Hm, przeczytałem cały temat i nie przypominam sobie, żeby ktoś pracował na stanowisku podobnym do mojego - pracuję jako doradca techniczno-handlowy. Tak mam na wizytówce, a i w wielu ogłoszeniach z ofertami pracy pojawia się to określenie :P.
Skończyłem technikum, poszedłem obczaić na polibudę jak wygląda studiowanie (z góry zakładając, że nie będę tego kończyć), postudiowałem 3 miesiące i to rzuciłem - strasznie marnowanie czasu moim zdaniem. Po tygodniu od wysłania CV do trzech firm z jednej odpowiedzieli, podali warunki, przyszedłem na rozmowę i mnie przyjęli. Z początku miałem być na innym stanowisku, takim serwisantem/chłopkiem od brudnej roboty, ale jako że jeden z pracowników się zwolnił to jakoś tak automatycznie wskoczyłem na jego miejsce. Właściwie przez 6-7 miesięcy można powiedzieć, że się szkoliłem, byłem od wszystkiego dosłownie. Jest to dość mała, kilkuosobowa firma, zajmująca się zaopatrzeniem przemysłu - narzędzia, różne złączki, artykuły bhp, spawarki itp.
Od samego początku jak przyszedłem do pracy wiadomo, uczyłem się podstaw - obsługa programu do wystawiania faktur, porządkowanie magazynu żeby poznać asortyment, przygotowywanie zamówień, pakowanie paczek, i praca na warsztacie - gwintowanie, wiercenie, obsługa narzędzi itd. Z czasem zaczęło mi dochodzić coraz więcej i więcej obowiązków, zacząłem przygotowywać oferty dla klientów, wozić towar, zamawiać różne rzeczy, przygotowywać zestawienia, obsługiwać klientów na miejscu, jeździć na montaże (usługi czasem też wykonujemy, poza samą sprzedażą). W pewnym momencie było tego naprawdę multum, miałem bardzo dużo na głowie, wymagali ode mnie bardzo dużo - byłem jednocześnie wcześniej wspomnianym chłopkiem od czarnej roboty, skręcałem różne rzeczy na warsztacie, wysyłałem sporo ofert, realizowałem zamówienia, zajmowałem się naprawami gwarancyjnymi, pakowałem paczki, powoli zaczynałem jeździć po firmach.
A od jakiegoś miesiąca już bardziej zacząłem się zajmować swoją docelową pracą - szefu przyjął nowego pracownika, właśnie takiego od brudnej roboty, który przejął ode mnie sporo poprzednich zadań. Kierownik zszedł też ze mnie, zaczął mi dawać mniej zadań, żebym mógł zacząć zajmować się swoimi tematami.
Podejrzewam, że wygląda to podobnie w innych firmach handlowych, ale napiszę jak jest u mnie. U nas podstawowym zadaniem handlowców jest pozyskiwanie nowych klientów i nakręcanie nowych zamówień. W praktyce wygląda to tak, że jeździmy po różnych firmach, zarówno małych warsztatach, jak i wielkich zakładach produkcyjnych, zostawiamy gazetki, wizytówki, rozmawiamy z ludźmi, pytamy czy czegoś nie potrzebują. Jak potrzebują to super, sprawdzamy o co chodzi, dobieramy towar, przygotowujemy ofertę, negocjujemy ceny u dostawców, zamawiamy, dostarczamy i jest profit. A jak akurat nic nie potrzebują to za jakiś czas podjeżdżamy jeszcze raz xD.
Poza tym każdy handlowiec oczywiście zajmuje się różnymi innymi rzeczami - obsługujemy klientów, przygotowujemy oferty dla ludzi którzy sami do nas napisali, jeździmy na montaże, pokazy itp.
Co do płacy - to jest ten słynny 'system motywacyjny'. Mamy stałe, niskie pensje, i wszystko zależy od nas - jeśli firma przez miesiąc wyrobi ustalony zysk, to wszyscy dostają ustalone wcześniej premie. Jeśli nie wyrobimy, to bidujemy i premii nie ma. Poza tym oczywiście dostajemy % ze sprzedaży do swoich firm - czyli takich, które nic od nas nigdy nie kupiły, i zaczęły kupować po wizycie handlowca. Są też czasem różne inne opcje zarobku - czasem się przychodzi w sobotę coś zrobić, czasem są jakieś inne motywacyjne premie itp. Ogólnie jest dość fajnie, z dużymi możliwościami rozwoju - ja dopiero zaczynam, więc rzecz jasna nie mam wielu firm, nie robię grubych deali na kilkadziesiąt tysięcy - ale z czasem na pewno się to rozkręci. W takiej pracy zdecydowanie możliwe są zarobki rzędu 6, 8, 10 tysięcy i więcej. Trzeba do tego sporo szczęścia i doświadczenia, ale z całą pewnością się da.
Ogólnie póki co jestem bardzo zadowolony - nabrałem i ciągle nabieram cennego doświadczenia, uczę się nowych rzeczy. Bardzo fajne jest to, że nie można narzekać na monotonię, każdy dzień jest inny. Praca jakiej chciałem, połączenie siedzenia przy kompie, typowo technicznej roboty na warsztacie/podczas montażu, i jeżdżenia samochodem do firm. Oczywiście nie jest idealnie, atmosfera w firmie nie zawsze jest dobra, a warunki zawsze mogłyby być lepsze - ale nie ma co narzekać, traktuję to jako naukę zamiast studiów, a przy okazji zarabiam nie najgorszy hajs i w większości go odkładam.
Jak ktoś ma pytania to chętnie odpowiem ;d.
Zakładki