Ludzie już mają totalnie wyjebane w maseczki i social distancing, a jakoś liczba zarażonych nie rośnie szybciej, ba, nawet przy testach górników nie wyjebało skali.
Tak, jestem kolejnym, który potwierdza wyjebongo, byłem w weekend na zamku w Ogrodziencu - ludzi w chuj, połowa w ogóle bez masek, druga połowa w dużej części albo na brodzie albo nos odsłonięty. Kolejka do kas - wszyscy stłoczeni, zero odstępów. Nie było widać podziału na grupy wiekowe, wszyscy równo jebali nakazy i beztrosko sobie spacerowali, nie omijali ludzi szerokim łukiem itd. Jakby nie mieli masek, to bym nigdy nie powiedział, że są jakieś obostrzenia w związku z epidemią.
Jak se jadę autem przez miasto, to też bardzo dużo ludzi nie ma maski albo ma je źle założone. O "odstępach" w sklepach i miejscach zatłoczonych nie wspominam, bo to oczywiste, że 3/4 ma totalnie wylane. Jeszcze dodajmy do tego fakt, że jak ktoś maskę ma, to normą jest jej ciągłe dotykanie, poprawianie, ściąganie i zakładanie, co kompletnie eliminuje jej skuteczność. Podobnie jak z rękawiczkami, ludzie nie wiedzą jak je poprawnie ściągać przez co stają się one bezużyteczne. Zero edukacji, zero karności, a jednak nie mamy drugich Włoch czy Nowego Jorku.
Knajpy otwarte, fryzjerzy otwarci, zaraz wszystko otworzą, a zachorowań dalej będzie po ~300 dziennie, z taką różnicą, że zaraz będzie po ~300 dziennie zdrowiejących.
Zakładki