Cybuch napisał
Może i się mylę i janek mnie wyjaśni, ale auta typu camaro, mustang, charger, challenger itp to auta do zapierdalania i dawania frajdy z jazdy (zazwyczaj to nie jest rozłączne, ale fakt są wyjątki). Generalnie piłem do posta mastera o osiągach - wg mnie sa zajebiste jak na swoje czasy i tyle, a jak się zdarzał jakiś słabszy silnik to nie skresla to modelu, bo nic co kosztuje normalne pieniądze nie zaczyna gamy silnikowej od samych perełek robiących setkę poniżej 6 sekund czy tam 5 sekund.
No właśnie taki Mustang czy jego konkurent Camaro to nie do końca, a przynajmniej nie od początku i nie z założenia. Właśnie o tym piszę (i przypadkowo wyjebałem pół posta xD)
Master napisał
Ja wiem, ze to mocny argument na kazda dyskusje, ale proponuje wziac pod uwage, ze rano dmuchnalem 0.8, pozniej jeblem jeszcze browara i drinka i dopiero wsiadlem do SHO takze moje odczuwanie rzeczywistosci w tamtym konkretnym momencie moglo byc znieksztalcone.
Masa masa, ale to auto nie ma nic wiecej niz taki Passat b5 czy nawet nie wspomnie o mojej julce, a jezeli w chuj wazy to okej, ale to nie jest usprawiedliwienie do chujowych osiagow przy tak duzych motorach. Wiem, ze mieli takie silniki bo mogli, ale mowilem o odniesieniu do Europy gdzie jezdzisz takim krazownikiem, a wyjasnia Cie jakies 0.9T od Fiata, gdzie Ty masz pod maska ryczace v8 w pieciu litrach. No kurwa, blagam nie zaslaniaj sie tutaj masa bo Giulietta to jest moze z 50-100kg lzejsza niz takie SHO. xD Fakt, ze Amerykanie nie zylowali silnikow nigdy, ale mnie jezdzac codziennie mega wkurwialoby gdyby mnie byle gulf w 1.9tdi wyjasnial na kazdych swiatlach, a taka jest smutna rzeczywistosc tych tanich, ryczacych fau usemek. Ty sie tym pewnie nie przejmujesz, masa ludzi takze - ale mi to przeszkadza, nie polubie auta, ktore "dre, ale nie ide", kojarzy mi sie to z Honda Civic.
To co, chcesz mi powiedzieć, że taki góral może zacząć pierdolić takie głupoty mając raptem promil z kawałkiem w wydychanym?
Z resztą, do sho wsiadłeś zaraz po tym, jak przyjechałem, jeszcze na trzeźwo, i już wtedy się jarałeś jak w nim się siedzi, łojezu jaka kanapa, mame chodź zobacz xD A po tym, co i jak Ty gadałeś po pijaku, to miałem wrażenie, że byś dla mnie obciągnął jakbym Ci to sho dał poprowadzić
Nie wiem czy podobnie jest za granicą, ale u nas utarło się jakieś chyba jeszcze peerelowskie przekonanie, że jak auto wygląda lepiej od poloneza caro, a jeszcze - nie daj boże - ma tylko parę drzwi i duży silnik, to musi zapierdalać. Bo tak! I śmiech, bo ło kurwa, 5 litrów 200 koni, hahahahahhaha xDDDDDDD Bo kiedyś takie 8 garów to Polak widział tylko w becie Mpower albo jakiejś dojebanej S klasie i tylko do tych samochodów przychodzi mu na myśl porównać amerykański krążownik.
