegł do komputera przesłać historię Carmen dalej. Potem powiedział "Dobranoc" swojej mamie i położył się spać, ale 5 godzin później matka obudziła się słysząc bardzo głośny hałas, a David zniknął. Policja znalazła go w kanałach, ze złamanym karkiem i pozbawionego skóry na twarzy.
Spróbuj chociaż wygooglować jej imię - zobaczysz, że to prawda. Jeśli nie prześlesz tego dalej dopisując: "Skrzywdzili ją", Carmen dorwie Cię, z kanału, toalety, prysznica, czy wtedy gdy będziesz spał. Obudzisz się w kanale, w ciemności, a Carmen zabije Cię i obedrze skórę z twarzy. Skrzywdzili ją
Coś Ci nie ufam ziomeczku jeśli chodzi o ten link, pewnie kolejny straszak? Poza tym przypomina mi opcję pewnej strony która nazywała się Death Ring, nazwy nie muszę tłumaczyć. Była w formie łańcuszka z opowieścią i zdjęciem z jakąś zjawą. Najlepsza opcja była taka, że jak Ci grało coś, np. winamp, to się stopował skurczybyk i leciał background ze strony który brzmiał co najmniej upiornie.
OPASKA NA NADGARSTEK
Kiedy rodzisz się w szpitalu, na twoim nadgarstku umieszczana jest biała opaska z twoim imieniem. Ale istnieją też opaski w innych kolorach, które znaczą co innego. Czerwone opaski są zakładane na nadgarstki zmarłych.
Pewien chirurg pracował na nocnej zmianie w szpitalu uniwersyteckim. Właśnie skończył operację i wychodził z sali. Wszedł do windy, wewnątrz niej znajdowała się już jedna kobieta. Porozmawiał z nią przez chwilę, gdy winda zjeżdżała na dół. Nagle drzwi windy się otworzyły, kolejna kobieta chciała do niej wsiąść. Lekarz czym prędzej nacisnął przycisk zamykania drzwi i wybrał przycisk najwyższego piętra. Zaskoczona kobieta obruszyła się na lekarza i spytała, czemu nie pozwolił tej drugiej wsiąść.
- To była kobieta, którą właśnie operowałem. - odpowiedział - Nie przeżyła operacji. Nie widziałaś czerwonej opaski na jej nadgarstku?
Kobieta uśmiechnęła się, podniosła rękę i spytała:
- Taką jak ta?
Latem, 1950 roku, grupa przyjaciół znalazła w lesie stary, opuszczony dom. Weszli, aby zobaczyć, co się w nim znajduje. W środku była dziura wykopana w ziemi, którą wypełniała woda. Trzech chłopców zdecydowało się popływać, a reszta została i robiła zdjęcia domu.
Trzydzieści dwa lata później, w 1982 roku, turysta znalazł stary aparat fotograficzny. Zabrał go na lokalny posterunek policji, aby dowiedzieć się do kogo należał. Policja postanowiła wywołać film. Większość była zniszczona, oprócz kilku zdjęć.
To zdjęcie jest ostatnim, które zostało zrobione. Nie wiadomo, co stało się z twarzami chłopców i dlaczego seria fotografii nagle się skończyła. Dzieci nigdy nie zostały zidentyfikowane, a ich ciał nigdy nie znaleziono. Wciąż pozostaje zagadką, co dzieje się na tym obrazku.
http://img535.imageshack.us/img535/4...7933550504.jpg
KOSZMARY
Badania Narodowego Instytutu Psychiatrii w Bostonie (Massachusetts) wykazały, że nie da się odnaleźć źródła zjawiska znanego jako koszmary senne.
Podczas gdy źródłem zwykłych snów są podświadome pragnienia, większość koszmarów wygląda, jakby pochodziła z jakiegoś zewnętrznego źródła. Kiedy badani mieli opowiedzieć swoje koszmary, prawie zawsze mózg wykazywał aktywność w sferze odpowiadającej za prawdziwe, fizyczne wspomnienia, nie w sferze, gdzie zapisywane są normalne sny.
Inaczej mówiąc, ci obcy i potwory, które widzisz w swoich snach...
Istnieją naprawdę.
PUŁAPKA
W Berlinie tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej pieniędzy było mało, zapasy były na wyczerpaniu, wyglądało na to, że miastu grozi klęska głodu. W tym czasie ludzie opowiadali o młodej kobiecie, która spotkała w tłumie na ulicy niewidomego. Zaczęli rozmawiać. Niewidomy mężczyzna poprosił ją o przysługę - czy mogłaby dostarczyć list na adres zapisany na kopercie? Było jej po drodze, więc się zgodziła.
Kiedy odeszła parę kroków, postanowiła spytać, czy mogłaby jeszcze jakoś pomóc mężczyźnie, ale spostrzegła go biegnącego przez tłum bez białej laski czy ciemnych okularów. Było to mocno podejrzane, więc poszła to zgłosić na policję.
Kiedy policja odnalazła dom, którego adres widniał na kopercie, dokonała makabrycznego odkrycia. Trzech rzeźników ćwiartowało ludzkie mięso i sprzedawało je głodującym ludziom.
Co było w kopercie, którą rzekomy niewidomy dał kobiecie? Kartka, na której było napisane "To ostatnia, jaką wam dzisiaj przysyłam".
To o Berlinie to mocne ;d
btw. mamy tyle pisarzy na Torgu, może ktoś da radę coś wyskrobać?:P
Nie zaśmiecajcie porządnego tematu łańcuszkami na GG, proszę was..
No mamy pisarzy, tylko jakoś ani nikt nie pisze ani nikt nie czyta, więc temat chyba umarł bo nic nowego w necie nie znajdziecie.
Na zagranicznych stronach wciąż pełno creepypast (większość ze stronki paranormalne.pl to właśnie tłumaczenia). Po prostu nikomu nie chce się tłumaczyć.
Ciekawe kogo pierwszego zamorduje Carmen :D jak cos to zapisuje moj majatek torgowi
Ehh... to już było poruszane dziesiątki razy, ten temat jest dla ludzi z WYOBRAŹNIĄ a nie dala idiotów (czyli ciebie) którzy tylko to czytają. Wbij tutaj o 2 w nocy będąc samemu w domu, zacznij czytać najlepsze pasty i wszystko sobie wyobrażaj a na 99% będziesz miał nieprzespaną noc.
www.4chan.org/x
polecam
o Berlinie mocna, wiecej takich
Cieszę się że komuś się spodobało, na wieczór dam parę nowych :)
Mi nie chodziło o creepypasty, sam je non stop czytam, tylko o tych co wrzucali te łańcuszki o carmen xd
Trzeba znowu rozruszać temat ;d
Cytuj:
Paranormalne.pl napisał
Cytuj:
Paranormalne.pl napisał
Draco jak mozesz to fotki w linkach wrzucaj a nie tak jak teraz
Tak jest straszniej ;d poza tym i tak 90% ludzi stąd pisze "jak można się tego bać", "to bajki dla dzieci", "jesteście pojebani, serio w to wierzycie?" itd. Tak jest przynajmniej efekt zaskoczenia. Przeciętny Torgowicz wchodzi sobie tutaj i pewnie przewija posty wiedząc, iż ew. zdjęcia będą w linkach.
Cytuj:
paranormalne.pl napisał
Cytuj:
paranormalne.pl napisał
Cytuj:
paranormalne.pl napisał
Draco dobre pasty wklejasz, zdjecia mozesz wklejac tak jak wklejasz, mi to nie przeszkadza.
wielu pewnie tak jak ja zobaczyło te zdjęcia przed przeczytaniem tekstu, co zepsuło cały efekt ;o
btw ta pasta z pikselowanymi obrazkami byla mocna ;d
Pamiętacie naszą rozkminę nt. tego krzyżyka który wrzucałem?
