http://www.youtube.com/watch?v=JNJJ-QkZ8cM
To o wiele lepiej buduje klimat :)
Wersja do druku
http://www.youtube.com/watch?v=JNJJ-QkZ8cM
To o wiele lepiej buduje klimat :)
kurwa co za debil wstawil tam zdjecie emily pod tego typa z Nk?! ledwo zobaczylem to foto i zrobilo mi sie dziwnie goraco i zakrecilo mi sie w glowie... ogarnijcie sie i nie dawajcie takich fot bezposrednio tylko w url !! JA PIEPRZE!
juz tak zrobilem, dzieki ;d
btw fajne fake ufo robi sie rzucajac czyms i robiac temu szybko zdjecie
http://i31.tinypic.com/29difr4.jpg
EAST PROVIDENCE, R.I. (WPRI) - Telefony rozdzwoniły się do stacji radiowej przy Rhode Island w czwartek rano po tym jak pewien słuchacz zgłosił się z całkiem oryginalnym obrazem z telefonu komórkowego.
Słuchaczka radia The Lite Rock 105 Kasey, powiedziała, że zrobiła zdjęcie telefonem komórkowym swojej 22 - miesięcznej bratanicy, Penny, kiedy opiekowała się nią w zeszłym tygodniu. Podczas oglądania jej zdjęć, zauważyła coś, co wydało się być starszą kobietą stojącą za Penny. Jednakże, powiedziała, że były tylko same we dwie w domu, podczas, gdy zdjęcie zostało zrobione.
“Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam zdjęcie, aż dostałam gęsiej skórki." - Kasey powiedziała do Jonesa i Heather rano. "Tam nie ma żadnego lustra ani telewizoru w pokoju, które mogłoby stworzyć taki wizerunek.”
http://www.youtube.com/watch?v=SmHmnfgON4A jak myślicie to ona? <to nie screamer>
Pragnę uprzejmie poinformować idiotów wrzucających screamery:
WYPIERDALAĆ
iść sobie ;c
zegnam sie, dzis w ogole bez klimatu cos
takie "duchy" jest bardzo łatwo zrobić. wystarczy aparat z funkcją manualnego ustawienia czasu naświetlania i statyw, zeby tlo nie bylo rozmazane. ustawiasz dlugi czas naswietlania i wchodzisz w kadr. zatrzymujesz sie na chwile i odchodzisz. efekt jest taki ze tlo jest normalne a na zdjęciu powstaje przezroczysty czlowiek
proponuje zmienic nazwe tematu na cos w stylu "straszne rzeczy" bo o creepypastach w ogole nie rozmawiamy
Coś się cicho robi.. Nie ma nikt nic mocnego?;d.
Jeszcze raz daję, bo nikt nie widział:
http://images.encyclopediadramatica....nt_hallway.gif
fajny mindfuck na creepypaste się nadaje ;d
@down
HEHEHE.
http://jwalczyk.pl/img/Family_photo.jpg
uwaga screamer
chciałem to wrzucić jutro, ale sie rozmyśliłem ;d
http://www.elblag24.pl/cachex/image/...f29395be3e.jpg
czy ten płaszcz nie ma właściciela?
Nie ma tego klimatu, jednak co był wczoraj. Teraz kurde tylko z 2 porządne filmy były, a wczoraj masa creepypasty.
@down
Cały internet przeszukany..
wczoraj wszystko odkrylismy
http://i50.tinypic.com/281vmuc.jpg
powiekszenie plaszcza ktore znalazlem
Dziś po południu przeczytałem cały temat Creepy Pasta na paranormalne.pl . Trochę czułem się nieswojo.
