Bardzo smutna plytka, ale godna odsluchania:)
Wersja do druku
Bardzo smutna plytka, ale godna odsluchania:)
no ja na przyklad wychodze z zalozenia, ze aby wbic sie na legal, to trzeba najpierw udowodnic cos w podziemiu. zawsze w takich przypadkach podaje przyklady dwoch raperow (vnm i wena), ktorzy w podziemiu zrobili co trzeba i w stu procentach slusznie weszli do mainstreamu. bro nie udowodnil nic, a na legal wszedl tylko dlatego, ze ma wyjsciowa buzke i ladny glos, czyli wydawca bedzie czerpac profity, bo bro szybko zlapie target. no i oplacilo sie, co zreszta bylo widac po olisie, gdy wyszla jego plyta
nie cisne go jakos strasznie, wiadomo, ale nie przekonam sie do niego juz nigdy. za szybko wskoczyl na legal. to nie jest miejsce dla niego. nie mam do niego szacunku ani za jego tworczosc (bo niczego nia nie udowodnil) ani za WIZERUNEK. slowo klucz
hejty na bro są dlatego że nie wygląda i nie zachowuje się jak raper
http://www.youtube.com/watch?v=RVnWqlPncOs
Dla mnie trochę to słabe tłumaczenie, ale jednak często się słyszy "trzeba spłacić dług w podziemiu". Pytam siebie damn jaki dług? Ciężko porównywać "drogi" tych 3 gości których zestawiłeś zaczynając od tego, że VNM daje rapsy hmm od 2000r.? gdzie net dopiero wchodził (a wiemy, że na dzisiaj to jest najlepsze źródło promocji -> patrz B.R.O), więc nic dziwnego, że przesiedział dekadę w podziemiu. Dorobek jego a Wudoe też sporo się różni. Osobiście bardziej do tego podchodziłem kiedyś, że podziemie to bardziej taki moment w którym dany raper piszę te chujowe wersy z chujowym flow itp i przez te parę lat szlifuje stylówkę i jak już ma kozak wersy i kozak flow to jest gotowy wejść na legal. Tu by pasowało, że BRo ma tam jakieś skillsy nie kaleczy tego rapu jak wielu raperów. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że jest "świadomy" tego co robi. Jednak przestałem się w to wczuwać z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że "no dobra, ale co z typami którzy mają talent i skillsy od trzeciego podejścia do majka i kartki? co z tymi którzy mają skillsy i siedzą jeszcze w podziemiu od 10 lat?" cokolwiek. Drugi natomiast jest taki, że scena/rapgra i cała ta otoczka jest słaba. Jednego dnia fajnie jest mieć legal i być w wytwórni, a innego na 3/4 wytwórni wiesza się szmaty i bardziej "W modzie" jest siedzieć w podziemiu i wydawać na własną rękę. Za dużo jest wczuć i dorabiania ideologii niektórym detalom w tym wszystkim skoro i tak wiadomo, że każdy by chciał zarabiać na tym i się z tego utrzymywać. Z tego punktu widzenia nie widzę sensu siedzieć xx lat w podziemiu, płacić innym producentom i raperom za bity i zwrotki, grać koncerty za zwroty skoro uważam się za dobrego rapera i może to ogarnąć za mnie wydawca, mogę mieć hajs i spokój na bani, ale mam sobie to odpuścić bo nie spłaciłem "długu"... ee nie sorry. Chyba, że ma się troszkę inne podejście do tego czyt. woli się samemu wszystkiego tego nauczyć, aby nie dawać zarabiać wytwórniom na własnej osobie, bądź tylko chęć udowodnienia scenie, że można żyć rapem nie żyjąc z niego i spokojnie czekać na swój moment lub ma się na tyle ogarniętych ziomków, że to ekipa samych producentów i raperów i wszystko ma się za free. Choć myślę, że nie wiele jest takich osób którzy robią to na poziomie z zajawki za friko i nie chcieliby z tego żyć. Wiadomo jedni mają na to parcie inni nie i robią dalej swoje.
ogólnie to jakoś mi jego osoba i szybkie pojawienie się na scenie nie przeszkadza, ale jak słucham go i rapuje np. ruchaniu/bijatykach/cokolwiek to masz przed oczyma jego postać i jakoś czuje zażenowanie. wiadomo może to są prawdziwe historie, ale ich autentyczność w moich oczach jest taka meh.
