Dzień dobry,
Dostałem dzisiaj warna 50 punktów i skłonił mnie on do założenia tego tematu. Sam warn w równej mierze mnie smuci, cieszy i w nikłym stopniu żenuje. W każdym razie dał poczucie, że forum jakoś dycha, zachowało resztki administracji i jeszcze nie do końca userzy szaleją tu samopas.
Ów 50 punktów przyznał mi @Rafix ; za post w temacie hp "aktorki porno se dedają", który traktował o śmierci dwóch znanych aktorek porno. Moja, jak zwykle w pół idiotyczna, wypowiedź brzmiała (oryg.): "najlepsi odchodzą za młodu tylko kurwa wojtyla nie mógł zdechnąć przez tyle lat..."
Proszę nie traktować tego tematu jako odwołanie, chociaż rzeczywiście samo przyznanie mi punktów mnie mierzi i irytuje, chcę jednak sprowokować dyskusję na temat samej osoby i pontyfikatu Karola Wojtyły.
Zauważam niebezpieczeństwo zinfantylizowania wizerunku Wojtyły, przez brak debaty na temat jego pontyfikatu (zwłaszcza w kraju nad Wisłą). Stąd też wyżej wspomniane warny. Na zachodzie pojawia się wiele prac, które krytycznie odnoszą się do pontyfikatu papieża. Można zaryzykować tezę, że w Polsce zbyt mało takich prac się pojawia, przez co mit Jana Pawła II ma kremówkowy i jarmarczny posmak. Wojtyła był bylejakim papieżem i w historii papiestwa nigdy nie zapisze się jako postać ważna.
Do czego ogranicza się kult Wojtyły w Polsce? Ano do tego, że był wielkim papieżem i chuj. Spytasz jednego i drugiego dlaczego tak sądzi to zaraz wyjąka "aaa ooo, nooo oboooo to narciasz wielki byl, na nartach jezdzil w sutannie hehehe, kremuwki jat, smiesznie tak, papiez i kremuwki, piekne ksiazki pisal, kochal wszystkich ludzi i przynosil pokuj na swiecie przy okazji obalając komunę. Przecież to zwykłe brednie, a w dalszej kolejności zwyczajne komunały. Wielkość Wojtyły mierzona jest w popierdolonej skali. Był wielki bo był taki fajny, kochały go dzieci, kochali górale, kochały cukiernie. Ale wielkich ludzi nie ocenia się po popularności. Po nim nie został wielki dorobek. Z punktu dziejowego Wojtyła jest nikim. Został po nim w Polsce tylko ohydny, rubaszny kult. Odpustowe pomniki, którymi świat sztuki (całe szczęście że polskiej również) gardzi i wykpiwa, jarmarczna estetyka kochana papieża polaka ogranicza się do śpiewania barki i pielgrzymek do wadowic, które turystycznie nie mają wiele do zaoferowania. A jaki Wojtyła był naprawdę? Dla mnie był podłym aktorem. Całe swoje papiestwo kiedy jeszcze miał siłę starał się grać z tego swojego balkoniki. Umiał robić hohohoho jak święty mikołaj i rozkładać ręcę, bo intelektualnych podwalin nie miał żadnych - wystarczy obejrzeć słynne "ziarno" aby przekonać się, że był zwyczajnym i prymitywnym góralem.
Dziwi mnie tylko jak głęboko wciąż bezkrytycyzm wobec jego postaci wciąż kpi w ludziach. Żaden z was, z ludzi powtarzających jak mantrę 'wojtyła był wielkim człowiekiem' nie przeczytał jego encyklik, książek czy tych pseudosztuk teatralnych. Odpowiem Wam jedynie, że nie zgadzacie się z tym co jest tam napisane i nie podoba Wam się to. Od lat żyjecie inaczej i co innego myślicie i wiecie o świecie.
A co wy uważacie o samej postaci Wojtyły i o kulcie jakim ten człowiek w tym kraju (podkreślam - w tym kraju) się cieszy?
Zakładki