Ma ktoś link do tematu który ktoś od nas założył na paranomalne.pl z prośbą o opisanie co to jest?
nie wiem czy ktos dawal, obejrzalem juz 1 filmik(nie ten) i klimacik fajny
obejrzalem wstęp+3 pierwsze odcinki, nic tam ciekawego nie było
widział ktoś całość? warto?
ogólnie całość porusza temat slenderman'a, mi osobiście bardzo się podobała bo ma klimat oraz to że lubię temat slenderman'a. Na polskim kanale "Marble Hornets" jest coś około 40 wpisów, cóż obejrzałem je wszystkie po czym przerzuciłem się na wersję ang. (ostatnio wyszedł 60 wpis)
Mimo iż wiadomo że to fikcja całość potrafi wzbudzić wrażenie niepokoju i lęku oglądane w nocy (jeśli mieszka się niedaleko lasu wrażenie się potęguje).
Całość polecam z grą slenderman (raczej po obejrzeniu wielu odcinków i wkręceniu się w klimat), tutaj filmik z gry:
http://www.youtube.com/watch?v=WbmG1zWXhYA
Witam, trafiłem na to forum przypadkiem, przez google :D że lubie sobie poczytać creepypasty, to ilość mnie stron mnie zaciekawiła i mysłałem że znajdę coś nowego :D no i w sumie kilka znalazłem :P Chciałem się spytać co wy sądzicie o tej grze którą wam wkleję, miałem zamiar ze znajomymi to robić, i jeszcze sie wahamy. Problem jest w tym że konsultowałem sie ze znajomym który dość ogarnia tematy religii, duchów itp. i mówił że pakt pisany krwią jest najgorszy, a konsekwencje nie muszą pojawić się od razu, tylko mogą to być wydarzenia po kilku miesiącach/latach których tak naprawdę nie powiążemy z tą sytuacją :P czytałem po angielskich forach co o tym ludzie pisali, był nawet filmik podobno gdzie koleś to robił z kamerą na głowie i były niecodzienne sytuacje ( nie mam go, też niestety nie widziałem ). Inni mówili że niby nic sie nie wydarzało ale w kilku momentach czuli się naprawdę dziwnie i daliby sobie ręce uciąć że ktoś był w pobliżu :P no ale do sedna, co o tym sądzicie:
"The Midnight Game"
"The Midnight Game" (Gra o Północy) jest starym rytuałem wywodzącym się z czasów pogańskich, stosowany głównie jako kara za kwestionowanie przepisów religii. Choć była używana w głównej mierze jako swoistego rodzaju odstraszacz, aby nie łamać prawa narzuconego przez bogów, istnieje bardzo duże ryzyko zgonu lub doznania trwałego uszczerbku na zdrowiu psychicznym podczas trwania rytuału. Dlatego też, zaleca się aby NIE próbować doświadczać tego na własnej skórze. Jednak dla tych, którzy szukają przypływu adrenaliny lub są zainteresowani obrzędami okultystycznymi przedstawiam proste instrukcje, które pozwolą wam na mały dreszczyk emocji.
Pamiętajcie, że robicie wszystko na własną odpowiedzialność.
INSTRUKCJA :
PRZYGOTOWANIA : Cały rytuał należy rozpocząć dokładnie o północy, w przeciwnym wypadku nie zadziała. Materiały, które są nam potrzebne to : świeca, drewniane drzwi, co najmniej jedna kropla własnej krwi, kawałek papieru, zapałki lub zapalniczkę oraz sól. Jeżeli jest was więcej, każdy z was potrzebuje oddzielnych materiałów oraz musi każdy krok wykonywać oddzielnie.
KROK PIERWSZY : Napisz swoje imię (pierwsze, drugie i jeżeli posiadasz także trzecie) i nazwisko na kawałku papieru i umieść na nim przynajmniej jedną kroplę SWOJEJ krwi. Następnie poczekaj aż krew wchłonie się w papier.
KROK DRUGI : Wyłącz wszystkie światła w domu. Podejdź do drzwi (pamiętaj o tym, że muszą być drewianie) i umieść przed nimi kartkę ze swoimi danymi. Teraz weź do ręki świecę i zapal ją. Umieść palącą się swiecę na papierze.
KROK TRZECI : Zapukaj do drzwi 22 razy (ostatni raz musi wypaść dokładnie o północy). Następnie otwórz je, zdmuchnij świeczkę i zamknij drzwi za sobą. Właśnie zaprosiłeś "Midnight Mana" (Północnego człowieka) do Twojego domu.
KROK CZWARTY : Natychmiast ponowie zapal świeczkę.
W tym miejscu zaczyna się gra. Musisz teraz poruszać się po swoim pokrytym w ciemnościach domu, z zapaloną świeca w ręku jako jedynym źródłem światła. Twoim celem jest uniknięcie "Midnight Mana" aż do godziny 03:33.
Jeżeli płomień świecy zgaśnie, to znak, że "Midnight Man" jest w pobliżu. Na ponowne jej odpalenie masz dokładnie dziesięć sekund.
Jeżeli Ci się to nie uda, Twoim jedynym ratunkiem jest usypanie dookoła siebie okręgu z soli.
Jeżeli zaden z tych zabiegów się nie powiedzie, "Midnight Man" ześlę na Ciebie, Twe największe koszmary aż do godziny 03:33.
Jeżeli jednak uda Ci się w ciągu 10 sekund ponownie odpalić świeczkę, możesz dalej kontynuować grę.
Jeśli uda Ci się utworzyć krąg soli, należy pozostać w nim aż do 03:33.
Jeżeli, uda Ci się kontynuować Twoją podróż po domu do godziny 03:33 (nie zostaniesz też uwięziony w krągu soli) to znak, że wygrałeś.
Pobyt w jednym miejscu przez całą grę spowoduje jedynie to, że "Midnight Man" szybko Cię odnajdzie. ZALECA SIĘ aby przez cały czas być w ruchu.
NIE włączaj żadnych świateł podczas gry.
NIE używaj latarki.
NIE kładź się spać.
NIE używaj krwi innej osoby.
NIE używaj zapaliczki jako zastępstwa dla świecy. Nie zadziała.
I zdecydowanie NIE próbuj prowokować "Midnight Mana" w jakikolwiek sposób.
To wszystko. Miłej zabawy.
Jeśli było, mea culpa :P
Wow, nowy użytkownik, jak miło ;)
Co do gry - nie sądzę, żeby rzeczywiście coś się mogło dziać. Całość brzmi bardziej śmiesznie niż strasznie
no ja mam do tego mieszane uczucia, ale skoro jestes tak przekonany ze to bajka to moze sprobuj zagrac ;> ale czekam na opinie innych jeszcze ;D
To jest jedna z moich ulubionych:
Siostry Smith
Jest to miejska legenda opowiadająca o chłopcu imieniem John Smith. John uwielbiał wszystkie przerażające rzeczy - jego ulubieńcami były jednak straszne e-maile, screamery oraz pop-upy.
Każdego dnia, poświęcał masę czasu na wyszukiwanie i rozsyłanie ich do znajomych. Koniec końców sam zabrał się za ich tworzenie i rozsyłał je nawet do nieznajomych. Uwielbiał, nie, kochał straszyć innych.
John mieszkał w miasteczku Plainfield w stanie Wisconsin. Całe jego życie zmieniło się tego feralnego listopadowego dnia, 2007 roku. Jak co dzień otworzył swoją skrzynkę mailową, znalazł tam wtedy wiadomość od dwóch młodych dziewcząt. Nazywały siebie "Siostry Smith" i wyznały, że są jego starszymi siostrami. Johny zdumiał się na ten fakt ponieważ był jedynakiem. Powiedziały mu że kilka lat temu mieszkały w jego domu.
Chłopiec, oszołomiony całą sytuacją natychmiast do nich napisał. Starał się im przekazać, że nigdy nie miał siostry, więc niech idą do diabła i zostawią go w spokoju.
Odpowiedź otrzymał dopiero następnego dnia. Były do niego załączone elektryzujące fotografie. Pierwsza z nich przedstawiała dwójkę młodych dziewcząt.
http://img4.imageshack.us/img4/6590/...urderedano.jpg
"Siostry Smith" starały się przekonać Johna, że naprawdę są jedną rodziną. Opowiedziały mu historię swojego życia. Mieszkały w tym domu do roku 1993. Jego sypialnia to była kiedyś ich sypialnią. Dziewczynki przelewały całe swoje emocje do tej wiadomości, o tym jak dorastały i jak ich
życie było szczęśliwe aż do tamtej przerażającej nocy.
