6.Napisz fikcyjny wywiad z samym sobą, znajomym, słynną osobą lub z fikcyjną postacią. Zrób to w stylu poważnego albo rozrywkowego magazynu
Dziennikarz: Rozmawiam z Boxem, który aspiruje do miana pisarza. Właściwie kiedy możesz określić się pisarzem?
Ja: Wiesz, pisarz jest wtedy, gdy pisze i wydaje... No ja jeszcze nic nie wydałem, ale droga długa ku temu nie jest, właściwie to nawet poczyniłem pewne kroki.
Jakie?
Wiadomo, że nie od razu Rzym zbudowano i zamiast rzucać się na głęboką wodę z powieścią, pisuję krótkie opowiadania, które zamieszczam na forach. Chcę wyłapać, co ludzie myślą o mojej wizji świata, o moich pomysłach na ciekawą historię. Potem na podstawie tego może powstać poważniejszy tekst.
Mówisz o opowiadaniach, czy według ciebie ludzie częściej czytają opowiadania niż powieści?
Oczywiście. Opowiadanie jest krótkie, właściwie może być dowolnie krótkie, a przy tym zazwyczaj nie zajmuje więcej niż pięćdziesięciu stron maszynopisu. Zdarzają się dłuższe okazy, ale wiadomo - początkujący wrzuca je raz na tydzień na jakimś forum. Nikt nikogo nie skatuje takim tekstem na raz (śmiech).
I co sądzisz o takim sposobie publikacji, na forach?
Przede wszystkim jest to forma treningu, ja to traktuję jako swego rodzaju rozgrzewkę przed napisaniem poważnej powieści. Zanim rzucisz się na wydanie książki, warto pomyśleć, czy nie porywasz się z motyką na słońce. Szkoda zmarnować parę miesięcy życia tylko po to, by wydawcy odrzucili twój projekt. Nad opowiadaniem pracujesz krócej, wrzucasz na forum, gdzie na pewno ktoś to przeczyta, oceni, skomentuje. To jest w tym najlepsze, że od razu masz kontakt z czytelnikami, którzy nadają tobie jakiś trend.
Miałeś już styczność z zagorzałymi fanami, bądź antyfanami?
Nie. Nikt nie szaleje za moją twórczością, ani nikt nie krytykuje każdego mojego opowiadania. Może dlatego, że nie jestem zbyt widoczny w sieci i ukończyłem tylko jedną historię (śmiech).
Opowiedz nam o niej.
Cóż, nie jestem zbytnio z niej zadowolony, bo powstała dwa lata temu, gdy w głowie kłębiło się mnóstwo myśli.
Dziedzictwo rodu Shettleton miało być częścią
Sagi Shettleton o potężnym rodzie czarodziejów, który jest na granicy wymarcia. Trzech pozostałych członków nie zgadza się ze sobą co do przyszłości rodu i każdy wybiera własną ścieżkę...
Spotkaliśmy się tu jednak z powodu twojego najnowszego opowiadania... Trzy warunki wydają się historią szpiegowską, ale pojawiają się elementy technologii przyszłości, a nawet przybyszy spoza Ziemi.
A ty nie wierzysz w życie pozaziemskie (śmiech)?
Wierzę i jestem zadowolony, że poruszasz tę kwestię w swoim nowym tekście. O co tam w ogóle chodzi?
Jeśli uważnie czytasz, dopatrzysz się tam szpiegowskiej historii z podwójnym, a nawet potrójnym dnem. Świat sięgnął dna, w Rosji do władzy powrócili komuniści, którzy znów gryzą się z Amerykanami. Wszystko kręci się właśnie wokół spisku... Opowiadanie pokazuje ludzki fałsz, mamy do czynienia z korupcją, zdradą i zabójstwami. Nie chcę dużo zdradzać potencjalnym czytelnikom, ale motyw z przybyszem z obcej planety jest tu nie od czapy, bo nie zapominajmy, że jest to opowiadanie SF i obca cywilizacja odegra tu niemałą rolę.
Czyli ze szpiegowskiej afery powoli uciekasz ku obcej cywilizacji?
Nic z tych rzeczy!
Trzy warunki są pierwszą częścią trylogii opowiadającej o pewnej planecie poza Układem Słonecznym. Cała trylogia to jeden wielki spisek, a w nadchodzących rozdziałach wyjaśni się pierwszy z nich - ten o Orłowie i tajemniczym myśliwcu.
Słuchając twojej wypowiedzi, zastanawiałem się nad tym, skąd to wszystko bierzesz?
Ale co?
Pomysły.
Z głowy.
Tak po prostu?
Przecież nie kupuję ich w Biedronce (śmiech).
To jak wpadłeś na pomysł Trzech warunków i czy dalsze części to tylko plan, czy gotowy projekt?
Na pomysł tego opowiadania wpadłem podczas snu. Zresztą, tak jak na wszystkie. Śni mi się coś ciekawego, to po przebudzeniu od razu zapisuję słowa, zdania, krótkie opisy itp. Potem, po kilku dniach, a nawet tygodniach, zbieram kilka snów w jedną historię. Oczywiście wszystko nieco modyfikuję tak, że ze snu pozostaje główny wątek, a cała otoczka w postaci bohaterów i świata przedstawionego to moja wyobraźnia na jawie... często w ubikacji.
W ubikacji?
Pewnie. Siedząc na tronie mam najlepsze pomysły.
A dalsze części?
To już gotowy projekt. Druga część trylogii będzie o tym i o tamtym, a trzecia o czymś innym... Tak poważnie to nie chcę zdradzać szczegółów, bo wiele wynika z wydarzeń w obecnie pisanej części.
Nurtuje mnie jeszcze jedno pytanie: kiedy znajdujesz na to wszystko czas?
Na pisanie?
Mhm.
W nocy. Często siedzę do drugiej lub trzeciej w nocy, dodając przecinki, poprawiając literówki, usuwając niekiedy całe strony tekstu i pisząc je od nowa.
A sen?
Po co komu sen?
Sam powiedziałeś, że twoje opowiadania to wyśnione historie.
Spokojnie, mam ich tyle, że wystarczy na najbliższe dziesięć lat.
W takim razie dziękuję za rozmowę, spotkamy się za dziesięć lat by sprawdzić, jak sobie radzisz z pisaniem.
(śmiech) Nie ma problemu, dzięki!
----
Tak poza wywiadem, powiedz mi ile prawdy jest w historyjce o snach?
O, bardzo dużo. Naturalnie nie wszystko biorę ze snów, ale część na pewno. Choćby fakt, iż śni mi się jakiś magiczny pojedynek, skłania mnie do napisania opowiadania fantasy. Scena we śnie, w której maszeruje wojsko skłania mnie do napisania historii o wojnie.
Masz ochotę na piwo?
A przypomnij mi, z jakiej redakcji jesteś?
Torg.pl
Kurde... No nie wiem... Dobra, ale ty stawiasz (śmiech).
Zakładki