Teraz naoglądałem się tych gówien co tu wklejacie i chyba nie usnę...
ja pierdole, wy tak serio? ;d
rozumiem, ze mozna miec slaba psychike i w ogole no ale ja pierdole... ;d
ale fakt jest faktem - wsrod sporej wiekszosci ludzi taka swoista "niepewnosc" wzbudzaja najczesciej: dzieci, osoby starsze, maski "bez wyrazu" np takie, manekiny. Ja sie ogolnie troche lekam masek i manekinow takich kurwa specyficznych... no i wszystkiego co lata, jest owlosione i nie daj boze zolte, albo z zoltymi barwami po prostu, ja pierdole, przeciez na bank jestem na to uczulony i jak mnie ugryzie/uzadli to umre :[
moze mi obciagnac :D
nie no, przy ludziach to sie potrafie opanowac, tzn "obcych", ale jak np przy rodzinie,a lbo jak jestem sam do mnie podleci osa/pszczola/NIE DAJ BOZE bak, albo najohydniejsze latajace stworzenie na swiecie - cma, to jestem w stanie kurwa krzyczec jak dziewczynka i uciekac ;d
jak w pokoju wiem ze jest pszczola, to nie wejde, a jak wleci kiedy w nim jestem, to spierdalam jak najszybciej sie da... ;d
Dobra to może ja wrzucę kilka creepsów ;d Co jakiś czas bd wrzucał kolejny ciekawy, żeby podtrzymać temat. Na początek coś "lajtowego", ale z zaskakującym zakończeniem.
Cytuj:
DrzwiZostałem adoptowany.Nigdy nie znałem swojej prawidzwej matki,zabrano mnie od niej gdy byłem jeszcze zbyt mały żeby ją zapamiętać. Kochałem jednak moją adopcyjną rodzinę.Byli dla mnie tacy mili.Jadałem dobrze, mieszkałem w wygodnym ,ciepłym domu i mogłem późno kłaść się spać.
Pozwólcie,że szybko opowiem o mojej rodzinie: po pierwsze ,moja mama-nigdy nie nazywałem jej ''Mamą''ani nic w tym stylu, po prostu zwracałem się do niej po imieniu. Janice. Nie miała nic przeciwko. Zwracałem się tak do niej już tak długo, że nie sądzę ,aby to nawet zauważała.W każdym razie,była bardzo dobrą kobietą. Myślę,że to ona wyszła z inicjatywą aoptowania mnie.Czasem,gdy oglądaliśmy telewizję opierałem się o nią,a ona drapała mnie paznokciami w plecy. Była jedną z takich hollywoodzkich matek.
Był jeszcze tata.Jego prawdziwe imię to Richard, ale on chyba niezbyt mnie lubił.Zwykłem nazywać go ''Tatą''desperacko pragnąć zyskać jego miłość.To nie działało. Myślę,że nieważne jakbym go nazywał, i tak nie kochałby mnie tak jak własnego dziecka. To zrozumiałe, więc nie naciskałem. Charakterystyczną cechą taty była jego niewzruszona srogość. Nie bał się uderzyć swoich dzieci gdy zrobiły coś złego.Zauwazyłem to, gdy na początku nie umiałem odpowiednio korzystać z toalety. Nie wahał się dać mi w tyłek. Cóz, jestem dobrze wychowany i myślę, że to dzięki jego metodom.
Wreszcie: moja siostra. Mała Emily była bardzo młodziutka gdy mnie adoptowano, więc byliśmy mniej więcej w tym samym wieku.No może ona była troszeczkę starsza.Jednakże lubiłem myślec o niej jako o młodszej siostrze. Rozumielismy się lepiej niż nie jedno rodzeństwo .Wieczorami długo siedzieliśmy i po prostu rozmawialiśmy. Coż , właściwie to ona gadała a ja po prostu słuchałem.Robiłem to bo ją kochałem. Mieliśmy mało pokoi,a ja,jako,że nie chciałem spać sam w salonie, spałem tuż obok jej łóżka, na podłodze. Odpowiadało mi to, gdyż lubiłem z nią przebywać i czułem potrzebę opiekowania się moją małą siostrą.