Otworzył wtedy drugi załącznik. Był to skan artykułu, z jakiegoś starego wydania lokalnej gazety.
"W 1993 roku, dwie siostry, zostały brutalnie zamordowane w mały miasteczku Plainfield w stanie Wisconsin. Lisa Smith (lat 19) i jej siostra, Sarah Smith (lat 15), zostały zaatakowane w domu rodziców w nocy z 17 na 18 listopada około 1:30. Dziewczynki leżały w łóżku kiedy psychopata wtargnął do budynku. Nikt nie słyszał ich krzyku. Rano, rodzice odnaleźli ciała ukryte w szafie w ich sypialni. Ofiary zostały żywce obdarte ze skóry. Morderca dawno zdążył uciec, nie pozostawiając żadnego śladu. Zostały zamordowane przez anonimowego napastnika. Policja przeprowadziła badania na szeroką skalę, lecz wszystkie działania były bezskuteczne. Motyw zbrodni nie został nigdy ustalony, morderca zapewne ciągle przebywa na wolności. Jedynym tropem, była seria dziwnych wiadomości znalezionych podczas śledztwa w komputerze Lisy. Sprawa została zamknięta w październiku 2000 roku."
W pozostałej części maila, siostry mówiły o tym że są złe, ponieważ sprawa została zamknięta, a ludzie o nich zapomnieli...
Były wściekłe, że nawet ich rodzice chcieli o nich zapomnieć...
Ale oszalały dopiero wtedy gdy dowiedziały się, że ich rodzice postanowili ułożyć sobie całe życie od nowa. Na świecie pojawiło się małe dziecko. Mały chłopiec o imieniu John...
Johny nigdy nie słyszał o tym od swoich rodziców. Zły, że ktoś stara się go przestraszyć, odpisał że nie wierzy w ani jedno ich słowo. Nie wierzył że "Siostry Smith" były w jakikolwiek z nim związane, a artykuł w gazecie na pewno był sfabrykowany. Był tak wściekły, że kazał im się zamknąć i nie odzywać się nigdy więcej do niego.
Pięć minut później otrzymał kolejną wiadomość.
"Nie wierzysz nam ? W takim razie czemu nie zerkniesz na chwilę do szafki"
Była to ostatnia wiadomość jaką znaleziono na jego komputerze. Policji nie udało się wyśledzić adresu IP, z którego były wysyłane.
Na dnie szafy, policja znalazła ledwie widoczne słowa, wyrzeźbione w drewnie. "Lisa i Sarah - 1993" zaraz obok "John - 2007".
Nikt nie wie, co dokładnie zrobił chłopiec po przeczytaniu wiadomości. Rankiem, jego rodzice szukali go bezskutecznie po całym domu, gdy z ciężkim sercem otworzyli szafkę w jego sypialni, horror sprzed lat powtórzył się. Groteskowo powyginane, obdarte ze skóry leżało tam ciało Johna Smitha.
Nikt nie wie, co naprawdę wydarzyło się tamtej nocy. Policja była tylko w stanie częściowo poskładać całą historię, opierając się na tym co znaleźli na komputerze chłopca.
http://img14.imageshack.us/img14/659...urderedano.jpg
Rodzice byli zdruzgotani. Ich rodzina ponownie została rozbita. Najpierw ich ukochane córeczki następnie po kilku latach ich syn.
To wszystko jest zbyt dziwne aby zrzucić winę tylko na zbieg okoliczności. Zamordowane siostry, następnie, kilka lat później ich brat, zabity w identyczny sposób, w dokładnie tym samym miejscu. A jedynym tropem w obydwu przypadkach to kilka przerażających maili.
Zastanawiające, nieprawdaż... ?
jako,ze jest to moja pierwsza creepypasta dzisiaj to jakos na mnie nie zadzialala
potrzebuje chwile,zeby sie wczuc w klimat ; d
podrzuce teraz jeszcze jedna, troche to zajmuje bo wybieram te według mnie lepsze ;p
"This Old Men"
Numer sprawy: NR 03/25/01/4546
Wydarzenie: Morderstwo
Raportujący oficer: Detektyw Nicholas Starns
Data: 25 marzec 2001 r.
Ciało mężczyzny w średnim wieku zostało znalezione w piwnicy opuszczonego domu po tym jak sąsiedzi zgłosili, że drzwi od podziemi są uchylone. Żaden ze światków nie widział nikogo, łącznie z tym mężczyzną, wchodzącego lub wychodzącego z budynku. Znaleziony w portfelu dowód wskazuje, że jest to Robert McCann, lat 35. .
Ofiara zwisała z sufitu piwnicy powieszona za oba kciuki i szyję. Materiałem użytym do powieszenia była żyłka na szcześciofuntową rybę. Dziesięcioma żyłkami powiązane były kciuki szyja ofiary. Oba jego kciuki i głowa były ciemno purpurowe i opuchnięte do granic możliwości.
Numer sprawy: NR 03/28/01/4547
Wydarzenie: Morderstwo
Raportujący oficer: Detektyw Nicholas Starns
Data: 28 marzec 2001 r.
Ciało nastolatka zostało znaleziona w alejce niedaleko domu ze sprawy numer 03/25/01/4546. Bezdomny odkrył zwłoki pod stertą kartonowy pudeł. Przy ciele nie znaleziono żadnych dokumentów mogących pozwolić zidentyfikować ofiarę.
Szyja ofiary została poraniona i oszpecona. Autopsja wykazała, że przełyk i tchawica były zmiażdżone. Kilka śladów butów zostało znalezionych na gardle ofiary.
Udało się ustalić rozmiar i typ obuwia, rozmiar 11, ale żadne znajdujące się w bazie buty nie pasowały do odkrytych na miejscu zbrodni.
Numer sprawy: NR 04/03/01/4548
Wydarzenie: Morderstwo
Raportujący oficer: Detektyw Nicholas Starns
Data: 03 kwiecień 2001 r.
Ciało starszej kobiety znalezione zostało w jej domu. Zaniepokojona rodzina zgłosiła jej zaginięcie po tym jak przez kilka dni nie mogli się z nią skontaktować. Nie było śladów włamania ani nic nie zostało ukradzione. Ofiara miała na nazywała się Sarah Jean Weaver.
Ofiara znaleziona została około 10 stóp od drzwi frontowych, rozciągnięta na podłodze. Jej nogi zdawały się być odłączone od ciała i leżały niedaleko drzwi wejściowych. Dwa ślady krwi prowadziły od frontowych drzwi do miejsca w którym leżało ciało, tak jakby czołgała się ona od czegoś do miejsca w którym zmarła. Śmierć nastąpiła w wyniku dużej utraty krwi.
Numer sprawy: NR 04/25/01/4550
Wydarzenie: Morderstwo
Raportujący oficer: Detektyw Nicholas Starns
Data: 25 kwiecień 2001 r.
Ciało lokalnego farmera zostało znalezione w jego szopie narzędzia po tym jak żona zgłosiła jego zaginięcie. Tłumaczyła ona, że poszedł nawodnić ziemię dzień wcześniej i nie wrócił. Opieszałość tego raportu jest podejrzana w części jej zeznań więc została ona zawieziona na komisariat w celu zadania dodatkowych pytań.
Ofiara znaleziona została w rogu szopy na narzędzia. Ciało pokryte było Bąblami po użądleniach pszczół. Spuchnięte kończyny powiększone były prawie dwa razy. Zmarł od uduszenia lub dużej ilości pszczelego jadu. W przeciwległym rogu była dużo zniszczonych uli. Ślady miodu na ścianach sugerują że były one rzucane we wnętrzu szopy. Schowek zamknięty był od zewnątrz.
Numer sprawy: NR 05/04/01/4551
Wydarzenie: Morderstwo
Raportujący oficer: Detektyw Nicholas Starns
Data: 04 maj 2001 r.
Ciało pielęgniarki oraz lekarza znalezione zostało w sali operacyjnej szpitala Świętej Elżbiety. Zespół pełniący dyżur zeznał o krzykach dochodzących z pokoju chwile przed odkryciem ofiar. Nikt nie wchodził oraz nie wychodził z sali oprócz pielęgniarki oraz doktora, nazywali się Janet Harding i Sonny Ellis.
