Sytuacja dzieje się w chodzieskiej siłowni, bardziej taka sebownia, ale jedna z tych mniej pokaleczonych teoriami karkołomnego.
Wieczór, wybieram się na siłkę po całym dniu świrowania pawiana z badaniami w szpitalu w innym mieście. Myślę sobie:
-Poniedziałek, wieczór, przecież to czest dej, wszyscy będą klatę ładować. Zrobię nogi bo jakoś je pomijałem, no i w barku mi znowu jebło przy ściąganiu bluzy.
Wchodzę na siłkę a tu co? Wszyscy leg day sobie wymyślili :D Szybkie obczajanie co mogę w ogóle zrobić. Hak - zajęty, smith - zajęty, maszyny - zajęte. Patrze? Stojaki wolne! Biorę i spadam na drugą salę fitness, bo w głównej miejsca nie było.
Patrzę co na tej sali fitness? Dwie laski w wieku liceum i standardowy podrywacz każdej dziewczyny razem z nimi. Kulturalnie zapytałem czy mogę tu poprzysiadać sobie, bo może jakaś sesja zamknięta czy cuś.
Otrzymałem pozwolenie no i git. Sprzęt skompletowany, siadam ATG. Laski obok siadały z ketballem między nogami. No dobra, fitness, nowe, nie moja sprawa :D
Przychodzi podrywacz, włączył mu się trener mode i pokazał przysiad dziewczynom. Dał pustą sztangę 15kg i kazał siadać. Laski co miały zrobić, posłuchały większego od siebie (seba fit czyli wielki skurwesyn, gdzieś tam podobno są mięśnie, ale najpierw masa).
Mówi, że mają lekko kucać i pochylić się. Zabolało mnie wszystko, ale chuj, ja twardo obok ATG :D Podrywacz poszedł, przyszła kolejna ekip ciekawskich pseudo podrywaczy którzy sucharami chcieli wzbudzić swoje zainteresowanie. Wszyscy trener mode, jeden poprawił że nie ma się pochylać, ale siada prawidłowo :D
Podrywacze poszli, słyszę jak one mówią "On jakoś inaczej robi" (że ja), i potem "niewygodnie to jakoś się ćwiczy, wolałam tamto" (a tamto to znacznie lepsza technika mimo że bez sztangi).
Smutno mi się zrobiło, zagaiłem szybko do nich, ustawiłem jak trzeba i powiedziałem że śmiało mogą nisko schodzić jak chcą mieć dobry tyłek i że nie mają słuchać tych baranów co mówią o kolanach :D
One, że dzięki dzięki, i cisną równo. Jedna skumała i elegancko siadała ATG, druga jakaś nie czaiła i ciągle sikała na małysza zamiast siadać, nie docierało co mówiłem i nie mogła ogarnąć na podstawie obserwacji koleżanki.
Po chwili jedna mówi, że dzięki - czuje nogi i tyłek. Kit że pewnie nic nie poczuła, ale miło się zrobiło.
Cisnę atg i przychodzi "trener", mówi do mnie: Szanuj kolana, nie tak nisko.
Tym tekstem mnie rozbroił i całe szczęście że to ostatnia seria bo bym tam nie wytrzymał.
Wkurzają mnie tacy pseudo trenerzy, którzy ciągle poprawiają innych. Był tam jeden typek, widać że ogarnięty bo i ćwiczył prawidłowo, i nie robił spacerniaka z siłowni bo nie chodził jak sierota i zagadywał do lasek, tylko ćwiczył.
Już któryś raz mnie poprawiają lolki jedne. Najpierw robiłem kulturalny lat pulldown do klaty, typ podchodzi i mówi że mam się kłaść przy ściąganiu, wtedy więcej wezmę. Jeden odszedł, za chwile inny i mi radzi, że jak do klaty to tylko podchwytem się robi. Nachwyt jest tylko za głowe.
Jak żyć pani premier? :D
Zakładki