Wszystko zmieniło się w okropną środową noc.Byłem w domu i drzemałem, gdy Emily otworzyła frontowe drzwi.Dźwięk ten oprzytomnił mnie i poszedłem do salonu. Wtedy właśnie zorientowałem się , że jest środa. Nigdy nie byłem dobry w zapamiętywaniu dat i tak dalej. No dobra powiem to:moje poczucie czasu było OKROPNE! Niemniej jednak wiedziałem, że jest środa, ponieważ Emily wracała właśnie z kościelnego zgromadzenia młodzieży. Gdy weszła, przytuliła mnie, co zrobili również Tata i Janice.
''Jak drzemka?''spytała Janice, zawadiacko czochrając moje włosy.Potrząsnąłem głową i prychnąłem na nią, w sposób wskazujący,że też się z nią droczę.
''Nie rób tak''-powiedział ojciec szorstko i z powagą. Zamknął za sobą drzwi i odwiesił płaszcz.
''Po prostu żartowałem''- odwarknąłem pod nosem. Musiał mnie nie usłyszeć bo nie poczułem, żeby mnie pacnął. Następnie Emily poszła do naszego pokoju a ja zaraz za nią. Zaczęła opowiadać mi o swoim dniu. Wiecie...typowa ''gadka'' nastoletniej dziewczyny. Ale słuchałem jej, aby poczuła się lepiej.Po opowieści, Emily zasugerowała oglądanie telewizji. Przystałem na jej propozycję i wskoczyłem na kanapę gdy tylko poszła po pilota. Przewróciła oczami na moje dziecinne zachowanie i usiadła obok. Oglądaliśmy telewizję dopóki nie zaszło słońce. Emily była typem dziewczyny, która zamiast oglądać kreskówki i telenowele woli takie kanały jak National Geograpic czy Animal Planet. Ja tez je lubię, właściwie są jedynymi kanałami, które potrafią przyciągnąć moją uwagę.
Zrobiło się późno i Janice stanęła obok kanapy: ''Emily już pora spać, wyłącz telewizor i idź do swojego pokoju. Ty też''- powiedziała, wskazując na mnie. Emily wyłączyła niechętnie program, który oglądalismy i wstała. Gdy szliśmy korytarzem do pokoju, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że coś jest nie tak.
Dotarliśmy do pokoju i Emily zgasiła światło. Tak jak i ona, dostrzegłem kątem oka jakiś ruch.Dochodził zza okna,jednak zanim zdążyłem tam spojrzeć, coś co sądziłem, że tam było, zniknęło. Pozostałem jednak czujny. Ze względu na moją siostrę.
Leżałem tak w ciemności, jedynie cienka strużka światła z ulicznej latarni oświetlała lekko pokój.Mógłbym przysiąc, że od czasu do czasu słyszałem jakieś subtelne dźwięki zza okna...łamanie gałązek,chrzęst liści...I cały czas czułem mdlący smród krwi i potu. Przez większość nocy nie zmrużyłem oka.
Odgłosy za oknem zaczęły cichnąć a fetor opuścił mój nos.Poczułem ulgę. Moje powieki się zamknęły.
Niedługo potem usłyszałem głośny trzask po drugiej stronie domu. Natychmiast oprzytomniałem.''KTOŚ JEST W DOMU!''Adrenalina ogarnęła całe moje ciało.''Obudź się'' błagałem Emily.Obudziła się i jak tylko zobaczyłem ,że wstaje pobiegłem do pokoju rodziców.
Tata nie żył. Krew z jego rozerwanej szyi spływała na łóżko i podłogę. Zobaczyłem, że drzwi od łazienki są zamnknięte a zaraz przed nimi stoi człowiek.
Człowiek...nie czuję się komfortowo tak go nazywając....
Był wysoki i potężny. Odwrócił się i mnie zobaczył. W tym momencie przyjrzałem się mu dokładnie. Nie zapomnę tego.Jego oczy były wielkie, świdrujące i opętane żądzą.Nosił niechlujną brodę, która teraz ociekała krwią. Miał brudne ubranie i kamienną ,zimną twarz. Wtedy poczułem ten sam, wstrętny zapach potu i krwi co wcześniej, lecz teraz był wręcz przytłaczający.