Obie ofiary miały otwarte klatki piersiowe. Ich żebra zostały usunięte z ciał i wbite w szyje. Śmierć była natychmiastowa.
Numer sprawy: NR 05/09/01/4552
Wydarzenie: Morderstwo
Raportujący oficer: Detektyw Nicholas Starns
Data: 09 maj 2001 r.
Ciało księdza znalezione zostało w konfesjonale katedry Świętego Marka. Młody mężczyzna, Angelo Washington, spowiadał się ojcu O'Cyrus kiedy zauważył że mężczyzna przestał odpowiadać mu. Po dalszej inspekcji okazało się że ksiądz nie żyje. Młody człowiek zeznał że on i ksiądz rozmawiali w konfesjonale chwile przed tym jak ojciec zamilkł. Zeznał także, że w trakcie spowiedzi nie słychać było aby ktoś otwierał konfesjonał.
Ofiara w momencie znalezienia siedziała. Twarz księdza w zasadzie zniknęła. Koniec dużego krzyża przeszył na wylot głowę ofiary i wbił się w tył konfesjonału.
Numer sprawy: NR 05/16/01/4553
Wydarzenie: Morderstwo
Raportujący oficer: Detektyw Nicholas Starns
Data: 16 maj 2001 r.
Ciało zostało znalezione na terenie historycznego dworu. Ofiara nie miała przy sobie żadnego dowodu pozwalającego na zidentyfikowanie. Właściciele dworu znaleźli ciało po tym jak wrócili z zakupów. Zeznali, że opuszczając dom nie widzieli nikogo innego w pobliżu posiadłości.
Ofiara znaleziona została na szczycie misternej żelaznej bramy broniącej wejścia do majątku. Zaostrzone szczyty bramy przebiły niektóre główne organy. Samobójstwo zostało wykluczone z powodu wysokości bramy.
Numer sprawy: NR 05/20/01/4554
Wydarzenie: Morderstwo
Raportujący oficer: Detektyw Nicholas Starns
Data: 20 maj 2001 r.
Ciało młodej kobiety zostało znalezione w windzie. Świadek zeznał, że widział ją wchodzącą do windy w doskonałym zdrowiu. Zeznał także, że winda była pusta. Wideo z ochrony pokazuje, że winda zatrzymała się raz. Kobieta nie wysiadła, ale starszy mężczyzna wszedł do środka. Winda zatrzymała się piętrzo wyżej i otwarła. W środku znajdowało się ciało kobiety, ale starszego mężczyzny nie dało się nigdzie zauważyć.
Ofiara znaleziona została na podłodze windy. Jej krew była wszędzie w środku. Jej ciało było otwarte z boku a jej kręgosłup został wyciągnięty. Śmierć byłą szybka.
Twarz mężczyzny była wyraźnie widziana na filmie. Jego identyfikacja zostanie rozpoczęta w tempie natychmiastowym.
Numer sprawy: NR 05/21/01/4556
Wydarzenie: Morderstwo
Raportujący oficer: Szef Policji Matthew Russel
Data: 21 maj 2001 r.
Ciało Nicholas Starns zostało znalezione w jego domu około godziny 14. Sąsiedzi zeznali, że przed telefonem na policje usłyszeli głośny łoskot. Nie było śladów wtargnięcia ani żadnych śladów walki.
Ofiara została znaleziona przy biurku z komputerem. Żelazny kolec wystawał z czoła detektywa. Na stole leżały akta morderstw, które prowadził przez ostatnich kilka miesięcy. Zdjęcie mężczyzny stojącego przed widną leżało na samym wierzchu.
Jedynym świadkiem był starszy mężczyzna, który twierdził, że widział osobę podobnego wzrostu i postury co ofiara wychodzącą z domu z młotem kowalskim w ręce. Zanim mieliśmy szansę zadać więcej pytań, mężczyzna odwrócił się i odszedł, nucąc starą piosenkę śpiewaną dzieciom w żłobkach
Dowód: Notatka została znaleziona zwinięta w ręce detektywa:
"This Old Man
He Played Ten
He Played Knickknack Once Again"
Nastepna notatka została znaleziona na czole detektywa, przyczepiona do niego żelażnym kolcem:.
"Knickknack, Paddywhack,
Give A Dog A Bone,
This Old Man Came Rolling Home"
Wolne tłumaczenie wierszyka
Ten stary człowiek
Grał w dziesiątkę
Grał w knick-knack’a jeszcze raz (przyp. knick-knack - chyba uderzanie o coś.)
Knickknack, Paddywhack
Daj psu kość
Ten stary człowiek przytoczy się do domu
Paddywhack – angielska wikipedia tłumaczy to jako kontrowersyjne rasistowskie określenie narwanego człowieka z Irlandii.
co to kurwa jest.jpgCytuj:
Ciało księdza znalezione zostało w konfesjonale katedry Świętego Marka. Młody mężczyzna, Angelo Washington, spowiadał się ojcu O'Cyrus kiedy zauważył że mężczyzna przestał odpowiadać mu. Po dalszej inspekcji okazało się że ksiądz nie żyje. Młody człowiek zeznał że on i ksiądz rozmawiali w konfesjonale chwile przed tym jak ojciec zamilkł. Zeznał także, że w trakcie spowiedzi nie słychać było aby ktoś otwierał konfesjonał.
Ofiara w momencie znalezienia siedziała. Twarz księdza w zasadzie zniknęła. Koniec dużego krzyża przeszył na wylot głowę ofiary i wbił się w tył konfesjonału.
bez jaj,troche wiarygodnosci pls : D
no wiesz gust jak ch*j kazdy ma swoj, no ale moze to wam sie spodoba:
Pacjent #0017983
1.) FORMULARZ PRZYJĘCIA, PACJENT #0017983 – 11/18/05 15:12
Przyjęcie przymusowe z prośby krewnych pacjenta, w odpowiedzi na jawny autodestrukcyjny cykl zachowań. Podczas obdukcji stwierdzono oczywiste samookaleczenia: ślady dawnych otarć na głowie i szyi, najwyraźniej z powodu samozadrapania; zarówno świeże jak i częściowo zagojone rany powierzchowne na rękach i nogach. Stwierdzono również objawy skrajnego wyczerpania – podczas badania pacjent przyznał się, że cierpi na bezsenność, cytując, „dłużej niż myślicie.” Pacjent niezdolny do podania dokładnej daty rozpoczęcia insomnii, prawdopododnie z powodu odległego w czasie pojawienia się bezsenności. Stwierdzono łągodny stan splątania i delirium. WSTĘPNE LECZENIE: Triazolam 0.25mg na bezsenność, miejscowo Bacitracin na rany.
2.) WSTĘPNA OCENA, PACJENT #0017983 – 11/18/05 16:56
PRZEPROWADZONA PRZEZ: dr Emil Lafayette. Samookaleczenie potwierdzone. Pacjent usunął opatrunki z rąk podczas oczekiwania na lekarza prowadzącego, ponownie otwierając rany. Wyraźny dowód somnifobii usprawiedliwiającej okaleczenia; pacjent podchodzi do snu z lękiem, konsekwentnie działa przeciw sobie wywołując ból w odpowiedzi na przydługie okresy ciszy czy braku bodźców. Problem bezsenności wymaga natychmiastowego zainteresowania, z przyczyny niezwykle przedłużonego trwania. Ponadto możliwa agorafobia. Pacjent prosi o odizolowane łóżko, staje się zamknięty/zszokowany kiedy prośba jest odrzucana, odmawia dalszej współpracy przy przesłuchaniu. W uzasadnieniu przywołuje bliskie egzystowanie wrogo nastawionej „innej”, ale nie rozwija tego, cytując, „ponieważ nie uwierzycie w jej istnienie do czasu aż skrzywdzi kogoś jeszcze.” Potencjalny dowód schizofrenii paranoidalnej. Zaleca się dalsze rozmowy z pełną analizą psychiczną do postawienia dokładnej diagnozy. ZALECENIE OSTATECZNE: PRZYJĄĆ PACJENTA. WSTĘPNY PRZYDZIAŁ LEKARSTWA: Znieść Triazolam, zamiast tego 5mg Dizepamu dwa razy dziennie na bezsenność, niepokój i prawdopodobne zaburzenia snu.