A np. ten osławiony Mustang, to kurwa nigdy nie było auto w pełni sportowe, lol. Przecież to taka amerykańska Toyota Celica - z założenia dwudrzwiowe coupe dla ludu, które mogło dać trochę frajdy z jazdy. Przecież ten samochód obrósł taką legendą, bo oprócz tego, że był fajny, to BYŁ, KURWA, TANI xD Bo byle Johnny mógł sobie pójść do salonu i kupić takiego Stanga, jak dzisiaj Fabię może kupić każda babka robiąca etat na kasie
Przyjemnie wyglądający, fajnie jeżdżący, tani w utrzymaniu samochód i to wszystko. A że dla nas to nie jest tanie, bo wpierdala dużo wachy, to już inna bajka i chyba powinniśmy raczej płakać nad tym, że żyjemy w takim biedackim kraju i 2,5 litra to dla nas duży xD silnik (ja pierdolę, jak na pierwszą furę wziąłem galanta 2.5 V6 to wszyscy dookoła pukali się w czoło a dla kolegów w Twingo i Golfach byłem niczym jakiś bóg motoryzacji), niż śmiać się z 200 koni z 5 litrów, bo te silniki były dokładnie tym, czy dla nas jebane 1.9 tdi - miało długo jeździć, mało palić i być trwałe. Mój modular wygląda w środku, jakby miał nalatane 100k km, a ma na liczniku 324k mil, to jest pierdolone 521k km, a licznik zatrzymał się u któregoś z poprzednich właścicieli; człowiek, od którego go kupiłem nie wiedział, kiedy on stanął, gdzie sam jeździł nim 2 lata po kilkadziesiąt km dziennie, także ponad 600k km gładko. Po takim dystansie i 23 latach eksploatacji poddała się oryginalna upg ;p
Były oczywiście jakieś dojebane wersje tych samochodów - usportowione, z wyższą mocą, wyższym momentem, wyższymi przełożeniami w skrzyniach i mostach (a to jest piekielnie istotne i o tym zaraz), które były tymi sportowymi wersjami i zapierdalały, ale z jakichś Camaro SS czy Stangów Bossów lub Mach1 już nikt się nie śmieje, tylko ludzie biją do nich konia, jak do tej bekowej Eleanor 67.
Możemy pojechać na przykładzie mojego Thunderbirda, bo on idealnie wpisuje się w temat: 4.6 V8, hehehehe 205 koni, 360nm, 8,5s do setki xDDD Kurwa, coupe z V8 i 0-100 w 8,5s looooool. A to też nigdy nie było i nie nie miało być stworzone do zapierdalania. Nie nazwałbym już tego luxury coupe, bo plastiki w środku były takiej jakości, że jak z dziewczyną zjeżdżaliśmy sobie z trasy do lasu, to wskakiwaliśmy na tył, bo z przodu podłokietnik grał tak, że o ja pierdolę xD A wyposażenie to już srał pies (chociaż nie wiem czy w 95 roku miałeś w każdym passacie automatyczną klimę, tempomat, full elektrykę, czyli szyby, lusterka, regulację lamp, foteli w kilku płaszczyznach i jakieś inne światła "odprowadzające do domu" + jakieś inne pierdoły, których nawet nie sprawdziłem), ale tym się po prostu inaczej jeździ, niesamowicie komfortowo.
Mojego tbirda odstawiłem wiosną zeszłego roku i od tego czasu właściwie go nie ruszałem. Jak niedawno pojechałem zobaczyć to 3.8 SC, to coś lekko w środku drgnęło, jak go zobaczyłem, ale kiedy otworzyłem drzwi i wsiadłem do środka to pomyślałem tylko "o kurwa, czemu ja nie robiłem tego samochodu". Skoro SHO wydało Ci się takie wygodne, to z głupiego Tbirda nie chciałbyś wysiąść, a to jest nic przy prawdziwych road yachtach...