Widział mnie. Widział i szczerzył krzywe żółte zęby w szerokim uśmiechu. Ten uśmiech mnie odrzucał.Już myślałem, że zginę, jednak on nagle odwrócił się w stronę drzwi łazienki kompletnie nie poruszony moja obecnością. Byłem przerażony i nie wiedziałem co robić. Po prostu wyłem i płakałem. Widziałem jak wyważa drzwi łazienki, która była jedynym schronieniem mamy. Widziałem jak podnosi wielką brzytwę,przecina ją i rozrywa na strzępy...
Następnie coś usłyszałem; ostatnią rzecz jaką chciałbym usłyszeć...Był to krzyk Emily dochodzący z tyłu. Morderca oderwał wzrok od zarżniętej matki i gapił się na moja małą siostrę. Wstał i szybko podążył w naszą stronę. Emily odwróciła się i zaczęła uciekać,a ja byłem zdziwiony, że minął mnie i poszedł prosto za nią. Dlaczego wciąż była w domu? Dlaczego nie oceniła sytuacji i od razu nie uciekła? Teraz jej los jest przesądzony a ja zostanę sam...
Pobiegłem za nimi, spodziewałem się, że mężczyzna od razu zabije ją tak jak zrobił to z resztą rodziny, ale myliłem się. Złapał Emily za ramię i szarpnął na znak, że ma nad nią kontrolę. Ciągnął ją po domu...Robiłem największy hałas jaki mogłem,mając nadzieję i modląc się by ktoś usłyszał moje wołanie o pomoc. Nie mógł jej zabrać. Nie ją.
Gdy mnie mijał oparłem się o ścianę i łkałem przerażony, ''Dlaczego?''.Nie odpowiedział, tylko pogłaskał mnie wolną ręką, podczas gdy Emily krzyczała w drugiej.''Dobry chłopiec''-znów wyszczerzył do mnie zęby i zaśmiał się potwornie. Podążyłem za nim do drzwi, gdzie zawlókł moją bezbronna siostrzyczkę. Otworzył je, wypchnął Emily na zewnątrz i zatrzasnął za sobą.
Siedzę teraz w moim domu, z okaleczonymi rodzicami, drżąc i łkając z bezsilności.On tam jest.Z Emily.Kto wie, co się z nią teraz dzieje.A ja nie mogę nic zrobić. Zrobiłbym , gdybym mógł, ale nie mogę. Goniłbym za nimi bez wytchnienia. Ale nie mogę. Spojrzałem w dół na moje łapy. Gdybym tylko mógł otworzyć drzwi...
http://img12.imageshack.us/img12/6865/126593788741.jpg
przypatrzcie sie
Co do Binarnego DNA i plikow zmieniajacych ustawiania komputera, to nic nadzwyczajnego ; d
mam nawet jeden plik .gif w telefonie. po uruchomieniu pokazuje sie gif zegarka i tel sie wylacza ;d
zapodałbyś tego gifa? Kiedyś takiego widziałem ale chciałbym teraz go znaleźć, a w google, look przed ostatni link - torg :/
http://www.google.pl/search?hl=pl&cl...=&oq=&gs_rfai=
@Shaft
.bat a .gif to 2 rzeczy, bat wykonuje coś, a .gif to zwykły obrazek, nie żaden plik wykonywalny, więc dziwi mnie jak on to robi, chyba że to nie .gif tylko udaje żeby w tel widzieć go jako .gif
Teoria sznurków
Cytuj:
Czy miałeś kiedyś wrażenie, że ktoś obcy był w twoim domu, ale po prostu pomyślałeś "Nie chcę wiedzieć" i zignorowałeś to? Czasem wolimy wybrać strach przed nieznanym, zamiast stawić czoła prawdziwemu, konkretnemu zagrożeniu. Chociaż, zazwyczaj to nic takiego. Kiedyś włączył się brzęczyk w moim bezprzewodowym telefonie, byłem wtedy sam w domu. Można go było uruchomić jedynie z dużego pokoju. Innym razem przysiągłbym, że ktoś zabrał drobniaki z mojego biurka. To prawdopodobnie tylko sztuczki naszej pamięci, mogące co najwyżej wprawić nas w zakłopotanie.