3.) OSTATECZNY RAPORT PRZYJĘCIA, PACJENT #0017983 – 11/18/05 17:13
Pacjent dostał łóżko w pokoju 409. Aktualny pensjonariusz(e): Pacjent # 0017802, Pacjent # 0017983. Ubranie z dnia przyjęcia odesłano do rodziny pacjenta, wydano trzy komplety codziennej odzieży dla natychmiastowych potrzeb. Następna ocena psychologiczna wyznaczająca przyszłą długość pobytu zaplanowana na 10:00 11/19/05.
4.) RAPORT ODDZIAŁU PORZĄDKOWEGO – 11/18/05 17:30
Podczas rutynowaj kontroli pokoju nowego pacjenta, Pacjent #0017802 prosi personel o przydział do, cytat, „jakiegoś innego pokoju.” Wydaje się poruszony, twierdzi, że Pacjent #0017983 niepokoi go. Pacjent #0017983 również prosi o przenosiny do wyizolowanego łóżka. Obie prośby odrzucono. UWAGA PORZĄDKOWA: Kontrola pokoi sugeruje aby rozpocząć czynności zapobiegające potencjalnemu rozwojowi konfliktu pomiędzy pacjentami.
5.) RAPORT ODDZIAŁU PORZĄDKOWEGO – 11/18/05 19:00
Dalsza kontrola pokoju. Pacjent #0017983 żąda by dr Lafayette nakazał przenieść go do izolatki. Pacjent #0017802 popiera to. Rozporządzenia administracji nie wydają takiego nakazu. Podczas informowania o tym mieszkańców pokoju, Pacjent #0017983 usiłuje pobić personel i Pacjenta #0017802, w niekontrolowany sposób staje się poruszony. Byli potrzebni dodatkowi pracownicy do powstrzymania incydentu. Skrępowano obydwóch pacjentów, podano środki uspokajające, zmuszono do wczesnego zgaszenia świateł. UWAGA PORZĄDKOWA: W przyszłości zaleca się szczególną ostrożność podczas kontroli pokoju 409.
6.) RAPORT ODDZIAŁU PORZĄDKOWEGO – 11/18/05 23:57
Personel w sali 1, na 4 piętrze zgłasza hałas po zgaszeniu świateł dobiegający z pokoju 409, przeszkadzający innym pokojom i pacjentom. Pacjenta #0017983 zastano rozbudzonego, niezmiernie poruszonego i szamocącego się z więzami. Żądał ponownego zapalenia świateł, cytując, „zanim ona przyjdzie.” Samookaleczenia powstałe na nadgarstach i kostkach w miejscach skrępowania. Pacjent usiłuje walczyć z personelem podczas próby zwiększenia ograniczenia; incydent wymagał dodatkowego personelu do opanowania. Pacjent #0017983 wymagał dodatkowych środków uspokajających. Pacjent #0017802 nie reagował podczas całego zdarzenia, prawdopododnie z powodu środków uspokajających podanych podczas wcześniejszego incydentu. UWAGA PORZĄDKOWA: Utrzymać więzy na Pacjencie #0017983 aż do następnego zawiadomienia. Podawać środki uspokajające przed odwiązywaniem. Zalecenia antypsychotyczne będą rozważane na przyszłej ocenie psychiki.
7.) RAPORT ODDZIAŁU PORZĄDKOWEGO – 11/19/05 00:20
Personel w sali 1, na 4 piętrze ponownie zgłasza hałasy dobiegające z pokoju 409. Pacjent #0017983 znaleziony na podłodze w stanie katatonii, z poważnymi samookaleczeniami na głowie i szyi. Więzy zerwane, z poszarpanymi brzegami pozwalającymi przypuszczać o istnieniu poważnych ran w miejscach unieruchomienia pacjenta. Pacjent #0017802 znaleziony martwy. Liczne rany zniekształcające twarz, całkowicie zniszczone (UWAGA PORZĄDKOWA: Skonsumowane?) oczy pacjenta. Przeniesiony do sali 101, półka 2, w oczekiwaniu na sekcję zwłok. Pacjent #0017983 przeniesiony do izolatki, sala 626, z zalecenia lekarza wstrzyknięto dawkę 100mg Zuclopenthixolu aby zwalczyć silna psychozę. UWAGA PORZĄDKOWA: Zaleca się obserwację wideo umożliwiającą sprawniejszą kontrolę kolejnych wybuchów. Stać w dalszej odległości od górnych kończyn pacjenta, skrępowanych cały czas. Na wszelki wypadek.
8.) RAPORT AUTOPSJI, PACJENT #0017802 – 11/19/05 09:44
PRZEPROWADZONA PRZEZ: dr Julius Tweed. Nierówne rany widoczne wokół głowy i szyi denata, znacznie poważniejsze i głębsze w rejonie twarzy – w niektórych miejscach ciało jest jest rozcięte do kości. Bardziej niepokojące, że oczy podmiotu wydają się brutalnie usunięte z oczodołów i pozostają zaginione. PRZYCZYNA ŚMIERCI: wykrwawienie z powodu licznych ran. OSTATECZNE ROZPOZNANIE: morderstwo. UWAGA KORONERA: Zaleca się rozważenie usunięcia Pacjenta #0017983 jako niebezpiecznego dla personelu i pensjonariuszy zakładu. Zachęca się kontynuowanie ograniczeń swobody fizycznej i izolowanie od kontaktów z innymi pacjentami. Również rekomendowana endoskopia przewodu pokarmowego, by określić los zagubionych tkanek dla uspokojenia personelu – sanitariusze z poziomu 4 podejrzewają kanibalizm, odmawiają przetransportowania pacjenta do izolatki dopóki to przekonanie nie zostanie obalone.
9.) SPRAWOZDANIE MEDYCZNE, PACJENT #0017983 – 11/19/05 10:07
PRZEPROWADZONE PRZEZ: dr Antoinus Cayle. Pacjent jest chętny do współracy podczas badania. Żadnych wybuchów czy pogróżek. Bieżący reżim lekarstw wydaje się skuteczny. Żadnych niepożądanych tkanek czy innych obiektów nie odnaleziono podczas endoskopii przewodu trawiennego. Testy radiologiczne wykazały pęknięcie w piszczelu kości strzałkowej prawej nogi. Poważne otarcia na skórze w miejscach unieruchomienia pasami, a także na głowie i szyi, wymagają miejscowego leczenia. Niepokojąca niestabilność – ciśnienie mocno podniesione, puls szybki i osłabiony. Powiększony stres spowodowany lękiem, wzburzoną atmosferą i bezsennością. UWAGA LEKARSKA: Pacjent musi spać aby rozpocząć proces zdrowienia. Zaleca się zwiększyć dawki Diazepamu by osiągnąć ten skutek. Mocne unieruchomienie pasami nie jest zalecany dla tego pacjenta ze względu na ryzyko dalszych zranień. Jako alternatywa musi zostać rozważone ograniczenie całego ciała.
10.) OCENA PSYCHIATRYCZNA, PACJENT #0017983 – 11/19/05 10:39
PRZEPROWADZONA PRZEZ: dr George Tulling. Definitywny dowód na oddzielenie jaźni od działań. Pacjent wyraża żal za śmierć Pacjenta #0017802, pomimo to nie czuje się odpowiedzialny za czyny w rzeczonym wydarzeniu. Zamiast tego winę zrzuca na wrogo nastawioną postać żeńską – „inną”. Ta sama postać, która figuruje w aktach pacjenta, zdaje się być głównym aktorem w psychozie paranoidalnej pacjenta. Zachowanie i działanie „innej” uzasadnia jej nadnaturalnymi zdolnościami, mimo to nie potrafi zdefiniować dokładnie tej niedorzeczności. Cytując, „Ja nie wiem, wy nie wiecie, a jej to nie obchodzi.” Pacjent żąda zaniechania monitoringu pokoju, wpada w gniew gdy prośba jest odrzucana, grozi odmową kontynuowania wywiadu. DIAGNOZA: paranoidalna schizofrenia wykazująca somnifobię, silne psychozy, i momenty zamroczenia. PRZEPISANE LEKI: zwiększyć dawki Diazepamu do 10mg dwa razy dziennie, od dnia 11/24/05 zacząć podawać dawki 2,5g Haloperidolu dwa razy dziennie na psychozę. UWAGA LEKARZA PROWADZĄCEGO: Wykorzystać nagrania obserwacyjne pacjenta i obchody lekarskie aby ustalić możliwy wpływ współdziałania leków.