Nie wiem jak było w latach 50, kiedy model debiutował, ale możemy posilić się przykładem z 68 roku, bo akurat jest na wiki:
Silnik
V8 7,0 l (7026 cmÂł), 2 zawory na cylinder, OHV
Układ zasilania: gaźnik
Średnica cylindra × skok tłoka: 110,74 mm × 91,19 mm
Stopień sprężania: 10,5:1
Moc maksymalna: 365 KM (269 kW) przy 4600 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 651 Nâ˘m przy 2800 obr/min
Silnik gigantyczny, moc spora, ale generalnie to jak na pojemność niewielka, gigantyczny moment obrotowy. Pomijając masę (a ta była spora), to powinno się to jakoś przecież odpychać, nie? A to miało ponad 10s do setki, może i nawet ponad 11, nie pamiętam, loooooooooool, 7 litrów i wyjaśnia go litrowa skoda xDDDD
Sęk w tym, że to miało być zajebiście wygodne auto do przyjemnego połykania kilometrów na trasach, a nie do tryhardu z młodymi gniewnymi. Maksymalny moment dostępny przy 2800 obrotów + długie przełożenie w skrzyni i moście i możesz zapomnieć o osiągach nawet, jeśli pod maską gra siedmiolitrowa orkiestra.
Długie przełożenia ucinają osiągi, ale pozwalają jeździć na niższych obrotach przy wyższych prędkościach, dzięki czemu jadąc sobie do roboty autostradą 75mph, jak gubernator przykazał, masz na obrotomierzu 2k rpm i delektujesz się delikatnym pomrukiem, a nie rykiem i cieszysz się jazdą. A jak chcesz wyprzedzić jakiegoś dumbassa wlokącego się przed Tobą 65mph, to delikatnie dajesz gazu i auto reaguje momentalnie, bo niuty dostępne masz od razu, a nie przed czerwonym polem jak w jakimś ryżowozie.
Te samochody zawsze były dokładnym przeciwieństwem tryhardu, to nie były auta sportowe. W takim samochodzie masz głęboko w dupie gnojków, którzy chcą się z Tobą ścigać swoimi zabawkami.
Same przełożenia w mostach zabijają w nich osiągi. Nie jestem nawet pewien, ale u mnie jest coś od 2,21 do 2,73; zmieniając przełożenie na najbardziej wg środowiska optymalne 3,73 urywam ponad 0,5s do setki. U nas to kosztuje majątek, bo żeby to zrobić dobrze, musiałbym wydać ponad 5k pln, ale dla randomowego Georga kilkaset $$ za taką poprawę osiągów to są śmieszne pieniądze. A jak chcesz zapierdalać, to wrzucasz dyfer 4,10 + konwerter z wysokim stall speedem (im wyższy stall speed, tym wyżej możesz wkręcić obroty, zanim konwerter zacznie przekładać je na skrzynię, np przy stall speed 3500 możesz rozkręcić silnik do około 3500rpm, zanim zaczniesz palić gumę i stracisz przyczepność, czyli, w skrócie, możesz efektywnie startować z wyższych obrotów) i po prostu katapultujesz samochód ważący ponad 1700kg i mający raptem 200 koni, bez dotykania silnika.
Przejdźmy do fbody, czyli konkurencji Mustangów, bo śmiałeś się kiedyś z 3genów, bo 5.0 170 koni xDDD auto wygląda jak rakieta i ponad 8s do setki xDDD
Ładny stock, żebyś mi czasem nie pierdolił, że manipuluję zdjęciami xDD bazowo (pomijając v6) z tym niesławnym 5.0 tbi
