Fehuothalan napisał
Goren van Dantel był nibelungiem. Odziedziczony majątek pozyskał (uzyskał brzmiało by lepiej)po ojcu, (tutaj brakuje mi "który był")wpływowym i bogatym zarządcą ziemskim. Wszystkie swe pieniądzę (literówka) przeznaczył na podróże. Mroźny wiatr wiał mu w szkliste oczy, a twarda skóra zcierpła (ort) i stała się nieznośna. W jego ekspedycji znajdowało się sześć osób: Trzech (mała litera) nibelungów, jeden człowiek, elf i krasnolud. Była to więc wyprawa czysto naukowa wymuszona przez ciekawość świata. Docierali (to dotarli w końcu, nie dotarli? ile docierali? może docierają dalej?) do Hassany, stolicy Walkirii Północnych. Ziemia tu była wyjałowiona, a drzewa rzadko przeżywały więcej (wg. mnie lepiej brzmiałoby "dłużej" niż jeden rok. Po czterech dniach ciężkiej wędrówki dotarli do miejsca, w którym powinno stać to piękne miasto. Nie stało, a jakby dla ironii, w środku rynku stał (powt.) mosiężny słup. Nie widzieli końca tego słupa więc pełni niedoli poszli spać, tylko elf trzymał wartę, jakież to było ich zdziwienie, gdy nad ranem elf skakał z radości po małym kwiatku, patrząc do góry a wiec trzeba było że dla elfa nie ma nic piękniejszego niż przyroda (całe to zdanie jest tak bez sensu, że szkoda jakiegokolwiek komentarza). Reszta obozu to także ujrzała i oniemiała z zachwytu (ja tam się nie znam, ale obozy i generalnie rzeczy martwe widzieć nie mogą). Może więc przytoczę oryginalny tekst Goren opisujące te (to) miasto...na słupie (ten wielokropek to na ozdobę?):
[...]Wielki słup stojąc w środku był tylko jednym z wielu, oto więc nad naszymi głowami rozjaśniał wielki talerz podtrzymywany przez siedem wielkich podpór, gdy wyostrzyliśmy wzrok zauważyliśmy wielkie statki, z wieloma masztami pływające po niebie, jak wieloryby pływające w morzu.Było to tak niesamowite i wspaniałe, że Mord(Krasnolud) wpadł w otępienie i został w tym miejscu do końca swoich dni ("otępienie" to nie miejsce. rozumiem sens zdania, ale sformułuj je inaczej). W końcu gdy wracaliśmy i dochodził już zachód, ujrzeliśmy walkirie (jeśli jedną walkirię, to chyba przez "ę"?). Leciała na czymś, co przypominało konia ze skrzydłami, lecz było nieporównywalnie wieksze (literówka) i piękniejsze. Ludzie się zakochali, elf spochmurniał(bo nigdy nie widział piękniejszej od siebie istoty. (niepotrzebna kropka)) i tylko ja zachowałem stabilność jak i w zachwycie jak i w chęci powrotu.Oto świadectwo Gorena Henriksa von Dantela, podróżnika co znalazł Hassanę[...]
******
Hurani zdyszany wpadł do wielkiej sali trzymając za kark młodego elfa, Dajlu poruszył się na tronie z miryksów i nakazał by przyprowadzić go do siebie (zdanie bez sensu, rozdziel je jakoś [niekoniecznie przecinkiem, jest serio znacznie więcej znaków iterpunkcyjnych]). Młody elf spoważniał, podszedł puszczony przez Hurani i niespodziewanie rzucił się z rękami do karku (kokosa mu chciał w ten kark jebnąć? do gardła, ja jeszcze nie spotkałem się z uduszeniem, poprzez trzymanie karku) Pana Czarów. Po chwili młodzienieć (literówka) leżał na podłodze i trząsł się ze strachu, taka była bowiem moc Dajlu. Przyboczny Hurani podniósł go z ziemi i przeszedł kilka kilometrów w głąb lochów, (tam, gdzie przecinków stawiać nie trzeba - stawiasz je. tam, gdzie powinieneś je postawić - klikasz po prostu spację) z elfem na plecach. Gdy znalazł największy występek Dajlu, syna jego myśli-Warfgarda, (przecinek po wtrąceniu) uklęknął i powiedział:
-Oto bowim (literówka) pan przysyła zbawienie-
Warfgagrd kiwnął głową, był bowiem powściągliwy jak jego ojciec lecz nie tak samo potężny i mądry. Pan Krańców Zachodu złapał elfa i zabił go wsysając jego drogocenną duszę. Kilka dni później narodził się nowy ork, jedna z największych plag świata. Od tego dnia , świat już nie był piękną krainą. Był polem bitwy.
********************
Mitologia
W 3 cyklu we wszystkich stworzeniach oprócz walkirii obudziła się ciekawość świata.Najwspanialszą odyseją była wyprawa Gorena von Dantela młodego nibelunga, który po wielu latach poszukiwań znalazł Hassanę, stolicę Walkirii. Było to wielkie zwycięstwo upartości i hartu ducha, którego tak nam brak w dzisiejszych czasach. W 4 cyklu też narodziły się wielkie zła świata-synowie Dajlu. Powstali z jego mocy i jego mocy także im użeczono. Orkowie narodzili się przez jednego elfa- Mirqa, który nierozważnie biegał po lasach i pagórkach w mroźnym Dustoju. Orkowie byli bowiem parodią elfów i ich przekleństwem.