To A4 w gnoju wygląda bardzo uczciwie, ale cena też nielicha. Ogólnie to jest na pompowtryskiwaczach, a to minus, bo koszty dużo większe niż zwykła pompa, którą mamy w wersji np. 110 konnej.
To C4 za 10900 już lepiej wygląda, widać, że ktoś tym jeździ długo i nawet zadbał o zapas części. Może to być to, kto wie, cenowo na pewno bliżej dobrego 2.8 quattro, w sumie to jest taka kasa, że już bym się nie bał tego oglądać.
Ogólnie ja bym się na twoim miejscu trzymał C4, bo to jeden z najlepszych wozów, które kiedykolwiek zrobiono. Blacharsko to jest top topów, mechanicznie też pancerne skurwiele, dużo wersji, każdy znajdzie coś dla siebie. Stylistyka nudna jak Pitbul Papryka Wegety oglądany po raz drugi, ale w sumie ja tego za minus nie uznaję, bo lubię takich nieciekawych skurwieli, co to są za to ponadczasowi i nawet po 30 latach da się na to patrzeć.
Poza tym pisałem to wielokrotnie, że to jest jedno z moich top3 aut, na które mnie stać i mógłbym je kupić od buta, co oznacza, że to moje top3 w ogóle, bo innych nawet nie biorę pod uwagę, bo po chuj się podniecać czymś, na co nas nie stać. Top1 to oczywiście W124 w gnoju, a top2 E39. Są to również te 3 auta, których prawdopodobnie nigdy już sobie nie kupię, bo na razie wpadają tanie skośnookie skurwysynki i dobrze mi z tym, a potem wpadnie pewnie trzyletnia Corolla kombi w hybrydzie, a do pieszczenia będzie jakaś MX-5, a więc zostanę przy tłustym jdm i ponaklejam świnie i jdm leafy na każdym bloku.
Jak to powiedział mój serdeczny kolega, wsiadając podjarany do swojego nowozakupionego Fiata Coupe, gdzieś na przedmieściach Poznania:
"Ktoś musi być makaroniarzem" (powtórzył to tamtego dnia jeszcze z 15 razy)
a ja się tylko uśmiechnąłem wsiadając do jego Grande Punto, które ledwo wyciągało 140, ale i tak musieliśmy jechać 110, bo powyżej tej predkości Coupe wpadało w nieziemskie wibracje.
W takim razie ktoś też musi być koneserem rdzy, silników pijących olej, odciny przy 8k rpm i innych takich fajnych rzeczy prosto z Japonii.
Zakładki