Ale co byś zrobił, gdyby przydarzyło ci się coś naprawdę dającego do myślenia? Uciekłbyś, czy po prostu to zignorował - tak jak ja?
Zeszły poniedziałek był zwyczajnym dniem. Wstałem, umyłem zęby, przebrałem się w szkolne ubrania... Małe części mojego porannego rytuału. To mógłby być kolejny niegodny uwagi dzień - gdybym nie zobaczył sznurków.
W moim pokoju były trzy czy cztery grube sznurki, rozwieszone między ścianami. Krzyżowały się nad moim łóżkiem, jeden był przywiązany do drzwi. W żaden sposób nie mogłem ich przegapić - właściwie powinienem był się o nie potknąć. Sznurki były przyczepione do ścian szpilkami, których również tam nie było jeszcze dziesięć sekund wcześniej.
Nikt nie mógł się zakraść do mojego pokoju kiedy byłem w środku, nie mówiąc już o przygotowaniu tego wszystkiego. Był wczesny ranek i mój mózg nie pracował jeszcze właściwie. Po prostu zignorowałem ten widok, odczepiłem sznurki i wyszedłem do szkoły, zostawiwszy je splątane na biurku.
Dalej nie było lepiej. Na zewnątrz były setki sznurków, rozwieszonych między domami, owijających samochody, przecinających ulice... To musiał być jakiś bardzo wyszukany dowcip, ukryta kamera albo program komediowy. Wszyscy inni też byli wtajemniczeni; przechodnie byli wręcz oplątani sznurkami, które łączyły ich z przedmiotami do których się zbliżali i od których się oddalali, tak jakby podążali z góry wyznaczonym kursem.
Choć nieco zdenerwowany, wciąż szedłem do szkoły. W autobusie wszyscy prócz mnie byli przywiązani do drzwi. W szkole przyjaciele byli przywiązani do siebie nawzajem, nauczyciele do biurek i tablic. Dopiero wtedy zacząłem się zastanawiać czemu zostałem pominięty.
Kiedy moja przyjaciółka Lucy usiadła obok mnie przed pierwszą lekcją, po prostu rzuciła mi swoją torbę na kolana, podparła brodę ręką i zagapiła się w okno, nie zwracając na mnie uwagi.
- Hej, Lucy.
Brak odpowiedzi.
- Daj spokój, nie myślałem że ty też w tym siedzisz.
Westchnęła i zaczęła wyjmować podręczniki z torby. Wszystkie książki były przywiązane do jej rąk. Uśmiechnąłem się szeroko i oderwałem sznurek od jednej z nich. Lucy zdawała się tego nie zauważyć - po prostu zignorowała książkę, bez wahania pozwalając jej upaść na podłogę.
- Uhm. - Pochyliłem się, podniosłem książkę i odłożyłem na jej ławkę. Nic nie zauważyła.
-Czyli to na tym polega zabawa. - Uśmiechnąłem się, próbując wyglądać na rozbawionego, ale w rzeczywistości chciałem tylko ukryć zdenerwowanie. Zebrałem wszystkie sznurki przywiązane do Lucy w dłoń i je oderwałem. Lucy zamrugała, odwracając się do mnie.
- Cholera, Martin. Jesteś jak jakiś ninja, czy coś.
- Siedzę tu gdzieś od dziesięciu minut. - znów się uśmiechnąłem bo ulżyło mi, że moja przyjaciółka wreszcie mnie "zauważyła".