11.) RAPORT ODDZIAŁU PORZĄDKOWEGO – 11/19/05 14:32
Podczas standardowego obchodu Pacjent #0017983 żąda przerwania monitoringu pokoju. Ostrzega personel przed niebezpieczeństwem związanym z obserwacją. Kiedy prośbę odrzucono, zaczyna szarpać się z pasami wykrzykując ostrzeżenia w stronę personelu, szczególnie przestrzegając operatora kamery monitorującej przed złowrogą „inną”. UWAGA LEKARZA DYŻURNEGO: Odrzuca się zalecenia sanitariuszy do podania środków uspokajającyh Pacjentowi #0017983 chyba że z medycznych albo proceduralnych zaleceń. Środki uspokajające nie są gwarancją bezpieczestwa. NOTA PORZĄDKOWA: Mówią, że ten facet jest na końcówce środków uspokajających i prawie wyrwał zasuwy ze swojego łóżka. O ile to możliwe używać podwójnego personelu do zajmowania się nim. Cokolwiek jest w jego głowie… Jest silne.
12.) POWIADOMIENIA PERSONELU – 11/19/05 16:53
OD: Charles McKinney – Dyrektor Oddziału Opieki Pacjenta
DO: Personel Opieki Pacjenta
TEMAT: RE:FWD: Pacjent #0017983
To zaszło za daleko. Nie interweniowałem w tej sprawie wcześniej, ponieważ miałem wrażenie, że mężczyźni i kobiety pod moim nadzorem znajdowali się poza takimi sprawami jak ta lecz okoliczności udowodniły, że byłem w błędzie. Nie mogę pozwolić by podobne plotki nadal się rozprzestrzeniały. Jedyną „niewłaściwą” rzeczą z Pacjentem #0017983 jest to, że jest on poważnie chory, a do naszych obowiązków należy troska i pomoc w jego wyzdrowieniu. To nie jest pierwszy pacjent z agresywnymi epizodami, którego leczyliśmy, nie jest jedynym aktualnie przebywającym w naszym zakładzie i zapewne nie jest ostatnim. Zabolało mnie odkrycie, że jedno osobliwe naruszenie bezpieczeństwa, które ZOSTAŁO należycie zaprotokołowane przez zakład, zmusiło mój personel do plotkowania i szeptania o zabobonach oraz doprowadziło do uwierzenia w urojenia naszych pacjentów. Jesteśmy ponad to. Rzeczywiście z naszą profesją wiążą się pewne zagrożenia, zagrożenia z których zdawaliśmy sobie sprawę podejmując się tego, lecz to jest brzemię, które dźwigamy by pomóc tym, którzy kładą się do naszych łóżek.
Z tych względów nie zatwierdzę żadnej zmiany w harmonogramie dyżuru przy izolatce. Nasz sztab doradczy jest ciągle dostępny w czasie standardowych godzin dla tych, którzy potrzebują zasięgnąć rady na temat ostatniego wydarzenia i związanym z nim lękiem przed miejscem pracy. To dodatkowe wyróżnienie zajmować się zdrowiem psychicznym i sugeruję by ktokolwiek kto ma w tym temacie trudności zrobił coś z nimi. Ta sprawa jest zamknięta i nie chcę więcej o niej słyszeć. Jak już wcześniej wspomniałem, więcej się po was wszystkich spodziewałem.
- Charles
13.) RAPORT ODDZIAŁU PORZĄDKOWEGO – 11/19/05 20:44
Podczas standardowego obchodu Pacjent #0017983 prosi o pozostawienie włączonych świateł po planowanej godzinie rozpoczęcia ciszy nocnej. Po konsultacji z biorącymi udział w obchodzie lekarzem i terapeutą, prośbę przyjęto. Kontrola pokoju przebiega spokojnie do momentu wyjścia personelu, w którym pada prośba o zaprzestanie monitoringu. Po odmowie żądania, pacjent zamiast tego prosi o wygaszenie świateł jak zazwyczaj. Prośbę przyjęto. Skierowano kolejną prośbę, teraz by nocne światło czerwonej żarówki wygaszono podczas harmonogramowej ciszy nocnej. Pacjent zdaje sobie sprawę, że niskopoziomowe światło jest niezbędne do monitorowania pokoju – cytując, „to dlatego chcę by je wyłączono.” Ostrzega operatora kamery monitorującej przed Nią. Uczestniczący terapeuta prośbę odrzuca. Wybacz Jacob…
14.) POWIADOMIENIA PERSONELU – 11/19/05 21:12
OD: dr. Emil Lafayette
DO: Personel Opieki Pacjenta
TEMAT: Światła w 626
Przypadkowo zauważyłem dziś wieczorem podczas końcowej kontroli, że niskopoziomowe światła w izolatce 626 zostały wyłączone po standardowym obchodzie – bez mojej wiedzy i pozwolenia. Tak jak ja, pewnie i wy wszyscy zdajecie sobie sprawę, że jest to POWAŻNE naruszenie regulaminu zakładu. Jeżeli obserwacja video pacjenta została zalecona i zatwierdzona, widocznie istnieje powód do podjęcia takiej decyzji. Pacjent #0017983 miał agresywne epizody i MUSI być monitorowany by zminimalizować ryzyko pogorszenia poprzez samookaleczenia jego już i tak niepewnego stanu fizycznego. Nie macie ABSOLUTNIE ŻADNEJ władzy przyzwalającej na lekceważenie decyzji personelu medycznego tego, bądź jakiegokolwiek innego, zakładu. ŻADNEJ.
Słyszałem pogłoskę krążącą po szpitalu, że kilkoro z was BOI SIĘ tego faceta. On jest przywiązany do łóżka i jest poważnie przemęczony zarówno fizycznie jak i umysłowo. Czy wy boicie się też ciemności? Bez względu na powód, NIE pozwolę niewykształconym sanitariuszom przeszkadzać w zapewnianiu opieki naszym pacjentom. Jeżeli taka sytuacja się powtórzy, zawiadomię pana McKinney’a i cała nocna ekipa sanitariuszy straci pracę. Czy wyraziłem się jasno?
- Dr. Emil Lafayette MD, FACEP (Fellow of American College of Emergency Physicians), MHSC
15.) RAPORT ODDZIAŁU PORZĄDKOWEGO – 11/19/05 23:27
[PACJENT #0017983, IMIĘ ZREDAGOWANO] nie chce przestać krzyczeć. Po prostu nie przestaje. Od godzin. Rozbrzmiewa w mych uszach, w mojej czaszce. Gdy tylko staje się zrozumiały błaga nas byśmy wyłączyli kamerę, albo światła, albo sprawili żeby wszystko się skończyło. Skłaniam się do tego, jestem już porządnie [SKRYPT CENZURUJĄCY], ale dr Lafayette wykurzył Jacoba z obserwacji i ogląda wszystko z pomieszczenia monitorującego. Ta nagła zmiana zaszła z powodu Michael’a i jego wyskoku z pogaszeniem świateł. Ostatni raz widziałem go gdy zmierzał z kurtką do windy, mówiąc „nie mogę zrobić tego swoim dzieciom”. Nie wiem dlaczego wciąż tu jestem. Nie przestaję gapić się w kamery. Czy ten [SKRYPT CENZURUJĄCY] jest zajęty oglądaniem swojego pacjenta czy nas?
Potrzebowałbym tylko jednej igły by przerwać krzyk…
16.) RAPORT ODDZIAŁU PORZĄDKOWEGO – 11/20/05 00:01
Przestało. Po prostu… skończyło się. Nikt nie jest chętny sprawdzić dlaczego. Myślę, że [PACJENT #0017983, IMIĘ ZREDAGOWANO] odszedł. Mam nadzieję, że Ona odeszła.
