Jazz

Baduizm to ogólnie esencja neo-soulu, płyta przełomowa, od niej zaczął się właśnie neo-soul, jeszcze dodaj do tego debiut D'Angelo i masz 2 najważniejsze płyty tego gatunku. Owszem, zawiera szczyptę jazzu, ale ogólnie to ten krążek właśnie rozpoczął neo-soul.

No ok, ale jasnym jest, że w tym temacie możemy też dyskutować o gatunkach muzyki, które mają w sobie duże wpływy jazzu, takich jak własnie np. soul, czy bossa nova :)

Przecież nikt nie mówi, że nie ;)

Zarzuce paroma wartymi wspomnienia artystami, o ktorych chyba nikt nie wspolminal


Tak w miare chronologicznie sie postaram, od klasykow, do swiezszych:

http://www.youtube.com/watch?v=Q0ZBaZoBCaA

http://www.youtube.com/watch?v=LLAq0XhXG8E

http://www.youtube.com/watch?v=u37RF5xKNq8

http://www.youtube.com/watch?v=vdv-mpnsl9E

http://www.youtube.com/watch?v=deq1VSHPIDs

http://www.youtube.com/watch?v=PppJOrnVtkg

http://www.youtube.com/watch?v=fkl4_8S2sNU

http://www.youtube.com/watch?v=AhRXhQyjsoQ

http://www.youtube.com/watch?v=q4Yog-7LiEA

http://www.youtube.com/watch?v=K5IZ1kiMi5w

http://www.youtube.com/watch?v=zlzz5-2Y5jc

http://www.youtube.com/watch?v=Ws25EyTGdTg

http://www.youtube.com/watch?v=J44kvmK1w6I

Łe, nie pozwólmy tematowi umrzeć tak szybko! Jaka jest wasza ulubiona płyta jazzowa? Dla mnie jest to Kind of blue, Milesa Davisa. Znam już na pamięć dosłownie każdy dźwięk na tym krążku a i tak powracam do niego cały czas. Oprócz tego kocham Head Hunters, Hearbiego Hancocka. Nie mogę usiedzieć w miejscu, gdy słucham Chameleona :D Polecam bardzo również płytę Tutu, Milesa z 86 roku. Widać, że na 5 lat przed jego śmiercią go pojebało, totalny chaos, rozpierdziel. Płyta nieziemska. Do tego kilka świetnych płyt, które również każdemu bym polecił:
Roy Hargrove - Distractions
Tord Gustavsen Trio - The Ground
Brad Mehldau - Largo
Bela Fleck & The Flecktones - Live Art
John Coltrane - Music for Lovers
Esbjorn Svensson Trio - Viaticum
John Scofield - A Go Go
Mahavishnu Orchestra - Birds of Fire (awangarda jazzowa)

Może Wy mi coś polecicie? :)

#Edit
Jest jeszcze bardzo mała znana, acz rewelacyjna wokalistka - Hindi Zahra. Polecam płytę Handmade.

Cytuj:

---

Delek napisał

Swoją drogą w zeszły piątek byłem na koncercie Marcusa Millera w Palladium. Genialny koncert, jestem pewien, że takiej rozpizgawy nie da się usłyszeć na żadnym rockowym koncercie. Tyle energii, nieprawdopodobny kunszt muzyczny. Chyba najlepszy koncert w moim życiu. Pastoriusa też bardzo lubię, a oprócz tego rewalcyjnym basistą jest dla mnie Victor Wooten. Polecam go zarówno w Bela Fleck & The Flecktones, jak i solowe dokonania.

---

Bardzo zaluje, ze nie moglem byc na koncercie. I to on już któryś raz był w Polsce. Moze przyjedzie znowu. Szkoda, ze dopiero niedawno poznalem sie na jego muzyce. Nie wiedzialem tylko, ze to jazz. A z takiego klasycznego jazzu lubię Miles Davies i plyty Kind of Blue i Love Songs z coverami znanych piosenek o milosci. Polecam. Niestety jeszcze nie poznalem zbyt duzo tej muzyki. Wszystko do nadrobienia :) edit: a nie, ta plyta z coverami inaczej sie nazywala. Teraz nie znajdę, bo pozyczylem dysk koleżce. Zeby zgral sobie filmy