- Skąd się wzięły te wszystkie sznurki?! - wykrztusiła Lucy, która najwyraźniej dopiero je zauważyła.
- Myślałem, że wszyscy mnie wkręcacie...
Lucy zerwała się z miejsca i cofnęła w kąt. Nikt w klasie nie zwrócił na to uwagi.
- Jeszcze przed chwilą ich tu nie było! Czy ty też je widzisz?! - z głosu Lucy wynikało jasno, że była
naprawdę przerażona.
- Tak. Czy ty... - przerwała mi nauczycielka, zatrzaskująca za sobą drzwi. Wszyscy poza mną i Lucy wymamrotali powitanie i wciąż zdawali się nas nie dostrzegać.
- Od rana wszyscy mnie ignorują - powiedziałem Lucy, po czym odwróciłem się do nauczycielki. - Hej! Głupia krowo!
Brak reakcji.
- Wychodzę stąd. - Lucy odsunęła kilka sznurków i wyszła z klasy. Poszedłem za nią i, niespodzianka, nikt nie zwrócił na to uwagi.
Szliśmy przez korytarze, wchodząc i wychodząc z sal. Kiedy odwiązaliśmy od kogoś krzesło lub książkę, zdawały się tracić dla niego znaczenie. Nie istniały.
Pokazałem Lucy ulicę; było tam jeszcze więcej sznurków niż kiedy przechodziłem tamtędy rano. Dwa razy tyle. Ostrożnie przemykaliśmy przez ten gąszcz, zmierzając w stronę pobliskiej kawiarni. Wiem, niezbyt wyszukane miejsce. Ale co ty zrobiłbyś w naszej sytuacji? Tak jak mówiłem, strach przed nieznanym czasem wydaje się bezpieczniejszym rozwiązaniem. Kilka razy proponowałem żebyśmy odwiązali jeszcze kogoś. Lucy się sprzeciwiała, pamiętając jak bardzo była wtedy przerażona.
W kawiarni wyjęliśmy z lodówki parę kanapek i napoje. Znaleźliśmy stolik, odczepiliśmy wszystkie sznurki od krzeseł i usiedliśmy. Jedliśmy w ciszy, przestraszeni, obserwując obcych ludzi w kawiarni by odwrócić swoją uwagę od sznurków. Po dwudziestu minutach Lucy się odezwała.
- Teraz weźmie tę kanapkę. - wskazała kobietę po drugiej stronie.
Rzeczywiście, kobieta podeszła do lodówki i wzięła owiniętą w folię kanapkę, do której była przywiązana.
- Zapłaci za nią i wyjdzie. - Tak zrobiła, zgodnie z tym, co przepowiedziały sznurki.
- Ten facet nie zapłaci. - Patrzyłem jak mężczyzna bierze kawę i wybiega z kawiarni. Sprzedawcy wyglądali na zbyt wykończonych, by go gonić.
- To okropne. - wyszeptała Lucy. - Chodźmy stąd. Proszę.
Na zewnątrz nie było dużo lepiej. Wszyscy robili to, co kazały im sznurki, wykonując swoją codzienną rutynę. Lucy oznajmiła, że idzie do domu żeby to przespać, a ja zgodziłem się ją odprowadzić. Mieszkała tylko dziesięć minut drogi ode mnie.
W mniej ruchliwej części miasta nie było tak wiele sznurków. Było przyjemniej - mogliśmy udawać, że to się nie dzieje.
Skręciliśmy w ulicę Lucy. Nagle dziewczyna zatrzymała się z otwartymi ustami.
- A teraz co? - przerwałem ciszę zaskakująco słabym głosem.
- Spójrz. - wskazała w stronę domu jej sąsiada.
Zobaczyłem to wyraźnie i będę to pamiętał aż do śmierci. Mały ciemny stworek, mający może z metr wzrostu, szedł podpierając się rękami, prawie
jak małpa. Miał dwoje wyłupiastych żółtych oczu, które zajmowały prawie połowę jego twarzy, ale nie miał ust ani żadnych innych rysów twarzy. Trzymał młotek i kłębek sznurka, który rozwijał za sobą.