17.) POWIADOMIENIA PERSONELU – 11/20/05 00:04
OD: dr. Emil Lafayette
DO: Wszyscy
TEMAT: Pacjent #0017983 ZNÓW
POWIEDZIAŁEM ŻE NIKT NIE MA PRAWA WCHODZIĆ DO IZOLATKI 626 BEZ MOJEJ WYRAŹNEJ ZGODY, WY [SKRYPT CENZURUJĄCY] ! WSZYSTKICH WAS STĄD WYPoboże
poMOŻmipOMOzmiPOMozmIPOmozMIPomozMIpoMOZmipomOZMi p oMOZmiPOmozmipoMOzMipomoZMIpoMOZmiPoMOZmiPOMOZmiPO mozmi
OCALMNIEpomoZMIpoMOZmipoMOZmipoMOŻmipOMOzmiPOMozm I POmozMIPomozMIpoMOZmipomOZMipoMOZmiPOmozmipoMOzMip omoZMI
poMOZmiPoMOZmiPOMOZmipoMOŻmipOMOzmiPOMozmIPOmozMI P omozMIpoMOZmipomOZMipoMOZmiPOmozmipoMOzMipomoZMIpo MOZmiPoMOZmi
oN jEsT maRTWy Ja jESTem maRTWy OnA jEst maRTWa
mY jeSTEsMY maRTWi A
my. wszyscy. upadac. otchlan.
18.) WSTĘPNA OCENA, PACJENT #0017986 – 11/20/05 9:25
PRZEPROWADZONA PRZEZ: dr. George Tulling. Były pracownik. Pacjent odnaleziony w zamkniętym pomieszczeniu monitorującym w czasie gdy podkładał ogień pod aparaturę i nagrania. Próba samobójstwa w płomieniach przed ocaleniem przez personel. Twierdzi, że został nawiedzony przez tę samą żeńską „postać” co były pacjent #0017983. Prawdopodobnie zamieszany w śmierć wymienionego pacjenta. Jeżeli się to potwierdzi, oczywisty dowód na oddzielenie jaźni od działań. Przypuszcza się schizofrenię paranoidalną. Pacjent nie odpowie na dalsze pytania – cytując, „Nie szukajcie jej. Ona i tak was znajdzie.” ZALECENIE OSTATECZNE: PRZYJĄĆ PACJENTA. WSTĘPNY PRZYDZIAŁ LEKARSTWA: 2,5mg dawki Haloperidolu dwa razy dziennie na psychozę schizofreniczną.
19.) POWIADOMIENIA PERSONELU – 11/20/05 9:36
OD: dr. George Tulling
DO: Charles McKinney – Dyrektor Oddziału Opieki Pacjenta
TEMAT: po prostu usłyszałem.
Zamknij go w izolatce, poczekaj aż Ona wyjdzie, spal oba ciała. Jeśli krewni się zainteresują, Pacjent #0017983 zmarł w ogniu podłożonym przez Lafayette w próbie samobójczej. To tyle co powinno się wiedzieć.
@up
dobra pasta pobudza wyobraźnie, może jakoś nie bardzo mnie wystraszyła aczkolwiek fajnie napisana i ciekawa ;) moar!
Latem, 1950 roku, grupa przyjaciół znalazła w lesie stary, opuszczony dom. Weszli, aby zobaczyć, co się w nim znajduje. W środku była dziura wykopana w ziemi, którą wypełniała woda. Trzech chłopców zdecydowało się popływać, a reszta została i robiła zdjęcia domu.
Trzydzieści dwa lata później, w 1982 roku, turysta znalazł stary aparat fotograficzny. Zabrał go na lokalny posterunek policji, aby dowiedzieć się do kogo należał. Policja postanowiła wywołać film. Większość była zniszczona, oprócz kilku zdjęć.
To zdjęcie jest ostatnim, które zostało zrobione. Nie wiadomo, co stało się z twarzami chłopców i dlaczego seria fotografii nagle się skończyła. Dzieci nigdy nie zostały zidentyfikowane, a ich ciał nigdy nie znaleziono. Wciąż pozostaje zagadką, co dzieje się na tym obrazku.
http://img535.imageshack.us/img535/4...7933550504.jpg
@evilinside
Z tego co pamiętam (przejrzaem wsyzstkie strony tego tematu) to This Old Man i Siostry Smith już tytaj były :).
Nie zmienia to faktu, że po przeczytaniu odczuwam ten sam dreszczyk co za pierwszym razem. Biorę się teraz za ostatnią.
Czy mogę was prosić o pomoc? Proszę, przeczytajcie to.
Jak na co dzień wracałem po południu z pracy. Po wejściu do bloku skierowałem się do windy. Tej typowej, szarej polskiej windy. Przez prostokątne okienko świeciło się światło, była na parterze. Po chwili znalazłem się w środku tego małego, zniszczonego przez czas pomieszczenia. Odruchowo wcisnąłem przycisk z numerem 4. Zwykle przycisk ten zaczynał świecić, tym razem jednak nic się nie stało. Zacząłem więc wciskać go raz drugi, trzeci, dopóki drzwi się nie zamknęły i winda ruszyła ociężale do góry. Lampka się spaliła - pomyślałem. Byłem zbyt zmęczony, by głębiej się nad tym rozwodzić, więc po prostu stałem i czekałem, byleby tylko stamtąd wyjść i udać się prosto do mieszkania, odpocząć. Jednak winda jechała dłużej niż zwykle. Kiedy podniosłem głowę zaniepokojony, zaczęła się zatrzymywać, a moim oczom ukazały się drzwi, których nigdy wcześniej nie widziałem. Były bardzo zniszczone, przerdzewiałe. Nie wiedziałem, co się dzieje, ale mimowolnie pchnąłem je, żeby zobaczyć gdzie się znalazłem. To co zobaczyłem wryło mi się w czaszkę jak stara śruba... Moje uszy dudniły od dźwięku przypominającego uderzanie młotkiem w blachę, słyszałem mężczyznę wrzeszczącego na zapłakaną kobietę, przez to wszystko przeplatały się wesołe melodie płynące z jakiegoś starego radia... Całe piętro było ciemne i zruinowane, ściany pokryte drucianą siatką, z podłogi widniały wydarte dziury... Jedyne światło padało z windy, w której stałem sparaliżowany strachem. Nagle klamka w obdrapanych, zgniłych drzwiach, na które padał snop światła zaczęła się szarpać, więc w panice puściłem drzwi windy i zacząłem całą dłonią uderzać w przycisk z numerem 4, który tym razem się zapalił. Zanim drzwi się zatrzasnęły, ujrzałem przez ułamek sekundy potwornie chudego, nagiego, bezwłosego, przeraźliwie dyszącego.. człowieka(?) kulejącego panicznie w moją stronę. Winda ruszyła w dół. Na przerdzewiałych drzwiach dojrzałem niewyraźny numer 7. Później pojawiły się drzwi z numerem 6.. 5.. 4.. i winda się zatrzymała. Czwarte piętro. Bez oporu pchnąłem drzwi i ruszyłem w stronę swojego mieszkania. Wyjąłem pęk kluczy, wsadziłem właściwy do zamka, przekręciłem, zamek szczęknął. Drzwi się otworzyły, wszedłem do środka, zamknąłem za sobą drzwi. I teraz jestem tutaj. Mija już ósma godzina i nadal nie mogę zrozumieć co się stało. Strach mnie paraliżuje. Boję się wyjść. Nawet do toalety. Co to było? Błagam powiedzcie mi co to było? Gdzie ja się znalazłem? Dlaczego? Może powiecie, że przesadzam? Może wpadam w jakieś paranoje.. Ale.. W tym budynku.. Jest tylko 6 pięter.
