Mam nadzieję, że ten post nie poleci. Nie wiem czy w tym temacie może być, czy może lepiej o służbach mundurowych, bo post będzie o Wojsku Polskim.
Polska zamiast na ukraińskie błędy niech patrzy na swoje podwórko. Jak już tu kilka razy wspominałem - świetną robotę robicie ale powiem wam jedno. Jeśli ktoś nie siedzi w instytucji zwanej Wojskiem Polskim i nie wie jak to wygląda od środka, to nie ma sensu podpierać swojej wiedzy jakimikolwiek materiałami prasowymi czy telewizyjnymi dotyczącymi naszej armii. Niejednokrotnie byłem przy robieniu tego typu materiałów i uczczę to minutą ciszy...
Wiem, że to temat o Ukrainie ale dzięki konfliktowi w tym kraju, w końcu u nas ktoś zrozumiał, że jednak warto posiadać armię zdolną do działań w każdej chwili. A czy nasza armia jest taką armią?
Nie będę tu pisał o Wojskach Specjalnych bo tak naprawdę to jedyny element na który bym złego słowa nie powiedział i z naszych specjalsów naprawdę możemy być dumni. Rozpiszę się trochę na przykładach z jednostek liniowych WP, nawet takich, które w powszechnej opinii uważane są za elitarne.
Kilka ładnych lat w armii nauczyło mnie jednego - nie ma lepszego teatru niż Wojsko Polskie.
Dowódcy na szczeblach brygad i wyżej żyją w świecie oderwanym od rzeczywistości, mają obraz zafałszowany przekłamanymi meldunkami spływającymi z dołu. Od dowódcy kompanii w górę, każdy kolejny kłamie, że jest ok, bo meldunek o tym, że jest źle, że coś nie gra, mógłby zamknąć drogę do awansu. Później mądre głowy myślą, że ich wizje są ok i dalej w to brną.
Od wyposażenia, po program szkolenia wszystko jest nie tak jak powinno...
Nawet tak banalna rzecz jak szelki do przenoszenia oporządzenia a jednak dla żołnierza bardzo ważna. Kilka ładnych lat temu ktoś bezmyślnie zaprojektował tzw "stachowiaki" - bezużyteczne szelki z kieszeniami na 4 magazynki i niby radio i nic więcej. Nie ma żołnierza, który z zadowoleniem by tego używał nawet na poligonie, bo jest nie praktyczne, nie wygodne i właściwie do niczego. Ale zamówiono pewnie kilkaset tyś sztuk więc są. No ale wielu żołnierzy inwestuje we własny sprzęt i zamiast nosić to g. chodzą we własnych dopasowanych do siebie. Niestety wielu dowódców zabrania użytkowania prywatnego sprzętu i wyobraźcie sobie jak wygląda żołnierz WP w tych "stachowiakach" kiedy uda się na ćwiczenia np ramie w ramie z żołnierzem amerykańskim, brytyjskim itd. Wstyd.
Jednak kiedy przyjeżdżają oficjele na pokazy to dowódcy sami proszą żołnierzy by ubrali to co mają najlepszego i często i gęsto żołnierz, z tego co mu dało Państwo, wtedy ma na sobie tylko mundur ( a i to nie zawsze), hełm i broń. Rękawiczki, buty, kamizelki, pasy do oporządzenia przeważnie kupione za własne pieniądze.
Kiedy wychodzi nowy wzór munduru, bardziej ergonomiczny, wygodniejszy itd pierwsze w nich paradują sztaby, oficerowie wyżsi, logistycy a linia, której ten sprzęt się po prostu przyda otrzymuje go długo długo później.
Tak jest ze wszystkim. Do konsultacji odnośnie sprzętu biorą ludzi z góry, którzy na co dzień z tym sprzętem nie obcują i są takie kwiatki a nie inne. Bo ktoś nie wiedział, że systemy wozu są na windowsie i zakupiono elementy działające pod linuxem. Później zdziwienie, że są wieczne problemy.
Wojsko przez cały rok nie siedzi na strzelnicy a jak jest strzelanie to limit 10 pestek. Na koniec roku jest wyjazd na poligon by wystrzelać limity i wtedy tony amunicji idą w piach bezsensownie.
Nawet nie chce mi się rozpisywać ile procent sprzętu w WP jest gotowe do użycia od zaraz ale nie razy był problem by 2 plutony wojska gdzieś przerzucić bo nie było czym...
Odnośnie sprzętu dla wojska można by pisać książkę. Podałem tylko przykład "stachowiaków" ale uwierzcie, że tak jest praktycznie z każdym elementem wyposażenia..
