może nie chciała już pracować?? xD
Wersja do druku
może nie chciała już pracować?? xD
az sie zdziwilem jak ja zabili xd zawsze jak byla na ekranie to jakas akcja byla przynajmniej
no chyba ze to dlatego, ze niedlugo suicide squad wychodzi ;p
to też, ale chyba tak było w komiksach.
ogólnie jestem pod wrażeniem tego jaki ból sobie sprawiam oglądając go mimo iż jest tak słaby.
ten sezon nie ma żadnego sensu, żadnej logiki, fabuła jest durna i nic się nie dzieje, ale niestety tylko łączona fabuła z Flashem mnie trzyma przy tym.
Najlepsze to są sceny walk i ich realizacja. Nie wspomnę o retrospekcjach z Digglem w Afganistanie i ich walka z talibami to to był kabaret, ale zamazywanie twarzy kaskaderom, żeby nie było widać, że to ktoś inny się bije to jest po prostu żenada.
popieram w calej rozciaglosci, tragiczny sezon i te walki wolaja o pomste do nieba
No wkoncu sie postarali i wyszedł chyba najlepszy odcinek w tym sezonie ;d propsy
Ale gówniane flashbacki... szczególnie te zwidy z Shado
kurde juz zapomnialem jaka Shado była piękna ;_; ale te flashbacki i tak sensu nie maja od 3 sezonu xD
no i juz myslalem ze zabija katane, bo tez bedzie w suicide squad, ale jednak nie, no chyba ze jeszcze sie pojawi w arrow
jezu wreszcie coś się stało, choć odcinek nie trzymal mnie jakoś w napięciu xD
odcinek całkiem spoko jak na ostatnie standardy, ale trochę mnie wkurwiło to że olivier rozjebał malcolma jakby to jakiś patyczak był, a nie prze chuj który od xx lat jest assassinem
raczej dziecko, bo felicity nazwala go barbarzynca czy cos takiego - a takim byloby zabicie niewinnego dziecka, choc olivier wiedzial, ze malcolm wie o jego synu, wiec tez podjal dziwna decyzje, no ale moze myslal ze malcolm sie na to nie odwazy.no i ta sprawa z liga - nyssa bylaby beznadziejnym raa'sem no ale od tak sobie rozwiazanie jej? bezensu, do tego momentu odcineczek to był sztos, dawno tak dobrego nie był
a no i fakt, ze olivier poskladal merlyna jak dziecko to tez gruba przesada xD
Zwazywszy na to, że za czasów z 1 sezonu kiedy to miał największa wolę walki i to co zostało z wyspy, nic mu nie było straszne i mial wole zabicia, Malcolm go składał jak chciał, a tu takie o xD
imo najwiecej sie nauczyl pewnie z rasem, bo ciagle sie szkoli dodatkowo, ale nie powinna być tak łatwa walka, btw wtedy nad grobem to bylo pewnie dizecko olliego, w limuzynie siedzieli daleko od siebie, dodatkowo bez obraczki, wiec pewnie wszystko sie wydalo i hehe koniec bo mielismy sb muwic wszystko ;p
wrażenia po ostatnim odcinku? bo ja jestem załamany już poziomem tego serialu, niżej nie można upaść xD jedyna scena to walka z tym Conklinem, którego mi w sumie szkoda bo myślałem że tak jak każdy z flashbacków wjedzie do Star City i będzie jakimś przydupasem Damianka ;c