Przypadek Martiny Gomez
CENTRUM PRZEWLEKŁEJ DEPRESJI HAGERSALL, DALLAS TX
Badany przypadek: MARTINA GOMEZ
Rozpoznanie: DEPRESJA, PARANOJE, BEZSENNOŚĆ, ATAKI PANIKI
Osoba nadzorująca: R. HAGERSALL
WPROWADZENIE
Nasz zespół spotkał się z 25-letnią pacjentką Martiną Gomez rankiem 1 października 2009 roku na polecenie jej matki. Pani Gomez zeznała, że ataki paniki i paranoje córki stały się o wiele bardziej dotkliwsze i częstsze. Przekazała nam również przebieg leczenia w poprzedniej placówce, którą było CENTRUM MEDYCZNE COBALT VALLEY na przedmieściach Houston. W zespole obecny jest człowiek specjalizujący się w języku migowym. Jest on niezbędny przy przeprowadzaniu wywiadu, ponieważ dziewczyna uległa wypadkowi w swoje 18-ste urodziny i zatraciła zdolność mowy. Z powodów osobistych pani Gomez nie zgadza się na propozycje filmowania spotkań.
NOTATKI Z SESJI
Z- Zespół
MG- Martina Gomez
Dla ułatwienia analizy wydziału Centrum Hagersall odpowiedzi na migi panny Gomez są przetwarzane na zwykłą mowę.
Z: Opowiedz nam, co stało się z Twoim gardłem. Dlaczego nie możesz mówić?
MG: Miałam 17 lat. Lubiłam śpiewać. Stało się to tuż po zakończeniu roku szkolnego, kiedy razem z przyjaciółkami i kilkoma kolegami planowaliśmy imprezę w motelu kilka mil stąd.
Z: Oficjalna przyczyna wypisana w Twojej karcie chorobowej z poprzedniego szpitala to wypadnięcie z okna motelu i uszkodzenie w obrębie szyi.
MG: To nie było tak.
Z: Nigdy nie wspominałaś o tym lekarzom? Nie wprowadzałaś żadnych zmian w raporcie o wypadku.
MG: Nie mogłam tego napisać. Aż do tej pory wywołuje to u mnie przyspieszone bicie serca i czuję się, jakbym miała zaraz umrzeć. Czuję się, jakbym zaraz miała umrzeć, wiecie?
Z: Wyjaśnij w takim razie, co tam się wtedy wydarzyło. Nie musisz się spieszyć.
MG: To samo przydarzyło się mojej babci. Umarła kiedy miała 18 lat. Matka jako dziecko była sierotą. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć, gdy czytałam jej dziennik znaleziony u niej w domu, kiedy z ciekawości szperałam po zakamarkach. Została zamordowana.
Z: Już o tym wspominałaś, gdy opowiadałaś własną historię. Medyczne notatki wskazują, że pani babcia zmarła z powodu pęknięcia tętnicy głównej. Zmarła śmiercią naturalną.
MG: Nie. Mylicie się. To nie było morderstwo w potocznym tego słowa znaczeniu. To bierze wszystko, co jest wewnątrz ciebie i karmi się tym. Ta sama rzecz przyszła do mnie. Widziałam go w motelu, stał w mroku na końcu korytarza. Śledził mnie w drodze do domu. Śledził mnie całymi tygodniami.
Z: Osoba, która Ci to zrobiła….?
MG: Delgado
Z: Tak ma na imię?
MG: On tym po prostu jest. Delgado. Chudy. Chudy i wysoki, wyższy niż ktokolwiek kogo znam. Jego ciało było takie wychudzone, można by było naciągnąć bransoletkę z nadgarstka wokół pasa. Ta twarz (po tych słowach pacjentka miała atak paniki na tyle dotkliwy, że najstarsi członkowie zespołu wyrażali przekonanie, że dziewczynę należy przenieść do najbliższego centrum medycznego. Nasz sprzęt diagnostyczny był bezużyteczny; wg przeprowadzonego badania wynikało, że panna Gomez nie ma żadnego ciśnienia krwi- nie pojawiały się żadne wartości. Dalsze badania zostały wstrzymane z powodu silnego drżenia rąk pacjentki).
Z: Jeśli może pani kontynuować…
MG: To było nic, wiecie? Jego cienkie ciało, miał na sobie czarny garnitur i białą koszulę pod spodem, ale on w żadnym stopniu nie przypominał człowieka. Był po prostu niewyobrażalnie chudy. Patrzyłeś w dół i nawet nie wiedziałeś, gdzie jego nogi się kończą, praktycznie rozpływały się w powietrzu; a jego ramiona, takie długie, prawie sięgały do ziemi, kołysały się w przód i w tył pod naporem wiatru dokładnie tak jakby były pustymi rękawami! Powiedziałam o nim przyjaciołom, ale oni go nie widzieli! Uznali, że jestem zbyt zestresowana z powodu imprezowania z chłopcami!
Z: Jak wysoki mógł być ten mężczyzna? Sześć stóp? Siedem? (panna Gomez wskazała punkt od podłogi aż do sufitu, co sugerowała około 9 stóp, a nawet 9,5. Zapytaliśmy tłumacza, czy pacjentka prawidłowo zrozumiała pytanie. Martina upierała się przy twierdzeniu, że mężczyzna był wysoki na co najmniej 9 stóp)
MG: Babcia pisała o nim w dzienniku. Śledził ją całymi tygodniami. Tylko dzieci są w stanie go widzieć, tylko młodzi ludzie. Po prostu stał przede mną i patrzył, ale to nie powinno być możliwe, bo nie miał oczu! Jego twarz była biała jak papier, a głowa ciągle przechylona w jedną stronę. Po prostu gapił się na mnie poruszając w przód i w tył swoimi długimi ramionami.
Z: Czy mówiłaś o tym kom… (konwersacja została przerwana, ponieważ Martina zeskoczyła z krzesła, podbiegła do najbliższego kąta i skuliła się w kłębek. Następnie wydała z siebie wyjątkowo przenikliwy wrzask. Po rozmowie matka przyznała, że to był jej pierwszy dźwięk, który z siebie wydała od czasu wypadku. Jeden z młodszych członków był tak przerażony tym nieludzkim odgłosem, że zrezygnował z dalszego uczestnictwa w sesji i otrzymał tygodniowy urlop.
MG: Kiedy wyszłam na zewnątrz zapalić papierosa stanęłam sobie koło maszyny z piciem. W momencie, gdy zapaliłam on tam już był! Był zaledwie kilka cali od mojej twarzy! Nie miał ust, ale i tak czułam jego oddech. Czułam jak długie ramiona oplatały mi nogi (panna Gomez zaczęła mieć drgawki. Były one na tyle dla niej uporczywe, że musieliśmy ją związać dla bezpieczeństwa).
MG: Próbowałam zawołać moich przyjaciół, ale nikt się nie pojawił! Jedyne, co czułam na ciele to oddech tego czegoś, był taki wilgotny, że nie byłam w stanie nabrać powietrza. Pobierał powietrze prosto z moich płuc. Czułam jak mnie obmacuje swoimi ramionami, a potem zrobiło mi się ciemno przed oczami.
Z: Zgodnie z raportem policyjnym przyjaciele znaleźli Cię godzinę później nieprzytomną, czy to się zgadza?
MG: Tak
Z: Jest tu również napisane, że omało co nie utonęłaś we własnej krwi w drodze do szpitala, Twoja krtań była całkowicie zmiażdżona i wymagała dwóch lat skomplikowanych rekonstrukcji.
MG: Tak
Z: Ale jeśli slender Man zabija tylko młodych ludzi dlaczego Ty zostałaś przy życiu? Powiedziałaś, że zabija młodych ludzi.
MG: Impreza w motelu. To było moje przyjęcie urodzinowe. Skończyłam 18 lat kilka minut przed zemdleniem. Ten papieros miał być moim pierwszym…
W tym momencie pani Gomez bardzo się zdenerwowała i wyprowadziła córkę z pomieszczenia. Dalszy dostęp do pacjentki został zablokowany przez decyzję matki, nie pozostawiając nam innego wyjścia jak tylko zamknąć nierozstrzygniętą sprawę.
Roger Hagersall, Ph. D. Główny Nadzorca Sesji 10/2/2009
takie dwie pasty na dobranoc :p
Evilinside dobre pasty wrzucasz(nawet jeśli niektóre już były - powtórka z rozrywki nie zaszkodzi), tylko zepnij to w jeden post bo jakiś modek się przyczepi :) Temat się powoli rozkręca
W tej ostatniej gdzieś w połowie pomyślałem, że fotka slender mana by pasowała, a pod koniec okazało się, że trafnie skojarzyłem postać;)