Szybko i cicho przeszedł od drzwi domu do skrzynki na listy. Zatrzymał się, przybił do skrzynki gwóźdź i przywiązał do niego sznurek. Odwrócił się w naszą stronę i zamarł, kiedy nas zauważył.
Poczułem się jeszcze bardziej zdziwiony niż przedtem, ale on tylko patrzył na nas z zaskoczeniem i ciekawością. Można wręcz powiedzieć, że to on był bardziej przestraszony niż my. Nagle - skinął na nas swoją malutką rączką.
Spojrzałem na Lucy - nie poruszyła się. Spojrzałem na stworka, który wciąż się na mnie gapił.Podszedłem do niego na kilka kroków, potem jeszcze bliżej. To już nie był strach przed nieznanym; to był strach przed tym małym stworzonkiem. Nie wydawał się groźny. Kiedy byłem metr od niego, wyciągnął do mnie rękę.
- Uhm, cześć. - uścisnąłem mu dłoń. Pokiwał głową z aprobatą, mrugając swoimi wielkimi żółtymi oczami.
- Więc to wy jesteście odpowiedzialni za te sznurki? - energicznie pokiwał głową. Zawołałem Lucy, ale została na miejscu.
- Jest was więcej? - kolejne kiwnięcie. Chciałem zadać mu mnóstwo pytań, o to czym jest i skąd pochodzi, ale wyglądało na to, że zostały mi tylko pytania, na które można odpowiedzieć "tak" lub "nie".
- Czy mamy chociaż wolną wolę?
Tylko na mnie spojrzał, niemal ze smutkiem. Nagle zrobiło mi się niedobrze i nie mogłem już patrzeć na tego potworka. Schwyciłem Lucy, która słyszała całą rozmowę, a teraz siedziała na krawężniku z twarzą w dłoniach.
- Chodź.
Weszliśmy do jej domu. Podczas gdy robiłem jej herbatę, Lucy weszła do dużego pokoju, gdzie odwiązała swojego psa i zwinęła się z nim w kłębek, płacząc. Odstawiłem herbatę i usiadłem obok niej.
- Bardzo się boję. - wyszeptała po dobrych dziesięciu minutach łkania.
Nie odpowiedziałem. Nie mogłem.
- Zaraz zasnę. - wymamrotała nagle Lucy i faktycznie usnęła. Sen zaczął coraz bardziej kusić i mnie, moje powieki wydawały się ciężkie, jakby coś ciągnęło je w dół.
Upadłem na dywan, a ostatnią rzeczą, jaką słyszałem był tupot kilku par małych stóp.
Następnego dnia czułem się znacznie lepiej, tak jakby ta cała sprawa była tylko snem. Pewnie by w to uwierzył, gdyby nie obudziła mnie mama Lucy, zastanawiająca się dlaczego nocuję u nich bez pozwolenia.
Przy śniadaniu Lucy zapytała dlaczego jestem taki blady i zdenerwowany. Uśmiechnąłem się, mamrocząc coś o złym samopoczuciu.
Ale prawda była taka, że bałem się ponieważ nie widziałem żadnych sznurków - i zastanawiałem się, czy wszystkie swoje działania wykonuję z własnej woli.
może nie jest specjalnie straszny, ale ma sens i jest mistrzowski
Wczoraj ciężko mi było zasnąć, ale dzisiaj bez przypału. Wystarczy myśleć o czymś fajnym przez cały czas. Np o dziewczynach - the best.
A creepypastów przeczytałem już dużo i niektóre fajne, ale co z tego?
bycie twardzielem to jedno, a TEN SKURWYSYN to drugie...
EDIT:
down:
ja sie nei smieje zioms, ja wlasnie poczulem uklucie i teraz cos po mnie chodzi ;[
pierdole, ide spac... ;d