Miał ktoś kiedyś taką dziewczyne, która myśli, że na każde zawołanie muszę być u niej nie zważając na swoje plany? Już mnie to powoli tak wkurwia, jestem w związku z dziewczyną prawie 2 lata i ten rok (szkolny) jest dosyć ciężki, bo się nie widujemy tak regularnie, tylko przeważnie raz w tygodniu + weekendy od południa do wieczora i jak tylko Ona się dowiaduje, że w jakiś dzień nie mogę się spotkać to jest awantura. Mówi, że czuje, że ją nie kocham, wyzywa mnie od nierobów, bo przecież coś innego mogłem zrobić wcześniej i się spotkać z nią.. Dodatkowo ma wąty o to, że chodzę na siłownie, bo przecież w tym czasie mógłbym się z nią spotkać i powinienem nie chodzić na nią, tylko dopiero po maturze bo wtedy będziemy mieli więcej czasu dla siebie xd
troche jestem w kropce kurde
Zakładki