Ale 5.0 tbi to tylko jedna z opcji, raptem 35 koni mocniejsze 5.0 tpi jest o sekundę szybsze, z resztą to i tak jedne z opcji; model/ 0-60 / czas na ćwiarę:
1967 Chevrolet Camaro SS-350 8.0 15.4
1969 Chevrolet Camaro ZL-1 5.3 11.68 (Book:Ultimate Performance Cars '05)
1972 Chevrolet Camaro Budget GT 10.5 17.6
1972 Chevrolet Camaro Luxury GT 9.8 17.2
1972 Chevrolet Camaro Z28 7.5 15.5
1974 Chevrolet Camaro Z28 8.1 15.4
1975 Chevrolet Camaro 350 11.0 17.4
1975 Chevrolet Camaro RS 8.5 16.8
1982 Chevrolet Camaro Z28 9.7 N/A
1983 Chevrolet Camaro 9.5 17.5
1983 Chevrolet Camaro Z28 H.O. 6.7 15.0
1984 Chevrolet Camaro Berlinetta 9.3 17.0
1985 Chevrolet Camaro Berlinetta 10.0 17.0
1985 Chevrolet Camaro IROC-Z28 7.0 15.2
1987 Chevrolet Camaro IROC-Z 6.6 14.9
1987 Chevrolet Camaro IROC-Z L98 6.8 15.3
1988 Chevrolet Camaro IROC-Z 7.0 15.5
1990 Chevrolet Camaro IROC-Z 5.8 14.4
1990 Chevrolet Camaro Z28 6.5 15.0
1992 Chevrolet Camaro Z28 6.7 15.2
1993 Chevrolet Camaro V-6 9.0 16.6
1993 Chevrolet Camaro Z28 5.8 14.4
1994 Chevrolet Camaro Z28 5.7 14.2
1994 Chevrolet Camaro Z28 Conv. 6.2 14.5
1995 Chevrolet Camaro Z28 5.7 14.2
1995 Chevrolet Camaro 3800 7.4 15.7
1996 Chevrolet Camaro Z28 5.7 14.1
1996 Chevrolet Camaro Z28 SS 5.3 13.8
1998 Chevrolet Camaro Z28 5.2 13.7
1998 Chevrolet Camaro Z28 SS 5.2 13.6
3geny to 1982-1992, pozostałe dla ciekawostki.
I jeśli śmiejesz się, że można było wypuścić taki samochód z takimi osiągami, to równie dobrze możesz cisnąć bekę z takiej np. Toyoty, bo oferowała Suprę (wydaje mi się sensownym konkurentem dla fbody, gabarytowo trochę mniejsza, o podobnej masie i przeznaczeniu)
która wyglądała jak rakieta, a była wolna - bez turbo MIAŁA LEDWO 200 KONI I... 8.8 DO SETKI >W MANUALU< ahahahahahahahahaha ale beka hahaha Supra prawie 9 sekund do setki xDDD
i takich przykładów było więcej, nie chce mi się ich już tutaj wypisywać, skoro Ty i tak masz wyjebane, a każdy chyba rozumie, w czym rzecz
Wracając do 3genów fbody, to, w przypadku Pontiaca, po drugiej stronie skali stoi Trans Am GTA z 5.7 V8 245km, z czasem 0-100 w granicach 6-6,5s (a topowe Camaro były szybsze, Supra 3.0 Turbo 6.3 w manualu, huehuehue)
I oczywiście słabo wygląda takie 8s+ 5.0 TBI w wizualnym pakiecie TA, ale jak komuś nie przeszkadza, że ma samochód "wyglądający jak rakieta", a objeżdża go porobione seicento (a to też jest z dupy argument, bo jak dobrze sejaca porobisz, to i lambo objedziesz, masa jest tutaj kluczowa), to już jego sprawa. Nie ma co tutaj cisnąć beki z GM czy amerykańców w ogóle, bo równie dobrze można śmiać się z BMW, że można było kupić e46 coupe z jakimś śmiesznym 2.0 i w mpaku, albo e24, które nie było 635 CSi i do setki przyspieszało w 10 sekund.
Ja sam 5.0 tbi biorę pod uwagę tylko dlatego, że jest ich u nas na rynku najwięcej, a za "niewielkie" pieniądze można im te osiągi naprawdę znacząco poprawić.