Szkolenie. W Wojskach Lądowych plan szkolenia swoje a życie swoje. No chyba, że jest zapowiedziana kontrola to wtedy wszyscy odgrywają swoje role. Niestety szkolenie zatrzymało się w poprzedniej epoce i tylko dzięki uporowi i zaangażowaniu pojedynczych ludzi - ambitnych dowódców drużyn czy plutonów lub kompanii, którzy gdzieś tam w świecie byli i u rangersów czy innych coś podpatrzyli u nas coś się rusza. Oczywiście nieoficjalnie i robione jest to po cichu, gdyż nie jest to zgodne z programem. Tacy dowódcy na poligonach szlifują to ze swoim wojskiem dzięki czemu jakoś to wygląda.
Nie ma żadnych procedur,ujednoliconego szkolenia. Zmienia się dowódca, zmienia się sposób wykonywania roboty bo ma swoją wizję i koniec. Żołnierz zmieniając jednostkę często przez wiele miesięcy kręci się jak młody bo w nowej jednostce wszystko jest robione inaczej niż w poprzedniej.
Strzelania w większości przypadków dalej polegają na wywaleniu kilku pestek do papierowej tarczy z pozycji leżącej z podpórką. Najważniejsze jest oczywiście odpowiednie zajęcie pozycji. Jakby na polu walki ktoś miał na to czas. Dla większości wyższych dowódców domaganie się strzelań sytuacyjnych jest jakimś wymysłem. Na poligonach oczywiście dowódcy kompanii czy plutonów mają gdzieś szkolenia z podręcznika i szlifują własnymi środkami takie sytuacyjne strzelania dzięki czemu chłopaki na misjach jakoś dają radę, bo strzelaniami rodem z zetki do realnej walki się nie przygotujesz...
Nie ma też mowy o jakimkolwiek zgraniu na szczeblach drużyn, plutonów czy nie mówiąc już o kompaniach, gdyż prawie nigdy drużyna czy pluton na zajęciach nie działa w pełnym składzie bo ktoś służba, ktoś kurs, ktoś urlop czy l4. Jaki jest efekt braku zgrania ludzi niech każdy domyśli się sam...
Wiele jednostek zamiast się szkolić ciągle kursuje pomiędzy obstawianiem i wystawianiem na imprezach typu dożynki sołtysa kompanii honorowych, a pokazami dla vipów, którzy sobie robią z wojska objazdowy cyrk.
3 dni przed takimi pokazami już wiadomo co kto na nich robi i wszyscy odgrywają swoje role, by to fajnie wypadło, ma być głośno dynamicznie to vipy bedą klaskać, dowódca złoży meldunek, że jest ok i może na awans zapracuje.
W każdej normalnej instytucji jest tak, że doświadczenie się premiuje. W Wojsku Polskim jest tak, że na stanowisko np dowódcy drużyny szturmowej ściąga się kaprala, który wcześniej był kierowcą w jednostce logistycznej. Starszego szeregowego z tej drużyny, po misjach, z kursami, znającego sztuki walki i mającego wszelkie predyspozycje, z szacunkiem i poważaniem kolegów włącznie, nie uczyni się dowódcą tej drużyny a wyśle na etat kaprala gdzieś do zielonego garnizonu by szlaban na strzelnicy otwierał. Gdzie tu logika?
15 tyś żołnierzy. Tyle jak na moje oko liczy Wojsko Polskie. Reszta to pozoranci w mundurach, którzy z wojskiem mało co mają wspólnego. Taka brutalna prawda. Ale na papierze fajnie to wygląda...
Niektórym się dopiero oczy otworzą gdy trzeba będzie wojsko z jednostek wyprowadzić...Wtedy nie będzie transportu, nie będzie łączności a co ogarnięci żołnierze pójdą w las i w partyzantkę bo dowódców niestety też nie mamy...Kariera, kariera, kariera...
Mógłbym tu napisać i ze 20 stron na ten temat i jeśli kogoś uraził ten post to przepraszam ale mnie jako człowieka, który całe dorosłe życie poświęcił na służbę wk...wia to co się wyprawia z Wojskiem Polskim, na co marnuje się kasę podatników i jak sobie co niektórzy wojskiem gębę wycierają i głupoty pieprzą w TV.
Wojsko Polskie funkcjonuje tylko i wyłącznie dzięki ambitnym jednostkom ludzkim, które we własnym zakresie ogarniają spływający z góry burdel... Przykre ale prawdziwe.
Wszystkim tym, którzy wytykają słabość armii ukraińskiej dobrze radzę - miejcie nadzieję, że nasze Wojsko nie będzie musiało nigdy przejść takiej próby na naszych ziemiach... Wtedy dopiero niektórzy by się zdziwili...
Zakładki