scenie po prostu popierdolilo sie w glowach i wlasnie dlatego teraz wychodza jakies dziwne sytuacje
ogolnie ciezko sie z toba w czymkolwiek nie zgodzic. w tej chwili najwazniejsza dla artysty jest dobra promocja i duze pieniazki. nic dziwnego, biznes to biznes. mimo wszystko wciaz nierzadko raperzy, zanim wyplyna na szerokie wody, staraja sie cos udowodnic w podziemiu. pokazac - "ok, ja tu bylem, zostawilem swoj slad, przekroczylem wasz poziom, rozjebalem co mialem do rozjebania. teraz moge wejsc spokojnie wyzej". nie chodzi o chec sprawdzenia siebie. chodzi o pokazanie innym, ze sie potrafi. ze nie trzeba koniecznie wchodzic po czyichs plecach albo lapac sie pierwszego lepszego kontraktu, zeby wyplynac
rap to gra. w tej grze zasady zostaly prawie zapomniane, ale dalej istnieja. oczywiscie, ze da sie wygrac omijajac te zasady, ale mozna tez wygrac inaczej. robiac swoje, wykonujac dluga, zmudna i niewdzieczna robote, w trakcie ktorej wiekszosc utonie, a tylko nieliczni doplyna do mety. a nagroda to nie tylko wejscie na legal. nagroda to tez szacunek. nagroda to prawo do robienia muzyki we wlasny sposob. i co by sie nie dzialo, szacunek dla takiego artysty bedzie, bo on sobie na niego kurwa zasluzyl
wiesz w czym lezy problem? problem lezy wlasnie w tych zasadach. bo wyniki tej gry ocenia publicznosc, a publicznosc stala sie niemal do oporu spierdolona umyslowo. to sa jurorzy, ktorzy nie znaja zasad gry. to sa jurorzy, ktorzy daja dzika karte kaenowi, zamiast zebrac sie do kupy i wypierdolic go poza plansze. wlasnie dlatego raperzy najczesciej wybieraja droge na skroty, bo nie oplaca sie byc soba. nie oplaca sie byc madrym, bo wtedy jest sie ZA madrym dla jurorow. nie oplaca sie dawac muzyki prosto z serca, bo jest sie ZBYT MALO nowoczesnym, jak na standardy jurorow
oplaca sie za to rzucac oklepane frazesy i robic z siebie pajaca, o tak, wtedy sukces jest murowany. bo oklepane frazesy to cos, co plebs zrozumie doskonale, a wizerunek pajaca jest CZYMS NOWYM, co zapada w pamiec i czym nalezy sie jarac
@ mddlskillz
ja ten temat rozumiem troche inaczej
w podziemiu raper promuje siebie skillsami/charyzma/whatever. czyli najpierw zdobywa sobie fanow, ktorzy zauwaza w nim cos wyjatkowego, a potem stara sie trafic do wiekszej ilosci osob, az w koncu dostaje kontrakt, ktory pomaga mu jeszcze bardziej poszerzyc target.
raper, ktory od razu startuje w mainstreamie (np bro i te inne) dostaje potezna promocje, pojawia sie na featach innych raperow z wytworni, jest pchany wszedzie gdzie sie da, jego popularnosc nie jest efektem jego skillsow tylko marketingu. ALE NIE ZAWSZE TAK JEST.
prawda jest taka, ze nie trzeba byc wybitnym raperem zeby kosic dobry hajs na scenie, wystarczy troche rytmicznych bitow, spiewanych refrenow, dupeczek w teledyskach i zyciowych madrosci, to wszystko opakowane w ciuchy jakiegos hiphopowego brandu i pod skrzydlami dobrej wytworni.
mylisz się. z takich raperow z chuja do doi głównie wytwórnia. hajs to zgarnia vnm, bo on może postawić się sokołowi bo PROSTO TO ELBLĄG i bez vnma są w dupie. to v bierze 7 koła za koncert, nie bro, sulin, kaen i inne. takie wejście szybkie w mainstream NIKOMU jeszcze nie przyniosło korzyści, bo ci raperzy dostawali fejm na krótki okres czasu, jedynym ewenementem zdaje się kaen ale on i tak zniknie w końcu
ale dlaczego ktokolwiek ma wypierdolic kaena, skoro on mu sie podoba? japierdole co za kretynskie podejscie xDD
no chyba, ze jest jakas lista, jedynych prawdziwych raperów o której ja nie wiem
jesli komus podoba sie kaen, to mam dla niego zla wiadomosc
wlasnie to jest przyklad rapera, ktory wzial sie z dupy, nic wczesniej nie udowodnil, a po wejsciu na legal RZUCA OKLEPANYMI FRAZESAMI i ROBI Z SIEBIE PAJACA
zadnej listy nie ma, ale jezeli masz chociaz troche inteligencji i troche hip-hopu w sercu, to powinienes sam zakumac, ze istnieja wyznaczniki, ktore pozwalaja artyscie nalezec do jednej z dwoch grup. ja na pewno nie zamierzam ci tego tlumaczyc
właśnie problem w tym, że nikomu nie powinien podobać się kaen, bo jest hujowy. problem jest w poziomie słuchaczy, nie raperow, bo przy wysokim poziomie słuchaczy takie coś by nie wyplywalo. z reszta mi to w cale nie przeszkadza, a to że opłaca się zostać w podziemiu udowodni Queba
i udowodnili to juz smarki, wankej, jimson reno, eis i laik. to sa ksywki, ktore nigdy nie znikna z polskiego rapu
Zależy co rozumiesz pod pojęciem 'opłaca'. Bo Smark, Wankej, Eis, Laik etc. w większości są legendami podziemia, mają szacunek wśród tej powiedzmy 'wyższej półki' słuchaczy (Bo ta niższa ich nie zna, i to jest kurwa fakt :v), ale np. hajsu ze swojego rapu nichuja nie mają, a jednak dla znacznej raperów, to jest ważne (i dodatkowo normalne). Skłaniałbym się ku stwierdzeniu, że raczej każdy raper, który swój rap traktuje poważnie, nie pokusi się o pierwszy lepszy kontrakt w dzisiejszych czasach i popierają to przykłady z życia. Kto połasił się od razu na kontrakt? Sulin, Bro, jakiś Zbuku. Jak są odbierani? : ) Kto swoje robił w podziemiu przed wypłynięciem/dalej to robi? VNM, Wena, Tetris, PeeRzet, Bonson. Pomimo, że wiele osób stwierdzi, że legal ich wykastrował i nawet w niektórych przypadkach się zgodzę, to jednak pomimo tego cieszą się raczej większym szacunkiem. No i teraz przykład Queby, Eripego, Planeta... To ma swoje przełożenie, które jest bardzo wyraziste.