Z resztą, poza erą malaise, o której zaraz, to naprawdę niewiele jest przykładów aż tak dużych rozbieżności między pojemnością a mocą w porównaniu do Europy i Japonii, szczególnie, jeśli przeskoczyć już do lat 90. Ford jeszcze klepał te śmieszne 5.0 200 koni do 93 roku chyba - przynajmniej w stangach, później wchodzi 4.6 mające bazowo chyba 215km, do 99 roku moc wzrasta do 260km i ten bekowy, "najgorszy" mustang w historii robi setkę w 6.6 sekundy, z czterobiegowym automatem pożerającym około 15% mocy - no kurde, źle? Gdzie nadal to było zwykłe SOHC, którego remont kosztuje tyle, co diagnoza V8 od BMW xD (I Ford to akurat osiągami najgorzej stał, bo w 99 roku GM miało już LS1 w Vettach, Trans Amach i Camaro, które w topowych wersjach robiły 0-100 poniżej 5 sekund)
W 95 roku ten sam silnik - 4.6, ale już DOHC, w Lincolnie Mark VIII (ponad 5.2m długości i 1700kg) rozpędza tę budę do setki w 7.5 sekundy. Nie bardzo wiem, z czym po naszej stronie Wielkiej Kałuży to porównać, bo S klasa W140 waży ponad 2 tony i z podobną mocą ma 8,5 do setki, więc niech będzie E38 740i i A8 D2 4.2 V8; beta 7.4 do setki, Audi 7.3 - w Quattro. No kurwa, drą ryja te amerykańce, a nic nie jadą
W erze kryzysu paliwowego, którą Amerykanie sami nazywają malaise, a która trwała jakoś od 73 roku do połowy lat 80, koncerny motoryzacyjne dostały od rządu po dupie pojebanymi ograniczeniami emisji spalin i to właśnie wtedy zaczęła się prawdziwa jazda, bo niektóre siedmiolitrowe Big Blocki zaczęły mieć po 200 koni xD Ale jeśli masz gamę samochodów, które ważą po 2,5 tony i lepiej, a więc do przemieszczania się - w ogóle - potrzebują dużego momentu obrotowego, to taniej jest wymyślać dla nich od zera mniejsze silniki, które sprostają popierdolonym restrykcjom ekonomiczno-emisyjnym czy wziąć to klepane od kilkudziesięciu lat 5-7 litrów i zmniejszyć mu stopień sprężania, ograniczyć dopływ powietrza i paliwa + dorzucic katy, EGRy i inne chuje muje, żeby to wpisywało się w wymagania? Czy może zmieniasz całkowicie gamę oferowanych samochodów w nadziei, że społeczeństwo przesiądzie się z sześciometrowych road yachtów na volkswageny? xD
Po tym wpierdolu amerykańska motoryzacja zaczęła się podnosić dopiero na przełomie lat 80/90 (w 89 roku Thunderbird 3.8 SC robił setkę w 6,9 sekundy, trzylitrowy Taurus SHO tak samo, ehhhh, ale bym kupił takie z początku produkcji...)
chociaż i w międzyczasie hamburgery z pomocą McLarena potrafiły wypuścić takie potworki jak np. Buick GNX:
It was so powerful that Buick underrated the performance of the monstrous GSX to 276 horsepower and 360 lb-ft of torque to avoid tarnishing the Corvetteâs image as GMâs flagship sports car, despite being quicker than the C4 Vette. Incredibly, the Buick GNX was able to blitz the quarter-mile run in 12.7 seconds at 113.1 mph which put it in supercar territory, beating the Ferrari F40 by 0.3 seconds. With a 0-62 mph time of 4.6 seconds, the only car that was faster than the GNX at the time was the legendary Lamborghini Countach. Effectively, Buickâs black beast was the Dodge Demon of its time, even if it wasnât allowed to do wheelies.
:)
I w sumie to całe to moje pierdolenie można zamknąć w kilku słowach: "masa, rok produkcji (a więc technologia) i oczywiście cena (bo za odpowiedni hajs to i z ciężarówki zrobisz sprintera)". A jak ktoś się śmieje, że dzisiejszym flotowcem z 2.0 tdi po programie objeżdża mustanga z lat 80 czy 90, to równie dobrze może się śmiać z debili w w/w E38 z V8. Bo ich też objedzie. I na chuj wam to paliwożerne V8, loooool xDDD
A debile w E38 korzystają w tym czasie z auta zgodnie z jego przeznaczeniem, czyli siedzą wygodnie w fotelu, delektują się brzmieniem silnika i w dupie mają pajaców na drogach, którzy próbują zgrywać kozaków w swoich Skodach Rapid :)
Zakładki